Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autobiografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autobiografia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 lipca 2014

Podsumowanie akcji „Mój pierwszy mundial”

W miniony piątek zakończyła się akcja „Mój pierwszy mundial”. Zabawa polegająca na przesyłaniu zdjęć pamiątek związanych z pierwszymi mistrzostwami świata oraz opisów tych imprez spotkała się z ciepłym przyjęciem dziesięciu uczestników, którzy wyczerpująco opowiedzieli o pięknych wspomnieniach z dzieciństwa. Kto najbardziej urzekł autora bloga? Pora na krótkie podsumowanie akcji.

Liczba osób, które zdecydowały się wziąć udział w zabawie, nie powala może na kolana, ale przecież nie o ilość chodzi, a jakość. Każdy z uczestników wykazał się dużą kreatywnością, ciekawie opowiadając o tym wszystkim, co towarzyszyło pierwszemu mundialowi jego życia. Dzięki temu powstała mozaika wspomnień związanych z przeróżnymi turniejami mistrzowskimi – od Argentyny i 1978 roku, przez imprezę rozgrywaną w Meksyku w 1986 roku, a na mundialu w Niemczech sprzed ośmiu laty skończywszy.

Zgłoszenia wszystkich dziesięciu kibiców na bieżąco pojawiały się na fan page’u bloga w serwisie Facebook. Każdy konkursowy post został oznaczony hashtagiem #mojpierwszymundial – klikając w niego lub wpisując go w wewnętrznej wyszukiwarce, możecie przyjrzeć się wszystkim zdjęciom pamiątek, które przesłali uczestnicy. Większość z nich decydowała się nawet na kilka fotografii, wiec zdecydowanie jest co oglądać i o czym czytać! Tak w dużym skrócie wyglądały zgłoszenia (klikając na dane uczestnika, można zapoznać się z przesłanym przez niego opisem):

środa, 25 czerwca 2014

Autobiografia najgorszego bramkarza świata

We współczesnej piłce rola bramkarza jest szalenie niewdzięczna. Wie coś o tym Victor Valdes, który nieraz krytykowany był za popełnione błędy. Każdy, kto choć raz zgłaszał pretensje pod adresem zawodnika FC Barcelony, powinien sięgnąć po jego książkę. Piłkarz ujawnia w niej, że bycie zawodowym golkiperem, nawet odnoszącym wielkie sukcesy, nie jest zadaniem łatwym, ani przyjemnym.

Szok. To chyba najlepsze słowo na opisanie moich odczuć po lekturze książki „Samotność bramkarza”. Dotychczas miałem okazję zapoznać się z mnóstwem autobiografii piłkarzy, ale żadna z nich nie była taka, jak dzieło napisane przez Hiszpana. Raz, że jego publikacja nie przybiera tradycyjnej formy wspomnień, dwa, że jej wydźwięk jest bardzo specyficzny. O ile większość zawodników zajmujących się zawodowo kopaniem piłki lubi lub wręcz kocha swoją pracę, z Victorem Valdesem jest nieco inaczej. „Lubiłem futbol, ale nienawidziłem gry na pozycji bramkarza” – pisze autor na jednej z pierwszych stron książki, odnosząc się do swojego dzieciństwa. Po lekturze całej publikacji trudno oprzeć się wrażeniu, że powyższe zdanie wciąż ma wiele wspólnego z odczuciami hiszpańskiego golkipera.

Golkiper z przymusu
To właśnie ta konstatacja płynąca z książki Valdesa sprawia, że po jej skończeniu można być w lekkim szoku. Patrząc na futbol z własnej perspektywy często zapominamy o tym, że nie wszystkie osoby zaangażowane w ten „biznes” muszą być, podobnie jak my, wielkimi futbolowymi maniakami. Owszem, większość piłkarzy, trenerów czy działaczy lubi piłkę nożną, traktuje ją często nie jako pracę, ale przede wszystkim pasję. Warto jednak pamiętać, że istnieje grupa osób, które mogą mieć inne podejście – bycie piłkarzem to dla nich zawód jak każdy inny. Znane są przecież przypadki zawodników, którzy tak naprawdę nie interesują się futbolem, nie śledzą innych rozgrywek, nie oglądają meczów, a kontakt z piłką nożną ograniczają do niezbędnego minimum, które pozwala im dobrze wykonać swoją robotę na boisku. Nie jest tak wprawdzie z Victorem Valdesem, gdyż Hiszpan futbol zwyczajnie lubi, ale jeśli chodzi o jego podejście do wykonywanego zawodu, opiera się ono na zasadzie: „Mimo że tego nie lubię, jestem bramkarzem, bo jestem w tym dobry i dzięki temu mogę zaistnieć w profesjonalnym futbolu”.

niedziela, 22 czerwca 2014

„Kici”. O Legii oczami legendy

Obok Kazimierza Deyny jest jedną z dwóch największych legend Legii Warszawa. Choć o „Kace” powstały do tej pory aż trzy książki (w drodze jest kolejna), Lucjan Brychczy długo nie mógł doczekać choćby jednej. Zmienili to Grzegorz Kalinowski i Wiktor Bołba za sprawą pozycji „Kici”, która w równym stopniu co o tym wyjątkowym piłkarzu, traktuje o klubie, w którym jej bohater spędził większą część swojego życia.

Można powiedzieć, że „Kici” to klubowa monografia przedstawiająca dzieje Legii Warszawa z punktu widzenia jej legendy. W takim stwierdzeniu nie ma nadużycia, bowiem Lucjan Brychczy towarzyszy „Wojskowym” od 60 lat. Do Legii trafił w 1954 roku i choć piłkarską karierę zakończył 18 lat później, pozostał w klubie w roli szkoleniowca. Tę funkcję pełni do dziś, będąc jednym z asystentów trenera, więc nic dziwnego, że jego biografia jest jednocześnie publikacją o zespole, w którym spędził większą część swojego życia. Bohater książki zna klub od podszewki, przeżywał z nim wzloty i upadki, miał okazję poznać pewnie kilkuset zawodników, którzy przez lata przewinęli się przez drużynę ze stolicy. Ktoś, kto sięgnie po pozycję napisaną wspólnie z Grzegorzem Kalinowskim i Wiktorem Bołbą, ma więc okazję nie tylko dobrze poznać przebieg kariery Lucjana Brychczego, ale wiele dowie się także o tym, jak funkcjonowała Legia przez ponad pół stulecia.

Niekończąca się rozmowa
Pisząc o książce, która na początku maja ukazała się nakładem Wydawnictwa Buchmann, nie sposób nie wspomnieć o jej specyficznej formie. Nie wiem, jaka była tego przyczyna, ale autorzy zdecydowali się przedstawić bohatera w wywiadzie-rzece, który ciągnie się od pierwszej do ostatniej strony. Starsi kibice być może pamiętają, że kiedyś, tworząc biografie sportowców, czasem wybierano taką konwencję (patrz: „Kochana piłeczko” Józefa Młynarczyka czy „Wszystko porąbane” Władysława Komara i Jana Lisa). W ostatnim czasie ta forma nieco zanikła, a przynajmniej nie spotkałem się z nią w przypadku książek sportowych, ale przypomnieli o niej Kalinowski i Bołba. Jest więc kilkaset pytań od autorów, na które obszernie odpowiada Lucjan Brychczy i tak w skrócie wygląda narracja w pozycji „Kici”.

piątek, 20 czerwca 2014

Akcja „Mój pierwszy mundial”. Wygraj książkę i autograf Harry’ego Redknappa!

Tegoroczne mistrzostwa świata są niesamowite. Nie brakuje niczego – pięknych akcji, mnóstwa bramek, zaskakujących rozstrzygnięć oraz emocji od pierwszej do ostatniej minuty. Brazylijska impreza jest wyjątkowa i kibice bez wątpienia zapamiętają ją na długo. Czy jednak za kilka lat trwający właśnie turniej będą wspominać z tak wielkim sentymentem, jak pierwszy mundial w swoim życiu?

Pierwsze zawsze jest najlepsze i próbowałem to udowodnić przed kilkoma dniami w tekście poświęconym mistrzostwom świata z 2002 roku. Mundial rozgrywany na boiskach Korei Południowej i Japonii był premierową imprezą tej rangi, którą miałem okazję śledzić jako 11-letni kibic. Z tego też względu wyczyny Ronaldo i jego kolegów z drużyny, podobnie jak mecze reprezentacji Polski prowadzonej przez Jerzego Engela czy drogę Niemców do finału w Jokohamie, do końca życia wspominał będę z sentymentem. Czytelnicy tego bloga są jednak w różnym wieku, więc swoją mundialową inicjację przechodzili w różnych momentach – dla kogoś wyjątkowe mogły być mistrzostwa w Niemczech sprzed ośmiu lat, dla innego fana niezapomniany, bo premierowy, mógł być turniej z 1994 roku. Jeszcze starsi kibice do dziś z łezką w oku mogą wspominać wyczyny Diego Maradony na meksykańskich stadionach, które później starali się kopiować na własnym podwórku.

Bez wątpienia każdy fan futbolu ma piękne wspomnienia związane ze swoimi pierwszymi mistrzostwami świata, a także jakieś gadżety mające związek z tą imprezą – wycinki prasowe, prowadzony przez siebie zeszyt z wynikami, plakat ulubionej drużyny, naklejki, karty, bilety meczowe lub, a jakże, książki. Akcja „Mój pierwszy mundial” ma na celu zachęcenie kibiców do podzielenia się z innymi swoimi przeżyciami, a także zdjęciami pamiątek. To zabawa, która ma pokazać, że futbol jest fantastycznym, wielowymiarowym zjawiskiem, które potrafi dostarczyć wielu wzruszeń oraz wyjątkowych wspomnień. Mistrzostwa świata w piłce nożnej, będące esencją tej gry, są wydarzeniem, które przez każdego fana postrzegane jest inaczej i na tym właśnie polega piękno mundiali. Startująca właśnie akcja może być tego najlepszym potwierdzeniem.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Czerwcowe premiery (cz. 2)

W ostatnich miesiącach na rynku literatury sportowej królował futbol. Nie ma się jednak czemu dziwić – w końcu mundial zdarza się tylko raz na cztery lata, więc wydawnictwa starają się maksymalnie wykorzystać nagły wzrost zainteresowania tą dyscypliną. Druga połowa czerwca także przyniesie kilka piłkarskich premier, choć oferta skierowana do kibiców powoli wraca do normalnego stanu i znów staje się nieco bardziej zróżnicowana.

Dowodem tego książka, która na rynku ukazała się 11 czerwca. Nie udało mi się niestety zapowiedzieć jej w pierwszej części comiesięcznego tekstu, a to z tego względu, że jest to pozycja napisana przez Krzysztofa Mecnera. Ten autor słynie z tego, że nigdy nie informuje o pracach nad kolejnymi publikacjami z dużym wyprzedzeniem. Zazwyczaj pierwsza wiadomość o premierze trafia na fan page Wydawnictwa Mecner Media kilka dni przed odebraniem książki z drukarni. Nie inaczej było w przypadku albumu „Piłka ręczna. Wielkie turnieje”, który, ni stąd, ni zowąd, pojawił się na rynku przed kilkoma dniami. Można być pod wrażeniem tego, jak intensywnie w ostatnim czasie pracuje jego autor. Od sierpnia ubiegłego roku wydał już cztery pozycje: „Siatkarskie puchary”, „Siatkarskie mistrzostwa świata. Od Pragi do Katowic”, „Liga Światowa 1990-2013” i „Futbol na igrzyskach”. Najnowsza książka jest jego piątym dziełem, które ukazuje się w ciągu 11 miesięcy! Tempo doprawdy imponujące! Czarno-biały album o szczypiorniaku „przypomina dość skomplikowaną historię najważniejszych turniejów w historii tej dyscypliny sportu”, jak pisze na swoim blogu Mecner. Będzie można w nim znaleźć nie tylko opisy przebiegu turniejów olimpijskich, mistrzostw świata (także odmiany 11-osobowej) czy Europy, ale też sporo statystyk, co powinno ucieszyć kibiców lubujących się w analizowaniu wyników, tabel i zestawień. Aby stać się posiadaczem liczącej ponad 300 stron książki, trzeba wydać 55 zł. Zamówienia można składać, tradycyjnie już, poprzez e-mail: mecner.media@interia.pl.

środa, 11 czerwca 2014

Mistrzowie marketingu. Najlepsze akcje promocyjne książek sportowych

Mówi się, że wydanie książki nie stanowi większego problemu, a najtrudniejszą rzeczą jest tak naprawdę jej sprzedanie. Ułatwić mogą to skuteczne działania marketingowe, które pozwolą dotrzeć do dużej liczby czytelników. Mimo że w przypadku promocji publikacji sportowych wydawnictwa najczęściej stawiają na tradycyjne metody, można znaleźć kilka kreatywnych akcji promocyjnych, którym warto się przyjrzeć.

Przychodzi Szamo do czytelnika
W listopadzie ubiegłego roku nakładem Wydawnictwa Buchmann ukazały się wspomnienia Grzegorza Szamotulskiego. Były bramkarz m.in. Legii Warszawa i Śląska Wrocław książkę „Szamo” pisał wspólnie z Krzysztofem Stanowskim, założycielem weszlo.com. Publikację obu panów można było przedpremierowo nabyć w oficjalnym sklepie portalu, który powstał niewiele wcześniej. Pomysł na promocję wspomnień piłkarza był prosty, a zarazem bardzo oryginalny: w dniu premiery autorzy zamienili się w kurierów i osobiście dostarczali książkę do wybranych klientów, którzy zamówili ją w internetowej księgarni Weszło. – Akcja miała na celu wypromowanie zarówno sklepu, jak i książki, choć z przechyłem na to pierwsze – mówi Krzysztof Stanowski, jej pomysłodawca. Sądząc po zaskoczonych minach osób, którym autorzy złożyli niespodziewaną wizytę, na pewno udało się osiągnąć zamierzony cel. To nie tylko ci ludzie byli jednak odbiorcami zorganizowanego przez dziennikarza eventu.

Całość została bowiem zarejestrowana, a nagranie trafiło następnie na kanał księgarni w serwisie YouTube. – Cała akcja nakierowana była przede wszystkim na widzów, potencjalnych nowych klientów. Odwiedziliśmy małą liczbę osób, a filmik zobaczyło znacznie szersze grono – tłumaczy Stanowski. – Wyszło fajnie, chociaż szkoda, że o tej porze roku tak wcześnie robi się ciemno – byłoby "ładniej" latem – dodaje. Umieszczone w internecie nagranie zanotowało ponad 21 tys. odsłon. Niestety, dziś nie można już go zobaczyć, gdyż telewizyjne konto sklepu Weszło zostało usunięte „z powodu wielu powiadomień o naruszeniu praw autorskich przesłanych przez osoby trzecie”, jak przeczytać można po wpisaniu linku, pod którym jeszcze niedawno widniał kilkuminutowy film.

wtorek, 3 czerwca 2014

„Typowy Ferguson”. Sir Alex i jego autobiografia

To jedna z najbardziej wyczekiwanych sportowych premier tego roku. „Autobiografia” sir Aleksa Fergusona na Wyspach Brytyjskich zrobiła furorę, bijąc rekordy popularności. 5 czerwca nakładem Wydawnictwa Literackiego książka byłego menedżera Manchesteru United w końcu trafi także do polskich księgarni. Dla fanów futbolu to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.

Kiedy Alex Ferguson podjął decyzję o przejściu na emeryturę i przestał być szkoleniowcem „Czerwonych Diabłów”, jedna z irlandzkich gazet napisała, że opuścił klub w ten sam sposób, w jaki go prowadził – na własnych zasadach. Autor artykułu podsumował pożegnanie z Manchesterem krótko, ale niezwykle trafnie: „Typowy Ferguson”. Po przeczytaniu autobiografii szkockiego menedżera, na myśl ponownie przychodzą te właśnie słowa. Sir Alex napisał bowiem książkę według własnych reguł – zrywając z wszelkimi konwenansami i absolutnie nie kierując się tym, co napisali inni szkoleniowcy. Dzięki temu jego wspomnienia są niezwykle świeże, a z każdą kolejną stroną czytelnik coraz bardziej przekonuje się o ogromnej charyzmie, jaką obdarzony jest były trener United.

Nie tylko o futbolu
Co pozwala stwierdzić, że Ferguson napisał książkę na własnych zasadach? Przede wszystkim fakt, że nie jest ona schematyczna, chronologicznie uporządkowana. Autor wprawdzie dzieli swoje wspomnienia na 25 rozdziałów, tyle tylko, że… tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Przykładowo w rozdziale zatytułowanym „Rooney” menedżer rozpoczyna od przybliżenia okoliczności pozyskania tego zawodnika, ale już kilka fragmentów dalej pisze o zachowaniu Roya Keane’a na treningach czy o tym, że w prowadzonych przez siebie piłkarzach widział cząstkę własnego „ja”. Ferguson często wplata w tekst podobne dygresje, co zaburza wprawdzie strukturę książki, ale w jego przypadku to właśnie nieuporządkowanie jest błogosławieństwem, gdyż sprawia, że dzieło tego trenera czyta się z dużym zainteresowaniem.

niedziela, 1 czerwca 2014

Czerwcowe premiery (cz. 1)

Maj pod względem nowych książek o sporcie był rekordowy. W ciągu minionych 31 dni do sprzedaży trafiło ostatecznie aż 21 pozycji, co jest wynikiem doprawdy imponującym. W czerwcu będzie nieco spokojniej, choć kibice na pewno nie będą mogli narzekać na nudę. Już w pierwszych dniach tego miesiąca ukaże się kilka interesujących tytułów.

Zanim jednak o czerwcowych premierach, na początek jeszcze kilka słów o książkach, które trafiły do księgarni w maju. Dawno już nie zdarzyło się, żebym w tekście z zapowiedziami pominął jakąś pozycję, ale w ubiegłym miesiącu dość niespodziewanie pojawiło się kilka publikacji, o których warto chociaż wspomnieć. Pierwsza z nich to „GKS (wice)mistrzem jest!”, czyli „Opowieść o tyskiej drużynie wszech czasów”. 21 maja miała miejsce oficjalna i uroczysta premiera takiej właśnie książki. Jej autorem jest Piotr Zawadzki, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, który wcześniej związany był z wieloma innymi redakcjami – „Piłką Nożną”, „Tempem”, „Przeglądem Sportowym” czy „Sportem”. Jako że urodził się i wychowywał w Tychach, a także był kibicem tamtejszego GKS-u, postanowił napisać o drużynie, która w 1974 roku wywalczyła awans do ekstraklasy, a dwa lata później wywalczyła wicemistrzostwo Polski. Efektem dwuletnich prac jest zawierające ponad 370 zdjęć i liczące 250 stron dzieło, które wydane zostało przez Miasto Tychy. Więcej informacji o tej pozycji znaleźć można na jej fan page’u w serwisie Facebook.

Oprócz książki o GKS-ie Tychy, pod koniec ubiegłego miesiąca do sprzedaży trafiły jeszcze trzy inne publikacji, których nie zapowiedziałem. 21 maja premierę miała kolejna, szósta już biografia Lionela Messiego. Pozycja „Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem” jest jednak skierowana do dzieci, gdyż właśnie w takich książkach specjalizuje się Egmont Polska, które wypuściło ją na rynek. Autorką liczącej 192 strony publikacji jest Yvette Żółtowska-Darska – do niedawna dyrektor kanału TVN Style. Okładkowa cena napisanej przez nią biografii to 29,99 zł. Nieco więcej trzeba wydać, aby stać się posiadaczem dwóch pozostałych książek. Pozycje „366 dni wokół FC Barcelony” oraz „Canarinhos. 11 wcieleń boga futbolu” kosztują 34,99 zł. Pierwszą z nich napisali Piotr Olejnik i Lech Piotrowski, dwaj znani kibice „Dumy Katalonii”, którzy stworzyli liczące 312 stron kalendarium klubu z Camp Nou. Pod tym, tym i tym linkiem można zapoznać się z krótkimi fragmentami książki i zobaczyć, jak wygląda efekt końcowy. Aby zajrzeć do publikacji o „canarinhos”, trzeba wybrać się natomiast do stacjonarnej księgarni. Od 28 maja można tam znaleźć 320-stronicowe dzieło Dariusza Wołowskiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej” i Sport.pl, które wydała firma Agora S.A.

sobota, 17 maja 2014

„Fighter”. Autobiografia ekspresowa

3 maja na blogu Tomasza Adamka pojawiła się okładka jego autobiografii. Dzień później pięściarz poinformował, że zaprezentowana książka trafi do sprzedaży w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Jak informuje kandydat Solidarnej Polski do Parlamentu Europejskiego, pozycja „Fighter” ma być odpowiedzią na pomówienia dotyczące jego osoby, które pojawiły się ostatnio w mediach.

„Postanowiłem jednak przyśpieszyć prace nad spisywaną od dawna autobiografią” – tak Adamek rozpoczyna informację o premierze książki we wpisie datowanym na 4 maja. „Pomyślałem, skoro są chętni do pisania mojej biografii według własnych, tabloidowych zasad, to dam im odpór i sam wydam książkę” – dodaje. Nieco dalej autor zdradza, co będzie można znaleźć w pozycji „Fighter”. „Będzie tam sporo ciekawostek z mojego życia prywatnego, rodzinnego oraz sportowego. Moja droga życiowa nie była wcale łatwa. Powinna dać wiele do myślenia szczególnie młodym ludziom, którzy chcą mnie naśladować”.

Zdążyć przed wyborami
Tomasz Adamek w cytowanym wpisie nie podał dokładnej daty premiery autobiografii. Zaznaczył jedynie, że ukaże się ona przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, czyli przed 25 maja. W kilku sklepach można już zamawiać książkę, a także znaleźć termin jej wydania, choć nie brak tutaj rozbieżności. Na empik.com, podobnie jak na inbook.pl, widnieje data 16 maja, na stronie weltbild.pl 19 maja, a na taniaksiazka.pl… brak dokładnego terminu premiery. Niestety nie sposób zweryfikować tych informacji na stronie Wydawnictwa Drzewo Babel, którego nakładem ukaże się książka, gdyż brak tam jakiejkolwiek wzmianki o premierze autobiografii Adamka.

środa, 7 maja 2014

Mecz z „Numerem 1”

Zwięzła, treściwa, konkretna. Takimi słowami można scharakteryzować autobiografię Gigiego Buffona „Numer 1”. Książkę o życiu włoskiego golkipera, którą ten napisał wspólnie z Robertem Perrone, porównać można do emocjonującego meczu. Takiego z dogrywką i rzutami karnymi, gdyż wprawnemu czytelnikowi nieco ponad dwie godziny zajmie zapoznanie się z całą lekturą.

Przyznam szczerze, że przed sięgnięciem po biografię wydaną w Polsce przez Sine Qua Non, uważałem Buffona za bramkarza dosyć zrównoważonego i spokojnego. Szczególnie na tle innych sławnych zawodników występujących na tej pozycji, gdyż, jak powszechnie wiadomo, należą oni najczęściej do najbarwniejszych postaci w drużynie. Wydawało mi się, że w porównaniu z Oliverem Kahnem, Haraldem Schumacherem czy naszym Arturem Borucem, golkiper Juventusu Turyn wypada blado i raczej wątpliwe, żeby miał wiele ciekawego i kontrowersyjnego do przekazania. Książka „Numer 1” pozytywnie mnie jednak w tym aspekcie zaskoczyła, gdyż okazało się, że z Buffona, szczególnie w młodości, też było niezłe ziółko. Właśnie dzięki temu, że piłkarz nie stara się przemilczeć swojego niewłaściwego zachowania, jego autobiografia nabiera dodatkowej wartości i staje się atrakcyjną lekturą.

sobota, 19 kwietnia 2014

KONKURS: Wygraj autobiografię Gianluigiego Buffona

Jest postacią, której żadnemu kibicowi przedstawiać nie trzeba. Legenda Juventusu Turyn oraz jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu. 16 kwietnia miała miejsce oficjalna premiera polskiego wydania jego autobiografii „Numer 1”. Teraz wspomnienia Gianluigiego Buffona możecie wygrać w konkursie.


czwartek, 17 kwietnia 2014

Mo Farah i jego „Siła ambicji”

Autobiografie sportowców bywają różne. Czasem autorzy wspomnień zaskakują ciekawą formą opisu swojego życia, czasem wyróżniają się zabawnym lub ciętym językiem, zdarza się też, że nie piszą szczególnie interesująco. Okazuje się jednak, że wcale nie trzeba być świetnym pisarzem, aby napisać wciągającą biografię. Wystarczy przeżyć mnóstwo niesamowitych przygód, a później po prostu napisać o nich w książce.

Tak właśnie uczynił Mo Farah w swojej autobiografii, którą zatytułował „Siła ambicji”. Przed sięgnięciem po lekturę napisaną przez tego biegacza, wiedziałem o nim mniej więcej tyle, ile przeciętny kibic. Wiedziałem, że urodził się w Somalii, że startuje w barwach Wielkiej Brytanii, do której przeniósł się w dzieciństwie i że jest podwójnym mistrzem świata z Moskwy, a także dwukrotnym złotym medalistą olimpijskim z Londynu. Kiedy zagłębiałem się w kolejne strony książki, zaczynałem zdawać sobie sprawę z tego, jak powierzchowne były to informacje. Historia Mo Faraha jest bowiem niesamowicie głęboka i intrygująca, stąd też nic dziwnego, że czytanie o życiu brytyjskiego sportowca było zajęciem bardzo przyjemnym. Ani się nie obejrzałem, jak przebrnąłem przez ponad 230 stron, na których o swoich przygodach opowiada Mohamed.

piątek, 4 kwietnia 2014

Wszystkie kłamstwa Lance’a Armstronga

Wydawać by się mogło, że o największej aferze dopingowej w historii kolarstwa napisano już właściwie wszystko. Tylko u nas przed rokiem ukazały się dwie książki poświęcone stosowaniu niedozwolonych środków przez Lance’a Armstronga. Przed kilkunastoma dniami premierę miała kolejna pozycja dotycząca tej tematyki i przyznać trzeba, że Juliet Macur w publikacji „Wyścig kłamstw” w bardzo ciekawy sposób pisze o życiu i karierze byłego amerykańskiego kolarza.

Kiedy wziąłem do ręki książkę, która liczy ponad 400 gęsto zapisanych stron, wydawało mi się, że czytanie zajmie mi sporo czasu. Lektura pierwszych rozdziałów przekonała mnie jednak, jak bardzo się myliłem. „Wyścig kłamstw” właściwie w całości przeczytałem podczas podróży na trasie Kraków-Tarnowskie Góry-Kraków. Choć zwykle zdarza mi się uciąć sobie dłuższą drzemkę w autobusie, tym razem było inaczej. Rozpocząłem czytanie i nawet nie zauważyłem, kiedy pokonałem ponad 250 kilometrów. Tym razem zmęczenie nie dawało o sobie znać. Szczerze mówiąc, dawno nie było książki, która tak mocno by mnie wciągnęła. Owszem, było wiele bardzo dobrych lub wręcz znakomitych publikacji, ale nie każda była taką, której nie chciało się odstawić nawet na moment. Bez wątpienia wpływ na taki odbiór dzieła amerykańskiej dziennikarki miał fakt, że z historią Lance’a Armstronga dogłębnie zapoznałem się już kilka lat temu z jego autobiografii. Dopiero niedawno okazało się, że znaczna część tego, co kolarz zawarł w swoich wspomnieniach, nie miała wiele wspólnego z prawdą. Weryfikowanie historii zawartych w książkach „Mój powrót do życia” i „Liczy się każda sekunda” było doświadczeniem niezwykle interesującym i to z pewnością miało wpływ na mój odbiór dzieła Macur. Trzeba jednak oddać, że „Wyścig kłamstw” będzie atrakcyjną lekturą nawet dla kogoś, kto wcześniej nie miał styczności z żadną pozycją poświęconą Amerykaninowi.

wtorek, 18 marca 2014

Wspomnienia Hannawalda

Tuzinkowa książka? Zdecydowanie nie. Kolejna sztampowa biografia sportowca? Na pewno nie można tak powiedzieć o wspomnieniach Svena Hannawalda. Pozycję napisaną przez niemieckiego skoczka narciarskiego czyta się z dużym zaciekawieniem i po przerzuceniu ostatniej kartki jednego można być pewnym – to nie jest lektura, jakich wiele.

Ktoś powie: „no tak, autobiografia Hannawalda jest intrygująca, ale ilu sportowców w jednej chwili było na szczycie, a zaledwie kilkanaście miesięcy później leczyło się z syndromu wypalenia w specjalistycznej klinice?”. Owszem, bez wątpienia historia życia „Hanniego” sprawiła, że napisana przez niego książka zaciekawia. Pewnie nie każdy potrafiłby w swoich wspomnieniach pisać otwarcie o momentach załamania. Wielu skoczków, piłkarzy czy tenisistów na miejscu Niemca wolałoby się skupić na sukcesach, o słabościach jedynie zdawkowo wspominając albo bagatelizując ich znaczenie. Hannawald zachowuje się inaczej. Nie mógł oczywiście pominąć okresu depresji i leczenia się z dolegliwości, gdyż wiedzieli o nich wszyscy kibice. Dużą zaletą książki „Triumf. Upadek. Powrót do życia” jest jednak fakt, że autor nie czyni ze swojej choroby głównego tematu, determinującego całą resztę. Wypaleniu poświęca obszerne fragmenty, jednak jest ono przedstawiane po prostu jako kolejny etap jego życia – podobnie jak dzieciństwo, początki kariery czy pierwsze sukcesy. Takie ujęcie życiorysu jest jednym z ważnych czynników pozytywnego odbioru książki.

sobota, 8 marca 2014

Wojciecha Fortuny „Skok do piekła”

Przez ponad 30 lat był jedynym Polakiem, któremu udało się wywalczyć złoto na zimowych igrzyskach olimpijskich. Zwycięstwo w Sapporo okazało się jednak dla Wojciecha Fortuny nie furtką do wielkiej kariery, a początkiem końca. O drodze przez prawdziwe piekło polski skoczek szczerze opowiada w biografii napisanej przez Leszka Błażyńskiego.

W 2008 roku nakładem Wydawnictwa FALL ukazały się wspomnienia Wojciecha Fortuny. W książce „Szczęście w powietrzu” mistrz olimpijski z 1972 roku nie był jednak z czytelnikami do końca szczery. Pominął wiele faktów ze swojego życia, które stawiałyby go w niezbyt dobrym świetle. – Wydaje mi się, że Fortuna wtedy nie był jeszcze gotowy na to, by opisywać swoje więzienne przeżycia i inne przykre sprawy – mówił w wywiadzie dla bloga autor nowej książki o skoczku z Zakopanego, Leszek Błażyński. Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” zna się z opisywanym bohaterem od kilku lat, co jest niezwykle istotne w kontekście biografii. Trudno byłoby bowiem liczyć na to, że Wojciech Fortuna otworzy się przed kimś, do kogo nie ma zaufania. Błażyński nakłonił byłego skoczka do podzielenia się historiami, które wcześniej nie zostały nigdzie indziej opublikowane i tak właśnie powstała szczera, a zarazem wciągająca lektura.

czwartek, 6 marca 2014

Trenerzy, o których się pisze

Przed dwoma tygodniami pisałem na blogu o sportowcach, którzy mogą pochwalić się największą liczbą publikacji na swój temat. Bardzo często bohaterami książek stają się jednak trenerzy, zwłaszcza ci wybitni, którzy nierzadko swoją popularnością przebijają nawet samych zawodników. Postanowiłem więc przyjrzeć się również temu zagadnieniu i zaprezentować zestawienie trenerów, na temat których w polskiej literaturze sportowej znaleźć można najwięcej pozycji.

O ile rankingu sportowców nie zdominowali piłkarze, w przypadku tego zestawienia sytuacja wygląda zgoła inaczej. Na sześciu trenerów tylko jeden nie jest związany z futbolem – pozostała piątka to szkoleniowcy piłkarscy. Istotną zmianą jest także narodowość osób, które zajęły miejsca na podium. W poprzedniej klasyfikacji najlepsi okazali się zagraniczni zawodnicy – Lance Armstrong, Lionel Messi oraz Michael Jordan. W przypadku trenerskiego „Top 6” na samej górze hierarchii w komplecie usadowili się Polacy. Choć o rodzimej myśli szkoleniowej rzadko mówi się obecnie pozytywnie, często obsadzając najważniejsze trenerskie stanowiska ekspertami zza granicy, kilku szkoleniowców znad Wisły zapisało się w historii polskiego sportu złotymi zgłoskami. Dwóch z nich triumfowało w tym zestawieniu z dosyć wyraźną przewagą nad resztą stawki.

Miejsce 5.: Jose Mourinho i Pep Guardiola (2,5 książki)

Ranking otwierają dwaj trenerzy, których w ostatnich latach śmiało można uznać za najlepszych w swojej dyscyplinie. Świadczy o tym chociażby fakt, że obaj doczekali się książki będącej porównaniem ich metod szkoleniowych. W zeszłym roku na rynku pojawiła się pozycja „Mourinho vs. Guardiola”, w której Juan Carlos Cubeiro i Leonor Gallardo zestawili Portugalczyka z Hiszpanem. Kiedy powstawała książka wydana w Polsce przez Sine Qua Non, obaj szkoleniowcy toczyli bezpośrednie boje w Primera Division, Pucharze Króla i Lidze Mistrzów. Po lekturze tej pozycji kibic może wyrobić sobie własną opinię na temat tego, który z trenerów jest lepszy w tym fachu. W książkowym rankingu obaj panowie wypadają na remis, gdyż za wspomnianą wyżej publikację otrzymują po połówce książki, a wcześniej o każdym z nich ukazały się u nas po dwie inne pozycje.

wtorek, 4 marca 2014

Autobiografia wariata

Jak już kiedyś zaznaczałem, uwielbiam czytać wspomnienia sportowych „bad boys”. Sięgając po autobiografię Bodego Millera byłem przekonany, że godziny poświęcone na lekturę tej pozycji nie będą czasem zmarnowanym. Tak rzeczywiście było, choć to nie kontrowersje są największą zaletą książki napisanej przez amerykańskiego narciarza.

To, co zaintrygowało mnie w „Autobiografii wariata”, ujęte zostało w jej pierwszej części. Autor spożytkował ją na opis rodzinnych dziejów oraz obszerne przedstawienie lat swojego dzieciństwa. W przypadku większości sportowców taki zabieg rzadko kończy się powodzeniem. Pisanie o prywatnym życiu na ponad 100 stronach dla czytelnika może okazać się nużące. Na szczęście nie jest tak w przypadku Bodego Millera, a zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to właśnie te fragmenty książki sprawiają, iż czytelnik lekturę kończy bez poczucia zmarnowanego czasu. Wpływ na to ma oczywiście wyjątkowa historia amerykańskiego sportowca, która z powodzeniem nadawałaby się nawet na film. Na tle wielu biografii, w których kibice mogą przeczytać o zwyczajnym życiu bohatera, często opisywanym według tego samego schematu (bieda – trudności – sport – wielka kariera), książka Amerykanina zdecydowanie się wyróżnia.

niedziela, 2 marca 2014

Marcowe premiery

Co można powiedzieć o książkach sportowych, które ukażą się w marcu? Na pewno to, że część z nich będzie pozycjami, na które z niecierpliwością czekają kibice. Na ten miesiąc wydawnictwa przygotowały bowiem kilka głośnych premier. Prawdziwy ból głowy będą mieli w szczególności fani piłki nożnej.

Pierwszy tytuł do księgarni trafi w najbliższą środę. Będzie to autobiografia Svena Hannawalda, którego doskonale kojarzy każdy, kto swego czasu śledził karierę Adama Małysza. Niemiecki skoczek był w latach 2001-2003 jednym z głównych rywali naszego „Orła z Wisły”. W sezonie 2001/2002 i 2002/2003 zajmował w klasyfikacji generalnej miejsce tuż za Polakiem, który zdobywał wtedy Kryształową Kulę. Hannawald w następnym sezonie nagle zniknął jednak ze skoczni, gdyż zaczął notować słabsze wyniki. Powracał, wycofywał się znowu, aż w końcu w 2004 roku zawiesił sportową karierę. Przyczyną tej decyzji było wypalenie zawodowe, a także depresja, w którą popadł. Przez kolejne pięć lat Niemiec nie walczył już o powrót do sportu, a o powrót do normalnego życia. W końcu udało mu się tego dokonać i właśnie o tej trudnej drodze Hannawald postanowił napisać w autobiografii.

wtorek, 25 lutego 2014

Novak Djoković „Serwuj, aby wygrać” + KONKURS

Przed tygodniem do sklepów trafiła książka Novaka Djokovicia „Serwuj, aby wygrać”. Choć pozycja wydana przez Bukowy Las zawiera wiele porad dotyczących zdrowego trybu życia, nie jest tylko zwykłym poradnikiem. Czytelnik dowie się z niej czegoś także o życiu i karierze serbskiego tenisisty.

piątek, 21 lutego 2014

Książkowi rekordziści, czyli o których sportowcach napisano najwięcej?

Zastanawialiście się kiedyś, którzy sportowcy mogą pochwalić się największą liczba publikacji na swój temat? Być może nie, ale ja, jako sportowo-książkowy maniak, postanowiłem przyjrzeć się tej kwestii. Efektem tego ranking, w którym znalazło się dokładnie dziesięć nazwisk.

Wyszło na to, że aby dołączyć do grona dziesiątki sportowców z największą liczbą publikacji na swój temat, wystarczą trzy książki. Tylko albo aż. Z jednej strony to niewiele, biorąc pod uwagę rozwój rynku literatury sportowej w ostatnich latach, ale z drugiej – sporo. Dosyć łatwo wymienić sportowców mogących pochwalić się dwoma pozycjami książkowymi: Robert Korzeniowski, Włodzimierz Lubański, Muhammad Ali, Władysław Komar, Zbigniew BoniekMartina Navratilova, Władysław Kozakiewicz, Mirosław Okoński, Zinedine Zidane, Kazimierz Deyna czy Neymar. Gdyby poszukać dokładnie, znalazłoby się pewnie jeszcze kilkanaście innych nazwisk. Lista jest więc długa. Nieco inaczej jest z tymi, którzy napisali lub o których napisano trzy lub więcej książek*. To grono to dokładnie dziesięć osób i one właśnie stworzyły poniższe zestawienie.

W rankingu brak przypadkowych nazwisk. Wszyscy znajdujący się tam sportowcy byli lub są zaliczani do światowej czołówki w swoich dyscyplinach. Część z nich na książkowy dorobek pracowała sama, wydając wspomnienia w formie autobiografii, część doczekała się sporej liczby pozycji na swój temat pisanych przez innych. Co ciekawe, zestawienia nie zdominowali wcale piłkarze, choć wydawać by się mogło, że o sportowcach uprawiających najpopularniejszą w naszym kraju dyscyplinę sportu pisze się najwięcej. Tak rzeczywiście jest, ale niekoniecznie autorzy skupiają się ciągle na tych samych zawodnikach, stąd też w rankingu czterej piłkarze. Ale wystarczy już tego wstępu, pora przejść do konkretów!