Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pep guardiola. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pep guardiola. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 czerwca 2018

„Nienasycony” Robert Lewandowski

Czy pisanie biografii piłkarzy przed końcem ich kariery ma sens? To pytanie jak mantra powraca przy premierach kolejnych sportowych pozycji. „Nienasycony”, czyli historia Roberta Lewandowskiego, jest mocnym głosem „na tak” w tej dyskusji. Paweł Wilkowicz wzorowo wykonał swoją pracę, a nowe wydanie jego książki powinno być lekturą obowiązkową wszystkich kibiców przed mundialem w Rosji.

Jeszcze przed Euro 2016, kiedy na półki w księgarniach trafiło pierwsze wydanie „Nienasyconego”, biografia zebrała wiele pozytywnych recenzji. Nic dziwnego – historia Roberta Lewandowskiego doskonale nadaje się na ciekawą książkę, a wybór na autora tej opowieści Pawła Wilkowicza, czyli jednego z najlepszych polskich dziennikarzy sportowych, po prostu gwarantował wysoki poziom. Nowe i zaktualizowane wydanie biografii przygotowane przez Wydawnictwo Agora specjalnie na mistrzostwa świata w Rosji, powinno więc stać się pozycją obowiązkową wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z książką. Autor do tego, co już stworzył, dodał kilka ciekawych wątków (chociażby okoliczności rozstania Lewandowskiego z agentem Cezarym Kucharskim) oraz uzupełnił biografię o informacje dotyczące ostatnich dwóch lat w życiu najlepszego polskiego piłkarza (narodziny Klary i ich wpływ na kapitana reprezentacji; relacje z Ancelottim i Heynckesem). To stało się uzupełnieniem znakomitej biografii, która w sposób niezwykle drobiazgowy i wielowątkowy pokazuje, jak skreślany przez wielu chłopak z Leszna stał się jednym z najlepszych zawodników świata.

Biografia ekskluzywna i intymna
W ostatnim czasie na rynku pojawiło się kilka książek o Robercie Lewandowskim. Bez wątpienia największą zaletą „Nienasyconego” jest jego oficjalność. Ekskluzywne wypowiedzi głównego bohatera, ale także jego żony Anny, matki Iwony oraz przyjaciół sprawiają, że biografia znacznie lepiej niż inne pozycje pozwala poznać prywatną sferę życia Lewego i jego psychikę. To dobrze przemyślana strategia – droga Lewandowskiego na piłkarskie salony została już przedstawiona tyle razy przez media, że kibice doskonale ją znają. Trudno w tej materii zaskoczyć czytelnika. Wilkowicz odtwarza wprawdzie po raz kolejny etapy kariery Lewego: opisuje, że pochodził ze sportowej rodziny, wyjaśnia, jak wielki wpływ na jego klasę ma wszechstronność wypracowana w dzieciństwie przez ojca czy przedstawia okoliczności odrzucenia przez Legię Warszawa, które stało się momentem zwrotnym w życiu przyszłego reprezentanta. Dziennikarz czyni to w najlepszy z możliwych sposobów – poprzez wypowiedzi pierwszych trenerów, kolegów z boiska oraz matki, serwując czytelnikowi relację z pierwszej ręki, ale nie jest to tak naprawdę najbardziej odkrywcza część książki. Inni dziennikarze, jak chociażby Łukasz Olkowicz i Piotr Wołosik, też dotarli do tych osób i cytują ich wypowiedzi w swojej książce „Lewy. Jak został królem”. Nie mieli oni jednak możliwość przeprowadzenia ekskluzywnych rozmów z samymi Lewandowskimi, a na tym najbardziej zyskuje „Nienasycony”.

sobota, 21 kwietnia 2018

Futbolowa matematyka

Futbol totalny wyjaśniony za pomocą analizy zachowania mrówek. Gra FC Barcelony przyrównana do działania jednokomórkowych organizmów. Słynny gol Ibry przewrotką w meczu z Anglią rozłożony na czynniki pierwsze, wpływ wprowadzenia trzech punktów za zwycięstwo na taktykę drużyn i obalenie wielu teorii gry u bukmachera. Kiedy wydawało się, że piłki nożnej nie da się przeanalizować jeszcze dokładniej, David Sumpter ze swoją „Piłkomatyką” zaskoczył wieloma ciekawymi spostrzeżeniami zaserwowanymi w przystępnej dla każdego formie.

Początkowo byłem przerażony. Kiedy przekartkowałem książkę wydaną przez Copernicus Center Press, byłem przekonany, że bliżej jej będzie do publikacji naukowej. Sporo wykresów, wzorów, w tekście wiele liczb i specjalistycznych określeń. Na szczęście moja obawy były bezzasadne, bo „Piłkomatyka” okazała się bardzo przystępną lekturą. David Sumpter – profesor matematyki stosowanej – w atrakcyjnej formie opowiada o wielu futbolowych zjawiskach pod kątem matematycznym. W zasadzie jego publikację można streścić jako wytłumaczenie piłki nożnej za pomocą modeli matematycznych. Autor w trzech częściach („Na boisku”, „Na ławce” i „Na trybunach”) i 13 rozdziałach podaje różne przykłady znanych kibicom zjawisk, które przedstawia lub tłumaczy w matematyczny sposób. Na szczęście matematyk nie wyszedł z założenia, że czytelnicy dysponują jego poziomem wiedzy. Nawet jeśli używa specjalistycznych terminów i zwrotów, dokładnie je tłumaczy i podaje wiele przykładów, co ułatwia przyswojenie informacji. Dzięki temu „Piłkomatykę” z drobnymi wyjątkami czyta się bardzo sprawnie, a każda strona zaskakuje kolejną analizą, na którą wpaść mógł wyłącznie ktoś zafiksowany na punkcie futbolu i nauki.

Biologiczna piłka nożna i rachunek prawdopodobieństwa
Tym, co najbardziej zaskakuje w książce, jest to, jak wiele piłkarskich zjawisk można wytłumaczyć przy pomocy procesów występujących w naturze. W jednym z rozdziałów autor przedstawia ewolucję taktyki piłkarskiej, jednak nie skupia się na samym ustawieniu zawodników na boisku, ale połączeniach między nimi. Przedstawia modele gry reprezentacji Węgier z 1953 roku, Interu Mediolan z lat 70., Liverpoolu z lat 80. i FC Barcelony w sezonie 2010/2011 (drużyna Pepa w szczytowej formie). Sumpter tłumaczy, co pozwalało zwyciężać tym zespołom w danym okresie, porównując sieć trójkątów Blaugrany z siecią budowaną przez organizmy jednokomórkowe (śluzowce) szukające pożywienia. Biologiczne analogie znajdują odniesienie w wielu innych przypadkach. Intuicyjny wybór taktyki na mecz porównany został w publikacji do zachowania gołębi w ptaszarni. Futbol totalny zestawiony został z poruszaniem się mrówek i, o dziwo, znalazło się tutaj mnóstwo podobieństw.  Inne przykłady ze świata futbolu można wyjaśnić, analizując polujące lwy czy ławice ryb, co pozwala spojrzeć na, wydawałoby się, dobrze znaną nam grę w zupełnie nowy sposób. Wprawdzie trudno oczekiwać, żeby Guradiola nakazał swoim piłkarzom zachowywać się jak mrówki, a Mourinho uczył zespołu koordynacji działań godnej stada gołębi, ale dla kibica piłkarskiego to ciekawe i świeże spojrzenie na futbol. To właśnie coś, czego po takiej książce należało się spodziewać.

piątek, 7 kwietnia 2017

Piłkarska filozofia według Cruyffa

To jedna z tych książek, po które sięga się w ciemno. Autobiografia postaci takiej jak Johan Cruyff, który był częścią futbolowej rewolucji zarówno jako piłkarz, jak i trener, to pozycja obowiązkowa każdego kibica. Wspomnienia Holendra pozostawiają jednak pewien niedosyt. Być może to kwestia wygórowanych oczekiwań, bo od geniuszy wymaga się więcej, a książka nie jest tak wybitna jak jej autor. Co nie oznacza, że nie warto jej przeczytać.

Książka Cruyffa nie jest klasyczną piłkarską autobiografią – uporządkowaną, pisaną według wytycznych w stylu: opowiedz kilka anegdot, zdradź parę sekretów szatni, najlepiej obraź kogoś znanego. Tego typu pozycji pojawia się ostatnio na rynku całkiem sporo i gwarantują one duże zainteresowanie mediów – w końcu nic tak nie przyciąga uwagi jak głośny skandal. Wspomnienia Holendra nie są w ogóle kontrowersyjne, ale też trudno było akurat po nim spodziewać się, że wyda skandalizującą publikację. Nie musiało to być wcale minusem, bo przecież nie tylko pikantnymi historiami żyje kibic, ale u Cruyffa ciekawych anegdot jest bardzo niewiele i to jest największy problem książki. Na dłuższą metę to trochę jednak mierzi, bo Holender bardzo pobieżnie przemyka po kolejnych tematach, opis tego, co najciekawsze (kariera reprezentacyjna, gra w Ajaksie i FC Barcelonie, stworzenie „Dream Teamu” na Camp Nou) zamykając w połowie (sic!) książki.

Były piłkarz i trener opowiada o swoim życiu wybiórczo, co wynikać może z faktu, że nie przykładał dużej wagi do przeszłości. „(…) nigdy nie lubiłem oglądać się wstecz – po powrocie do domu zamykałem za sobą drzwi i wszystko zostawiałem za sobą. Właśnie dlatego zwykle nie pamiętałem za dobrze szczegółów meczów, które rozegrałem, ani strzelonych przeze mnie goli”, pisze w pewnym momencie. To widać w książce, bo podczas gdy czytelnik liczy na spory rozdział o mistrzostwach świata w Niemczech, dostaje kilka akapitów o meczach z Brazylią (zdaniem Cruyffa najlepszym, w jakim kiedykolwiek zagrał) i finale z Niemcami (z ciekawym zapewnieniem, że obyczajowy skandal, który wywołała niemiecka prasa tuż przed najważniejszych spotkaniem, nie miał wpływu na jego postawę). Podobnie jest z innymi wątkami – początki Cruyffa w Ajaksie i początek jego przygody z futbolem zostały opisane szczegółowo, ale już okres gry w Barcelonie i drużynie z Amsterdamu – dosyć pobieżnie. To powoduje spory niedosyt, bo przecież Holender był częścią legendarnych zespołów, o których każdy fan chciałby dowiedzieć się jak najwięcej.

czwartek, 23 października 2014

Barça = pasja

„Najlepsza książka o Barcelonie, jaka kiedykolwiek powstała”. Tak pozycję „Barça. Życie, pasja, ludzie” ocenił „Sunday Times”. Nie była to opinia na wyrost, gdyż dzieło Jimmy’ego Burnsa, które 22 października miało swoją premierę w Polsce, to kapitalna publikacja, która powinna przypaść do gustu każdemu kibicowi, niezależnie od jego klubowych sympatii.

Na wstępie zaznaczę – nie jestem fanem FC Barcelony. Po książkę Burnsa sięgnąłem bardziej z „zawodowego” („hobbystycznego”?) obowiązku, ale także dlatego, że znałem wcześniej twórczość brytyjskiego autora. Kilka lat temu czytałem bowiem napisaną przez niego biografię Diego Maradony „Ręka boga”, która w Polsce ukazała się w 2004 roku. Pamiętam, że książka bardzo mi się podobała, dlatego wiele obiecywałem sobie po pozycji „Barça. Życie, pasja, ludzie”. Tym bardziej, że jej recenzje były bardzo pozytywne, co tylko zaostrzyło mój apetyt. Po skończeniu niezwykle obszernego dzieła stworzonego przez urodzonego w Madrycie, ale będącego kibicem Blaugrany Burnsa, muszę przyznać, że książka absolutnie spełniła moje oczekiwania. O ile w przypadku recenzowania biografii Carlesa Puyola oraz Gerarda Pique zaznaczałem, że są to pozycje skierowane przede wszystkich do osób sympatyzujących z Barceloną, z publikacją „Barca. Życie, pasja, ludzie” jest zgoła inaczej. Książka powinna przypaść do gustu każdemu kibicowi, gdyż to po prostu świetnie napisana lektura.

Ludzie
Co jest największą z jej zalet? Z całą pewnością fakt, że nie jest to jedynie kronika kolejnych wydarzeń składających się na dzieje klubu. Ambicje Jimmy’ego Burnsa sięgają znacznie wyżej, co udowodnił tą książką. Tym, co przewija się przez kolejne strony jego dzieła, są ludzie. Nie same nazwiska, ale przede wszystkim historie osób tworzących kataloński klub, które często możemy poznać z pierwszej ręki. Autor oddaje głos wielu bohaterom książki, dzięki czemu czytelnik ma możliwość wysłuchania słów piłkarskiego agenta Josepa-Marii Minguelli, który opowiada o sprowadzeniu do Barcelony Diego Maradony, może przeczytać, co o relacjach z prezydentem Josepem Lluisem Núñezem sądzą byli trenerzy – Johan Cruyff czy Bobby Robson, a także otrzymuje szansę zapoznania się z historią legendarnego Josepa Samitiera, o którym opowiada jego żona Tina.

poniedziałek, 13 października 2014

Herr Pep

Bardzo szybko, bo miesiąc po premierze w Hiszpanii, do polskich księgarni trafiła książka „Herr Guardiola”. Publikacja napisana przez katalońskiego dziennikarza Martiego Perarnau to niezwykle drobiazgowa kronika pracy Pepa Guardioli podczas pierwszego sezonu spędzonego na ławce Bayernu Monachium. Dla tych, którzy lubią czytać o kulisach wielkiego futbolu, a ponadto interesują się piłkarską taktyką, to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.

To nie jest lektura do przeczytania w jeden wieczór. Myślę, że nawet dwa wieczory to za mało, żeby zapoznać się dokładnie z całą pozycją „Herr Guardiola”. Marti Perarnau towarzyszył trenerowi Bayernu niemal codziennie przez pierwszy rok jego pracy w Niemczech, czego efektem jest obszerne, bo liczące aż 480 stron dzieło. Autor swoją opowieść rozpoczyna 24 czerwca 2013 roku, kiedy Guardiola trafił do klubu z Bawarii, a kończy 20 maja następnego roku, kiedy szkoleniowiec dokonuje podsumowania minionego sezonu. Pozornie może się wydawać, że 11 miesięcy to okres zbyt krótki, by mógł stać się przedmiotem porządnego opracowania. Okazuje się jednak, że forma, którą przyjął Perarnau, sprawdza się. Autor bardzo skrupulatnie, z kronikarską dokładnością opisuje kolejne mecze Bayernu pod wodzą Pepa, często oddając głos głównemu bohaterowi książki, a także jego piłkarzom i współpracownikom. Dzięki temu „Herr Guardiola” staje się niezwykle interesującą pozycją dla każdego kibica zakręconego na punkcie futbolu.

Perfekcjonista
Dzieje się tak głównie dlatego, że z książki można dowiedzieć się wielu nowych (nawet dla futbolowego fanatyka) rzeczy. Czytelnik znajdzie w niej mnóstwo intrygujących informacji na temat Pepa Guardioli. Nie czytałem wprawdzie jego biografii, które dotychczas ukazały się w Polsce, wiec nie wiem, jak tam to wyglądało, ale dzięki książce Perarnau dostajemy kompletny obraz hiszpańskiego szkoleniowca, ze wszystkimi wadami i zaletami. Dowiadujemy się na przykład, że jest perfekcjonistą, dba o każdy szczegół, a o futbolu myśli 24 godziny na dobę. Celnie określa to jeden z członków jego sztabu – Manel Estiarte, który stwierdza, że bez myślenia o ostatnim lub najbliższym meczu Guardiola potrafi wytrzymać maksymalnie pół godziny. Można go oderwać od codziennych czynności i wybrać się z nim na przykład do restauracji, ale po upływie tego czasu nagle patrzy gdzieś w dal i milknie, co oznacza, że wraca myślami do futbolu.

czwartek, 2 października 2014

Październikowe premiery (cz. 1)

Kolejny miesiąc, następne sportowe premiery. Na początku października do księgarni trafi kilka głośnych pozycji, na które wszyscy czekają z niecierpliwością. No, może nie wszyscy, ale kibice piłkarscy na pewno, gdyż w pierwszej połowie tego miesiąca to oni będą mieli najwięcej powodów do radości. Konkretnie trzy. Nie zabraknie jednak czegoś dla fanów popularnego w ostatnim czasie biegania.

Na początek właśnie o „rodzynku” tych zapowiedzi, czyli jedynej niefutbolowej premierze początku października. Wszystko dlatego, że… to pierwsza książka o sporcie, która do sprzedaży trafi w tym miesiącu. Nie może być jednak inaczej, skoro pozycja „Maratończyk. Moja 42-kilometrowa droga od anonimowego biegacza do szczytów sławy” swoją oficjalna premierę miała już 1 października. Publikacja o takim właśnie (skądinąd – niespotykanie długim) tytule to autobiografia Billa Rodgersa. Kibicom niezbyt dobrze orientującym się w maratońskiej tematyce to nazwisko nie musi wiele mówić, dlatego już spieszę z najważniejszymi informacjami o tym sportowcu. To Amerykanin, znany także jako „Billy z Bostonu”, który wsławił się tym, że w latach 70. czterokrotnie wygrał maratony w Bostonie i Nowym Jorku. Ten wyczyn sprawił, że stał się legendarnym długodystansowcem, który jako jedyny maratończyk dwukrotnie pojawił się na okładce „Sports Illustrated”.

W zapowiedzi na stronie Wydawnictwa Galaktyka, które odpowiada za polskie wydanie autobiografii Rodgersa, czytamy, że jego sukcesy miały wpływ na życie innych mieszkańców Stanów Zjednoczonych: „tysiące zwykłych ludzi zasznurowało buty biegowe i ruszyło w pogoń za marzeniami”. Nie trzeba być geniuszem, żeby zgadnąć, iż „Maratończyk” będzie opowieścią przede wszystkim o największych sukcesach amerykańskiego biegacza, który „po raz pierwszy opisuje kulisy swego historycznego zwycięstwa i wydarzenia, które do niego doprowadziły”. Aby poczytać, jak wyglądało życie „Michaela Jordana maratonu”, jak określa Amerykanina Krzysztof Dołęgowski z polskabiega.pl, trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 39,90 zł. Właśnie taka cena widnieje na okładce liczącej 288 stron publikacji. Autobiografia długodystansowca, w której pisaniu pomagał mu Matthew Shepatin, zapowiada się całkiem nieźle, gdyż wydawcy przekonują, iż „Bill Rodgers nadal urzeka postawą kordialnego lekkoducha, która zapewniła mu miejsce w panteonie najbardziej uwielbianych amerykańskich sportowców”. Ciekawe, czy polskim czytelnikom jego historia także przypadnie do gustu.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Wojna światów

Barcelona i Real, Real i Barcelona. Rywalizacja między tymi klubami trwa od wielu lat, za każdym razem elektryzując miliony fanów na całym świecie. Przed rokiem historię oraz przebieg tej „Wojny światów” postanowił opisać francuski dziennikarz Thibaud Leplat. Trzeba przyznać, że wyszła mu świetna książka, która w sposób niezwykle ciekawy opowiada o dziejach ponad stuletnich już starć obu klubów.

Od dwóch miesięcy, za sprawą Wydawnictwa Amber, z pozycją hiszpańskiego korespondenta m.in. „Le Parisien”, Canal+ oraz Eurosportu mogą zapoznać się fani w Polsce. Trzeba przyznać, że na tle niemrawych często biografii piłkarzy FC Barcelony i Realu Madryt książka zatytułowana „Wojna światów” zdecydowanie się wyróżnia. Nawet jeśli ktoś nieszczególnie pasjonuje się hiszpańską piłką, preferując włoskie catenaccio lub wyżej ceniąc angielską Premier League, po dzieło Leplata po prostu powinien sięgnąć. Jest to bowiem bardzo dobrze napisana sportowa publikacja, która wyjaśnia historyczny, polityczny i społeczny kontekst odwiecznej rywalizacji między "Królewskimi" i "Blaugraną". To jedna z tych pozycji, które każdy fan futbolu przeczyta z dużą przyjemnością.

Pisarski kunszt Leplata
Autor książki nie jest nudziarzem. To stwierdzam z pełną stanowczością, gdyż w „Wojnie światów” właściwie brak słabszych momentów. Czasem zdarza się, że choć publikacja napisana jest bardzo dobrze, od czasu do czasu wywołuje u czytelnika znużenie. Zdarza się jakiś zbyt daleko rozwinięty wątek, za długi opis bądź inny fragment, który zwyczajnie nudzi. U Thibauda Leplata tego nie ma – całą książkę od pierwszej do ostatniej strony czyta się z dużą uwagą i trudno nawet zorientować się, kiedy pochłania się kolejne rozdziały. Podkreślić trzeba więc dwie kwestie: z jednej strony ciekawy sposób ujęcia tematu, który zresztą już sam w sobie jest niezwykle interesujący oraz pisarski kunszt autora. Ten drugi aspekt był kluczem do sukcesu książki, gdyż dzięki niemu „Wojna światów” jest czymś więcej niż kolejnym reporterskim dziełem dziennikarza sportowego.

środa, 25 czerwca 2014

Autobiografia najgorszego bramkarza świata

We współczesnej piłce rola bramkarza jest szalenie niewdzięczna. Wie coś o tym Victor Valdes, który nieraz krytykowany był za popełnione błędy. Każdy, kto choć raz zgłaszał pretensje pod adresem zawodnika FC Barcelony, powinien sięgnąć po jego książkę. Piłkarz ujawnia w niej, że bycie zawodowym golkiperem, nawet odnoszącym wielkie sukcesy, nie jest zadaniem łatwym, ani przyjemnym.

Szok. To chyba najlepsze słowo na opisanie moich odczuć po lekturze książki „Samotność bramkarza”. Dotychczas miałem okazję zapoznać się z mnóstwem autobiografii piłkarzy, ale żadna z nich nie była taka, jak dzieło napisane przez Hiszpana. Raz, że jego publikacja nie przybiera tradycyjnej formy wspomnień, dwa, że jej wydźwięk jest bardzo specyficzny. O ile większość zawodników zajmujących się zawodowo kopaniem piłki lubi lub wręcz kocha swoją pracę, z Victorem Valdesem jest nieco inaczej. „Lubiłem futbol, ale nienawidziłem gry na pozycji bramkarza” – pisze autor na jednej z pierwszych stron książki, odnosząc się do swojego dzieciństwa. Po lekturze całej publikacji trudno oprzeć się wrażeniu, że powyższe zdanie wciąż ma wiele wspólnego z odczuciami hiszpańskiego golkipera.

Golkiper z przymusu
To właśnie ta konstatacja płynąca z książki Valdesa sprawia, że po jej skończeniu można być w lekkim szoku. Patrząc na futbol z własnej perspektywy często zapominamy o tym, że nie wszystkie osoby zaangażowane w ten „biznes” muszą być, podobnie jak my, wielkimi futbolowymi maniakami. Owszem, większość piłkarzy, trenerów czy działaczy lubi piłkę nożną, traktuje ją często nie jako pracę, ale przede wszystkim pasję. Warto jednak pamiętać, że istnieje grupa osób, które mogą mieć inne podejście – bycie piłkarzem to dla nich zawód jak każdy inny. Znane są przecież przypadki zawodników, którzy tak naprawdę nie interesują się futbolem, nie śledzą innych rozgrywek, nie oglądają meczów, a kontakt z piłką nożną ograniczają do niezbędnego minimum, które pozwala im dobrze wykonać swoją robotę na boisku. Nie jest tak wprawdzie z Victorem Valdesem, gdyż Hiszpan futbol zwyczajnie lubi, ale jeśli chodzi o jego podejście do wykonywanego zawodu, opiera się ono na zasadzie: „Mimo że tego nie lubię, jestem bramkarzem, bo jestem w tym dobry i dzięki temu mogę zaistnieć w profesjonalnym futbolu”.

czwartek, 6 marca 2014

Trenerzy, o których się pisze

Przed dwoma tygodniami pisałem na blogu o sportowcach, którzy mogą pochwalić się największą liczbą publikacji na swój temat. Bardzo często bohaterami książek stają się jednak trenerzy, zwłaszcza ci wybitni, którzy nierzadko swoją popularnością przebijają nawet samych zawodników. Postanowiłem więc przyjrzeć się również temu zagadnieniu i zaprezentować zestawienie trenerów, na temat których w polskiej literaturze sportowej znaleźć można najwięcej pozycji.

O ile rankingu sportowców nie zdominowali piłkarze, w przypadku tego zestawienia sytuacja wygląda zgoła inaczej. Na sześciu trenerów tylko jeden nie jest związany z futbolem – pozostała piątka to szkoleniowcy piłkarscy. Istotną zmianą jest także narodowość osób, które zajęły miejsca na podium. W poprzedniej klasyfikacji najlepsi okazali się zagraniczni zawodnicy – Lance Armstrong, Lionel Messi oraz Michael Jordan. W przypadku trenerskiego „Top 6” na samej górze hierarchii w komplecie usadowili się Polacy. Choć o rodzimej myśli szkoleniowej rzadko mówi się obecnie pozytywnie, często obsadzając najważniejsze trenerskie stanowiska ekspertami zza granicy, kilku szkoleniowców znad Wisły zapisało się w historii polskiego sportu złotymi zgłoskami. Dwóch z nich triumfowało w tym zestawieniu z dosyć wyraźną przewagą nad resztą stawki.

Miejsce 5.: Jose Mourinho i Pep Guardiola (2,5 książki)

Ranking otwierają dwaj trenerzy, których w ostatnich latach śmiało można uznać za najlepszych w swojej dyscyplinie. Świadczy o tym chociażby fakt, że obaj doczekali się książki będącej porównaniem ich metod szkoleniowych. W zeszłym roku na rynku pojawiła się pozycja „Mourinho vs. Guardiola”, w której Juan Carlos Cubeiro i Leonor Gallardo zestawili Portugalczyka z Hiszpanem. Kiedy powstawała książka wydana w Polsce przez Sine Qua Non, obaj szkoleniowcy toczyli bezpośrednie boje w Primera Division, Pucharze Króla i Lidze Mistrzów. Po lekturze tej pozycji kibic może wyrobić sobie własną opinię na temat tego, który z trenerów jest lepszy w tym fachu. W książkowym rankingu obaj panowie wypadają na remis, gdyż za wspomnianą wyżej publikację otrzymują po połówce książki, a wcześniej o każdym z nich ukazały się u nas po dwie inne pozycje.

piątek, 23 sierpnia 2013

Mourinho vs. Guardiola

28 sierpnia, a więc dwa dni przed meczem o Superpuchar Europy, w którym zmierzą się drużyny Chelsea Londyn i Bayernu Monachium, ukaże się na rynku książka o szkoleniowcach obu zespołów. Pozycja zatytułowana „Mourinho vs. Guardiola” to porównanie dwóch najlepszych trenerów świata pod względem sposobu zarządzania drużyną. Dzieło Juana Carlosa Cubeiro i Leonor Gallardo nie jest jednak wydawnictwem dotyczącym wyłącznie futbolu.

Książkę, której polskie wydanie wypuszcza na rynek Wydawnictwo Sine Qua Non, śmiało uznać można bowiem za biznesowy poradnik dobrego zarządzania. Mniej więcej połowa stron pozycji „Mourinho vs. Guardiola” spożytkowana została na przedstawienie teoretycznych podstaw tej dyscypliny naukowej. W najdłuższej części czytelnik może dowiedzieć się, jakimi dziesięcioma zasadami powinien kierować się dobry lider-coach. Takie miano śmiało można przyznać Jose Mourinho i Pepowi Guardioli, co w swoim dziele starają się udowodnić Cubeiro i Gallardo.

czwartek, 7 marca 2013

On, Ibra

Lubię sportowych „bad boys”. Nie zawsze grają czysto, wiele można im zarzucić, ale jedno trzeba oddać – wokół nich zawsze dzieje się coś ciekawego. Zła sława bardzo często idzie w parze z mówieniem wprost tego, o czym inni boją się nawet szeptać. Kiedy więc prawdziwy „bad boy” decyduje się na wydanie autobiografii, nie pozostaje nic innego, jak tylko zacierać ręce.

Gdy usłyszałem, że swoje wspomnienia spisał Zlatan Ibrahimović i w dodatku ukazało się polskie wydanie jego książki, wiedziałem, że muszę ją mieć. Wydawnictwo Sine Qua Non zdecydowało się na wypuszczenie na rynek polskiego przekładu pozycji, tytułując ją po prostu „Ja, Ibra”. Warto dodać, że oryginalne dzieło powstało w 2011 roku, a już w roku następnym można było w naszym kraju zapoznać się z tym, co do powiedzenia na temat swojego dotychczasowego życia ma jedna z największych obecnie gwiazd piłkarskich.