Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 listopada 2020

Tomasz Hajto i jego „Ostatnie rozdanie”. Recenzja przedpremierowa

Jeszcze do niedawna znaczna część kibiców zachwycała się jego eksperckimi komentarzami, a lapsusami takimi jak „truskawka na torcie” tylko zyskiwał na popularności. Do dziś gdzie się nie pojawia, tam budzi emocje. Nic dziwnego, że autobiografia Tomasza Hajty to jedna z najbardziej wyczekiwanych piłkarskich książek. „Ostatnie rozdanie” nie rozczarowuje pod względem tematyki – piłkarz odniósł się we wspomnieniach do wszystkich głośnych spraw ze swojego życia i jak zwykle nie gryzie się w język w ocenie środowiska. Czytelnikowi pozostaje ocena, na ile uwierzy autorowi.

Wielu zastanawiało się, na ile szczere będą wspomnienia Tomasza Hajty. Poruszenie historii, o których piłkarz pewnie wolałby zapomnieć, nie mogło być zadaniem łatwym. W „Ostatni rozdaniu” jest jednak wszystko, co chcieliby wiedzieć kibice: hazardowy nałóg, afera z fajkami czy wypadek, który stał się głównym orężem w ręku krytyków pod każdą informacją na temat „Gianniego”. Hajto mierzy się z tym wszystkim w książce, ale wcale nie kończy na najgłośniejszych sprawach. Opowiada też o mniej pamiętanej już aferze z podatkiem kościelnym, jako jeden z niewielu reprezentantów Polski mówi wprost o korupcji w naszej piłce za czasów swojej gry w Hutniku Kraków i Górniku Zabrze czy wyjaśnia kulisy konfliktu na linii piłkarze-dziennikarze w czasie mundialu w Korei i Japonii. Tym jednak, co we wspomnieniach Hajty najbardziej szokuje, jest opis mechanizmu uzależnienia od hazardu. Nie było dotychczas w Polsce piłkarskiej biografii, w której ten wątek byłby tak rozległy. O swoim hazardowym nałogu opowiadał w „Spalonym” Andrzej Iwan, co doskonale przelał na papier Krzysztof Stanowski, ale to w „Ostatnim rozdaniu” poznajemy krok po kroku, jak to bagno potrafi wciągnąć i zrujnować życie. Dla mnie to zdecydowanie najmocniejsze fragmenty, które przypominają trochę lekturę „Mojej spowiedzi” Dawida Janczyka. Tam był chowany przed rodziną po kątach alkohol, tutaj jest połączenie alkoholu z zamiłowaniem do kasyna. Połączenie, które niesie za sobą przerażające konsekwencje.

350 tysięcy złotych przegrane w jedną noc

Kilka miesięcy temu media rozpisywały się o pieniądzach pożyczonych Tomaszowi Hajcie przez niepełnosprawnego sportowca, który nie doczekał się ich zwrotu (to, swoją drogą, jedyny głośny wątek z życiorysu piłkarza, do którego ten bezpośrednio nie odnosi się we wspomnieniach). Lektura „Ostatniego rozdania” przynosi odpowiedź na pytanie, dlaczego do tego doszło. „Gianni” przyznaje, że był uzależniony od hazardu i przegrywał naprawdę duże kwoty. Już mocny prolog książki wprowadza nas w atmosferę kasyna i pokazuje człowieka, dla którego stało się ono źródłem wszelkich nieszczęść („Wydawało mi się, że wszystko, co robiłem, obracało się w zgliszcza. Ciągle zadawałem sobie pytanie: Ja pierdolę, jak mam dać sobie z tym wszystkim radę?”). Na kolejnych stronach lektury ten wątek przewija się jeszcze kilkukrotnie, poświęcony został mu osobny rozdział, dzięki czemu czytelnik może przeczytać o pierwszej wizycie Hajty w kasynie jeszcze przed wyjazdem z Polski, nasileniu się nałogu podczas gry w Niemczech, gdy zarabiał duże pieniądze („Były takie sytuacje, że jak przyjeżdżałem z Niemiec do Polski na mecze reprezentacji, to ludzie z kasyna odbierali mnie już na lotnisku”) czy wreszcie o konkretnych kwotach, jakie piłkarz przegrywał („Uświadomiłem sobie, ile przepuściłem pieniędzy. To była jedna z moich większych przegranych – puściłem wtedy 350 tysięcy złotych”). Kolejne przegrane to kolejne lichwiarskie pożyczki, które wplątywały piłkarza w spiralę długów. Dopóki Hajto dobrze zarabiał, długi udawało się spłacać. Po zakończeniu kariery nałóg pozostał, a możliwości zarobkowe mocno się skurczyły, stąd nawarstwianie się kolejnych problemów.

środa, 28 października 2020

Październikowe premiery (cz. 2)

Nieco później niż zwykle, ale drugiej części październikowych premier zabraknąć nie może! Nie jest to najbardziej gorący okres w ostatnich latach, ale dzieje się dużo ciekawego, zwłaszcza dla fanów piłki nożnej. Nie zabraknie też czegoś dla osób lubiących czytać o himalaizmie.

Zaczynamy od książki, która dziś, 28 października, ma swoją premierę. „Mecze mojego życia” to oficjalna publikacja prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, którą napisał z Januszem Basałajem, szefem departamentu mediów piłkarskiego związku. Mimo tego, że autorami są dwie najważniejsze postaci futbolowej centrali, ich książka nie dotyczy wcale zarządzania. „Mecze mojego życia” to wspomnienia Bońka dotyczące najważniejszych, przełomowych czy najsłynniejszych spotkań w jego karierze (oraz po jej zakończeniu, bo w książce został opisany chociażby mecz Polska – Niemcy z 2014 roku). Nie zabraknie więc tutaj opowieści o początkach w Bydgoszczy, przenosinach do Widzewa, pamiętnym meczu na Heysel w finale Pucharu Europy czy spotkaniach reprezentacji. Zibi wspomina nie tylko boiskowe wydarzenia, ale też opowiada, co działo się w szatni, jaki nastrój panował przed i po meczu, a to wszystko okrasza własnymi ocenami najważniejszych piłkarzy, którzy byli aktorami tego widowiska. Całość liczy 320 stron i choć rządy Zbigniewa Bońka w roli prezesa PZPN są oceniane przez kibiców bardzo różnie, nie da się zanegować, że Zibi w ścisłej czołówce najlepszych polskich piłkarzy w historii. Jego książka dotycząca futbolowej kariery powinna być więc pozycją obowiązkową każdego kibica. Ciekawe, czy zyska równie kultowy status co wydane wiele lat temu „Prosto z Juventusu”? Okładkowa cena nowej publikacji to 44,99 zł, ale na LaBotiga.pl można ją znaleźć już za 31,49 zł i z zakładką gratis (tylko dlaczego znalazł się na niej Frank Rijkaard? 😉). Za wydanie książki odpowiada Wydawnictwo SQN.

Krakowska firma, świętująca w tym roku dziesięciolecie, 19 października wydała również inny piłkarski tytuł. Chodzi tutaj o nową książkę Leszka Orłowskiego „Sevilla FC. Dzieci Monchiego. Opowieść o dwudziestu finałach: 2006–2020”. To już czwarta książka dziennikarza CANAL+Sport i „Piłki Nożnej”, po publikacjach na temat FC Barcelony, Realu Madryt i Atletico Madryt. Teraz przyszedł czas na opisanie drużyny, która szczególnie upodobała sobie seryjne wygrywanie w Lidze Europy, a wcześniej w Pucharze UEFA, w ciągu 15 lat wygrywając te rozgrywki aż sześciokrotnie. O tym, jak powstała, rozwijała się i zmieniała drużyna z Andaluzji, pisze w swojej książce Orłowski, jak zwykle serwując dogłębną analizę przyczyn zwycięstw i porażek, zdradzając kulisy transferów i opisując sezony pod wodzą kolejnych szkoleniowców. Całość liczy aż 448 stron i wydana została przez Wydawnictwo SQN w serii SQN Originals, co oznacza, że książkę można znaleźć wyłącznie w księgarni LaBotiga.pl. Cena publikacji z zakładką to 39,99 zł, ale dla tych, którzy nie czytali wcześniejszych dzieł Orłowskiego, LaBotiga.pl przygotowała atrakcyjną ofertę. Wszystkie cztery książki największego znawcy hiszpańskiego futbolu w Polsce można kupić już za 112 zł, co jest ceną nader atrakcyjną. W planach jest już kolejna publikacja pana Leszka, ale na razie wiadomo tylko tyle, że będzie dotyczyć już nie jednej, ale kilku hiszpańskich drużyn. Szczegóły wydawnictwo poda zapewne niedługo!

piątek, 18 września 2020

Wrześniowe premiery (cz. 2)

Druga część tego miesiąca wcale nie oznacza zmiany tempa – czytelnicy sportowych lektur będą mieli duży problem z tym, żeby nadążyć za nowościami. Takie zmartwienie to jednak przyjemny kłopot, bo jak mówi słynne przysłowie: „Od przybytku głowa nie boli”. Która z premier zapowiada się najciekawiej?

Zdecydowanie najgłośniejszą premierą jest książka Jerzego Brzęczka i Małgorzaty Domagalik „W grze”, która nakładem Wydawnictwo W.A.B. ukaże się 30 września. Z pewnością autorzy i wydawca życzyliby sobie innego rozgłosu niż szumu, który zrobił się po pierwszej zapowiedzi. A wszystko zaczęło się od… mojego tweeta, który odbił się szerokim echem na Twitterze i do dziś osiągnął ponad 60 tys. wyświetleń. Głównym powodem jego popularności była nie sama zapowiedź, bo też o książce wiedzieliśmy od dłuższego czasu, ale opis publikacji, z której wynikało, że Jerzy Brzęczek „wspiął się na szczyt europejskiego futbolu” i jest „nowym Kazimierzem Górskim na nowe czasy”. Nic dziwnego, że te przesadzone słowa zostały wyśmiane przez kibiców. Opis, który chwilę później stał się też przedmiotem sporu między autorką a wydawcą (Małgorzata Domagalik twierdziła, że nie ma z tymi słowami nic wspólnego, na co wydawnictwo zareagowało upublicznieniem maila od autorki z ułożonym przez nią opisem), sprawił, że o całej sprawie napisały Sport.pl, Newonce.sport, Futbolnews.pl, „Dziennik Zachodni”, a nawet „Polityka”. Ciekawe, jak przełoży się to na sprzedaż książki – wszak i bez tej zapowiedzi odbiór nowego selekcjonera wśród fanów futbolu był co najwyżej chłodny. Biografia, którą z trenerem Brzęczkiem napisała współautorka niezłej pod kątem wątków prywatnych książki Kuby Błaszczykowskiego, jawi się jako pozycja umacniająca syndrom oblężonej twierdzy (wszyscy przeciwko mnie). Zobaczymy, czy będzie to recepta na sukces. Licząca 352 strony książka ma okładkową cenę 49,99 zł, ale w przedsprzedaży na LaBotiga.pl można ją kupić już za 36,99 zł.

sobota, 11 kwietnia 2020

Kwietniowe premiery

Pandemia spowodowała, że wydawcy zmienili swoje plany. Dotyczy to również książek sportowych, choć efekty wpływu koronawirusa na rynek będą widoczne raczej dopiero w maju i czerwcu. Kwietniowe premiery, zaplanowane dużo wcześniej, pozostaną bez zmian, więc czytelnicy mogą spodziewać się kilku ciekawych nowości.

Zaczynamy od książki, która zapowiada się najciekawiej, czyli nowej publikacji Michaela Coxa. Tego autora mogliście poznać przed dwoma laty, kiedy to ukazała się w Polsce pozycja „Premier League. Historia taktyki w najlepszej piłkarskiej lidze świata”. Brytyjski dziennikarz był idealnym kandydatem do opisania tego tematu, bo prowadzi bloga Zonal marking (tłum. Krycie strefowe) i jest jednym z największych ekspertów od taktyki na Wyspach Brytyjskich. W swojej nowej książce podjął temat rozwoju europejskiej piłki, oczywiście w kontekście taktyki. Pozycja zatytułowana u nas „Gegenpressing i tiki-taka. Jak rozwijał się współczesny europejski futbol” (org. „Zonal marking”) opowiada o tym, jak od 1992 roku zmieniały się dominujące style gry na Starym Kontynencie. Dobrze pokazuje to okładka książki, gdzie widzimy, jak futbol ewoluował: od holenderskiej dominacji na początku lat 90., przez sukcesy Włochów, Francuzów czy Niemców, aż po Anglię, czyli dominację klubów Premier League w postaci świetnej gry Liverpoolu Jurgena Kloppa i tytułowego „gegenpressingu”. To wszystko, okraszone licznymi sylwetkami najbardziej znaczących piłkarzy i trenerów, Cox zawarł na 464 stronach. Premiera jego nowego dzieła w Polsce będzie miała miejsce 29 kwietnia, ale książkę możecie mieć wcześniej, zamawiając ją na LaBotiga.pl za niecałe 32 zł. To jedyne miejsce, gdzie można ją znaleźć, gdyż nie trafi ona na razie do szerokiej sprzedaży. Tłumaczeniem tej pozycji zajęli się Krzysztof Cieślik i Grzegorz Krzymianowski, a za wypuszczenie tej pozycji na rynek odpowiada Wydawnictwo SQN. Okładkowa cena publikacji to 44,99 zł.

poniedziałek, 30 marca 2020

Lekarze w górach

Wbrew temu, co sugeruje tytuł, „Lekarze w górach” nie są reportażem przybliżającym sylwetki kilku lub kilkunastu lekarzy biorących udział w górskich wyprawach. Książka opisuje szerokie spektrum tematów związanych z pracą medyków w Himalajach, począwszy od głośnych i mniej znanych wypadków, przez najczęstsze dolegliwości i choroby na wysokościach, a na dopingu skończywszy. Dzieło Wojciech Fuska i Jerzego Porębskiego, choć niepozbawione wad, jest na pewno powiewem świeżości na rynku rodzimej literatury górskiej.

Po dziesiątkach biografii i pamiętników z wypraw, w końcu przyszedł czas na książkę tematyczną. Wydaje się to naturalnym następstwem rozwoju rynku literatury górskiej, ale pierwsza taka pozycja pojawiła się stosunkowo późno, bo dopiero po kilku latach od wydawniczego „boomu”. Wojciech Fusek i Jerzy Porębski podjęli temat bardzo obszerny, a w zasadzie takim go uczynili, mocno rozszerzając spektrum wątków poruszanych w „Lekarzach w górach”. Ma to swoje zalety, bo książka nie koncentruje się wyłącznie na kulisach pracy medyków, ale porusza też wiele pobocznych kwestii. Załatwianie potrzeb fizjologicznych czy stosowanie dopingu (a w zasadzie próba ustalenia, co nim jest, a co nie) to tylko niektóre z nich, ale dobrze pokazują podejście autorów do swojego dzieła. Ma ono wiele pozytywów, bo dzięki książce dowiadujemy się wiele nowego, ale z drugiej strony sprawia, że jest ona dosyć nierówna i mocno poszatkowana. Ostateczna ocena wypada jednak całkiem pozytywnie – lektura wnosi sporo do wiedzy przeciętnego czytelnika tego typu literatury, a niewątpliwym zwycięstwem autorów jest uczynienie głównymi bohaterami tych, którzy zazwyczaj pozostają w cieniu. Dobrze wybrzmiewa to zwłaszcza w końcowych fragmentach.

Z każdą stroną coraz lepiej
Książkę rozpoczyna historia lekarza Marka Roslana, który podczas jednej z wypraw został porwany przez lawinę, uderzył w kamień i uszkodził płuco. Cudem uszedł z życiem dzięki udanej akcji ratunkowej, podczas której, jak piszą autorzy „był ratowany i ratował sam siebie”. Ta opowieść jest dla Fuska i Porębskiego punktem wyjścia do dalszych rozważań na temat „bohaterów drugiego planu”, którzy mocno przyłożyli rękę do sukcesów polskiego himalaizmu w latach 80 i 90. Autorzy podkreślają, że choć zdarzały się wypadki z udziałem lekarzy, zdecydowanie częściej ratowali oni cudze zdrowie i życie. W tym miejscu warto napisać o kolejnym fakcie, który nie wynika z tytułu książki – koncentruje się ona na polskich medykach. Nie znajdziemy tutaj przykładów globalnych (z małymi wyjątkami), co na pewno jest zaletą dla fanów rodzimego wspinania. Bariera wejścia w lekturę jest jednak dosyć wysoka – po wstępie w postaci wyprawowej opowieści, autorski duet kreśli bowiem rys historyczny dotyczący początków wspinania, cofając się w swoich opowieściach aż do 218 r. p.n.e. To wszystko oczywiście po to, by wyjaśnić, kiedy w górach pojawili się ratownicy, znajdując ich początki pod koniec IX wieku w klasztorach-schroniskach ufundowanych przez świętego Bernarda z Menthon.

środa, 4 marca 2020

Marcowe premiery

Ten miesiąc nie będzie obfitował w wiele sportowych premier. Widać wyraźnie, że wydawcy czekają na zdecydowanie lepszy okres tego roku, związany ze zbliżającym się Euro 2020 oraz Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio. Zanim przyjdzie jednak wiosna, a potem lato, czeka nas jeszcze kilka marcowych premier, które warto sprawdzić.

Zaczynamy od książki o zespole, który niedawno został wykluczony z udziału w kolejnych edycjach Ligi Mistrzów. „Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja dla wszystkich fanów The Citizens oraz zwolenników trenerskiego talentu Guardioli, która na półki w księgarniach trafi 11 marca nakładem Wydawnictwa SQN. Choć wydaje się, że szczytowy okres Obywatele mieli kilka miesięcy temu, wciąż liczą się w walce o końcowe zwycięstwo w Champions League i rozpalają umysły kibiców. Zwłaszcza tych, którzy lubią analizować taktykę i wpływ trenera na drużynę. Także o tym traktuje książka dwóch dziennikarzy: Pola Ballusa i Lu Martina, którzy prywatnie są dobrymi znajomymi Guardioli od ponad 20 lat. To niewątpliwa zaleta ich publikacji, bo dzięki temu mieli dostęp do informacji niedostępnych dla innych. Średnia ocena 4,6/5 w serwisie Amazon.co.uk pozwala stwierdzić, że panowie ze swojego zadania wywiązali się znakomicie, wcale nie tworząc laurki, ale ciekawą pozycję o tym, jak rodziła się drużyna aktualnych jeszcze mistrzów Anglii. Wpływ na Aguero, Davida Silvę i innych piłkarzy, struktura klubu, zasady jego funkcjonowania, a także analityczny umysł Guardioli prześwietlony „lepiej niż kiedykolwiek”. To wszystko ma się znaleźć w liczącej 400 stron książce, której okładkowa cena to 39,99 zł. Za jej przełożenie odpowiada Bartosz Sałbut. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl pozycję tę można znaleźć z 30% rabatem. To na pewno idealna lektura dla kogoś, komu spodobały się takie tytuły jak „Herr Guardiola. Projekt Bayern Monachium” czy „Nowy wspaniały świat. Tottenham pod wodzą Pochettino”.

poniedziałek, 24 lutego 2020

O dwóch takich, którzy weszli na Everest zimą. Książka "Rozmowy o Evereście"

Jeśli ktoś chce krok po kroku prześledzić pierwsze zimowe zdobycie Everestu, dzięki tej książce ma do tego doskonałą okazję. „Rozmowy o Evereście” nie są może wybitną literacko lekturą, ale Leszek Cichy z Krzysztofem Wielickim z aptekarską precyzją przybliżają w niej szczegóły legendarnego osiągnięcia Polaków z 1980 roku. Nowe wydanie, które na półki w księgarniach trafiło kilkanaście dni temu, zawiera dodatkowy rozdział – rozmowę himalaistów z Jackiem Żakowskim po 40 latach od pierwszego zimowego wejścia na najwyższy szczyt świata.

„Rozmowy o Evereście” to książka dobrze znana w środowisku – doczekała się w końcu aż trzech wydań. Pierwsze trafiło do księgarni niedługo po powrocie wspinaczy z wyprawy, jeszcze w 1980 roku. Kolejne, zawierające uzupełniający rozdział, trzy lata później, a w 40. rocznicę historycznego wyczynu wyprawy kierowanej przez Andrzeja Zawadę nową wersję wypuściło na rynek Wydawnictwo Agora. Z każdą kolejną edycją książka jest obszerniejsza – najnowszą otwierają wspominki trzech autorów po 40 latach dotyczące nie tylko wejścia na Mount Everest, ale też tego wszystkiego, co w ich życiu zmieniło się przez cztery minione dekady. Nie brakuje wątków humorystycznych, sentymentalnych, ale też utyskiwania na współczesny himalaizm, w którym bardziej liczą się rekordy niż eksplorowanie gór nowymi drogami. Początkowy rozdział to dobre wprowadzenie do lektury – czuć w nim lekkość, swobodę i pomysł. Widać, że Jacek Żakowski, który prowadzi rozmowę, jest dziś dziennikarzem z zupełnie innej półki, niż był 40 lat temu, kiedy dopiero zaczynał swoją przygodę z pisaniem. Kolejne rozdziały bardziej niż wywiad przypominają formę relacji Cichego z Wielickim, co również ma jednak swoje zalety.

Trio Cichy, Wielicki i młokos Żakowski
W książce przede wszystkim czuć ogromną dysproporcję doświadczeń, autor podchodzi do swoich bohaterów jak do herosów, pozwalając im mówić i z rzadka decydując się nie tyle na sprzeciw, co nawet swoje wtrącenia. Jeśli już to czyni, pyta raczej o rzeczy podstawowe, niejasne dla laika. Nic dziwnego – choć Cichy z Wielickim podczas wywiadów przeprowadzanych do „Rozmów o Evereście” mieli, odpowiednio, 29 i 30 lat – Jacek Żakowski był jeszcze młodszy, bo liczył ledwie 22 lata. Jego warsztat nie był jeszcze zbyt dobry, co sam przyznaje we wstępie nowego wydania. Wbrew pozorom ma to jednak swoje dobre strony – dzięki autorowi, który nie stara się być trzecim bohaterem publikacji, możemy bardzo szczegółowo poznać relację z pierwszej ręki Cichego i Wielickiego. Obaj z detalami opisują, jak dokonali pierwszego zimowego wejścia na Everest. Jest tutaj wszystko – od wyjaśnienia, jak to się w ogóle stało, że dwóch młokosów znalazło się w ekipie, przez opis trudnych warunków zastanych na miejscu, po przybliżenie okoliczności doprowadzających do uformowania się zespołu Cichy-Wielicki, który udanie zaatakował szczyt. Himalaiści w głównej części książki wypowiadają się bardzo obszernie, co głównie rzutuje na odbiór całości jako relacji, a nie rozmowy. Żakowski wtrąca się rzadko, pełniąc rolę moderatora dyskusji i podrzucając kolejne wątki do omówienia, które chętnie podejmują Cichy z Wielickim. Ich opowieść jest niezwykle żywa, pełne emocji i szczegółów, ale nie można się temu dziwić. O sukcesie opowiadali zaraz po powrocie, dzięki czemu ich wspomnienia nie są obarczone ryzykiem pomyłek wynikającym z upływającego czasu. 17 lutego stali na szczycie Everestu, a już w maju tekst książki trafił do wydawnictwa. To główna zaleta „Rozmów o Evereście”, bo jest to lektura niezwykle świeża, co ma niewątpliwą zaletę dla osób chcących poznać wszystkie detale.

niedziela, 2 lutego 2020

Lutowe premiery

Idzie luty, podkuj buty! Potem załóż je na nogi i marsz do księgarni – ale nie za szybko, bo jeśli chcesz zaopatrzyć się we wszystkie sportowe premiery tego miesiąca, musisz poczekać do jego ostatnich dni. Zachęcam do poczytania, jakie nowości trafią na regały w lutym.

Jerzy Porębski, Wojciech Fusek „Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu” (Wydawnictwo Agora)

Zaczynamy od pozycji, która ukaże się pod patronatem niniejszego bloga. Nie da się ukryć, że w ostatnich miesiącach jesteśmy świadkami prawdziwego wysypu pozycji poświęconych himalaizmowi. Większość z nich to biografie lub wspomnienia z wypraw, do tej pory bardzo brakowało natomiast książek tematycznych. Zauważono to chyba w Wydawnictwie Agora, bo na 26 lutego zaplanowano premierę publikacji „Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu” Jerzego Porębskiego i Wojciecha Fuska. Wreszcie coś świeżego! Jak łatwo się domyślić, w środku znajdą się opowieści o tym, czym podczas wypraw zajmują się lekarze, a autorzy przypomną również najbardziej dramatyczne wypadki w górach. W książce nie zabraknie wypowiedzi lekarzy oraz wspinaczy, a także historii prosto bazy, pokazujących jej codzienne życie. Całość liczy 340 stron, a okładkowa cena lektury to 39,99 zł. Autorzy nie są nowicjuszami w tej tematyce, bowiem dwa lata temu ukazało się nowe wydanie ich dzieła pisanego z Januszem Kurczabem „Polskie Himalaje”. Teraz przyszedł czas na kolejną pozycję, którą w przedsprzedaży można znaleźć już za niecałe 34 zł. Premiera 26 lutego.

Tyson Fury „Tyson Fury. Bez maski. Autobiografia” (Wydawnictwo Sine Qua Non)

Kolejna z lutowych premier to coś dla fanów boksu. Już 22 lutego do ringu ponownie wyjdą Tyson Fury oraz Deontay Wilder, by powalczyć o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. W ich pierwszym pojedynku padł remis i między innymi o kulisach tamtej walki opowiada brytyjski bokser w swojej autobiografii „Bez maski”. Książka ukazała się na Wyspach pod koniec ubiegłego roku, z miejsca stając się bestsellerem. Nic dziwnego – Fury to niezwykle barwna postać, a w książce szczerze opowiedział o całym swoim życiu: walce z depresją, próbie samobójczej, problemach z alkoholem i narkotykami. Nie zabrakło anegdot na temat najsłynniejszych pięściarzy, m.in. Władimira Kliczki oraz kulis kolejnych zawodowych walk, ale dla kibiców zdecydowanie najciekawsze będą wątki z życia prywatnego Tysona. Tak uważam, ponieważ jestem już po lekturze biografii, a swoimi przemyśleniami podzieliłem się w tym wpisie. Odsyłam do niego wszystkich niezdecydowanych, ale mogę napisać jedno – pozycja, która ukaże się nakładem Wydawnictwa SQN, to jedna z najlepszych sportowych biografii ostatnich lat! Książka liczy 328 stron, a jej okładkowa cena to 39,99 zł. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl można ją nabyć już za niespełna 30 zł. Tłumaczeniem wspomnień pięściarza zajął się Bartosz Sałbut. Premiera 12 lutego.

czwartek, 30 stycznia 2020

Tyson Fury bez maski. Autobiografia boksera, która daje do myślenia

To zdecydowanie jedna z najciekawszych sportowych biografii, jakie ukazały się w ostatnich latach. Tyson Fury jest postacią niezwykle barwną, ale w książce pokazuje nam się „Bez maski”. Zdradza swoje prawdziwe oblicze, na którym odcisnęły się życiowe zakręty: depresja, problemy z alkoholem i narkotykami, śmierć dzieci i próba samobójcza.

Na wspomnienia takich sportowców zawsze czeka się z niecierpliwością. Tyson Fury, samozwańczy „Król Cyganów”, wprowadził do świata boksu luz, dystans i poczucie humoru. A to pojawi się na konferencji w stroju Batmana, a to rzuci coś o masturbacji jako formie przygotowań do walki, a to znowu wyjdzie do ringu ubrany niczym Wuj Sam. Znając wybryki Brytyjczyka, po jego autobiografii można było się spodziewać dużej dawki humoru. „Bez maski” nie jest jednak lekturą zabawną, wręcz przeciwnie. Fury ujawnia, że jego zachowanie było tylko pozą, przykrywką. Prawda o jego życiu jest zgoła inna – już od początku było ono naznaczone kłopotami, których kumulacja nastąpiła wtedy, gdy znalazł się na szczycie, zdobywając wymarzony tytuł mistrza świata po pokonaniu Władimira Kliczki. To właśnie wtedy był bliski skończenia ze sobą, a jego rodzina przeżywała dramat, kiedy pił, ćpał i przytył do 180 kilogramów.

Niczym biografia Roberta Enke
Dotychczas w literaturze sportowej spotkaliśmy się z jedną wybitną książką poświęconą problemowi depresji. Była to oczywiście znakomita biografia autorstwa Ronalda Renga „Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk”. Porównanie wspomnień Fury’ego do tamtej lektury wcale nie jest na wyrost – obie pokazują prawdziwe oblicze depresji. Wbrew powszechnym przekonaniom choroba ta wcale nie musi się nasilać w trudnych momentach. Tak jak dla Roberta Enke punktem zapalnym nie była wcale śmierć córeczki, tak w przypadku Tysona atak nastąpił, gdy spełnił swoje marzenie o tytule zawodowego mistrza świata wagi ciężkiej. Właśnie wtedy zrealizował swój cel i poczuł ogromną pustkę, co wpędziło go w problemy, które o mały włos nie doprowadziły go do śmierci. „Baz maski” rozpoczyna się właśnie od prologu, w którym pięściarz pisze o próbie samobójczej. Jadąc swoim ferrari, chciał się rozbić, ale w ostatniej chwili uratowała go myśl o dzieciach. To niezwykle mocne wprowadzenie do lektury, która z każdą kolejną stroną staje jeszcze bardziej szczera, pokazując, przez co musiał przejść Fury.

wtorek, 5 listopada 2019

Jaśko ze Lwowa. Opowieść o Janie Paluchu

Cenię książki o lokalnych sportowych bohaterach. Nie są tu przeważnie publikacje nastawione na wielki zysk, raczej ukazują się przy wsparciu lokalnych instytucji oraz firm i mają upamiętniać postaci, które bez tego pewnie zostałyby zapomniane. Tak właśnie jest z książką Leszka Błażyńskiego „Jaśko ze Lwowa. Historia Mistrza” - ładnie wydaną, choć niezbyt porywającą lekturą.

Na początek kilka słów o głównym bohaterze publikacji, tytułowym „Jaśko ze Lwowa”. Jan Paluch urodził się w Lwowie w 1931 roku, po drugiej wojnie światowej jego rodzice przenieśli się wraz z rodziną do Bytomia, gdzie młodzieniec zaczął sportową karierę. Był żużlowcem miejscowej Polonii (a później Ogniwa, bo komunistyczne władze zmusiły klub do zmiany nazwy), następnie reprezentował barwy Górnika Rybnik. Ale Paluch startował nie tylko na żużlowym torze, ale również w wielu innych zawodach: Maratonach Motocyklowych, motocrossie, Rajdach Tatrzańskich czy w zawodach motocykli z bocznym wózkiem. Po zakończeniu kariery prowadził w Bytomiu zakład samochodowy, a także był Starszym Cechu w Bytomiu i zasiadał w zarządzie Izby Rzemieślniczej w Katowicach. Właśnie o tym wszystkim pisze w książce Leszek Błażyński, przedstawiając w kolejnych rozdziałach różne etapy życia i sportowej kariery sportowca.

Wydanie zachwyca
Tym, co wyróżnia tę książkę, jest na pewno bardzo oryginalne wydanie. Okładka wykonana jest z materiału popularnego w dawnych publikacjach, to coś w rodzaju sztucznej skóry, która idealnie pasuje do książki o czarnym sporcie, jakim jest żużel. Bardzo ładnie uzupełnia ją obwoluta ze zdjęciem Jana Palucha, co sprawia, że od pierwszego kontaktu książka wzbudza zainteresowanie. W środku jest równie ciekawie pod względem składu. Biografia zawiera wiele zdjęć, choć tutaj pierwszy kamyczek do ogródka dla autora – część z nich nie wnosi wiele do lektury, są tam nieostre ujęcia lub kilka bardzo podobnych fotografii (najczęściej to po prostu Jan Paluch podczas zawodów). Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że zasoby, z których korzystał autor, były mocno ograniczone (mówimy o fotografiach z lat 30., 40. czy 50.), ale mam wrażenie, że można było dokonać większej selekcji. Irytują również pionowo ułożone podpisy obok zdjęć, gdyż powodują, że co chwilę trzeba obracać książkę. Jest to uciążliwe szczególnie wtedy, gdy wypisywani są sportowcy znajdujący się na fotografii. Żeby zlokalizować każdego z nich, trzeba przeczytać imię i nazwisko, a później obrócić książkę, by ujrzeć tę osobę. Żeby przypasować wszystkich, trzeba tak zrobić kilka razy (są fotografie całych reprezentacji), co sprawia, że lektura biografii okazuje się jednocześnie niezłą gimnastyką. Z tego co dowidziałem się z książki, akurat w tej dyscyplinie główny bohater jednak nie odnosił sukcesów…

niedziela, 3 listopada 2019

Listopadowe premiery (cz. 1)

Listopad do fajny miesiąc dla czytelników, bo zbliżające się Święta Bożego Narodzenia zwiastują wiele ciekawych premier. Nie jest tajemnicą, że właśnie na koniec roku wydawnictwa szykują największe hity i planują wypuszczenie na rynek książek mogących cieszyć się największym zainteresowaniem. Czy przewidywania wydawców się sprawdzą, przekonamy się już niedługo. Na nudę na pewno nie będzie można narzekać!

Zaczynamy od świeżynki, czyli dopiero co zaprezentowanej okładki biografii „Miro. Oficjalna biografia Miroslava Klose”. Książkę o urodzonym w Opolu piłkarzu postanowił napisać Ronald Reng i jest to pierwszy bardzo poważny argument za tym, by zainteresować się tą pozycją. Dotychczasowe dzieła tego niemieckiego dziennikarza okazywały się bowiem znakomitymi lekturami. Kapitalną książkę o Robercie Enke (w Polsce ukazała się pod tytułem „Życie wypuszczone z rąk”) znają już wszyscy fanatycy sportowych lektur – to jedna z najlepszych publikacji sportowych, jakie kiedykolwiek się ukazały. Później fani futbolu zza naszej zachodniej granicy doczekali się premiery równie znakomitej, choć mniej popularnej pozycji „Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu”. Teraz przyszedł czas na historię zawodnika, który wzbudza nad Wisłą spore kontrowersje. Wielu kibiców nie może bowiem wybaczyć Klose tego, że nie chciał grać dla Polski, a nawet nie chciał udzielać polskim dziennikarzom wywiadów w naszym języku. Takim zachowaniem nie zyskał w Polsce wielu zwolenników, ale trudno zaprzeczyć, że jego historia jest bardzo ciekawa. Książka powinna dobrze wyjaśnić, jak to się stało, że wybrał reprezentację Niemiec, dzięki czemu został najskuteczniejszym piłkarzem w historii mundialu (nie łudźmy się – grając dla biało-czerwonych nigdy nie pobiłby rekordu Brazylijczyka Ronaldo). W zapowiedzi książki, którą 26 listopada wypuści na rynek Wydawnictwo Zysk i S-ka, czytamy: „Ronald Reng opowiada o człowieku, którego każdy znał z telewizji, ale tak naprawdę nie zna go nikt. W wieku ośmiu lat trafił z Polski do Niemiec, wyuczył się zawodu cieśli i został gwiazdą światowej piłki. Jako specjalista od techniki i gry głową, występował w topowych europejskich klubach. «Miro» w porywającym i poruszającym stylu przybliża nam dawno miniony już czas w piłce nożnej: czas ulicznego piłkarza, który zaczynając w skromnych warunkach, wspiął się na sam szczyt”. Opis może nie jest szczególnie wyszukany, ale nazwisko autora gwarantuje wysokim poziom. Warto zwrócić uwagę na fakt, że biografia jest oficjalna – Reng porozmawiał z rodziną Klose, dzięki czemu możemy poznać relację o drodze Miro na światowy szczyt z pierwszej ręki. To wszystko pozwala zakładać, że będzie to znakomita lektura. Całość zamyka się w 508 stronach, a okładkowa cena publikacji to 45 zł. Tłumaczeniem pozycji zajęli się Michał Jeziorny (tłumaczył m.in. biografię Roberta Enke) oraz dziennikarz Eleven Sports Tomasz Urban.

Również fani polskiej piłki będą w tym miesiącu mieli coś dla siebie. Na napisanie autobiografii zdecydował się bowiem Sebastian Mila. Książka zatytułowana „Sebastian Mila. Autobiografia” ukaże się 13 listopada nakładem Wydawnictwa SQN. Współautorem wspomnień jest dziennikarz portalu Weszło!, Leszek Milewski. Autor znakomitych wywiadów tym razem postanowił wysłuchać wspomnień zawodnika wielu polskich (Lechia Gdańsk, Orlen Płock, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Śląsk Wrocław, ŁKS Łódź) i zagranicznych (Austria Wiedeń, Valarenga Oslo) klubów. Być może Mila nigdy nie należał do najlepszych polskich piłkarzy, ale swego czasu był jednym z najzdolniejszych zawodników w Polsce, a dwa z jego goli – przeciwko Manchesterowi City i reprezentacji Niemiec – przeszły do historii naszej piłki. Czego dowiemy się z liczącej 408 stron książki? „Jakie to uczucie pokonać Niemców, ówczesnych mistrzów świata, na Narodowym? Co się czuje gdy piłka po twoim uderzeniu mija Davida Seamana, a ostatecznie eliminuje Manchester City? Czy trudno jest stać twardo na ziemi, gdy Rosjanie oferują ci miliony dolarów? Jaka atmosfera buzuje w szatni biało-czerwonych przed ważnym spotkaniem? Jakie myśli kłębią się w głowie przed meczem decydującym o mistrzostwie Polski?”, czytamy w opisie, a nieco dalej natrafiamy na taki fragment: „Ale wiem też co się czuje, gdy jesteś tylko jednym z wielu, a wszyscy wokół ciebie zdają się lepsi. Wiem co to znaczy zwątpienie, brak wiary w siebie. Wiem jak to jest, gdy czujesz się zagubiony za granicą, gdy musisz trenować w miejscu z grzybem na ścianie, gdy miesiącami nie dostajesz wypłaty, wiem co się czuje, gdy w klubie chcą się ciebie pozbyć za wszelką cenę. Wiem jak to jest pojechać na mundial, a potem przesiedzieć na ławie wszystkie mecze albo pomóc wywalczyć Euro, a potem nie pojechać wcale. Wiem jak to jest, gdy Gerrard, Lampard i Terry dają ci lekcję futbolu”. Zapowiada się więc fascynująca podróż przez świat piłki nożnej, w której nie zabraknie smakowitych anegdot. Biografia Mili na pewno będzie inna niż „alkobiografie” polskich zawodników, które stawały się w ostatnich latach bardzo popularne – Sebastian jest przykładem piłkarza, który może nie zrobił takiej kariery jak inni, ale na tyle mądrze zarządzał pieniędzmi, że dziś prowadzi interesy i nie musi się zastanawiać, z czego teraz będzie żył. To miła odmiana, za którą zapłacić trzeba będzie 39,99 zł. Taka przynajmniej cena widnieje na okładce książki, bo w przedsprzedaży na LaBotiga.pl kupicie ją już za 27,60 zł i to z autografem autora!

środa, 16 października 2019

Październikowe premiery (cz. 2)

W życiu pewne są dwie rzeczy: Targi Książki w Krakowie w październiku i jesienna ofensywa wydawnicza. Nie inaczej będzie w tym roku, bowiem na drugą część miesiąca i drugie największe literackie targi w Polsce wydawnictwa przygotowały sporo nowości. Dziś trochę o tych, które ukażą się w drugiej części tego miesiąca.

Zaczynamy od dwóch książek z datą premiery 16 października. Obie mają wiele wspólnego: dotyczą koszykówki, są napisane przez gwiazdy jednego klubu i jedne z najbardziej charyzmatycznych postaci basketu. Pierwsza z nich to oficjalna książka Kobego Bryanta „Mentalność Mamby. Jak zwyciężać”. Pozycja, która ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN, ma formę albumu, nie autobiografii. Być może wynika to z tego, że temat życiorysu Czarnej Mamby wyczerpał Roland Lazenby, autor obszernej publikacji „Kobe Bryant. Showman”, która swoją polską premierę miała w 2017 roku. Dwa i pół roku później przyszedł czas na rodzime wydanie autoryzowanego dzieła legendy Los Angeles Lakers. „Po raz pierwszy Kobe w najdrobniejszych szczegółach zdradza kulisy swojego treningu, zarówno mentalnego, jak i fizycznego, który nie tylko pozwolił mu odnieść sukces, ale zagwarantował absolutną dominację na parkiecie. Z tej książki dowiesz się, jak Bryant przygotowywał się do spotkań z konkretnym przeciwnikiem, jak rozwijał swoją pasję do koszykówki i jak radził sobie z kontuzjami”, przeczytać można w zapowiedzi książki. Wydawcy przekonują, że to „wspaniała, wizualna podróż śladami jednego z najlepszych koszykarzy w historii NBA, ale i jednego z najwybitniejszych sportowców świata”. Nikogo, kto interesuje się basketem, chyba nie trzeba przekonywać, że pod względem etosu pracy, Kobe był jednym z wzorów do naśladowania. Fani nie powinni więc przejść obok jego publikacji obojętnie, tym bardziej, że jest ona uzupełniona znakomitymi zdjęciami  Andrew D. Bernsteina. Całość liczy 224 strony w pełnym kolorze i nie jest tania – okładkowa cena to 59,99 zł. W księgarni LaBotiga.pl „Mentalność Mamby” możecie jednak nabyć tę pozycję z 26% zniżką lub dołożyć niecałe 10 zł i zamówić cały pakiet, na który składają się: książka, kubek, frotka i plakat.

Drugą z pozycji, która nakładem Wydawnictwa SQN ukazała się 16 października, jest nowe wydanie autobiografii „Shaq. Bez cenzury”. Choć Shaquille O’Neal wraz z Bryantem przez wiele lat stanowili podstawę sukcesów Jeziorowców, relacje między nimi nigdy nie należały do najlepszych. Między innymi o tym, dlaczego tak było, pisze w swoich wspomnieniach Shaq. Książka pierwotnie ukazała się w Polsce w 2012 roku, ale po jakimś czasie nakład został całkowicie wyczerpany, a że biografia cieszyła się dobrą opinią, czytelnicy wciąż o nią pytali. Odpowiadając na te głosy, wydawca wypuścił na rynek nowe wydanie w serii SQN Originals (książki dostępne wyłącznie w księgarniach internetowych SQN: LaBotiga.pl i SQNStore.pl). Posiadacze pierwszej wersji nie mają jednak czego żałować – treść się nie zmieniła, nowe są wyłącznie okładka i wydanie (tym razem twarda oprawa) oraz opis publikacji. W jego fragmencie czytamy: „Autobiografia największego dominatora parkietów NBA swoich czasów dostarcza wielu ciekawych, czasem również mocno osobistych, historii z życia Diesela. Nie brakuje w niej anegdot o tym, na co wydał pierwszy milion, co skłoniło go do zamontowania akwarium w samochodzie i jak z konta jego firmy magicznie zniknęły duże pieniądze”. Kogo zachęciły te słowa, może odkładać w portfelu 49,99 zł, bo właśnie taka cena widnieje na okładce publikacji, którą możecie zamówić tutaj. Raczej nie ma co liczyć tutaj na szybki spadek ceny, bo książka wydana została w limitowanym nakładzie, a że na Allegro swego czasu osiągała niebotyczne ceny sięgające blisko 200 zł, pewnie szybko znajdzie nabywców. W zamian za niecałe pięć dyszek dostajemy 368 stron znakomitej lektury, o której „Los Angeles Times” napisał krótko: „Soczyste historie zza kulis NBA...”.

piątek, 4 października 2019

Piątkowa afera, czyli kto ma problem z biografiami czynnych piłkarzy?

Informując o zbliżającej się premierze biografii Krzysztofa Piątka nie miałem pojęcia, jak wielkie wywoła poruszenie. Jeden tweet dotarł do kilkudziesięciu tysięcy odbiorców, o sprawie wypowiedzieli się czołowi dziennikarze piłkarscy z Mateuszem Borkiem, Tomaszem Smokowskim i Mateuszem Święcickim na czele, a na koniec oświadczenie wydał sam zainteresowany. Temat książki Pawła Sity „Być jak Krzysztof Piątek” okazał się niezwykle gorący, ale mam wrażenie, że nie wszyscy oburzali się słusznie.

Za każdym razem, kiedy wrzucam zapowiedź książki czynnego jeszcze sportowca, pojawia się lawiny podobnych komentarzy. „Skok na kasę”, „Może jeszcze książka o X?!” (tutaj pada nazwisko zawodnika, któremu akurat nie idzie) i moje ulubione: „Biografie powinno się pisać po zakończeniu kariery!”. Choć w 2014 roku wyszły u nas trzy książki 22-letniego Neymara (niemal w tym samym czasie), doczekaliśmy się trzech książek o 25-letnim Robercie Lewandowskim, gdy ten strzelił cztery gole Realowi (o czym pisałem w tym wpisie), a przed Euro 2016, oprócz kilku biografii Lewego (w tym dwóch naprawdę dobrych), doliczyłem się blisko 30 pozycji z naszym kapitanem na okładce, za każdym razem fala oburzenia jest taka sama, a może nawet większa. Przy zapowiedzi biografii Krzysztofa Piątka, którą 27 listopada ma na rynek wypuścić Wydawnictwo Znak, skala zjawiska przerosła nawet moje wyobrażenia. Myślę, że warto wyjaśnić kilka najważniejszych rzeczy, bo odniosłem nieodparte wrażenie, iż większość osób oburzała się zupełnie niepotrzebnie.

Czy Krzysztof Piątek ma coś wspólnego z tą książką?
Jak już wiecie po oświadczeniu, które piłkarz wydał na Twitterze, nie wiedział, że taka biografia w ogóle powstaje. Wydawało mi się to dosyć oczywiste, gdy zobaczyłem okładkę. Oficjalna książka o tytule „Być jak Krzysztof Piątek” wskazywałaby na ogromną megalomanię głównego bohatera, który mówi o sobie w osobie trzeciej, a do tego sam określa się „piłkarskim geniuszem”, jak wynika z podtytułu. Poza tym w zapowiedzi podkreśliłem, że ukaże się biografia, a nie autobiografia Piątka – to zasadnicza różnica. Wiele osób było jednak zdziwionych, gdy okazało się, że piłkarz nie ma z książką nic wspólnego. Jak to, to można pisać o kimś książki bez jego zgody? Otóż tak, oczywiście, bo piłkarze to osoby publiczne, tak samo jak politycy, muzycy czy celebryci.
Na osiem czy dziewięć biografii Leo Messiego, które ukazały się w Polsce, status oficjalnej miała jedna („Messi. Uwierz w siebie”), a autoryzowanej druga („Messi. Biografia” Guillema Balague). Cała reszta powstawała na podobnej zasadzie: autor prześledził powszechnie dostępne informacje o Argentyńczyku, w najlepszym wypadku porozmawiał z kilkoma osobami z jego otoczenia i zawarł to wszystko w biografii. Na całym świecie takich książek wyszło z pewnością kilkadziesiąt, a większością z nich Messi nie zaprząta sobie nawet głowy. Zresztą dlaczego miałby to robić? Fakt, nie zarobił na tych pozycjach złamanego grosza, ale one na pewno wpłynęły pozytywnie na jego wizerunek i przysporzyły mu mnóstwo fanów.

środa, 18 września 2019

Wrześniowe premiery (cz. 2)

Druga część tego miesiąca nie będzie szczególnie owocna. Szczerze mówiąc, mało brakowało, a ten tekst w ogóle by nie powstał, gdyż… nie za bardzo było o czym pisać. W ostatnich dniach dotarły do mnie jednak informacje o dwóch nowych tytułach, dzięki czemu mogę zapowiedzieć cztery nowe pozycje. No, w zasadzie trzy i pół, ale o tym na koniec.

Na początek coś, co futbolowe misie lubią najbardziej, czyli nowy tom Encyklopedii Piłkarskiej Fuji. W zasadzie to stary-nowy, bo 18 września ukazała się kolejna część kolekcji poświęcona Pucharowi Polski. Dobrze się domyślacie – to już było! Przed rokiem taka sama publikacja, ale w większym formacie, ukazała się w serii czterech monograficznych albumów o najważniejszych dla polskiego futbolu wydarzeniach. Tamta pozycja kosztowała 99 zł, nowa zatytułowana po prostu „Puchar Polski” ma na okładce cenę 55 zł. To wydanie tańsze, ale w nieco innej formie. Andrzej Gowarzewski tak tłumaczy to na stronie Wydawnictwa GiA: „Zamiast leksykonu klubów jak w albumie, jest almanach piłkarzy i trenerów, którzy grali w finałach lub w zespołach triumfatorów. Zamiast opisu dziejów, skupiliśmy uwagę na niespodziankach. Niezmienna pozostaje warstwa dokumentacyjna – doszła edycja z finałem w 2019! – dzięki Czytelnikom poprawiona i uzupełniona”. Wydawcy przekonują, że „nie ma takiej książki o naszym pucharze” i trudno nie przyznać im racji. Najnowszy tom EPF nosić będzie już 58. numer, na razie nie jest znana liczba jego stron. Najtaniej możecie go jednak nabyć na Sendsport.pl, gdzie z kodem ‘ksiazkisportowe’ zapłacicie nieco ponad 53 zł. Takiej okazji nie możecie przegapić!

Z gorących (hehe) boisk, na których rozgrywany jest Puchar Polski, przenosimy się na jeszcze gorętsze tory, po których poruszają się kierowcy wyścigu LeMans. Nie wiem, jak to się stało, że w tekście z premierami na pierwszą część miesiąca zabrakło zapowiedzi tej pozycji. Wszak książka Wydawnictwa Znak „Szybcy jak diabli. Rywalizacja Forda i Ferrari o zwycięstwo w wielkim wyścigu w Le Mans” ukazała się 4 września. Jej autor, A.J. Baime, na 400 stronach zawarł „opowieść o ambitnych przedsiębiorcach i innowacyjnych inżynierach, narodzinach legendarnego forda GT40 i Formuły 1”, jak przeczytać można na stronie wydawcy. Publikacja w głównej mierze opisuje rywalizację między dwoma wielkimi postaciami motosportu: Enzo Ferrarim i Henrym Fordem. Jak dowiadujemy się z zapowiedzi, w środku nie brakuje „mięsa” czy kawałków wręcz naturalistycznych: „Napędzani ambicją, prowadzili zawziętą rywalizację, której stawką były miliony dolarów, zaskakujące techniczne rozwiązania i życie kierowców. Podczas wyścigów ginął co czwarty, a plamy z oleju silnikowego mieszały się na torze z krwią zawodników i widzów”. Jeśli opis skusił Was do zakupu, to musicie liczyć się z wydatkiem rzędu 39,90 zł, bo właśnie taka cena widnieje na okładce książki przetłumaczonej przez Mariusza Gądka. W internetowej księgarni sportowej LaBotiga.pl znajdziecie ją jednak już za niecałe 28 zł.

czwartek, 29 sierpnia 2019

Przybliżył „Niezwykły świat przedwojennego futbolu”. I to jak!

Tak powinno się pisać o historii futbolu! Jestem absolutnie zachwycony książką Remigiusza Piotrowskiego, w której postanowił pokazać, jak wyglądała polska piłka w latach 1918-1939. Bałem się, że „Niezwykły świat przedwojennego futbolu” będzie powieleniem znanych faktów, zbiorem tych samych anegdot, przedstawionym w dodatku w mało atrakcyjny sposób. Po lekturze książki mogę tylko przeprosić autora – spisał się znakomicie.

Piłkarscy historycy w naszym kraju mają tendencję do nadmiernego skupiania się na szczególikach. Większość tworzonych przez nich książek to encyklopedie z ogromną liczbą tabel, statystyk i wyników. Z zamiłowaniem wytykają oni błędy kolegom po fachu (choć, broń Boże, nigdy nie użyliby wobec nich sformułowania „koledzy”, bo w tym środowisku nie ma koleżeństwa) i potrafią toczyć ostre spory o zapis nazwiska, liczbę występów jakiegoś piłkarza lub właściwą datę czy miejsce jego urodzenia. Przyznam szczerze, że jakiś czas temu przestałem śledzić te wojenki, wypisałem się z tego. Można w ten sposób pisać o futbolu, być może jest nawet grupa czytelników, którzy lubią te kłótnie i ciągłe próby udowodnienia swoich racji. Takie podejście nie sprawi jednak, że historia młodym ludziom jawić się będzie jako coś atrakcyjnego, godnego uwagi. A przecież upowszechnianie dziejów polskiego piłkarstwa powinno być celem nadrzędnym każdego, kto żyje z pisania o historii naszej piłki. Remigiusza Piotrowskiego idealnie charakteryzuje określenie z jego biogramu: „popularyzator historii”. Autor „Niezwykłego świata przedwojennego futbolu” wyszedł z założenia, że o dziejach kopanej można pisać inaczej – wcale nie trzeba skupiać się na liczbach i wytykać błędów poprzednikom. Dzięki temu jego dzieło okazało się pasjonującą lekturą pełną anegdot i nieznanych historii, która pozwala przenieść się do II Rzeczpospolitej i dobrze poznać, jak w okresie jej istnienia wyglądał nasz futbol.

Nie zmienia się nic mimo lat
Sięgając po lekturę, obawiałem się, że będzie chronologicznym przedstawieniem faktów z dużą liczbą dat, nazwisk i wyników. Już pierwsze strony przyniosły zaskoczenie. Autor wcale nie nastawił się bowiem na opisywanie historii rok po roku, ale postanowił podejść do całości tematycznie. Książka składa się z osiemnastu rozdziałów, z których żaden nie liczy więcej niż trzydzieści kilka stron. Każda z części poświęcona została innemu zagadnieniu. Publikację otwiera rozdział opowiadający o tym, jak piłkarskie władze broniły się przed zawodowstwem, uznając je za coś niegodnego. Dalej mamy fragmenty poświęcone opłakanej sytuacji finansowej ówczesnych klubów, korupcji, która kiełkowała już w II RP, diecie i treningowi piłkarzy, trenerom, wyjazdom na mecze czy wątkom politycznym. Rozdziały są krótkie, najeżone przykładami i anegdotami, dzięki czemu pochłania się je z przyjemnością. Lektura nie jest nużąca, jak większość historycznych publikacji, które fragmentami stają się trudne do przebrnięcia – czasem zdarza mi się niektóre z nich porzucić w połowie. Przy „Niezwykłym świecie przedwojennego futbolu” nie miałem takich myśli, bo też autor postarał się o przedstawienie esencji. Udało mu się to dzięki dwóm rzeczom: dobremu researchowi źródeł i zwięzłemu językowi – publikacja zdecydowanie nie jest przegadana.

środa, 3 lipca 2019

Lipcowe premiery

Lato w pełni, upał za oknem, więc także lista sportowych nowości jak co roku stopniowo topnieje. Lipiec nie przyniesie wielu nowych propozycji dla kibiców, a bez Wydawnictwa SQN w zasadzie nie byłoby o czym pisać. Krakowska firma wypuści w tym miesiącu na rynek trzy z czterech sportowych premier.

Zaczyna się dziś, bo właśnie 3 lipca do księgarni w całej Polsce trafiła książka Artura Rolaka „Skazany na Wimbledon”. Nie było chyba lepszego kandydata w naszym kraju do napisania tego typu wspomnień z najbardziej prestiżowego tenisowego turnieju świata – wszak pan Artur gościł na zielonych kortach już 27 razy, a właśnie jest w trakcie śledzenia swojego 28. Wimbledonu. Rolak widział i wie zdecydowanie więcej niż koledzy po fachu, stąd jego książka może być kopalnią ciekawych anegdot i nieznanych wcześniej historii. Tak wynika z opisu publikacji, w którym czytamy: „Historia ręcznika pewnej tenisistki, który wylądował na głowie autora. Dziennikarz udający ochroniarza, by dostać się na teren turnieju. »Strzelanina« pomiędzy Radwańską a Kuzniecową. Tej książki nie można postawić na półce wśród encyklopedii. Nie jest to po prostu historia Wimbledonu. To historia turnieju według Artura Rolaka – człowieka, który został skazany na Wimbledon. Mimo że wcale się o to nie prosił”. Smaczkiem w dziennikarskiej karierze autora jest fakt, że na pierwszy Wimbledon pojechał właściwie z przypadku. Okoliczności tamtego pamiętnego turnieju z 1992 roku Rolak opisuje w książce, wyjaśniając, jak to się stało, że dziś, obok Krzysztofa Rawy, jest jednym polskim dziennikarzem posiadającym specjalną akredytację na turniej. „Skazany na Wimbledon” ukazuje się na rynku nakładem Wydawnictwa SQN, które odpowiada również za wypuszczenie wcześniejszej książki autora – biografii Łukasza Kubota. Nie był to jednak literacki debiut Rolaka – w 2017 roku nakładem Wydawnictwa Burda Książki ukazały się wspomnienia Agnieszki Radwańskiej, których był współautorem. Najnowsza publikacji jest pierwszym solowym projektem dziennikarza. Liczy 272 strony, a na jej okładce widnieje cena 39,99 zł. W księgarni sportowej LaBotiga.pl można ją nabyć już za równe 28 zł.

Na kolejną premierę tego miesiąca przyjdzie nam poczekać kilkanaście dni. 17 lipca do księgarni trafi kolejne „dziecko” Wydawnictwa SQN. Tym razem będzie to coś dla fanów futbolu. „Umowa stoi. Tajemnice piłkarskich kontraktów i wielomilionowych transferów w Premier League” (org. „Done Deal”) to książka brytyjskiego prawnika sportowego Daniela Geeya, w której odkrywa kulisy rynku transferowego w Premier League. Autor współpracuje ze znanymi piłkarzami ligi angielskiej, więc ma wiedzę na temat dziwnych zapisów w kontraktach, negocjowania umów czy wszystkich pułapek, które czyhają zarówno na zawodników, jak i właścicieli klubów. Tą wiedzą Geey dzieli się w książce, która w Wielkiej Brytanii uznana została Piłkarską Książką Roku (razem z „Siłą Żółtej Ściany” Uliego Hessego). W opisie publikacji czytamy: „Mniej liczą się tutaj piękne bramki i efektowne parady, możesz się za to dowiedzieć, który piłkarz musiał zapłacić 80 tysięcy funtów za to, że przez chwilę było mu widać majtki, któremu Szwedowi zakazano w kontrakcie latania w kosmos albo który zawodnik wymagał w swojej umowie zapisu o sfinansowaniu lekcji gotowania dla jego żony. Wielkie pieniądze, kontraktowe zawiłości i wierność barwom klubowym będąca tylko kwestią ceny – tak wygląda świat współczesnego futbolu”. Za poznanie tej tajemnej wiedzy wydawca życzy sobie 39,99 zł. Taka kwota widnieje przynajmniej na okładce liczącej 336 stron publikacji, bo w przedsprzedaży na LaBotiga.pl można ją nabyć za nieco ponad 29 zł. Tłumaczeniem książki zajął się Bartosz Sałbut, a SQN przekonuje, że lektura „otwiera oczy na sprawy, o których nigdy nie myślałeś!”. Pozostaje tylko się przekonać, czy tak jest w rzeczy samej.

piątek, 21 czerwca 2019

Biografia Roberto Baggio

To bardzo nietypowa książka – nie jest to biografia w klasycznym tego słowa znaczeniu. Jeśli liczycie na szczegółowy zapis życia i kariery Roberto Baggio, będziecie zawiedzeni. Dzieło Raffaele Nappiego jest przemyślanym, zwięzłym i oryginalnym tworem. Tworem, który pozwala zrozumieć fenomen „Boskiego kucyka”.

Lubię włoskie książki o sporcie. Mam wrażenie, że idealnie oddają charakter Włochów: nie są przesadnie długie, bo w końcu mieszkańcy Italii niezbyt lubią się przemęczać, nie mają nadętego wydźwięku, bo Włochów charakteryzuje luz, są za to bardzo oryginalne i pełne humoru. Tak było ze wspomnieniami Andrei Pirlo i Carlo Ancelottiego (które pisał z tymi sportowcami Alessandro Alciato), tak było z biografią Gigiego Buffona, tak jest wreszcie z pozycją „Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu” Raffaele Nappiego. Raptem 200 stron, treści tyle, że książkę da się przeczytać w kilka godzin, a jednak po skończeniu lektury myślisz: „Ale to było dobre!”. Lubię nieprzegadane pozycje, a biografia „Boskiego kucyka” zdecydowanie się do nich zalicza. Fani opasłych kobył, w których autorzy dokładnie analizują każde wydarzenie z życia opisywanego bohatera, być może nie będą do końca zadowoleni, ale nawet najbardziej wytrawny czytelnik literatury sportowej powinien docenić interesującą koncepcję książki oraz jej polskie wydanie – ono zasługuje na osobny akapit pochwał, o czym na końcu.

Kartki z kalendarza
Tym, co najlepiej charakteryzuje książkę Nippiego, jest stwierdzenie, że zbudowana została ona na podstawie kilku scen z życia Roberto Baggio. Można powiedzieć, że to takie flesze, skrót wydarzeń, ale autorowi zaskakująco sprawnie poszło zbudowanie wokół nich całej historii włoskiego piłkarza. Biografię otwiera opis meczu… Bułgarii z Francją w eliminacjach mistrzostw świata 1994. Czytasz i zaczynasz się zastanawiać, po co autor opisuje wyczyny Stoiczkowa i spółki, aż wreszcie po kilku stronach zaczynasz rozumieć: „13 lipca 1994 roku na oczach 74 110 tysięcy widzów na Giant Stadium w Nowym Jorku zakończyła się ta historia spotkaniem boga z Bułgarii z bogiem z Włoch”. Ten opis był preludium do historii półfinałowego meczu Italii z Bułgarami, w którym Baggio odegrał kluczową rolę, zdobywając dwa zwycięskie gole. Ale nie tylko o spotkaniu, które decydowało o tym, kto zagra w finale, traktuje pierwszy rozdział. Poznajmy w nim historię małego Roberto, który tak bardzo kochał futbol, że jego nauczyciel powiedział: „Gdyby książki były okrągłe, to mógłby być naszym nauczycielem”. Nie brakuje tutaj również kulisów jego transferu do Fiorentiny i pierwszej kontuzji, która o mało nie zakończyła jego kariery już na początku.

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Erhard Loretan. Ten trzeci

Wszyscy wiedzą, kim byli dwaj pierwsi ludzie, którzy zdobyli Koronę Himalajów i Karakorum – wszystkie czternaście ośmiotysięczników na Ziemi. Postaci Reinholda Messnera i Jerzego Kukuczki nikomu przedstawiać nie trzeba. Mało kto pamięta jednak o tym, kto jako następny dokonał tego wyjątkowego wyczynu. Warto więc sięgnąć po „Ryczące ośmiotysięczniki”, by poznać ciekawą historię Erharda Loretana.

Nie tylko fakt, że Szwajcar „dopiero” jako trzeci człowiek zdobył wszystkie czternaście ośmiotysięczników wpływa na to, że jego postać jest mało znana przeciętnym zjadaczom chleba. Loretan nigdy nie należał do ludzi brylujących w mediach, a jego osiągnięcia w Himalajach były mało znane aż do 1995 roku. To właśnie wtedy, mając już wiele górskich sukcesów na koncie, wyruszył na podbój ostatniego niezdobytego przez siebie szczytu: Kanczendzongi. Szczególne zainteresowanie mediów całego świata tamtą wyprawą miało jedną przyczynę – rywalizację. W tym samym czasie tę samą górę próbował zdobyć Francuz Benoit Chamoux, również mogący pochwalić się trzynastoma szczytami o wysokości ponad osiem tysięcy metrów. Jak opisuje w książce Loretan, wyścig o Koronę Himalajów i Karakorum nigdy go nie interesował, ale wtedy dał się wciągnąć w grę i faktycznie chciał wyprzedzić drugiego himalaistę. Udało mu się to, ale cała historia miała swój dramatyczny finał – Chamoux zawrócił 50 metrów przed szczytem i nie zdołał wrócić do bazy. Zginął, bo – jak twierdzi Szwajcar – był poddany presji mediów i rodaków (Radio France transmitowało ekspedycję na żywo) i nie posłuchał własnego ciała. Rozdział poświęcony tamtej wyprawie wieńczy „Ryczące ośmiotysięczniki”, a dokładnie część książki, w której udział miał główny bohater (później jest jeszcze rozdział poświęcony jego śmierci, dopisany przez dziennikarza Jeana Ammanna, będącego współautorem). Te końcowe, niezwykle ciekawe fragmenty książki po raz kolejny potwierdzają smutną prawdę dotyczącą himalaizmu, a w zasadzie ludzkości – zyskuje on ogromną popularność w momentach wielkich tragedii. Najlepszy tego dowód mieliśmy w ubiegłym roku, kiedy zginął Tomasz Mackiewicz. W dużej mierze jego śmierć wpłynęła na tak ogromne zainteresowanie Polaków wyprawą na K2. „Ryczące ośmiotysięczniki” zdaję się potwierdzać tę zasadę.

Nie tylko Himalaje
Zanim jednak autorzy przechodzą do najsłynniejszej medialnie wyprawy Loretana, serwują czytelnikom chronologiczny zapis drogi Szwajcara do wielkich wyczynów w górach wysokich. Poznajemy jego początki i pierwszy szczyt, który zdobył jako 11-latek, oszukując matkę (przekazał jej, że idzie na grzybobranie). Później przeczytać możemy o tym, jak zainteresowanie górami przerodziło się w pasję, objawiającą się m.in. ukończeniem kursu na przewodnika górskiego. Następnie autorzy przechodzą do wyczynów większego kalibru – ekspedycji w Andy z 1980 roku, a dwa lata później mamy już pierwszy ośmiotysięcznik Loretana: Nangę Parbat. W książce opisane zostały jednak nie tylko próby zdobycia szczytów zaliczanych do Korony Himalajów i Karakorum. Himalaista sporo miejsca poświęca innym ze swoich wyczynów: zdobyciu 30 czterotysięczników w ciągu 19 dni, łańcuchówkę obejmującą 13 ścian północnych Oberlandu Berneńskiego czy dotarcie na szczyt Mount Epperly na Antarktydzie jako pierwszy człowiek na świecie. Co ciekawe to nie w Himalajach Loretana spotykają najgroźniejsze sytuacje. Atakując północną ścianę Monch (szwajcarski szczyt liczący 4107 m n.p.m.) uszkadza dwa kręgi, a urazu dwóch kolejnych doznaje niedługo potem, skacząc z paralotnią. W Himalajach wspinacz traci jednak znajomych, jak chociażby Pierre’a-Alaina Steinera na Czo Oju, który ginie na jego oczach. Wspomnienia dotyczące tamtej wyprawy Szwajcar opisuje krótko: trauma. Jego kolega przeżył długi upadek, ale umierał długo, gdyż nie było szans na żadną pomoc. Właśnie ta bezradność, doskonale opisana w książce, pokazuje, z jakim trudnymi sytuacjami spotykają się w górach himalaiści.

wtorek, 2 kwietnia 2019

Kwietniowe premiery (cz. 1)

Kwiecień-plecień mówią. No to poprzeplatał nam ten miesiąc trochę zimy („Erhard Loretan. Ryczące ośmiotysięczniki”), trochę lata („Peter Sagan. Mój świat”). Między tym wszystkim jest jeszcze wspominkowa książka o Januszu Kuligu, a więc na różnorodność sportowych nowości fani narzekać nie mogą. A to wszystko w pierwszej części miesiąca. Strach myśleć, co będzie w drugiej!

Zaczynamy jednak od tego, co najbliżej, czyli książek z datą premiery 3 kwietnia. Pierwsza z nich to kolejna górska propozycja Wydawnictwa Agora. Częstotliwość, z jaką ta firma wypuszcza kolejne himalajskie publikacje, jest godna podziwu! W sierpniu mieliśmy biografię Elizabeth Hawley, w listopadzie pozycję „Polskie Himalaje”, w styczniu tego roku wspomnienie o Tomaszu Mackiewiczu, a w kwietniu przyszedł czas na Erharda Loretana. „Ryczące ośmiotysięczniki” to autobiografia szwajcarskiego wspinacza, którą ten napisał w 1996 roku, zaraz po swoim największym wyczynie – zdobyciu czternastu ośmiotysięczników jako trzeci człowiek na świecie po Reinholdzie Messnerze i Jerzym Kukuczce. Wydanie, które ukaże się w Polsce, zostało oczywiście zaktualizowane o to, co w życiu Loretana działo się później, aż do 2011 roku, kiedy to tragiczny wypadek podczas wspinaczki z partnerką pozbawił go życia. O uzupełnienie zadbał współautor Jean Ammann, dziennikarz „La Liberté”, który najpierw spisał wspomnienia Szwajcara, a po jego śmierci uzupełnił autobiografię. W książce przeczytać będzie można nie tylko o tym, jak Loretan zdobył 14 ośmiotysięczników, ale też dowiedzieć się więcej o śmierci jego 7-miesięcznego syna. „Ryczące ośmiotysięczniki” zapowiadają się jako pozycja o heroicznej walce z górami i gorzkim życiu, które nierzadko przynosi wielkie tragedie. Całość liczy 256 stron i kosztuje 39,99 zł. Taka cena widnieje przynajmniej na okładce publikacji przetłumaczonej przez Marię Zawadzką-Strączek. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl możecie ją kupić już za 28 zł. Na zakończenie warto dodać, że w Stanach Zjednoczonych książka została nominowana do prestiżowej nagrody Boardman & Tasker Award, przegrała jednak z biografią Wojtka Kurtyki, wydaną w Polsce pod tytułem „Kurtyka. Sztuka wolności”. Patronat nad tą publikacją objął niniejszy blog, więc niedługo możecie spodziewać się jej recenzji.

Z mroźnych szczytów Himalajów przenosimy się na rozgrzany kolarski asfalt. Tego samego 3 kwietnia ukaże się bowiem pierwsza od dłuższego czasu autobiografia współczesnego kolarza. Wszyscy doskonale pamiętają książki Lance’a Armstronga, Jana Ulricha, Tylera Hamiltona czy Czesława Langa. Od premiery wspomnień dyrektora Tour de Pologne minęło jednak dwa i pół roku, a na rynku oprócz pozycji o Giro d’Italia i Tour de France nie było kolejnej biografii dla fanów dwóch kołek. Teraz się to zmieni, a Peter Sagan wydaje się idealnym kandydatem na autora ciekawych wspomnień. Pomimo tego, że nie ma na koncie wielu sukcesów w wielkich wyścigach, to jednak trzykrotne mistrzostwo świata jest bardzo wymowne, a fakt, iż jest jedną z najbarwniejszych postaci w peletonie, z pewnością zachęci wielu kibiców do sięgnięcia po książkę zatytułowaną „Mój świat”. Słowak ma w niej zdradzić „sekrety największych wyścigów”,  „całą prawdę o tym, co dzieje się w peletonie” czy „okoliczności zwycięstw w mistrzostwach świata UCI, historię wieloletniej rywalizacji z Michałem Kwiatkowskim oraz szczegóły kontrowersyjnej dyskwalifikacji podczas Tour de France 2017”. Zapowiada się ciekawie, tym bardziej, że książkę polecają Adam Probosz, Krzysztof Wyrzykowski i Tomasz Jaroński. Autobiografia Sagana liczy 320 stron, a na jej okładce widnieje cena 39,99 zł. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl można ją nabyć za niecałe 27 zł lub w pakietach z kolarskimi gadżetami i innymi książkami. Tłumaczeniem publikacji zajął się Bartosz Sałbut, a za jej wydanie odpowiada Wydawnictwo SQN.

wtorek, 26 lutego 2019

„Szmata”, czyli jak Tomasz Łapiński został pisarzem

Nastały czasy, kiedy coraz więcej piłkarzy chwyta za pióro. Książka sportowca nie jest niczym szokującym, nawet jeśli czytelnik ma świadomość, że rola głównego bohatera ograniczała się wyłącznie do opowiedzenia swojej historii, którą spisał za niego ghostwriter (najczęściej dziennikarz). W tym wszystkim Tomasz Łapiński z powieścią „Szmata” jawi się jako chluby wyjątek od reguły. Nie dość, że stworzył coś od początku do końca sam, to jeszcze zrobił to w taki sposób, że da się to czytać. Ba, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że eks-zawodnik zawstydził niejednego pisarza. A to już duży wyczyn!

Po „Szmacie” spodziewałem się kolejnego piłkarskiego kryminału. Choć nie jest to najpopularniejszy gatunek literatury sportowej, w ostatnich latach ukazało się sporo książek tego typu, żeby wymienić tylko „Sam na sam ze śmiercią” Nikodema Pałasza, „Okrągły przekręt” Maurycego Nowakowskiego czy najbardziej znaną w tym gronie pozycję „Gracz” Przemysława Rudzkiego. Dzieło Tomasza Łapińskiego jest jednak inne i to pierwsze pozytywne zaskoczenie. Autor nie poszedł utartym szlakiem, tylko obrał własną drogę, tworząc historię zupełnie odmienną od schematu: zabójstwo – śledztwo – rozwiązanie zagadki. W „Szmacie” brak trupów i postaci policjanta/detektywa, będącej głównym bohaterem akcji. Jest za to ciekawie zbudowany świat, dobrze poprowadzona fabuła, idealnie oddany klimat piłkarskiej szatni i brudnej rzeczywistości polskiego futbolu przełomu wieków (akcja dzieje się w 2002 roku). Książka rozkręca się ze strony na stronę, im dalej w głąb, tym staje się ciekawsza, a niebanalny finał jest znakomitą puentą całego dzieło. To wszystko wystawia „Szmacie” bardzo pozytywną recenzję.

Nie daj się zeszmacić
Głównym bohaterem „Szmaty” jest obrońca Roman Dzwonecki, nieco wiekowy już kapitan stołecznego klubu Centrum, który powoli zmierza do zakończenia kariery. Wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów rozwagą, uczciwością i twardym stąpaniem po ziemi, można powiedzieć, że nie pasuje do towarzystwa, które poznajemy na początkowych kartkach książki. W pierwszej części Łapiński opisuje bowiem świat piłki nożnej od środka: zaznajamia czytelnika z typowymi piłkarzami, którzy grają w klubie z głównym bohaterem. Mamy więc zawodnika, który lubi zaglądać do kieliszka i przychodzi na treningi na bani, jest nałogowy hazardzista, babiarz myślący tylko o seksie, facet, który ciągle przeklina, zastraszający wszystkich bramkarz, wrzeszczący trener i kilka innych typów osobowości. Przez prezentację drużyny Centrum Łapiński stara się pokazać czytelnikowi przeciętną piłkarską szatnię, stara się przekazać, jak ona wygląda od środka, jak funkcjonuje i z jakimi problemami się boryka (opóźnienia w wypłatach, niesłowny prezes, niedorzeczni kibice). To z pewnością ciekawe wprowadzenie do lektury dla osób, które nie interesują się futbolem, ale dla prawdziwych fanów, którzy mają za sobą kilka mocnych piłkarskich autobiografii, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Pierwsza część powieści długo nie zapowiadała tak dobrej pozycji, jaką okazała się „Szmata”, ale kiedy nagle główny bohater staje przed pokusą łatwego zarobienia dużych pieniędzy, akcja zdecydowanie przyspiesza, a książka wciąga z każdą kolejną stroną.