Tak powinno się pisać o
historii futbolu! Jestem absolutnie zachwycony książką Remigiusza
Piotrowskiego, w której postanowił pokazać, jak wyglądała polska piłka w latach
1918-1939. Bałem się, że „Niezwykły świat przedwojennego futbolu” będzie
powieleniem znanych faktów, zbiorem tych samych anegdot, przedstawionym w
dodatku w mało atrakcyjny sposób. Po lekturze książki mogę tylko przeprosić
autora – spisał się znakomicie.
Piłkarscy historycy w naszym
kraju mają tendencję do nadmiernego skupiania się na szczególikach. Większość
tworzonych przez nich książek to encyklopedie z ogromną liczbą tabel, statystyk
i wyników. Z zamiłowaniem wytykają oni błędy kolegom po fachu (choć, broń Boże,
nigdy nie użyliby wobec nich sformułowania „koledzy”, bo w tym środowisku nie
ma koleżeństwa) i potrafią toczyć ostre spory o zapis nazwiska, liczbę występów
jakiegoś piłkarza lub właściwą datę czy miejsce jego urodzenia. Przyznam
szczerze, że jakiś czas temu przestałem śledzić te wojenki, wypisałem się z
tego. Można w ten sposób pisać o futbolu, być może jest nawet grupa
czytelników, którzy lubią te kłótnie i ciągłe próby udowodnienia swoich racji.
Takie podejście nie sprawi jednak, że historia młodym ludziom jawić się będzie
jako coś atrakcyjnego, godnego uwagi. A przecież upowszechnianie dziejów
polskiego piłkarstwa powinno być celem nadrzędnym każdego, kto żyje z pisania o
historii naszej piłki. Remigiusza Piotrowskiego idealnie charakteryzuje
określenie z jego biogramu: „popularyzator historii”. Autor „Niezwykłego świata
przedwojennego futbolu” wyszedł z założenia, że o dziejach kopanej można pisać
inaczej – wcale nie trzeba skupiać się na liczbach i wytykać błędów
poprzednikom. Dzięki temu jego dzieło okazało się pasjonującą lekturą pełną
anegdot i nieznanych historii, która pozwala przenieść się do II
Rzeczpospolitej i dobrze poznać, jak w okresie jej istnienia wyglądał nasz
futbol.
Nie zmienia się nic mimo lat
Sięgając po lekturę, obawiałem
się, że będzie chronologicznym przedstawieniem faktów z dużą liczbą dat,
nazwisk i wyników. Już pierwsze strony przyniosły zaskoczenie. Autor wcale nie
nastawił się bowiem na opisywanie historii rok po roku, ale postanowił podejść
do całości tematycznie. Książka składa się z osiemnastu rozdziałów, z których
żaden nie liczy więcej niż trzydzieści kilka stron. Każda z części poświęcona
została innemu zagadnieniu. Publikację otwiera rozdział opowiadający o tym, jak
piłkarskie władze broniły się przed zawodowstwem, uznając je za coś niegodnego.
Dalej mamy fragmenty poświęcone opłakanej sytuacji finansowej ówczesnych
klubów, korupcji, która kiełkowała już w II RP, diecie i treningowi piłkarzy,
trenerom, wyjazdom na mecze czy wątkom politycznym. Rozdziały są krótkie,
najeżone przykładami i anegdotami, dzięki czemu pochłania się je z
przyjemnością. Lektura nie jest nużąca, jak większość historycznych publikacji,
które fragmentami stają się trudne do przebrnięcia – czasem zdarza mi się
niektóre z nich porzucić w połowie. Przy „Niezwykłym świecie przedwojennego
futbolu” nie miałem takich myśli, bo też autor postarał się o przedstawienie
esencji. Udało mu się to dzięki dwóm rzeczom: dobremu researchowi źródeł i
zwięzłemu językowi – publikacja zdecydowanie nie jest przegadana.
Dobór źródeł, z których korzystał
autor, był w tym przypadku kluczowy. Piotrowski często i gęsto powołuje się na opracowania
historyczne, ale zdecydowanie częściej cytuje wspomnienia piłkarzy (Zygmunta
Chruścińskiego, Teodora Peterka, Stanisława Mielecha) czy działaczy (Józefa
Lustgartena, Rudolfa Wacka, Jana Weyssenhoffa) oraz relacje prasowe. Dzięki
temu jego opowieść ma zdecydowanie bardziej „żywy” charakter i przedstawia piłkarskie
obyczaje, zachowania, kulturę gry i kibicowania. Nie było dotychczas książki,
która w tak zwięzły, a zaraz kompleksowy sposób, opisałaby futbol okresu
międzywojennego: jego gwiazdy, odbiór społeczny, podejście władz czy
zmieniający się charakter piłki nożnej – od sportu dla elit, po dyscyplinę
powszechną, którą może trenować praktycznie każdy. Bardzo ciekawym wnioskiem,
który można wysnuć z lektury, jest fakt, że mimo upływu niemal 100 lat, polski
futbol… nie zmienił się aż tak bardzo. Owszem, dziś mecz piłkarski wygląda w
Polsce zupełnie inaczej, ale wiele problemów jest takich samych, by wymienić
tylko kłopoty finansowe klubów (kiedyś Ruch Hajduki Wielkie, dziś Ruch
Chorzów), kibicowskie awantury (chociażby rywalizacja między Wisłą a Cracovią),
alkoholowe afery w reprezentacji (Wilimowski kontra Teodorczyk i spółka) czy
korupcję (kiedyś za drobne, do niedawna za grube pieniądze). Podobieństwo
między dawnych futbolem a tym współczesnym dowodzi tylko jednego – zmieniają
się okoliczności, ale ludzkie charaktery pozostają takie same.
Kuchar niczym Lewandowski oraz
„rzucił się jak mucha do kału”
To nie jest oczywiście jedyne
ciekawe spostrzeżenie poczynione na podstawie lektury. O ile pozostałe zależą
od indywidualnych refleksji czytelnika, to nie sposób nie napisać o kilku
przykładach znakomitych historii, które zostają w głowie po przeczytaniu
„Niezwykłego świata przedwojennego futbolu”. W książce opisane zostały
zagraniczne wyjazdy reprezentacji lub klubów, które wyglądały zgoła inaczej niż
teraz. Zdarzało się, że piłkarze w pociągu musieli siedzieć na walizkach, bo
nie mieli przedziału z miejscami siedzącymi lub musieli… sami ciągnąć
torowiskiem wózek z bagażami na trasie Bytom – Katowice, bo pracownicy kolei
zastrajkowali. Po tym wszystkim oczywiście musieli wyjść na murawę i walczyć z
rywalami, o ile po drodze nie zgubiono ich butów, co czasem również się
zdarzało, jak przed jednym z meczów Węgry – Polska. Kibice? W książce jest cała
garść ciekawostek: od języka, którym się posługiwali i najczęstszych zwrotów
(wiem już, skąd wziął się słynny „sędzia kalosz!”), przez najsłynniejsze awantury
lub tragedie (ugodzenie nożem piłkarza), po początki zorganizowanego ruchu
kibicowskiego (ciekawostka: pierwsze flagi na stadiony bez powodzenia starali
się wprowadzić fani stołecznej Polonii). Dieta piłkarzy? Mleko zamiast wody,
papierosy dla sportowców, najadanie się tuż przed treningiem, bo w końcu
ówcześni zawodnicy zaczynali je dopiero po skończeniu „normalnej” pracy i
chlubny wyjątek – Wacław Kuchar, czyli ówczesny Robert Lewandowski w podejściu
do odżywiania.
Remigiusz Piotrowski pisze też o
tym, że pewien klub zaliczył korupcyjną wpadkę, bo łapówki dla rywali zapisywał
w… księdze finansowej. W innym miejscu zauważa, że tradycja rozgrywania meczów
między aktorami a dziennikarzami sięga już lat 30., a przedwojenni sprawozdawcy
sportowi potrafili na łamach gazet prowadzić ostre polemiki, przy których
dzisiejsze wojenki na Twitterze jawią się jako dziecinne zabawy (wyobrażacie
sobie dziś w „Przeglądzie Sportowym” tekst: „p. Wacek (…) rzucił się jak mucha
do kału, by wyssać najsłodsze dla siebie soki ze smrodliwej substancji,
spreparowanej przez niego na sposób kuglarski z mieszaniny kłamstwa i
potwarzy”?). Do tego są znakomite historie o rabinie, który nakazał piłkarzom
żydowskiej drużyny opuścić boisko w trakcie spotkania z powodu święta, o
żandarmerii, która upomniała się o piłkarza w… 48. minucie meczu i ściągnęła go
z boiska czy o golu uznanym przez sędziego, przy którym asystę zaliczył
miejscowy pies. Przykłady niezwykłych anegdot i absurdalnych sytuacji można
mnożyć, każdy rozdział zawiera ich całą masę. Piotrowski dobrze przestudiował
źródła i wybrał z nich najbardziej interesujące informacje, które zdumiewają,
śmieszą, oburzają, ale przede wszystkim dają pełny obraz polskiej piłki w
latach 1918-1939, systematyzując jednocześnie wiedzę na ten temat.
Przyjemne z pożytecznym
Podsumowując, muszę stwierdzić,
że „Niezwykły świat przedwojennego futbolu” to znakomita, lekka i pełna anegdot
opowieść o tym, jak kiedyś wyglądała piłka nożna w Polsce. Dzięki świetnemu
researchowi, sprawnemu językowi i lekkości pióra, Remigiusz Piotrowski stworzył
wyjątkowe dzieło, które znacznie odbiega od tradycyjnych sportowych lektur
historycznych. Tę książkę można polecić każdemu kibicowi (i nie tylko!), bez
obaw, że znudzi się nią po kilkudziesięciu stronach. Nie mam wątpliwości, że
historia opisywana w ten sposób ma szansę dotrzeć do mas. W dobie popularności
biografii i – na drugim biegunie – niszowości encyklopedycznych opracowań o
dziejach futbolu, książka wydana przez PWN jawi się jako perełka i nadzieja na
lepszą przyszłość. Nie jest to być może dzieło bez wad (mierzi pisanie o
porażkach np. 2:1 zamiast 1:2, a piłkarscy historycy pewnie wyłapią
nieścisłości w faktach – w końcu to ich ulubione zajęcie), ale właśnie takie
pozycje o historii sportu chciałbym czytać. Mam nadzieję, że doczekamy się
kolejnych sportowych tytułów tego autora, bo zapewnia on wartościową wiedzę
przedstawioną w przystępny sposób. A w końcu o to w książkach chodzi – żeby
były połączeniem przyjemnego z pożytecznym. „Niezwykły świat przedwojennego
futbolu” to właśnie 380 stron takiej lektury.
CZYTAJ TAKŻE:
Jestem ciekawa ze względu na inną narrację prowadzoną przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniała książka ;) ta recenzja przypomniała mi o niej i może to dobry czas aby poszukać czegoś na podobnym poziomie, bo ostatnio zaniedbałem trochę moją biblioteczkę a jedyne co czytam to newsy sportowe i artykuły na strony-bukmacherskie.pl
OdpowiedzUsuń