Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artur rolak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artur rolak. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 lipca 2019

Lipcowe premiery

Lato w pełni, upał za oknem, więc także lista sportowych nowości jak co roku stopniowo topnieje. Lipiec nie przyniesie wielu nowych propozycji dla kibiców, a bez Wydawnictwa SQN w zasadzie nie byłoby o czym pisać. Krakowska firma wypuści w tym miesiącu na rynek trzy z czterech sportowych premier.

Zaczyna się dziś, bo właśnie 3 lipca do księgarni w całej Polsce trafiła książka Artura Rolaka „Skazany na Wimbledon”. Nie było chyba lepszego kandydata w naszym kraju do napisania tego typu wspomnień z najbardziej prestiżowego tenisowego turnieju świata – wszak pan Artur gościł na zielonych kortach już 27 razy, a właśnie jest w trakcie śledzenia swojego 28. Wimbledonu. Rolak widział i wie zdecydowanie więcej niż koledzy po fachu, stąd jego książka może być kopalnią ciekawych anegdot i nieznanych wcześniej historii. Tak wynika z opisu publikacji, w którym czytamy: „Historia ręcznika pewnej tenisistki, który wylądował na głowie autora. Dziennikarz udający ochroniarza, by dostać się na teren turnieju. »Strzelanina« pomiędzy Radwańską a Kuzniecową. Tej książki nie można postawić na półce wśród encyklopedii. Nie jest to po prostu historia Wimbledonu. To historia turnieju według Artura Rolaka – człowieka, który został skazany na Wimbledon. Mimo że wcale się o to nie prosił”. Smaczkiem w dziennikarskiej karierze autora jest fakt, że na pierwszy Wimbledon pojechał właściwie z przypadku. Okoliczności tamtego pamiętnego turnieju z 1992 roku Rolak opisuje w książce, wyjaśniając, jak to się stało, że dziś, obok Krzysztofa Rawy, jest jednym polskim dziennikarzem posiadającym specjalną akredytację na turniej. „Skazany na Wimbledon” ukazuje się na rynku nakładem Wydawnictwa SQN, które odpowiada również za wypuszczenie wcześniejszej książki autora – biografii Łukasza Kubota. Nie był to jednak literacki debiut Rolaka – w 2017 roku nakładem Wydawnictwa Burda Książki ukazały się wspomnienia Agnieszki Radwańskiej, których był współautorem. Najnowsza publikacji jest pierwszym solowym projektem dziennikarza. Liczy 272 strony, a na jej okładce widnieje cena 39,99 zł. W księgarni sportowej LaBotiga.pl można ją nabyć już za równe 28 zł.

Na kolejną premierę tego miesiąca przyjdzie nam poczekać kilkanaście dni. 17 lipca do księgarni trafi kolejne „dziecko” Wydawnictwa SQN. Tym razem będzie to coś dla fanów futbolu. „Umowa stoi. Tajemnice piłkarskich kontraktów i wielomilionowych transferów w Premier League” (org. „Done Deal”) to książka brytyjskiego prawnika sportowego Daniela Geeya, w której odkrywa kulisy rynku transferowego w Premier League. Autor współpracuje ze znanymi piłkarzami ligi angielskiej, więc ma wiedzę na temat dziwnych zapisów w kontraktach, negocjowania umów czy wszystkich pułapek, które czyhają zarówno na zawodników, jak i właścicieli klubów. Tą wiedzą Geey dzieli się w książce, która w Wielkiej Brytanii uznana została Piłkarską Książką Roku (razem z „Siłą Żółtej Ściany” Uliego Hessego). W opisie publikacji czytamy: „Mniej liczą się tutaj piękne bramki i efektowne parady, możesz się za to dowiedzieć, który piłkarz musiał zapłacić 80 tysięcy funtów za to, że przez chwilę było mu widać majtki, któremu Szwedowi zakazano w kontrakcie latania w kosmos albo który zawodnik wymagał w swojej umowie zapisu o sfinansowaniu lekcji gotowania dla jego żony. Wielkie pieniądze, kontraktowe zawiłości i wierność barwom klubowym będąca tylko kwestią ceny – tak wygląda świat współczesnego futbolu”. Za poznanie tej tajemnej wiedzy wydawca życzy sobie 39,99 zł. Taka kwota widnieje przynajmniej na okładce liczącej 336 stron publikacji, bo w przedsprzedaży na LaBotiga.pl można ją nabyć za nieco ponad 29 zł. Tłumaczeniem książki zajął się Bartosz Sałbut, a SQN przekonuje, że lektura „otwiera oczy na sprawy, o których nigdy nie myślałeś!”. Pozostaje tylko się przekonać, czy tak jest w rzeczy samej.

poniedziałek, 9 lipca 2018

Lipcowe premiery

Mundial, mecze, lato, słońce, upały… Przyznacie, że ostatnie tygodnie nie zachęcały do tego, żeby spędzać czas przy komputerze. Z tego powodu nieco przespałem początek miesiąca i zapowiedzi na lipiec, więc najwyższa pora nadrobić zaległości. Tym bardziej, że wydawnictwa w przeciwieństwie do poprzednich lat przygotowały na ten miesiąc sporo nowości!

Na początek o książkach, które już się ukazały. W ubiegłym tygodniu mieliśmy premiery czterech pozycji. Jako pierwsza ukazała się nowa publikacja Wydawnictwa GiA2 lipca firma z Katowic rozpoczęła wysyłkę 54. tomu Encyklopedii Piłkarskiej Fuji. Ten wolumin to czwarta część serii poświęconej mistrzostwom Polski. Książka „Mistrzostwa Polski. 1945-1955 (4)” ma okładkę w kolorze czerwonym, co oznacza, że nie jest tomem z biogramami piłkarzy, a zawiera kompletny opis i wyniki kolejnych sezonów w okresie powojennym. Wydawcy informują w opisie: „Obejmuje on dzieje rozgrywek o honorowy laur najlepszej drużyny w kraju w okresie powojennym – aż do 1962, gdy po raz ostatni rozegrano zmagania w jednym roku. Od lata 1962 polski futbol wyłania triumfatora MP w systemie «jesień-wiosna». Jak w tomie drugim, czyli pierwszym «czerwonym», kontynuacja nigdy nie publikowanych dziejów rozgrywek naszej elity piłkarskiej. Nie możemy wykluczyć, że ten okres w serii «czerwonej» pomieści się nie w jednym, a dwóch tomach!”, przeczytać można na stronie wydawnictwa. Precyzując ten opis, trzeba zaznaczyć, że tom numer 4 obejmuje lata 1945-1955, a dopiero kolejny poświęcony zostanie okresowi 1956-1962. Wystartowała nawet jego przedsprzedaż, która potrwa do końca sierpnia (premiera przewidziana jest na październik). Andrzej Gowarzewski zdecydował się na taki zabieg, gdyż materiał poświęcony latom 1945-1962 okazał się zbyt obszerny na jedną część. Wysyłka pierwszej nastąpiła 2 lipca i tę datę należy przyjąć za moment premiery. Na razie nie jest znana liczba stron publikacji, ale jej cena zarówno na stronie GiA, jak i w Księgarni Kibica Sendsport to 59 zł. Polecam więc to drugie miejsce, gdyż od 16 lipca z kodem KSwakacje2018 zamówicie książkę z dodatkowym 10% rabatem, co daje oszczędność blisko 6 zł.

Jeśli chodzi o pozostałe lipcowe premiery, które już trafiły na księgarskie półki, wszystkie miały miejsce tego samego dnia – 4 lipca. Za ich wypuszczenie na rynek odpowiada ta sama firma: Wydawnictwo SQN. Zacznijmy od niezwykle gorącego jeszcze kilka miesięcy temu tematu, czyli himalaizmu. Mimo że mamy lato w pełni, publikacje o tej dyscyplinie ukazują się niemal taśmowo. Wszystko spowodowane jest oczywiście Narodową Zimową Wyprawą na K2, która wzbudziła w Polsce ogromne zainteresowanie. Jednym z jej członków był Rafał Fronia, który zasłynął publikowanymi w Internecie dziennikami z tej wyprawy. Po kilku miesiącach od powrotu do ojczyzny himalaista z Jeleniej Góry zdecydował się dołożyć do nich inne ze swoich zapisków, dopisać sporo rzeczy i tak właśnie 4 lipca na półki w księgarniach trafiła pozycja „Anatomia Góry. Osiem tysięcy metrów ponad marzeniami”. Wydawcy zapewniają, że to „niezwykła opowieść o himalaizmie i obcowaniu z górami. To pełne emocji opisy wypraw w Andach, Pamirze, Himalajach i Karakorum. To szaleńcze przygody, górskie cuda, tragedie i sukcesy. A wszystko to okraszone kulisami ostatniej polskiej wyprawy na K2 oraz charakterystyką kolegów himalaistów”. W opisie książki możemy dodatkowo przeczytać: „W tej książce Rafał Fronia podejmuje próbę wyjaśnienia, dlaczego najwyższe góry są tak kuszące i co sprawia, że mimo śmiertelnego niebezpieczeństwa co roku setki śmiałków próbują wdrapać się na ich szczyt. I jak te góry zmieniają człowieka”. Publikacja Froni jawi się zdecydowanie jako pozycja będąca czymś więcej niż tylko pamiętnikiem z wypraw. Kto czytał choć jeden z dzienników tego himalaisty, z pewnością wie, że prezentuje on niemal poetyckie podejście do tematu. Niewątpliwym plusem „Anatomii Góry” jest fakt, że autor większość materiału napisał, przebywając w górach wysokich, „na gorąco” po kolejnych dniach pełnych przygód. To z pewnością nada książce charakteru dziennika pisanego na żywo, niezwykle obrazowego i sensualnego. Publikację promuje trailer wideo, który możecie zobaczyć tutaj, a licząca 384 strony pozycję zamówić możecie w księgarni internetowej LaBotiga.pl z 35% rabatem i pocztówką gratis lub w wersji z autografem i pocztówką w okładkowej cenie 39,90 zł.

piątek, 25 sierpnia 2017

„Jestem Isia”, czyli malowanie paznokci, farbowanie włosów, no i tenis

Znacie z pewnością to uczucie, gdy znajdujecie się w nowym towarzystwie. Porozmawialiście już z wszystkimi obecnymi osobami i z każdą kolejną chwilą w głowie kotłuje się tylko jedna myśl: „Co ja tu robię?”. Tak było trochę ze mną i książką „Jestem Isia”, czyli rozmową Artura Rolaka z najlepszą polską tenisistką Agnieszką Radwańską. Nie chodzi jednak o to, że autobiografia napisana w formie wywiadu-rzeki jest słaba. Powodem mojego rozczarowania był fakt, że nie do końca jest adresowana do kibiców.

Z zewnątrz książka prezentuje się bardzo ładnie – twarda oprawa, kredowy papier, bogata szata graficzna, mnóstwo efektownych, kolorowych zdjęć z dzieciństwa, kortu i życia prywatnego najlepszej polskiej tenisistki. Gdybym miał określić to wydanie jednym słowem, powiedziałbym „glamour”. Okazuje się jednak, że również jeśli chodzi o treść, wspomnienia Radwańskiej bardziej pasują do gatunku literatury kobiecej niż sportowej. „Jestem Isia” to w większym stopniu opowieść o gwieździe (użyłbym słowa „celebrytce”, ale autorka za nim nie przepada), niż o sportsmence. Z jednej strony nie można się temu specjalnie dziwić – za wypuszczenie tej pozycji na rynek odpowiada Burda Publishing, wydawca magazynów takich jak „Claudia”, „Gala” i „Glamour”. Jestem przekonany, że dla czytelniczek tych pism będzie to idealna lektura. Z drugiej strony mamy jednak autora, którym jest Artur Rolak – znawca i ekspert tenisa, który zna się na nim doskonale, ma ogromną wiedzę i doświadczenie. Wydawać by się mogło, że jeśli on prowadzi rozmowę z Radwańską, będzie ona dla kibica niezwykle ciekawa, bo skoncentrowana przede wszystkim na sporcie. Po części tak jest, ale odniosłem wrażenie, że autor został stłamszony przez koncepcję książki, która ma zainteresować również (a może przede wszystkim?) kompletnych laików. Zbyt duży nacisk położony został na przedstawienie „Isi” prywatnie, natomiast przybliżenie kulisów jej światowej kariery, najważniejszych meczów i wielkiego tenisa zostało nieco zmarginalizowane.

Sport na drugim planie
Uczucie niedosytu rośnie w czytelniku z każdym kolejnym rozdziałem. Zaczyna się obiecująco – od wstępu autorstwa Rolaka, który wyjaśnia, jak to się stało, że Radwańskie tenisa uczyły się w Gronau. Bardzo dobry reportersko fragment i można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby dalej narracja prowadzona była w tej samej formie, książka byłaby zdecydowanie ciekawsza dla kibica. Potem zaczyna się jednak właściwa część, czyli wywiad-rzeka. Już pierwsze pytanie przynosi jednak rozczarowanie: „Dlaczego «Isia»?”, pyta autor, a to trochę tak, jak gdyby rozmowę z muzykami rozpoczynał od pytania o pochodzenie nazwy zespołu – coś, czego nienawidzi każdy artysta. Nie są to niestety złe miłego początku, bo choć książkę czyta się bardzo sprawnie, autorom nie udało się w pełni osiągnąć efektu realnego dialogu między pytającym a odpowiadającą. Coś, co świetnie sprawdziło się w przypadku chociażby rozmowy Szczepana Twardocha z Mamedem Khalidovem (odsyłam do recenzji ich publikacji „Lepiej, byś tam umarł”), tutaj nie zdało egzaminu. Czytając niektóre pytania, miałem wrażenie, że autor ograniczony jest listą rzeczy, o które musi zapytać. Zdarzało się, że kolejne pytanie nie wynikało naturalnie z poprzedniego, wątki nie zawsze były sprawnie łączone, czego przykładem może być temat znaczka pocztowego z wizerunkiem Radwańskiej wypuszczonego w Gwinei Bissau. Autor pyta, czy „Isia” wiedziała o tym, że została tak uhonorowana, co bardzo mnie zaciekawiło. Tenisistka odpowiada krótko, że nie wiedziała i nie ma tego znaczka. Dziękuję, dobranoc, następne pytanie, które dotyczy już czegoś zupełnie innego. Oczywiście powiązanie wszystkich wątków i pytań przez ponad 200 stron nie jest łatwe, ale na tym właśnie polega sztuka dobrego wywiadu-rzeki. Tutaj zabrakło takiego dobrania tematów, by czytelnik odniósł wrażenie, że przysłuchuje się rozmowie dwóch osób, a nie jest świadkiem wypełniania przez główną bohaterkę kwestionariusza.