wtorek, 10 grudnia 2013

Kronika Sportu Polskiego

Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że o historię swojego kraju należy dbać z największą starannością. Wiedzą o tym dobrze w Fundacji Dobrej Książki, która od ponad dekady wydaje Kronikę Sportu Polskiego. To jedyna tego typu inicjatywa w naszym kraju, będąca udaną próbą udokumentowania osiągnięć wszystkich rodzimych sportowców w okresie minionych dwunastu miesięcy.

Krótko o tym, jak to wszystko się zaczęło. Pierwsza kronika trafiła do księgarni w 2001 roku. „Bilans i dokumentacja minionego roku. Po raz pierwszy w Polsce!”, dumnie brzmiał napis na tylnej części okładki. Rzeczywiście, seria zapoczątkowana wtedy przez Fundację Dobrej Książki była unikatowa. Do tamtego momentu żadne wydawnictwo nie zdecydowało się w takiej formie podsumować dokonań wszystkich polskich sportowców. Słowo „wszystkich” ma tutaj kluczowe znaczenie, gdyż poszczególne dyscypliny doczekały się swoich kronik lub roczników (patrz chociażby Encyklopedia Piłkarska Fuji), jednak z podsumowaniem całości było dużo gorzej. Owszem, czasem ktoś rzucał się na głęboką wodę i podejmował taką próbę, ale zazwyczaj wyglądało to mizernie. Najlepszym dowodem „Sport 2006” Piotra Jakubowskiego wydany przez Wydawnictwo Publicat. Niewielkiego formatu książka, na słabej jakości papierze, będąca niczym więcej niż tylko zwykłym zbiorem wyników, tabel i innych statystyk. Niech o jej jakości świadczy fakt, że nawet dziś można ją jeszcze nabyć w sieci księgarni Matras za… 2 zł.

Wracając jednak do Kroniki Sportu Polskiego, wreszcie pojawiła się u nas seria, która była całościowym i, co najważniejsze, ciekawym opracowaniem. Nie tylko same dane statystyczne, ale także liczne zdjęcia, informacje o związkach sportowych, opinie, oceny… O zawartości publikacji wydawanych przez Fundację Dobrej Książki szerzej zresztą za chwilę. Istotne jest jednak to, że wreszcie polscy kibice mogą sięgnąć po pozycję dobrej jakości, w której znajdą wszystkie najważniejsze informacje i wyniki każdej dyscypliny. Nie stało się tak wprawdzie od razu, gdyż zawartość kolejnych części zmieniała się na przestrzeni lat, ale kronika w obecnej formie jest jak najbardziej dziełem godnym polecenia.

Najnowsza książka, czyli „Kronika Sportu Polskiego 2012” ukazała się w połowie maja tego roku. Stosunkowo późno, gdyż optymalnym momentem na premierę takiej pozycji jest początek roku, kiedy organizuje się różnego rodzaju plebiscyty i podsumowania minionych dwunastu miesięcy. Ważne jednak, że kronika trafiła do sprzedaży i że dzieje się tak nieprzerwanie od 12 lat. Tegoroczne wydawnictwo robi wrażenie, gdy tylko weźmie się je do ręki. Twarda oprawa, spory ciężar, kredowy papier i ponad 650 stron, na których udokumentowane zostały wyczyny polskich sportowców. Tuż po otwarciu kroniki można przeczytać, że została ona objęta patronatem honorowym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, a wydawnictwo dofinansowało Ministerstwo Obrony Narodowej. W błędzie jest jednak ktoś, kto pomyślał, że skoro tak się stało, to pewnie książka jest zbiorem pochwał i peanów skierowanych w stronę rządu czy związków sportowych. Wręcz przeciwnie. Autorzy nie szczędzą gorzkich słów działaczom, politykom czy nawet sportowcom, co pozwala wierzyć, że kronika jest dziełem rzetelnie dokumentującym dzieje polskiego sportu.

Już we wstępie redaktor naczelny wydania – Bogdan Chruścicki, pisze: „Miał być rok pięknych sportowych plonów, miały być wspaniałe dożynki z dużym bochnem sukcesów. Politycy wszelkiej maści robili sobie na to nadzieje. Skończyło się na zakalcu, w którym na szczęście znalazło się kilka rodzynków”. Mocne słowa, choć wydają się być adekwatne do tego, co wydarzyło się w 2012 roku. Chruścicki w słowie początkowym wspomina o dwóch nieudanych imprezach – EURO 2012 i Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, w których rodacy spisali się poniżej oczekiwań. Nie ma w tym mydlenia oczu czytelnikom i próby zakłamywania rzeczywistości. Twórcom kroniki udało się uniknąć pułapki, w którą łatwo popaść przy tego typu wydawnictwach – skoro jest już taka piękną księga, to słowa też muszą być podniosłe. Niekoniecznie, przede wszystkim powinny być prawdziwe i wydaje się, że autorom udało się to osiągnąć.

Duża zaletą kroniki jest to, że tekstów dotyczących wyników w poszczególnych dyscyplinach nie piszą osoby z centralnych struktur sportowych. Dużo łatwiej byłoby powiedzieć, żeby taką notkę przygotował PZPN, PZPS czy PZN. Związki bez wątpienia chętnie wykorzystałyby miejsce w książce, by pochwalić się swoimi sukcesami i podkreślić ogrom pracy, jaką wykonały w ostatnim roku. Tyle tylko, że taki opis nie miałby wiele wspólnego z realnym spojrzeniem na działalność tych instytucji i wyniki osiągane przez sportowców. A tak, w kronice można znaleźć chociażby gorzkie słowa Pawła Ulbrycha pod adresem Polskiego Związku Badmintona. Dobrze więc się stało, że teksty przygotowują dziennikarze, w dodatku specjalizujący się w danych dziedzinach. O tenisie pisze Tomasz Wolfke, o piłce nożnej Tomasz Lach, a boks opisuje Janusz Pindera (autorami są głównie dziennikarze związani z Eurosportem – dobierał ich pewnie Bogdan Chruścicki, komentator tej stacji). Czytelnik może więc mieć pewność, że, przynajmniej w większości przypadków, jest informowany przez specjalistów w danej dziedzinie, a nie przez przypadkowe osoby.

Jakość tekstów odnoszących się do poszczególnych dyscyplin stoi na różnym poziomie. Od notek, które sprawiają wrażenie typowo urzędowych (Halina Hanusz pisząca o Akademickim Związku Sportowym), poprzez artykuły, które są trafną i krytyczną analizą stanu polskiego sportu (Janusz Rozum o PZLA), skończywszy na tekstach, w których próbują brylować autorzy (patrz Bogdan Chruścicki). Tam, gdzie za pisanie zabierają się dziennikarze, czyli w większości przypadków, ich przemyślenia czyta się z zainteresowaniem. Jeśli teksty tworzone są przez inne osoby, widać wyraźną różnicę. Dwa przykłady – wspomniana już Hanna Hanusz, sekretarz redakcji „Akademickiego Przeglądu Sportowego” i Tadeusz Kosobudzki, prezes Polskiego Związku Warcabowego. W przypadku opisów tworzonych przez ludzi nie mających wiele wspólnego z dziennikarstwem, teksty przybierają formę „suchych” relacji. Śmiem twierdzić, że gdyby działo się tak w przypadku większości dyscyplin, kronika wiele straciłaby na swojej atrakcyjności. Kibic nie miałby bowiem możliwości sięgnięcia do niej po latach i przypomnienia sobie, jakie nastroje panowały wokół danej dyscypliny w 2012 roku.

Schemat prezentacji poszczególnych sportów tworzony jest w książce według jednego schematu. Najpierw przedstawiane są podstawowe informacje o związku lub, jeśli takowy nie istnieje, o stowarzyszeniu zrzeszającym sportowców w danej dyscyplinie. Następnie autor w krótszym lub dłuższym tekście pisze o najważniejszych wydarzeniach związanych z tym sportem, a następnie prezentowane są ich wyniki. Całość uzupełniają liczne zdjęcia, na których zobaczyć można bohaterów odnoszących sukcesy w opisywanych dziedzinach. Co warte podkreślenia, twórcy kroniki nie zapominają o juniorach, uwzględniając ich rywalizację, a także nie starają się selekcjonować dyscyplin. Z kroniki w równym stopniu dowiedzieć można się o przebiegu rywalizacji w piłce nożnej, siatkówce czy lekkiej atletyce, jak też o zmaganiach w orientacji sportowej, korfballu czy wyścigach psich zaprzęgów. Dzięki temu lektura pozycji wydanej przez Fundację Dobrej Książki przypomina sportową podróż przez Polskę, podczas której czytelnik ma możliwość nie tylko przypomnienia sobie tego, co widział, ale także dowiedzenia się czegoś nowego. To niewątpliwa wartość Kroniki Sportu Polskiego.

Na zakończenie warto dodać, co jeszcze znajduje się w wydaniu o polskim sporcie w 2012 roku. Kronikę otwiera kalendarium najważniejszych wydarzeń, następnie czytelnik może zapoznać się z biogramami sportowców, trenerów i działaczy, którzy odeszli w okresie od stycznia do grudnia. Następnie tekst poświęcony Igrzyskom Olimpijskim w Londynie rozpoczyna najdłuższą część książki, w której prezentowane są poszczególne dyscypliny. Na kilkunastu ostatnich stronach czytelnik znajdzie jeszcze rozdział „Osobowości polskiego sportu”, w którym prezentowane są takie osoby, jak Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Piotr Markiewicz czy Adam Korol. Publikację zamyka informacja o wynikach 78. Plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszych sportowców kraju, a także tabela medalowa z dorobkiem Polaków we wszystkich dyscyplinach, z podziałem na igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata i Europy seniorów oraz juniorów.

Kronika Sportu Polskiego to jedyne takie wydawnictwo na rynku, które od kilku lat cieszy się sporą popularnością wśród ludzi interesujących się dziejami rodzimego sportu. Kolejne książki stoją na wysokim poziomie, zarówno jeśli chodzi o wartość merytoryczną, jak i formę wydania. Bardzo dobrze, że Polacy w końcu doczekali się opracowania, które w taki sposób podsumowuje miniony rok. Czytelników nie powinna zrażać okładkowa cena – 99 złotych. Kronika jest jej warta, a odbiorca, dokonując jej zakupu, może mieć pewność, że do książki będzie wracał, aby po latach przypomnieć sobie, jak w danym okresie spisywali się rodacy na sportowych arenach całego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz