Jeśli ktoś chce krok po kroku
prześledzić pierwsze zimowe zdobycie Everestu, dzięki tej książce ma do tego
doskonałą okazję. „Rozmowy o Evereście” nie są może wybitną literacko lekturą,
ale Leszek Cichy z Krzysztofem Wielickim z aptekarską precyzją przybliżają w
niej szczegóły legendarnego osiągnięcia Polaków z 1980 roku. Nowe wydanie,
które na półki w księgarniach trafiło kilkanaście dni temu, zawiera dodatkowy
rozdział – rozmowę himalaistów z Jackiem Żakowskim po 40 latach od pierwszego
zimowego wejścia na najwyższy szczyt świata.
„Rozmowy o Evereście” to książka dobrze
znana w środowisku – doczekała się w końcu aż trzech wydań. Pierwsze trafiło do
księgarni niedługo po powrocie wspinaczy z wyprawy, jeszcze w 1980 roku. Kolejne,
zawierające uzupełniający rozdział, trzy lata później, a w 40. rocznicę
historycznego wyczynu wyprawy kierowanej przez Andrzeja Zawadę nową wersję
wypuściło na rynek Wydawnictwo Agora. Z każdą kolejną edycją książka jest
obszerniejsza – najnowszą otwierają wspominki trzech autorów po 40 latach dotyczące
nie tylko wejścia na Mount Everest, ale też tego wszystkiego, co w ich życiu
zmieniło się przez cztery minione dekady. Nie brakuje wątków humorystycznych,
sentymentalnych, ale też utyskiwania na współczesny himalaizm, w którym bardziej
liczą się rekordy niż eksplorowanie gór nowymi drogami. Początkowy rozdział to
dobre wprowadzenie do lektury – czuć w nim lekkość, swobodę i pomysł. Widać, że
Jacek Żakowski, który prowadzi rozmowę, jest dziś dziennikarzem z zupełnie
innej półki, niż był 40 lat temu, kiedy dopiero zaczynał swoją przygodę z
pisaniem. Kolejne rozdziały bardziej niż wywiad przypominają formę relacji
Cichego z Wielickim, co również ma jednak swoje zalety.
W książce przede wszystkim czuć
ogromną dysproporcję doświadczeń, autor podchodzi do swoich bohaterów jak do
herosów, pozwalając im mówić i z rzadka decydując się nie tyle na sprzeciw, co
nawet swoje wtrącenia. Jeśli już to czyni, pyta raczej o rzeczy podstawowe,
niejasne dla laika. Nic dziwnego – choć Cichy z Wielickim podczas wywiadów
przeprowadzanych do „Rozmów o Evereście” mieli, odpowiednio, 29 i 30 lat – Jacek
Żakowski był jeszcze młodszy, bo liczył ledwie 22 lata. Jego warsztat nie był
jeszcze zbyt dobry, co sam przyznaje we wstępie nowego wydania. Wbrew pozorom ma
to jednak swoje dobre strony – dzięki autorowi, który nie stara się być trzecim
bohaterem publikacji, możemy bardzo szczegółowo poznać relację z pierwszej ręki
Cichego i Wielickiego. Obaj z detalami opisują, jak dokonali pierwszego
zimowego wejścia na Everest. Jest tutaj wszystko – od wyjaśnienia, jak to się w
ogóle stało, że dwóch młokosów znalazło się w ekipie, przez opis trudnych
warunków zastanych na miejscu, po przybliżenie okoliczności doprowadzających do
uformowania się zespołu Cichy-Wielicki, który udanie zaatakował szczyt. Himalaiści
w głównej części książki wypowiadają się bardzo obszernie, co głównie rzutuje
na odbiór całości jako relacji, a nie rozmowy. Żakowski wtrąca się rzadko, pełniąc
rolę moderatora dyskusji i podrzucając kolejne wątki do omówienia, które
chętnie podejmują Cichy z Wielickim. Ich opowieść jest niezwykle żywa, pełne
emocji i szczegółów, ale nie można się temu dziwić. O sukcesie opowiadali zaraz
po powrocie, dzięki czemu ich wspomnienia nie są obarczone ryzykiem pomyłek
wynikającym z upływającego czasu. 17 lutego stali na szczycie Everestu, a już w
maju tekst książki trafił do wydawnictwa. To główna zaleta „Rozmów o Evereście”,
bo jest to lektura niezwykle świeża, co ma niewątpliwą zaletę dla osób chcących
poznać wszystkie detale.
Stopy nad palnikiem i chwilowa ślepota
A jest o czym opowiadać, bo Cichy
z Wielickim uzupełniają się nawzajem, mówiąc o nastrojach i podziałach panujących
w zespole, pierwszej, bardzo szybkiej próbie ataku i późniejszym braku chęci do
tego, by próbować zdobyć szczyt. Jest sporo o organizacji wyprawy, ale też
rzeczach bardziej prozaicznych, jak chociażby plan dnia czy kwestia kąpieli.
Książka kierowana jest głównie do laików, bo wiele fragmentów ma za zadanie
wyjaśnić czytelnikom, czym tak dokładnie jest himalaizm i jak wygląda zdobywanie
góry. Początkowo narracja prowadzona jest dosyć wolno, przyspiesza dopiero w
momencie podjęcia przez Cichego z Wielickim ataku szczytowego. Wchodzenie na górę
jest ciekawe, ale najciekawsze – chyba samo zejście, bo nie obyło się tutaj bez
przygód. O odmrożonych palcach Wielickiego pamięta się dziś bardzo dobrze (himalaista
opowiada, że po przyjściu do namiotu natychmiast ogrzewał stopy nad palnikiem,
choć z racji sporej senności ryzykował w ten sposób spalenie namiotu), ale
mniej znana jest historia z chwilową utratą wzroku przez Cichego, co mogło
skończyć się tragicznie. Na szczęście mimo problemów obaj wspinacze dotarli do
namiotu, a później do bazy, uszczęśliwiając wszystkich uczestników ekspedycji,
a także rodaków, czego najlepszym dowodem były listy gratulacyjne od Edwarda
Gierka i Jana Pawła II.
„Rozmowy o Evereście” to jednak
nie tylko relacja z pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest. Książka,
dosyć przypadkowo, stała się również biografią Leszka Cichego i Krzysztofa
Wielickiego. Kiedy drugi z nich spóźnił się na pociąg i nie dojechał na jedną z
rozmów, Żakowski postanowił zapytać pierwszego o to, jak zaczęła się jego przygoda
ze wspinaniem. Tak powstał rozdział „Zmierzyć się z mitem”, w którym Cichy
opowiada, skąd pochodzi ksywka „Suchy”, jak wychowywał się z trójką rodzeństwa
i jak zaczęła się jego miłość do gór. Nie brakuje też opisu jego pierwszej
wielkiej wyprawy – próby zdobycia K2, która nie tylko skończyła się niepowodzeniem,
ale też oskarżeniami wobec autora i jego partnera o działanie na szkodę grupy (zdaniem
niektórych Cichy z Janem Holnickim celowo nie chcieli zostawić po nieudanej próbie
ataku szczytowego butli z tlenem, które mogły posłużyć następnej parze
szykującej się do zdobycia szczytu). Cichy opowiada swoją historią ciągiem, ten
rozdział ma niemal w całości formę jego opowieści. Podobnie jak kolejny, który
jest z kolei opisem historii Krzysztofa Wielickiego, z jego pierwszymi drogami
w Tatrach i słynną historią o gipsie, który miał nosić trzy miesiące, a którego
pozbył się znacznie wcześniej i… ruszył na kolejną wyprawę. Dla kogoś, kto jest
na świeżo po lekturze biografii zdobywcy Korony Himalajów i Karakorum „Piekło
mnie nie chciało”, nie są to wątki nowe. Trzeba przyznać szczerze, że narracja
w tych dwóch częściach nie jest zbyt porywająca i nie są one zbyt spójne z
pozostałymi częściami książki. To nieco rzutuje na odbiór całości, która jawi
się nie jako przemyślane dzieło, ale raczej zbitek różnych pomysłów.
Nie można jednak powiedzieć, że „Rozmowy
o Evereście” to lektura bezwartościowa. Fakt, przy ogromnej konkurencji na
rynku dziś nie wyróżniają się jakoś szczególnie, ale to na pewno dobra książka
dla tych, którzy chcieliby przeczytać relację z pierwszej ręki ze zdobywania
ośmiotysięcznika zimą, a także osób chcących zaznajomić się z życiem w bazie i
codziennością wspinaczy. Bardzo dobra i pełna ciekawych przewidywań oraz
błyskotliwych myśli jest część uzupełniona w 1983 roku, która wieńczy lekturę.
Tutaj Żakowski już bardziej prowadzi dialog niż tylko odpytuje swoich bohaterów,
a ci opowiadają, jak rzeczywistość zweryfikowała ich oczekiwania sprzed trzech
lat. Wielicki opowiada o tragicznych doświadczeniach utraty kolegów-himalaistów
i wypadku, przez który omal nie zginął, obaj wspominają wyprawę na K2 i śmierć
Haliny Kruger-Syromskiej, którą pochowali pod górą. Ostatni rozdział ma wymiar
dużo bardziej filozoficzny, odbiegając swoim wydźwiękiem od poprzednich części.
Podsumowując krótko tę lekturę, na pewno nie jest ona równa i tak samo dobra w
każdym momencie, ale dla fanów gór z pewnością jest godna uwagi. Niezbyt często
mamy bowiem okazję przeczytać relację na gorąco tuż po wyprawie,
nieprzepuszczoną przez filtr doświadczeń dziennikarza, a będącą surową
opowieścią prosto od głównych bohaterów. Chociażby z tego powodu warto sięgnąć
po „Rozmowy o Evereście”.
CZYTAJ TAKŻE:
- Krzysztof Wielicki. Piekło go nie chciało [Recenzja książki Dariusza Kortki i Marcina Pietraszewskiego]
- Przeżyła tragedia Elisabeth Revol na Nanga Parbat [Recenzja książki]
- "Czapkins". Jaki naprawdę był Tomasz Mackiewicz? [Recenzja książki Dominika Szczepańskiego]
- Kukuczka [Recenzja książki Dariusza Kortki i Marcina Pietraszewskiego]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz