To bardzo nietypowa książka –
nie jest to biografia w klasycznym tego słowa znaczeniu. Jeśli liczycie na
szczegółowy zapis życia i kariery Roberto Baggio, będziecie zawiedzeni. Dzieło
Raffaele Nappiego jest przemyślanym, zwięzłym i oryginalnym tworem. Tworem,
który pozwala zrozumieć fenomen „Boskiego kucyka”.
Lubię włoskie książki o sporcie.
Mam wrażenie, że idealnie oddają charakter Włochów: nie są przesadnie długie,
bo w końcu mieszkańcy Italii niezbyt lubią się przemęczać, nie mają nadętego
wydźwięku, bo Włochów charakteryzuje luz, są za to bardzo oryginalne i pełne
humoru. Tak było ze wspomnieniami Andrei Pirlo i Carlo Ancelottiego (które
pisał z tymi sportowcami Alessandro Alciato), tak było z biografią Gigiego Buffona, tak jest wreszcie z pozycją „Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu”
Raffaele Nappiego. Raptem 200 stron, treści tyle, że książkę da się przeczytać
w kilka godzin, a jednak po skończeniu lektury myślisz: „Ale to było dobre!”.
Lubię nieprzegadane pozycje, a biografia „Boskiego kucyka” zdecydowanie się do
nich zalicza. Fani opasłych kobył, w których autorzy dokładnie analizują każde
wydarzenie z życia opisywanego bohatera, być może nie będą do końca zadowoleni,
ale nawet najbardziej wytrawny czytelnik literatury sportowej powinien docenić
interesującą koncepcję książki oraz jej polskie wydanie – ono zasługuje na
osobny akapit pochwał, o czym na końcu.
Kartki z kalendarza
Tym, co najlepiej charakteryzuje
książkę Nippiego, jest stwierdzenie, że zbudowana została ona na podstawie
kilku scen z życia Roberto Baggio. Można powiedzieć, że to takie flesze, skrót
wydarzeń, ale autorowi zaskakująco sprawnie poszło zbudowanie wokół nich całej
historii włoskiego piłkarza. Biografię otwiera opis meczu… Bułgarii z Francją w
eliminacjach mistrzostw świata 1994. Czytasz i zaczynasz się zastanawiać, po co
autor opisuje wyczyny Stoiczkowa i spółki, aż wreszcie po kilku stronach
zaczynasz rozumieć: „13 lipca 1994 roku na oczach 74 110 tysięcy widzów na
Giant Stadium w Nowym Jorku zakończyła się ta historia spotkaniem boga z
Bułgarii z bogiem z Włoch”. Ten opis był preludium do historii półfinałowego
meczu Italii z Bułgarami, w którym Baggio odegrał kluczową rolę, zdobywając dwa
zwycięskie gole. Ale nie tylko o spotkaniu, które decydowało o tym, kto zagra w
finale, traktuje pierwszy rozdział. Poznajmy w nim historię małego Roberto,
który tak bardzo kochał futbol, że jego nauczyciel powiedział: „Gdyby książki
były okrągłe, to mógłby być naszym nauczycielem”. Nie brakuje tutaj również
kulisów jego transferu do Fiorentiny i pierwszej kontuzji, która o mało nie
zakończyła jego kariery już na początku.