wtorek, 11 marca 2014

Futbol (nie do końca) obnażony

To jedna z książek, które w Wielkiej Brytanii zrobiły furorę i zapowiadana jest u nas jako gorąca marcowa premiera. „Futbol obnażony”, czyli w oryginale „I Am The Secret Footballer”, do polskich księgarni trafi 19 marca. Pozycja napisana przez anonimowego piłkarza występującego w Premier League spotkała się dotychczas z wieloma entuzjastycznymi recenzjami i poważnymi rekomendacjami. Ja po jej lekturze mam jednak mieszane uczucia.

Mój odbiór „Futbolu obnażonego” to pewnie efekt wygórowanych oczekiwań. Mimo że polska wersja książki ukaże się nakładem Wydawnictwa Sine Qua Non dopiero w przyszłą środę, wielu dziennikarzy i recenzentów (w tym ja) miało już okazję przedpremierowo zapoznać się z tą pozycją. O publikacji anonimowego piłkarza pochlebnie pisał na swoim blogu Paweł Czado, a Przemysław Rudzki na twitterze określił ją słowami: „majstersztyk” i „Genialna!”. Wydawało mi się, że skoro takie autorytety w dziedzinie piłki nożnej wypowiadają się o książce w samych superlatywach, musi to być lektura absolutnie znakomita. Takie „pompowanie balona” (zupełnie jak przed występem polskiej reprezentacji na mistrzostwach!) niesie jednak za sobą pewne niebezpieczeństwo, o czym przekonałem się już trochę w przypadku powieści „Gracz” wspomnianego wyżej dziennikarza „Przeglądu Sportowego”. Kiedy czyta się same pozytywne opinie, oczekiwania czytelnika rosną i jeśli książka okazuje się nawet bardzo dobra, ale nie rewelacyjna, można odczuć rozczarowanie. Tak właśnie stało się w przypadku „Futbolu obnażonego”.

sobota, 8 marca 2014

Wojciecha Fortuny „Skok do piekła”

Przez ponad 30 lat był jedynym Polakiem, któremu udało się wywalczyć złoto na zimowych igrzyskach olimpijskich. Zwycięstwo w Sapporo okazało się jednak dla Wojciecha Fortuny nie furtką do wielkiej kariery, a początkiem końca. O drodze przez prawdziwe piekło polski skoczek szczerze opowiada w biografii napisanej przez Leszka Błażyńskiego.

W 2008 roku nakładem Wydawnictwa FALL ukazały się wspomnienia Wojciecha Fortuny. W książce „Szczęście w powietrzu” mistrz olimpijski z 1972 roku nie był jednak z czytelnikami do końca szczery. Pominął wiele faktów ze swojego życia, które stawiałyby go w niezbyt dobrym świetle. – Wydaje mi się, że Fortuna wtedy nie był jeszcze gotowy na to, by opisywać swoje więzienne przeżycia i inne przykre sprawy – mówił w wywiadzie dla bloga autor nowej książki o skoczku z Zakopanego, Leszek Błażyński. Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” zna się z opisywanym bohaterem od kilku lat, co jest niezwykle istotne w kontekście biografii. Trudno byłoby bowiem liczyć na to, że Wojciech Fortuna otworzy się przed kimś, do kogo nie ma zaufania. Błażyński nakłonił byłego skoczka do podzielenia się historiami, które wcześniej nie zostały nigdzie indziej opublikowane i tak właśnie powstała szczera, a zarazem wciągająca lektura.

czwartek, 6 marca 2014

Trenerzy, o których się pisze

Przed dwoma tygodniami pisałem na blogu o sportowcach, którzy mogą pochwalić się największą liczbą publikacji na swój temat. Bardzo często bohaterami książek stają się jednak trenerzy, zwłaszcza ci wybitni, którzy nierzadko swoją popularnością przebijają nawet samych zawodników. Postanowiłem więc przyjrzeć się również temu zagadnieniu i zaprezentować zestawienie trenerów, na temat których w polskiej literaturze sportowej znaleźć można najwięcej pozycji.

O ile rankingu sportowców nie zdominowali piłkarze, w przypadku tego zestawienia sytuacja wygląda zgoła inaczej. Na sześciu trenerów tylko jeden nie jest związany z futbolem – pozostała piątka to szkoleniowcy piłkarscy. Istotną zmianą jest także narodowość osób, które zajęły miejsca na podium. W poprzedniej klasyfikacji najlepsi okazali się zagraniczni zawodnicy – Lance Armstrong, Lionel Messi oraz Michael Jordan. W przypadku trenerskiego „Top 6” na samej górze hierarchii w komplecie usadowili się Polacy. Choć o rodzimej myśli szkoleniowej rzadko mówi się obecnie pozytywnie, często obsadzając najważniejsze trenerskie stanowiska ekspertami zza granicy, kilku szkoleniowców znad Wisły zapisało się w historii polskiego sportu złotymi zgłoskami. Dwóch z nich triumfowało w tym zestawieniu z dosyć wyraźną przewagą nad resztą stawki.

Miejsce 5.: Jose Mourinho i Pep Guardiola (2,5 książki)

Ranking otwierają dwaj trenerzy, których w ostatnich latach śmiało można uznać za najlepszych w swojej dyscyplinie. Świadczy o tym chociażby fakt, że obaj doczekali się książki będącej porównaniem ich metod szkoleniowych. W zeszłym roku na rynku pojawiła się pozycja „Mourinho vs. Guardiola”, w której Juan Carlos Cubeiro i Leonor Gallardo zestawili Portugalczyka z Hiszpanem. Kiedy powstawała książka wydana w Polsce przez Sine Qua Non, obaj szkoleniowcy toczyli bezpośrednie boje w Primera Division, Pucharze Króla i Lidze Mistrzów. Po lekturze tej pozycji kibic może wyrobić sobie własną opinię na temat tego, który z trenerów jest lepszy w tym fachu. W książkowym rankingu obaj panowie wypadają na remis, gdyż za wspomnianą wyżej publikację otrzymują po połówce książki, a wcześniej o każdym z nich ukazały się u nas po dwie inne pozycje.

wtorek, 4 marca 2014

Autobiografia wariata

Jak już kiedyś zaznaczałem, uwielbiam czytać wspomnienia sportowych „bad boys”. Sięgając po autobiografię Bodego Millera byłem przekonany, że godziny poświęcone na lekturę tej pozycji nie będą czasem zmarnowanym. Tak rzeczywiście było, choć to nie kontrowersje są największą zaletą książki napisanej przez amerykańskiego narciarza.

To, co zaintrygowało mnie w „Autobiografii wariata”, ujęte zostało w jej pierwszej części. Autor spożytkował ją na opis rodzinnych dziejów oraz obszerne przedstawienie lat swojego dzieciństwa. W przypadku większości sportowców taki zabieg rzadko kończy się powodzeniem. Pisanie o prywatnym życiu na ponad 100 stronach dla czytelnika może okazać się nużące. Na szczęście nie jest tak w przypadku Bodego Millera, a zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to właśnie te fragmenty książki sprawiają, iż czytelnik lekturę kończy bez poczucia zmarnowanego czasu. Wpływ na to ma oczywiście wyjątkowa historia amerykańskiego sportowca, która z powodzeniem nadawałaby się nawet na film. Na tle wielu biografii, w których kibice mogą przeczytać o zwyczajnym życiu bohatera, często opisywanym według tego samego schematu (bieda – trudności – sport – wielka kariera), książka Amerykanina zdecydowanie się wyróżnia.

niedziela, 2 marca 2014

Marcowe premiery

Co można powiedzieć o książkach sportowych, które ukażą się w marcu? Na pewno to, że część z nich będzie pozycjami, na które z niecierpliwością czekają kibice. Na ten miesiąc wydawnictwa przygotowały bowiem kilka głośnych premier. Prawdziwy ból głowy będą mieli w szczególności fani piłki nożnej.

Pierwszy tytuł do księgarni trafi w najbliższą środę. Będzie to autobiografia Svena Hannawalda, którego doskonale kojarzy każdy, kto swego czasu śledził karierę Adama Małysza. Niemiecki skoczek był w latach 2001-2003 jednym z głównych rywali naszego „Orła z Wisły”. W sezonie 2001/2002 i 2002/2003 zajmował w klasyfikacji generalnej miejsce tuż za Polakiem, który zdobywał wtedy Kryształową Kulę. Hannawald w następnym sezonie nagle zniknął jednak ze skoczni, gdyż zaczął notować słabsze wyniki. Powracał, wycofywał się znowu, aż w końcu w 2004 roku zawiesił sportową karierę. Przyczyną tej decyzji było wypalenie zawodowe, a także depresja, w którą popadł. Przez kolejne pięć lat Niemiec nie walczył już o powrót do sportu, a o powrót do normalnego życia. W końcu udało mu się tego dokonać i właśnie o tej trudnej drodze Hannawald postanowił napisać w autobiografii.

piątek, 28 lutego 2014

"Chciałbym kiedyś skrobnąć coś o śląskiej piłce" - wywiad z Pawłem Czado

Z Pawłem Czado spotkałem się w katowickiej redakcji
"Gazety Wyborczej", w której na co dzień pracuje
jeden z najbardziej znanych śląskich dziennikarzy sportowych
Paweł Czado od najmłodszych lat zbiera książki i różne inne rzeczy poświęcone futbolowi. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" dorobił się nawet własnego pokoju piłkarskiego, w którym trzyma sportową literaturę i prasę. Oprócz kolekcjonowania różnych pozycji, twórca popularnego "Czadobloga" zajmuje się także ich pisaniem, choć sam stworzone przez siebie dzieła nazywa skromnie "broszurkami". W wywiadzie dla bloga autor m.in. biografii Edwarda Szymkowiaka opowiada, że intensywnie myśli nad porządną książką o śląskim futbolu, ale na razie nie chce składać żadnych deklaracji.

- Pamięta Pan swoją pierwszą książkę sportową?

Pierwsza książka sportowa? Hmm… zastrzelił mnie Pan tym pytaniem (śmiech). To musiało być dosyć dawno, pewnie na początku lat osiemdziesiątych. Ale co to mogło być…? Wiem! Pierwszą książkę sportową kupiłem przy okazji mistrzostw świata w 1982 roku. Nie pamiętam już autora, ale na pewno było to coś o rozgrywanym w Hiszpanii mundialu. Uwielbiałem tę książkę, przeczytałem ją chyba z pięćdziesiąt razy – skończyłem i zaczynałem od nowa, potem jeszcze raz i kolejny… Tak się przez to zniszczyła, że musiałem oddać ją do introligatora. Mam ją zresztą do dziś, gdyż wręcz „zasysam” wszystko, co dotyczy piłki nożnej: literaturę czy różne pamiątki, często właśnie z czasów dzieciństwa. Dorobiłem się nawet własnego pokoju piłkarskiego, w którym trzymam te wszystkie rzeczy. Nikt nie ma tam wstępu, nawet mój pies wie, że ma tam nie wchodzić. Książka o mistrzostwach świata w Hiszpanii była więc tą pierwszą. Pamiętam też, że dawno temu było coś takiego jak kolekcje samoprzylepnych ilustracji. Dotyczyły one różnych dziedzin – biologii, historii, motoryzacji, ale także piłki nożnej. Kupowało się paczki, w których znajdowało się sześć takich nalepek i następnie wklejało się je do specjalnego albumu. Je też zbierałem. A potem „zasysałem” już wszystko jak leci. Wychowałem się na prasie, głównie „Sporcie” i „Piłce Nożnej”, więc kupowałem kolejne roczniki i je oprawiałem. „Piłka Nożna” z lat 80. i 90. to było i w dalszym ciągu jest dla mnie mistrzostwo świata.

wtorek, 25 lutego 2014

Novak Djoković „Serwuj, aby wygrać” + KONKURS

Przed tygodniem do sklepów trafiła książka Novaka Djokovicia „Serwuj, aby wygrać”. Choć pozycja wydana przez Bukowy Las zawiera wiele porad dotyczących zdrowego trybu życia, nie jest tylko zwykłym poradnikiem. Czytelnik dowie się z niej czegoś także o życiu i karierze serbskiego tenisisty.

niedziela, 23 lutego 2014

O sporcie, Wrocławiu i PRL-u

Choć książka „Wrocław, sport, PRL” swoją tematyka ograniczona została wyłącznie do jednego miasta, jest to pozycja skierowana do każdego kibica, także nie mającego nic wspólnego ze stolicą Dolnego Śląska. Dzieło Sławomira Szymańskiego to zbiór świetnych reportaży o życiu i osiągnięciach wrocławskich sportowców w okresie PRL-u, a także pasjonująca i pełna anegdot opowieść o jakże specyficznych czasach.

„Ta książka pomyślana jest jako reportaż z przeszłości”. Kiedy przeczytałem pierwsze słowa zapowiedzi pozycji „Wrocław, sport, PRL”, wiedziałem, że to coś, co koniecznie muszę sprawdzić. Sportowy reportaż w polskiej literaturze trafia się niezwykle rzadko, nad czym ubolewam, gdyż napisane w ten sposób książki czyta się świetnie. Dowodem tego publikacje „Wielki Widzew” czy „Srebrni chłopcy Zagórskiego” – zdecydowanie najlepsze sportowe pozycje ubiegłego roku. Gdybym wcześniej zapoznał się z dziełem Sławomira Szymańskiego, na pewno umieściłbym je w jednym szeregu z książkami Marka Wawrzynowskiego oraz Łukasza i Marka Ceglińskich. Pozycja, która ukazała się w grudniu nakładem Wydawnictwa Via Nova, dołączyła bowiem do grona tych lektur, które polecał będę każdemu, kto chciałby sięgnąć po wartościową książkę o tematyce sportowej.

piątek, 21 lutego 2014

Książkowi rekordziści, czyli o których sportowcach napisano najwięcej?

Zastanawialiście się kiedyś, którzy sportowcy mogą pochwalić się największą liczba publikacji na swój temat? Być może nie, ale ja, jako sportowo-książkowy maniak, postanowiłem przyjrzeć się tej kwestii. Efektem tego ranking, w którym znalazło się dokładnie dziesięć nazwisk.

Wyszło na to, że aby dołączyć do grona dziesiątki sportowców z największą liczbą publikacji na swój temat, wystarczą trzy książki. Tylko albo aż. Z jednej strony to niewiele, biorąc pod uwagę rozwój rynku literatury sportowej w ostatnich latach, ale z drugiej – sporo. Dosyć łatwo wymienić sportowców mogących pochwalić się dwoma pozycjami książkowymi: Robert Korzeniowski, Włodzimierz Lubański, Muhammad Ali, Władysław Komar, Zbigniew BoniekMartina Navratilova, Władysław Kozakiewicz, Mirosław Okoński, Zinedine Zidane, Kazimierz Deyna czy Neymar. Gdyby poszukać dokładnie, znalazłoby się pewnie jeszcze kilkanaście innych nazwisk. Lista jest więc długa. Nieco inaczej jest z tymi, którzy napisali lub o których napisano trzy lub więcej książek*. To grono to dokładnie dziesięć osób i one właśnie stworzyły poniższe zestawienie.

W rankingu brak przypadkowych nazwisk. Wszyscy znajdujący się tam sportowcy byli lub są zaliczani do światowej czołówki w swoich dyscyplinach. Część z nich na książkowy dorobek pracowała sama, wydając wspomnienia w formie autobiografii, część doczekała się sporej liczby pozycji na swój temat pisanych przez innych. Co ciekawe, zestawienia nie zdominowali wcale piłkarze, choć wydawać by się mogło, że o sportowcach uprawiających najpopularniejszą w naszym kraju dyscyplinę sportu pisze się najwięcej. Tak rzeczywiście jest, ale niekoniecznie autorzy skupiają się ciągle na tych samych zawodnikach, stąd też w rankingu czterej piłkarze. Ale wystarczy już tego wstępu, pora przejść do konkretów!

środa, 19 lutego 2014

„Pisząc książkę, miałem przed oczami sceny z filmów Barei” – wywiad ze Sławomirem Szymańskim

Jest autorem bloga o historii sportu we Wrocławiu, a od grudnia ubiegłego roku może również pochwalić się dwoma publikacjami o tej samej tematyce. Sławomir Szymański to przykład osoby, która starannie dba o udokumentowanie w ciekawej formie sportowych dziejów swojego miasta. Niedawno autor książek „Sport w Breslau” (2011) i „Wrocław, sport, PRL” (2013) odpowiedział na kilkanaście zadanych przeze mnie pytań, zapraszam do zapoznania się z wywiadem.

- Najpierw powstał blog, później była pierwsza książka "Sport w Breslau", a niedawno na rynek trafiła kolejna - "Wrocław, sport, PRL". Skąd zainteresowanie historią sportu w lokalnym wydaniu?

Wydaje mi się, że sport był dawniej barwniejszy i bardziej autentyczny. Chyba dlatego pasjonuje mnie jego historia. Jeśli chodzi o lokalne sprawy, to w moim przypadku kwestia naturalnego zainteresowania historią Wrocławia i Dolnego Śląska. Po prostu w pewnym momencie zacząłem szukać informacji na temat sportu przed wojną, czyli w Breslau. I niewiele znalazłem. Dlatego poszedłem do biblioteki poszperać w starych gazetach. Z czasem powstała z tego książka. Na początku miała być zresztą tylko o piłce nożnej w niemieckim Wrocławiu, ale szybko zorientowałem się, że to kiedyś wcale nie była najważniejsza i najciekawsza dyscyplina w mieście. „Wrocław, Sport, PRL” to logiczna kontynuacja tamtej pracy.