Z Pawłem Czado spotkałem się w katowickiej redakcji "Gazety Wyborczej", w której na co dzień pracuje jeden z najbardziej znanych śląskich dziennikarzy sportowych |
Paweł Czado od najmłodszych lat zbiera książki i różne inne rzeczy poświęcone futbolowi. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" dorobił się nawet własnego pokoju piłkarskiego, w którym trzyma sportową literaturę i prasę. Oprócz kolekcjonowania różnych pozycji, twórca popularnego "Czadobloga" zajmuje się także ich pisaniem, choć sam stworzone przez siebie dzieła nazywa skromnie "broszurkami". W wywiadzie dla bloga autor m.in. biografii Edwarda Szymkowiaka opowiada, że intensywnie myśli nad porządną książką o śląskim futbolu, ale na razie nie chce składać żadnych deklaracji.
- Pamięta Pan swoją pierwszą książkę sportową?
Pierwsza książka sportowa? Hmm…
zastrzelił mnie Pan tym pytaniem (śmiech). To musiało być dosyć dawno, pewnie
na początku lat osiemdziesiątych. Ale co to mogło być…? Wiem! Pierwszą książkę
sportową kupiłem przy okazji mistrzostw świata w 1982 roku. Nie pamiętam już
autora, ale na pewno było to coś o rozgrywanym w Hiszpanii mundialu.
Uwielbiałem tę książkę, przeczytałem ją chyba z pięćdziesiąt razy – skończyłem
i zaczynałem od nowa, potem jeszcze raz i kolejny… Tak się przez to zniszczyła,
że musiałem oddać ją do introligatora. Mam ją zresztą do dziś, gdyż wręcz
„zasysam” wszystko, co dotyczy piłki nożnej: literaturę czy różne pamiątki,
często właśnie z czasów dzieciństwa. Dorobiłem się nawet własnego pokoju
piłkarskiego, w którym trzymam te wszystkie rzeczy. Nikt nie ma tam wstępu,
nawet mój pies wie, że ma tam nie wchodzić. Książka o mistrzostwach świata w
Hiszpanii była więc tą pierwszą. Pamiętam też, że dawno temu było coś takiego
jak kolekcje samoprzylepnych ilustracji. Dotyczyły one różnych dziedzin –
biologii, historii, motoryzacji, ale także piłki nożnej. Kupowało się paczki, w
których znajdowało się sześć takich nalepek i następnie wklejało się je do
specjalnego albumu. Je też zbierałem. A potem „zasysałem” już wszystko jak
leci. Wychowałem się na prasie, głównie „Sporcie” i „Piłce Nożnej”, więc
kupowałem kolejne roczniki i je oprawiałem. „Piłka Nożna” z lat 80. i 90. to
było i w dalszym ciągu jest dla mnie mistrzostwo świata.