Powieść „Gracz” Przemysława Rudzkiego to jedna z tych książek, na które
czeka się z niecierpliwością. Z jednej strony gatunek, który rzadko wybierany
jest przez autorów piszących o sporcie, z drugiej świetne recenzje i
rekomendacje dziennikarzy sportowych oraz czytelników. Po lekturze „Gracza”
muszę przyznać, że literacki debiut Rudzkiego wypadł bardzo dobrze, choć do prawdziwego
wejścia smoka trochę jednak zabrakło.
Niewielu jest w Polsce autorów,
którzy zdecydowali się napisać powieść o tematyce piłkarskiej. Nie mam tutaj na
myśli pozycji typu „Do przerwy 0:1” Adama Bahdaja, lecz książki, w których
autorzy odnoszą się wprost do futbolowej rzeczywistości konkretnych czasów i
starają się stworzyć jej fikcyjny obraz, zawierający prawdopodobne elementy.
Ostatnią tego typu pozycją był chyba „Okrągły przekręt” Maurycego
Nowakowskiego, który ukazał się na początku roku nakładem Wydawnictwa Anakonda. Generalnie
jednak powieści sportowe nie są zbyt popularnym gatunkiem, dlatego dobrze, że
kolejny autor zdecydował się napisać taką książkę.
„Gracz” to, jak słusznie zauważył
Michał Pol w rekomendacji znajdującej się na tylnej części okładki, opowieść
mająca dwa główne wątki. Pierwszy z nich to piłkarska kariera Michała Tkaczyka
– młodego chłopaka, który przyjechał do Warszawy z Pomorza i stał się jednym z
najlepszych zawodników stołecznego Powiśla i całej Polski. Niestety, będąc u
szczytu popularności, chłopak skacze z dachu wieżowca. Drugi wątek to z kolei
dziennikarskie śledztwo, które ma na celu udowodnić, że śmierć młodego piłkarza
wcale nie była wynikiem hazardowych długów, załamania nerwowego i w
konsekwencji decyzji o samobójstwie. Wyjaśnienia tej sprawy podejmuje się
dziennikarz sportowy Konrad Werk, który spotyka nad grobem piłkarza jego
młodszego brata – Janka. Chłopak, podobnie jak starszy brat, chce spróbować
swoich sił w profesjonalnym futbolu i przyjeżdża do stolicy na testy do drużyny
Powiśla. Przy okazji chce także rozwikłać zagadkę śmierci brata, dlatego
rozpoczyna współpracę z Werkiem. Tak w dużym skrócie przedstawia się fabuła
książki. Rudzki oparł ją na dwóch dziedzinach, które są mu doskonale znane, co
okazało się świetnym posunięciem.
Odnaleźć można więc w „Graczu”
wierne odwzorowanie futbolowej rzeczywistości Polski, ale w powieści znakomicie
przedstawiony został też światek dziennikarski. Zaryzykowałbym nawet
stwierdzenie, że ten drugi zaprezentowany jest lepiej. Fragmenty, w których
Rudzki opisuje redakcję dziennika „Gol”, pisze o relacjach między dziennikarzami,
kreśli ich sylwetki, a także przedstawia mechanizmy, które rządzą współczesnymi
mediami, były dla mnie bardzo interesujące. Być może dlatego, że nie czytałem o
nich wcześniej w innych książkach, a piłkarska rzeczywistość przedstawiana była
w powieściach kilkukrotnie przez różnych autorów, dlatego jej opis nie wydał mi
się aż tak odkrywczy. Owszem, jest on ciekawy, jednak mam wrażenie, że nie
różni się od tego, co zaprezentował na przykład Marek Ołdakowski w pozycji „Gra bez piłki” (wszyscy, którym spodobał się „Gracz”, powinni koniecznie sięgnąć po
tę książkę). Sport nie jest zresztą głównym wątkiem „Gracza”. Fragmentów
dotyczących stricte piłki nożnej jest tak naprawdę niewiele. Rudzki w
atrakcyjnej formie pisze jednak o wszystkim, co dzieje się wokół boiska.
Prywatne życie piłkarzy, czyli alkohol, narkotyki, imprezy, prostytutki,
podrywanie dziewczyn, gangsterskie porachunki – zastraszanie, kradzieże,
pobicia, zabójstwa, a także ludzkie słabości, takie jak pycha, pożądanie,
zdrada, chciwość, nienawiść – to wszystko znaleźć można w debiutanckiej powieści
dziennikarza. Wszystko to przedstawione zostało na tle współczesnej Warszawy,
której opis wydaje się bardzo wierny. Osadzenie akcji w realiach doskonale
znanych autorowi sprawiło, że „Gracz”, mimo iż pozostaje fikcyjną opowieścią,
zawiera wiele rzeczywistych elementów. W książce można znaleźć też mniej lub
bardziej oczywiste odniesienia do prawdziwych postaci, co sprawia wrażenie
inteligentnej gry autora z czytelnikiem.
Wpływ na pozytywny odbiór książki
Przemysława Rudzkiego miał też bez wątpienia dobry sposób prowadzenia narracji.
Autor potrafi budować napięcie, rozwija równocześnie kilka czy nawet
kilkanaście wątków i historii, które stopniowo rozszerza o nowe informacje.
Wymyślona przez Rudzkiego historia nie jest banalna i oczywista. Nie jest tak,
że czytelnik po przeczytaniu kilkudziesięciu stron przeczuwa już, jaki będzie
finał. W zasadzie do samego końca autor trzyma odbiorców w napięciu, nie
sygnalizując zakończenia, ani nie zdradzając informacji, które w łatwy sposób
można by połączyć. Dzięki temu „Gracza” do ostatniej strony czyta się w
niepewności i z chęcią dowiedzenia się, jak to wszystko się zakończy. Nie
dziwię się więc czytelnikom, którzy piszą, że książkę pochłonęli w jeden
wieczór. Pozycja Rudzkiego potrafi wciągnąć, a przedstawione w niej
dziennikarskie śledztwo jest świetnym motywem przewodnim.
Tym, co jednak trochę przeszkadza
w czytaniu, jest momentami zbyt naiwna fabuła. Niektóre wydarzenia
przedstawione przez autora wydają się mało prawdopodobne. W to, że Janek
Tkaczyk nad grobem brata spotyka dziennikarza Werka, można jeszcze uwierzyć.
Sytuacja, w której chłopak trafia w wielkiej Warszawie na bezdomnego, który
znał osobiście jego brata, wydaje się już jednak mało realna. Czasem autor powiązuje
wydarzenia w taki sposób, że trudno uwierzyć, iż coś podobnego mogłoby stać się
w rzeczywistości. Nie powiem, Rudzki bardzo zręcznie połączył na końcu
wszystkie historie w jedną całość, sprawiając, że elementy układanki sprawnie
się ułożyły, jednak jest w książce kilka zdarzeń budzących wątpliwości. Odniosłem
też wrażenie, że w „Graczu” zbyt dużo jest tragizmu. W powieści trup ściele się
gęsto i właściwie każdy z bohaterów ma w swoim życiu jakiś smutny epizod – to
samobójstwo bliskiego, to znów rabunek, innym razem nieszczęśliwy wypadek. Rozumiem,
że Przemysław Rudzki nie chciał swojej opowieści zakończyć banalnym happy endem
„wszyscy żyli długo i szczęśliwie”, ale przesadził trochę w drugą stronę. Podczas
czytania fragmentu poświęconego bratowej Konrada Werka, kiedy padają słowa
„latała po całym świecie”, można przeczuwać, jak zakończy się ta historia i tak
rzeczywiście się dzieje. Owszem, „Gracz” jest powieścią i jedynym ograniczeniem
fabuły jest wyobraźnia autora, jednak przy tak wiernym opisie rzeczywistości
należałoby ciąg wydarzeń nieco bardziej uprawdopodobnić. W przeciwnym wypadku
opowieść nie będzie do końca spójna i momentami takie właśnie odczucie miałem podczas
lektury książki.
„Gracz” jest jednak pozycją,
której plusy zdecydowanie przesłaniają niedociągnięcia. Przede wszystkim
autorowi należą się wielkie brawa za sposób narracji, a także sposób
prezentacji postaci i świata przedstawionego. Rudzki kreśli intrygujące
portrety psychologiczne bohaterów, ukazując przeszłość, która zdeterminowała
ich obecną postawę. Zaletą jest też język, którym posługują się bohaterowie.
Jest on dostosowany do każdej z postaci, nie brak w nim wulgaryzmów, ale akurat
bohaterów „Gracza” trudno podejrzewać o przynależność do kółka różańcowego.
Kryminaliści, gangsterzy, piłkarze, biznesmeni czy nawet dziennikarze. W mowie
potocznej daleko im do erudytów i ich język zdecydowanie udało się oddać Rudzkiemu
w książce, choć może nie wszystkie wulgaryzmy, szczególnie w narracji, były
konieczne. Zgodzę się także z Marcinem Rosłoniem, który podkreślał w recenzji:
„opisy miejskie są kapitalne”. Trudno mi jednak odnieść się do nich
bezpośrednio i oceniać je pod względem zgodności z rzeczywistością, gdyż nie
znam Warszawy. Muszę jednak przyznać, że czyta się je nieźle, wprowadzają one w
specyficzny klimat stolicy znany z opowieści, wiele mówią o jej mieszkańcach, a
właściwą atmosferę tworzy także pogoda, którą dokładnie opisuje autor. Przeważnie
deszczowa aura (a może tylko ja taką sobie wyobrażałem?) jest adekwatna do charakteru
opisywanych wydarzeń.
Podsumowując, „Gracz” Przemysława
Rudzkiego to bardzo udany debiut. Nie dziwią świetne recenzje, gdyż powieść
potrafi wciągnąć. Autor wymyślił intrygującą historię, udanie przedstawił tło
wydarzeń, a także trafnie dobrał bohaterów i ich język. Jedynym minusem był dla
mnie występujący momentami brak spójności, który sprawił, że pozycji „Gracz”
nie uznałbym za dzieło wyśmienite. Bez wątpienia jest to jednak bardzo dobra
książka, choć futbol wcale nie jest jej motywem przewodnim. Ma to swoje zalety.
Powieść trafi nie tylko w gusta kibiców, ale także, gwarantuję, spodoba się
ludziom nie mającym ze sportem wiele wspólnego. Kto lubi przeczytać dobry
kryminał lub obejrzeć serial detektywistyczny w telewizji, śmiało może sięgnąć
po „Gracza” i włączyć się do gry.
Z opinią się zapoznałem i z pewnością przybliżyła mnie do kupna "Gracza" :) Ogółem bardzo ciekawy blog, o funkcji, z którą jeszcze się nie spotkałem, a ponieważ książkami sportowymi (w domyśle piłkarskimi) się interesuję, dlatego też pańska strona ląduje u mnie w zakładkach :) Przy okazji, zapraszam na mojego piłkarskiego bloga, na którym zajmuje się sprawami piłkarskimi - http://kacperpowrozek.pl/ - z wskazaniem na Premier League. Ogółem przygodę z bardziej merytoryczną częścią futbolu, niż samo oglądanie meczu zacząłem 8 sierpnia, a więc stosunkowo niedawno. Pozdrawiam i liczę, że również zajrzysz na mojego bloga :) .
OdpowiedzUsuń