piątek, 21 lutego 2014

Książkowi rekordziści, czyli o których sportowcach napisano najwięcej?

Zastanawialiście się kiedyś, którzy sportowcy mogą pochwalić się największą liczba publikacji na swój temat? Być może nie, ale ja, jako sportowo-książkowy maniak, postanowiłem przyjrzeć się tej kwestii. Efektem tego ranking, w którym znalazło się dokładnie dziesięć nazwisk.

Wyszło na to, że aby dołączyć do grona dziesiątki sportowców z największą liczbą publikacji na swój temat, wystarczą trzy książki. Tylko albo aż. Z jednej strony to niewiele, biorąc pod uwagę rozwój rynku literatury sportowej w ostatnich latach, ale z drugiej – sporo. Dosyć łatwo wymienić sportowców mogących pochwalić się dwoma pozycjami książkowymi: Robert Korzeniowski, Włodzimierz Lubański, Muhammad Ali, Władysław Komar, Zbigniew BoniekMartina Navratilova, Władysław Kozakiewicz, Mirosław Okoński, Zinedine Zidane, Kazimierz Deyna czy Neymar. Gdyby poszukać dokładnie, znalazłoby się pewnie jeszcze kilkanaście innych nazwisk. Lista jest więc długa. Nieco inaczej jest z tymi, którzy napisali lub o których napisano trzy lub więcej książek*. To grono to dokładnie dziesięć osób i one właśnie stworzyły poniższe zestawienie.

W rankingu brak przypadkowych nazwisk. Wszyscy znajdujący się tam sportowcy byli lub są zaliczani do światowej czołówki w swoich dyscyplinach. Część z nich na książkowy dorobek pracowała sama, wydając wspomnienia w formie autobiografii, część doczekała się sporej liczby pozycji na swój temat pisanych przez innych. Co ciekawe, zestawienia nie zdominowali wcale piłkarze, choć wydawać by się mogło, że o sportowcach uprawiających najpopularniejszą w naszym kraju dyscyplinę sportu pisze się najwięcej. Tak rzeczywiście jest, ale niekoniecznie autorzy skupiają się ciągle na tych samych zawodnikach, stąd też w rankingu czterej piłkarze. Ale wystarczy już tego wstępu, pora przejść do konkretów!

środa, 19 lutego 2014

„Pisząc książkę, miałem przed oczami sceny z filmów Barei” – wywiad ze Sławomirem Szymańskim

Jest autorem bloga o historii sportu we Wrocławiu, a od grudnia ubiegłego roku może również pochwalić się dwoma publikacjami o tej samej tematyce. Sławomir Szymański to przykład osoby, która starannie dba o udokumentowanie w ciekawej formie sportowych dziejów swojego miasta. Niedawno autor książek „Sport w Breslau” (2011) i „Wrocław, sport, PRL” (2013) odpowiedział na kilkanaście zadanych przeze mnie pytań, zapraszam do zapoznania się z wywiadem.

- Najpierw powstał blog, później była pierwsza książka "Sport w Breslau", a niedawno na rynek trafiła kolejna - "Wrocław, sport, PRL". Skąd zainteresowanie historią sportu w lokalnym wydaniu?

Wydaje mi się, że sport był dawniej barwniejszy i bardziej autentyczny. Chyba dlatego pasjonuje mnie jego historia. Jeśli chodzi o lokalne sprawy, to w moim przypadku kwestia naturalnego zainteresowania historią Wrocławia i Dolnego Śląska. Po prostu w pewnym momencie zacząłem szukać informacji na temat sportu przed wojną, czyli w Breslau. I niewiele znalazłem. Dlatego poszedłem do biblioteki poszperać w starych gazetach. Z czasem powstała z tego książka. Na początku miała być zresztą tylko o piłce nożnej w niemieckim Wrocławiu, ale szybko zorientowałem się, że to kiedyś wcale nie była najważniejsza i najciekawsza dyscyplina w mieście. „Wrocław, Sport, PRL” to logiczna kontynuacja tamtej pracy.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Klubowa historia polskiej piłki nożnej

Jan Goksiński wydał do tej pory trzy książki,
które łącznie liczą ponad 1300 stron.
Trzy tomy ukazały się dotychczas w cyklu „Klubowa historia polskiej piłki nożnej”. Jan Goksiński postanowił opisać dzieje futbolowej rywalizacji klubów w Polsce i poddać je kilku analizom. Efektem jego badań są opracowania, w których znaleźć można wiele oryginalnych zestawień, wykazujących interesujące tendencje.

Na wstępie warto zaznaczyć, że książki Goksińskiego nie są pozycjami naukowymi. Jak mówi sam autor w wywiadzie dla bloga: „Staram się w nich ująć pewne prawidłowości, tendencje, nie włączam się w spory szczegółowe, gdzie porównywanie dwóch czy trzech źródeł ma sens”. W tomach wydanych przez PZI Softenę można znaleźć błędy, zresztą jak w każdym tak obszernym opracowaniu. Pierwszy tom doczekał się już drugiego wydania, i, jak zaznacza autor, znalazło się w nim kilka poprawek, głównie dotyczących tabel niższych lig. Gdyby więc rozpatrywać książki Goksińskiego wyłącznie pod względem poprawności danych, można byłoby pewnie wytknąć autorowi jakieś pomyłki. Nie o to jednak chodzi. Warto docenić ogrom pracy, którą twórca serii w nią włożył i pochwalić to, że zdecydował się opisać dzieje futbolu w Polsce w oryginalny sposób – stosując własną metodologię i tworząc analizy, których czytelnik nie znajdzie nigdzie indziej.

sobota, 15 lutego 2014

„Książka o historii żużla w Zielonej Górze byłaby wielkim hitem” – wywiad z Maciejem Noskowiczem

Maciej Noskowicz bardzo dobrze zadbał
o właściwą promocję swojej książki
W grudniu ubiegłego roku swoja premierą miała książka „Droga do złota. Zielonogórska koszykówka w ekstraklasie”. O pozycji napisanej przez Macieja Noskowicza dowiedziałem się niedawno, więc nie trafiła ona do raportu podsumowującego to, co działo się na rynku literatury sportowej w minionych dwunastu miesiącach. Teraz jednak nadrabiam zaległości i zapraszam na wywiad, w którym autor monografii opowiada m.in. o tym, jak własnymi siłami właściwie wypromować książkę, kiedy już się ją napisze.

- Mówi się, że nic tak nie sprzyja sprzedaży książki jak sukces sportowca czy klubu, którego ta pozycja dotyczy. Zgodzi się Pan z tym stwierdzeniem w kontekście "Drogi do złota" i zdobycia przez Stelmet Zielona Góra tytułu mistrza Polski w czerwcu 2013 roku?

Myślę, że w dużej mierze sukces sportowy przyczynił się do popularyzacji książki. Mogę taki wniosek wyciągnąć po dwóch miesiącach od premiery, która nastąpiła w grudniu ubiegłego roku. Z drugiej strony - wydaje mi się, że nawet przy braku sukcesu szczególnie starsi kibice i tak sięgnęliby po tę pozycję. Przede wszystkim z uwagi na sentyment do "starych czasów".

czwartek, 13 lutego 2014

Biegi przed erą Kowalczyk

Pozycja „Droga do Justyny Kowalczyk” nie jest biografią mistrzyni olimpijskiej z Vancouver. Książka napisana przez Daniela Ludwińskiego to dzieło przybliżające czytelnikowi historię biegów narciarskich, zarówno polskich, jak i światowych. Autor poprzez przedstawienie sylwetek najlepszych sportowców w dziejach tej dyscypliny ukazuje ewolucję tego sportu na przestrzeni lat.

Dzieło, które swoją premierę miało jeszcze przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Soczi, podzielone jest na dwie części. W pierwszej Daniel Ludwiński prezentuje życiorysy zawodników zza granicy, w drugiej natomiast skupia się na polskich sportowcach. Mimo że Polska nigdy nie należała do krajów, w których biegi narciarskie były najpopularniejszą dyscypliną, a rodzimi narciarze, z kilkoma wyjątkami, nigdy nie osiągali w tym sporcie wielkich sukcesów, druga część książki jest nieco ciekawsza niż wcześniejsza. Wpływ mają na to przede wszystkim gęsto pojawiające się tam wypowiedzi opisywanych biegaczy i ich trenerów, których w początkowych fragmentach „Drogi do Justyny Kowalczyk” jest niewiele. Dzięki temu publikacja staje się znacznie żywsza, a poznawanie historii kolejnych sportowców z pierwszej ręki jest dla czytającego po prostu ciekawsze.

poniedziałek, 10 lutego 2014

„11” najlepszych pisarzy wśród… piłkarzy (Część II: Świat)

Blisko rok temu na blogu pojawił się wpis o takim samy tytule, będącym pierwszą częścią tekstu o najlepszych piłkarskich biografiach. Wtedy przy ustalaniu subiektywnej jedenastki pod uwagę wziąłem wyłącznie polskich zawodników, którzy napisali wspomnienia lub mogą pochwalić się książką o swoim życiu. Dziś czas na drugą część zabawy, dotyczącą piłkarzy zza granicy, którzy doczekali się polskiego wydania swoich biografii.

Na wstępie podkreślam, że przy tworzeniu tego zestawienia pod uwagę brałem wyłącznie książki, które ukazały się w Polsce. Jest wiele świetnych, zagranicznych pozycji pisanych przez piłkarzy lub o nich traktujących, które nie zostały jeszcze przetłumaczone na język polski, ale postanowiłem ograniczyć się wyłącznie do tego, co zostało wydane w naszym kraju. Choć ciągle daleko nam do liczby publikacji sportowych, które ukazują się corocznie za granicą, przez wszystkie lata przełożonych zostało sporo piłkarskich biografii. Na tyle dużo, że udało mi się stworzyć z nich niezłą drużynę, w której, co najważniejsze, dominują autobiografie.

BRAMKA

W przypadku bramkarzy problem był największy. Choć w gronie golkiperów można znaleźć wiele barwnych postaci (w końcu najbardziej szajbnięci piłkarze w drużynie to ponoć bramkarz i lewoskrzydłowy), jakoś nie garną się oni do chwytania za pióro, a jeśli już to czynią, to rzadko ich wspomnienia zostają wydane w Polsce (patrz David Seaman czy Peter Schmeichel). Stąd też wybór w przypadku tej formacji ograniczony był do dwóch propozycji.

Pierwsza z nich ukazała się w Polsce bardzo dawno temu. To „Gryźć trawę”, czyli autobiografia Haralda ‘Toniego’ Schumachera. Dla tych, którzy niezbyt kojarzą tego golkipera, dodam: brutalny faul na reprezentancie Francji Patricku Battistonie podczas Mistrzostw Świata w Hiszpanii w 1982 roku, za który Niemiec nie otrzymał nawet żółtej kartki, choć nieprzytomnego rywala z murawy musiano znieść na noszach. Wspomnienia tego bramkarza ukazały się nad Wisłą w 1988 roku dzięki Wydawnictwu Iskry. Z racji tego, że Schumacher należał do zawodników potwierdzających w stu procentach tezę o tym, że golkiperzy mają nierówno pod sufitem, o jego autobiografii można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest nudna. Przykład? Po wspomnianym meczu, kiedy dziennikarze zapytali golkipera, czy wie, że Battiston stracił przez niego dwa zęby, odpowiedział: „Jeśli tylko tyle, to gotów jestem zafundować mu nowe koronki”. O całej sytuacji niemiecki bramkarz pisze w książce następująco: „Do dziś nie uważam mojego >faula< z Sewilli na Patricku Battistonie za faul”. Ot, cały Schumacher, który w innym miejscu biografii pisze o tym, jak kazał żonie przypalać się papierosem, kiedy ta nie chciała uwierzyć, iż normalną praktyką wśród piłkarzy było „znaczenie” młodych adeptów futbolu rozżarzoną łyżką, co ponoć golkiper znosił bez mrugnięcia okiem.

sobota, 8 lutego 2014

Cezary Gurjew i jego „Gwiazdy na antenie”

Dziś takich książek już się nie pisze. Kiedy ostatnio ukazał się jakiś sportowy reportaż z igrzysk, mistrzostw świata lub innej ważnej imprezy, który tworzony byłby przez korespondenta? Do głowy przychodzą mi nazwiska Tadeusza Olszańskiego i Bohdana Tomaszewskiego, ale oni swoje dzieła wydali dawno temu… Sięgnięcie po „Gwiazdy na antenie” Cezarego Gurjewa było więc bardzo przyjemnym doświadczeniem, a blisko 10-letni „staż” tej pozycji tylko dodawał jej uroku.

Książka dziennikarza Polskiego Radia ukazała się w 2004 roku nakładem Wydawnictwa Muza S.A. Zapewne niewielu kibiców o niej słyszało, a szkoda, gdyż „Gwiazdy na antenie” to nie tylko pozycja, których obecnie brakuje na rynku, ale także po prostu dobra lektura. Autor swoją przygodę z dziennikarstwem radiowym zaczynał w latach 90., ale od razu został rzucony na głęboką wodę. Krótko po skończeniu studiów został wysłany na tenisowy Kremlin Cup do Moskwy, a potem był korespondentem na kolejnych, już znacznie większych imprezach – Wimbledon, US Open, French Open, a później letnie igrzyska olimpijskie. O wszystkich tych wydarzeniach Cezary Gurjew opowiada w swojej książce.

środa, 5 lutego 2014

Prawdziwa historia królowej nart

Uparta dziewczyna z Kasiny Wielkiej, która mimo wielu trudności w wieku 27 lat zdobyła w sporcie wszystko, co było do zdobycia. Tak w skrócie można opisać historię Justyny Kowalczyk – najwybitniejszej postaci polskich biegów narciarskich. Przed kolejną i być może ostatnią wielką imprezą jej życie w biografii „Złota Justyna” postanowił opisać dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, Kamil Wolnicki.

Książka poświęcona Justynie Kowalczyk miała swoją premierę 22 stycznia. Data ukazania się biografii nie jest oczywiście przypadkowa. W najbliższy piątek rozpoczną się XXII Zimowe Igrzyska Olimpijski w Soczi, które mogą być ostatnim wielkim wydarzeniem sportowym, w którym udział weźmie królowa nart. Polscy kibice życzyliby sobie, żeby tak oczywiście się nie stało, ale sama zainteresowana wielokrotnie podkreślała, że organizowane w Rosji igrzyska są jej punktem docelowym. Czy końcowym? Tego do jeszcze nie wiadomo, a decyzja Justyny Kowalczyk będzie zapewne uzależniona od wyników, które uda jej się osiągnąć w zbliżającej się imprezie. Dywagacjom na temat przyszłości polskiej mistrzyni olimpijskiej poświęcony został zresztą ostatni rozdział książki, ale o treści za chwilę. Na początek kilka ogólnych informacji o tej pozycji.

sobota, 1 lutego 2014

Lutowe premiery

W najbliższy piątek rozpoczną się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi i ten fakt nie pozostaje bez wpływu na rynek literatury sportowej. W lutym ukażą się kolejne pozycje o sportach zimowych, ale wydawnictwa przygotowują już kibiców na następną wielką imprezę – piłkarskie Mistrzostwa Świata w Brazylii. Obecny miesiąc upłynie więc pod znakiem futbolu i białego szaleństwa.

Na początek, tradycyjnie już, o książkach, których nie udało się zapowiedzieć przed miesiącem. W przypadku tekstu o styczniowych premierach nie uwzględniłem tylko jednaj publikacji, która weszła do sprzedaży przed kilkunastoma dniami. 22 stycznia w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce pojawiła się pozycja „Złota Justyna. Prawdziwa historia królowej nart”. Książki próżno szukać w stacjonarnych księgarniach, gdyż jest to kolejne dzieło z serii „Mistrzowie sportu” wydawanej przez „Przegląd Sportowy”. Tym razem publikację, która ukazała się nakładem właściciela dziennika – firmy Ringier Axel Springer, można nazwać pełnoprawną książką. Kamil Wolnicki spisał bowiem historię „Królowej nart” na 190 stronach. Pozycja „Złota Justyna” jest znacznie obszerniejsza niż książeczki poświęcone Robertowi Lewandowskiemu, Tomaszowi Frankowskiemu czy Mamedowi Chalidowowi, ma także inną formę. Dominuje w niej tekst, a nie obrazki, wykresy i inne graficzne elementy. Jest to opowieść zawierająca wypowiedzi samej Justyny Kowalczyk, a także jej rodziny, znajomych i przyjaciół. Fakt, że została wydana w formie książki, nie pozostał bez wpływu na jej cenę. Publikacja kosztuje 24 zł, czyli jest ponad dwa razy droższa niż dotychczasowe pozycje tej serii. Tym razem cena idzie jednak w parze z jakością – nie tylko, jeśli chodzi wartość merytoryczną (nie ujmując oczywiście niczego poprzednim częściom cyklu), ale także jakość wydania (lepszy papier, kartonowa okładka). Warto dodać, że to już druga w tym roku książka z Justyną Kowalczyk w tytule. Jak się okazuje, nie ostatnia.

środa, 29 stycznia 2014

"Brudna gra"

Tenis to syf. Choć nie – cały współczesny, profesjonalny sport to jedno wielkie bagno. Do takiego wniosku dojdzie każdy, kto sięgnie po lekturę „Brudnej gry”. Mimo że to, co autor zawarł w swojej powieści to tylko fikcja literacka, nie jest ona zupełnie oderwana od rzeczywistości. W książce Nikodema Pałasza jest coś, co pozwala uwierzyć, że fabuła nie jest wyłącznie wymysłem bujnej wyobraźni pisarza.

Pamiętacie scenę z filmu „Dzień świra”, w której do pociągowego przedziału zajmowanego przez Adasia Miauczyńskiego wchodzi blondynka (grana przez Violettę Arlak) z otyłym, mniej więcej dziesięcioletnim dzieckiem? Chłopak zajada się chipsami i częstuje nimi matkę, a ta kilkukrotnie sięga do paczki, za każdym razem stanowczo podkreślając: „Ostatni!”. Kultowa scena jeszcze bardziej kultowego filmu Marka Koterskiego idealnie obrazuje, jak wyglądało w moim przypadku czytanie „Brudnej gry”. Za każdym razem, kiedy kończyłem rozdział, przerzucałem kilkanaście kolejnych kartek i mówiłem sobie, że następny będzie już ostatnim. Moje postanowienie miało mniej więcej taką samą wartość jak słowa wypowiadane przez blondynkę z „Dnia świra” – rzadko kiedy udawało mi się przerwać lekturę. To nic, że na zegarze już 02.15, nieważne, że zaraz będę musiał wysiąść z tramwaju. Jeszcze kilka słów, ostatnie zdanie, jeszcze strona… Od powieści Nikodema Pałasza naprawdę trudno się oderwać, a to chyba dla autora najlepsza rekomendacja.