Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo sqn. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo sqn. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 listopada 2015

George Best. Po prostu „Najlepszy”

Spodziewałem się zabawnej autobiografii pełnej blichtru, prześmiesznych anegdot i dobrego humoru. Książka George’a Besta „Najlepszy” taka nie jest. To poważne świadectwo faceta, który zdaje sobie sprawę, że powoli żegna się z tym światem. I na trzy lata przed śmiercią w niezwykle szczery sposób opowiada, jak to jest być Królem Życia, który stoczył się na samo dno.

Ta książka was zaskoczy. Jeśli czytaliście „Strzał w przerwie”, wydany w Polsce w 2007 roku, i po „Najlepszym” spodziewacie się tego samego, jesteście w błędzie. Książka wydana osiem lat temu przez Zysk i S-ka nie była typową biografią. To raczej zbiór anegdot opowiadanych przez George’a Besta. Zabawnych historii, które złożyły się na jego legendę. I nie mam tutaj na myśli wyłącznie tych dotyczących wydarzeń boiskowych. Bo też kariera piłkarska stała się tylko pretekstem do wyniesienia Irlandczyka z Północy na ołtarze popkultury. Bez całej tej otoczki – słynnych powiedzeń, zamiłowania do pięknych kobiet, szybkich samochodów i dobrej zabawy – byłby tylko jednym z wielu utalentowanych piłkarzy. To sposób bycia poza boiskiem zbudował go jako postać przez duże "P". Ta zabawowa wersja Besta, którą poznajemy dzięki pozycji „Strzał w przerwie”, nie jest jednak prawdziwa. Udowadnia to jego druga książka, „Najlepszy” (w oryginale zatytułowana „Blessed”), w której autor całkowicie odkrywa się przed czytelnikiem. Dzięki napisanej trzy lata przed śmiercią, a dopiero teraz wydanej w Polsce autobiografii, poznajemy rzeczywistą historię Króla Życia, z wszystkimi jej blaskami i cieniami.

Zgubna sława
Nie ukrywam, że część osób będzie tą biografią zawiedziona. Dlaczego? Bo nie umacnia ona pożądanego przez nas wizerunku George’a Besta. Chcielibyśmy wierzyć, że był Panem Świata. Że robił te wszystkie szalone rzeczy, jak sypianie z tabunami kobiet czy picie na umór i nie przeszkadzało mu to we wspaniałej karierze piłkarskiej, ani nie miało wpływu na jego zdrowie. Chcielibyśmy zapamiętać uśmiechniętego Besta, który sypie anegdotami jak z rękawa, zawsze jest uśmiechnięty i nawet na łożu śmierci mówi: „Ból jest chwilowy, chwała trwa wiecznie!”. Ale to wszystko ułuda, bo życie nie jest bajeczką rodem z Hollywood. I choć w „Najlepszym” są momenty zabawne, a piłkarz stara się zachować pogodę ducha, nie sposób nie wyczuć między wersami, że są rzeczy, których żałuje. Że gdyby mógł cofnąć czas, w wielu sytuacjach zachowałby się inaczej.

niedziela, 15 listopada 2015

Listopadowe premiery (cz. 2)

To będzie zdecydowanie najbardziej owocne poł miesiąca w tym roku! 15 dni i dziewięć premier, z których każda zapowiada się niezwykle interesująco. Na przedświąteczny okres wydawnictwa jak zawsze przygotowały coś ekstra. Będzie w czym wybierać!

Na początek mam dla was dwie informacje: dobrą i złą. Którą chcecie usłyszeć najpierw? Zacznę od dobrej, bo w zasadzie bez niej nie sposób zdradzić drugiej, tej gorszej. No więc w połowie listopada do sprzedaży trafi „Rocznik 2015-2016”, czyli najnowszy tom Encyklopedii Piłkarskiej Fuji Andrzeja Gowarzewskiego. Nowa publikacja Wydawnictwa GiA to zawsze świetna wiadomość dla wszystkich fanów serii. W tym roku ta zapowiedź ma jednak słodko-gorzki smak. Autor zapowiedział bowiem, że najnowszy, jubileuszowy (25.) rocznik, będzie niestety ostatnim… Powody takiej decyzji tłumaczy przede wszystkim brakiem wsparcia lub jakiegokolwiek zainteresowania ze strony PZPN. A że Gowarzewskiemu odechciało się już wydawać kolejne roczniki jedynie w imię idei, być może wkrótce ta najdłuższa seria w historii polskiej literatury piłkarskiej zostanie przerwana. Ogromna szkoda, bo rocznik był wyjątkowy nie tylko w skali kraju, ale i Europy.

Taka decyzja twórcy Encyklopedii Piłkarskiej Fuji nie powinna być zaskoczeniem. Już w czerwcu w wywiadzie dla bloga Gowarzewski zapowiadał, że najprawdopodobniej tak się stanie. Teraz potwierdził to we wstępie najnowszej książki, który przytoczony został na portalu sport.tvp.pl. Tym bardziej trzeba wyczekiwać 25. rocznika, który będzie już 49. tomem istniejącej od 1991 roku serii. Wybór piłkarza na okładkę publikacji był w tym roku banalnie prosty – to jest czas Roberta Lewandowskiego i właśnie jego zdjęcie w barwach reprezentacji Polski znajdziemy na froncie. W środku natomiast na czytelników czeka „perfekcyjna dokumentacja wszystkich naszych reprezentacji, najlepsze, unikalne w świecie opracowanie rozgrywek polskiej ekstraklasy i wszystkich pucharów, ale też jedyna – w epoce Internetu! – kompletna i fachowa prezentacja zmagań wszystkich polskich lig i klas, jakiej nie ma żadne inne źródło!”. Cena liczącej 368 stron książki w księgarniach internetowych waha się na razie w granicach 44,90-51,80 zł. Zamawiając ją w wydawnictwie, za pośrednictwem maila wydawnictwo@gia.pl, zapłacimy 49 zł razem z kosztami wysyłki.

sobota, 7 listopada 2015

„Życiowy tie-break” Andrzeja Niemczyka

„Co w głowie, to na języku”, lubi o sobie mówić Andrzej Niemczyk. Swoją autobiografią napisaną z Markiem Bobakowskim trener „Złotek” udowadnia, że jeśli chodzi o barwność, w środowisku siatkarskim może się z nim równać niewielu. Szczerość połączona z arcyciekawą życiową historią okazały się receptą na sukces, składając się na jedną z najlepszych sportowych biografii, jakie kiedykolwiek się u nas ukazały.

Pamiętam jak dziś, kiedy dobre kilka miesięcy temu, jeszcze w wersji prosto od autorów, zacząłem czytać wspomnienia Andrzeja Niemczyka. Włączyłem czytnik tuż po tym, jak pociąg opuścił dworzec w Krakowie, zanurzyłem się w lekturze i… dwuipółgodzinna podróż do Warszawy minęła w błyskawicznym tempie. Trenera kojarzyłem przede wszystkim z sukcesów siatkarskich osiągniętych z reprezentacją Polski oraz oczywiście z wygranej walki z nowotworem. Po pierwszych rozdziałach jego autobiografii przekonałem się, że historia Niemczyka jest o wiele bogatsza i na książkę nadaje się idealnie. Bardzo dobrze więc się stało, że 71-letni szkoleniowiec w końcu postanowił podzielić się z wszystkimi tym, co przeżył. W czasach, w których wszyscy piszą biografie, „Życiowy tie-break” to pełnokrwista lektura, w której nie brakuje niczego: smutku, radości, śmiechu, pieprzu, skandali, nostalgii i zwyczajnej prozy życia. Dzięki połączeniu tych składników otrzymujemy książkę, przez którą brnie się z przyjemnością.

Dziecko wojny
Zaczyna się nostalgicznie, gdyż w pierwszy fragmentach autobiografii Andrzej Niemczyk zdradza, że był dzieckiem wojny – urodził się w samym środku wojennej zawieruchy. Jego losy, podobnie jak historie wielu innych Polaków, wiążą się z II wojną światową. Tylko ogromnej determinacji matki przyszły szkoleniowiec zawdzięcza to, że przyszedł na świat w Polsce, a nie stał się chłopcem wychowanym na przykładnego obywatela Trzeciej Rzeszy. W tej historii jest zresztą coś symbolicznego, bo przecież pierwsze sukcesy Niemczyk odnosił później właśnie w Niemczech, a pobyt w tym kraju okazał się kluczowy dla jego dalszych losów. Wracając jednak do początkowych lat życia głównego bohatera – w książce zostały one przedstawione dosyć krótko. Trener szybko przechodzi do dzieciństwa, które upłynęło mu pod znakiem sportu („Dzisiaj psycholodzy na bank zdiagnozowaliby u mnie ADHD”), a później pisze o swojej siatkarskiej karierze.

wtorek, 3 listopada 2015

Listopadowe premiery (cz. 1)

No i nastał ten piękny dla wszystkich czytelników okres – koniec roku. To jak zwykle obfitujący w wiele nowości czas, ale uczcicie trzeba przyznać, że przed rokiem sportowych premier było zdecydowanie więcej. Liczy się jednak jakość, nie ilość, a pod tym względem listopad będzie wręcz hitowy. Każda z książek, które trafią do sprzedaży w najbliższych dniach, zapowiada się bowiem znakomicie, a szczególne powodu do radości mogą mieć zwłaszcza fani FC Barcelony.

Jeśli ktoś planuje w zbliżającym się tygodniu wizytę w księgarni, powinien wybrać się do niej 4 listopada. Właśnie wtedy oficjalną premierę będą miały aż trzy nowości, wszystkie spod szyldu Wydawnictwa Sine Qua Non. Na początek o książce, o której już jest głośno. Ale czy mogło być inaczej, skoro jej autorem jest Andrzej Niemczyk? Trener „Złotek” do pokornych nigdy nie należał – zawsze mówił to, co myśli, nie bał się krytyki, ostrych ocen i szczerości. Ale też mógł sobie na to pozwolić, bo przemawiają za nim liczne sukcesy – nie tylko podwójne złoto mistrzostw Europy, ale też zwycięstwa z drużynami z Niemiec i Turcji. Do dziś jest jednym z niewielu polskich szkoleniowców, którzy wygrywali nie tylko w ojczyźnie, ale i za granicą. Dokładając do tego burzliwą życiową historię – walkę z nowotworem, zamiłowanie do kobiet, hazardu i whisky, jednego można być pewnym: nie ma prawa być nudno!

Mogę to potwierdzić  w stu procentach, bo lekturę wspomnień zatytułowanych „Andrzej Niemczyk. Życiowy tie-break” mam już za sobą. Autobiografię czyta się jednym tchem, w czym duża zasługa współautora, Marka Bobakowskiego. Dziennikarz Wirtualnej Polski niedawno napisał biografię Grzegorza Laty, ale z książki napisanej wspólnie z Niemczykiem jest na pewno dużo bardziej zadowolony. W liczącej 344 strony pozycji nie brakuje bowiem niczego, o czym przekonamy się, zagłębiając się w opis: „Nowotwór pokonany za pomocą litrów whisky i setek wizyt w kasynach. Burzliwe relacje z kobietami. Milion dolarów stracony w kilka sekund. Kulisy pracy z reprezentacją Polski, metody, dzięki którym doprowadził »Złotka« do podwójnego mistrzostwa Europy, oraz cała prawda o PZPS”. Kamil Drąg z „Przeglądu Sportowego” napisał o biografii krótko: „W tej książce Andrzej Niemczyk – jak wielokrotnie w swoim życiu – pojechał po bandzie”. Jak mocno, przekonać będzie się można, wydając 39,90 zł, gdyż taka właśnie cena widnieje na okładce wspomnień.

czwartek, 22 października 2015

George Best: "Tylko w cichym barze, kiedy piłem z przyjaciółmi, mogłem uciec od tego całego szaleństwa"

Był prawdziwą legendą Manchesteru United i ikoną lat 60. i 70. Na boisku czarował niepowtarzalnymi dryblingami i wyjątkowej urody bramkami, poza nim wyróżniała go bezgraniczna miłość do pięknych kobiety, szybkich samochodów i alkoholu. Rusza przedsprzedaż autobiografii George’a Besta „Najlepszy”, która na półki w księgarniach trafi 18 listopada.

Miło mi poinformować, że blog Książki Sportowe został jednym z patronów medialnych książki. Z tej okazji we współpracy z wydawnictwem SQN przygotowaliśmy dla czytelników specjalny kod rabatowy do wykorzystania na www.labotiga.pl/george-best-najlepszy:  
- z kodem KSBEST rabat -25% (ważny przez miesiąc)
- cena po rabacie: 29,93 zł
- wysyłka od zaraz
- sklepowa premiera 18 listopada

niedziela, 18 października 2015

Październikowe premiery (cz. 2)

W pierwszej części października działo się sporo, ale na drugą połowę tego miesiąca wydawnictwa także zaplanowały kilka ciekawych sportowych premier. Kibice swoją uwagę powinni skoncentrować na dniach 20-22 października, bo właśnie wtedy do księgarni trafią cztery nowości. Co najważniejsze, fani lektur o sporcie nie będą mogli narzekać na brak różnorodności.

W najbliższy wtorek, czyli 20 października, oficjalną premierę będzie miała książka o intrygującym tytule „Sztuka cierpienia”. Jeśli zainteresował was tytuł, opis powinien tylko zwiększyć chęć sięgnięcia po tę publikację. „Poruszająca opowieść o tym, jak nie poddawać się i walczyć o samego siebie”, czytamy w zapowiedzi. Mimo że to banalne stwierdzenie można znaleźć w opisie co piątej książki o sporcie, tym razem nie ma w nim ani krzty przesady. Zagłębiając się w opis, odkrywamy bowiem fascynujące szczegóły: „W trakcie lektury stajemy się świadkami prawdziwej przemiany autora: z narkomana w sportowca, który uparcie dąży do wyznaczonego celu. Zostawiając za plecami przeszłość, trafia do grona stu najlepszych uczestników triathlonu IRONMAN World Championship. Samobójcza próba podjęta w więzieniu miała być dla niego ucieczką od siebie i świata – stała się początkiem zmian”. Narkotyki, więzienie, próby samobójcze i sport, który okazał się ucieczką – czyż nie jest to intrygująca historia? Przykładem sportowca, który przeszedł taką drogę, może być Ronnie O’Sullivan. Jego autobiografia „Running” była bardzo ciekawa i motywująca, więc sporo obiecywać można sobie po lekturze książki Shane’a Niemeyera. Dzieło Amerykanina, które w jego ojczyźnie ukazało się w maju 2014 roku, teraz na polski rynek postanowiło wypuścić Wydawnictwo Galaktyka.

Dla kibiców poszukujących prawdziwie motywujących lektur to jedna z tych pozycji, które można brać w ciemno. Dlaczego? Ano dlatego, że rzadko widuje się książki, które w serwisie amazon.com mają tak rewelacyjne oceny. Nie bardzo dobre, ale właśnie rewelacyjne. Spośród 77 oceniających aż 97% postanowiło przyznać „Sztuce cierpienia” maksymalną notę: 5.0! Pozostałe 3% oceniło lekturę tylko trochę niżej, dające jej ocenę 4.0. Biorąc pod uwagę potencjał historii Niemeyera i powyższe opinie, nie trzeba się długo zastanawiać, czy po książkę warto sięgnąć. Sportowiec wraz z współautorem, którym jest Gary Brozek (polskie korzenie?), musieli odwalić kawał solidnej roboty, skoro ich dzieło zbiera same pochlebne recenzje. Polscy czytelnicy będą mogli przekonać się o tym już za kilka dni, jeśli oczywiście zdecydują się nabyć książkę, której okładkowa cena to 39,90 zł. W zamian otrzymają liczące 272 strony dzieło, które na język polski przetłumaczył Piotr Cieślak. Będzie hit? Wiele wskazuje na to, że biografia ma szansę doczekać się miana lektury kultowej wśród fanów biegania i sportów wytrzymałościowych.

środa, 23 września 2015

Piłkarze odchodzą, Pavel Nedvěd zostaje

Są tacy piłkarze, którzy cieszą się powszechnym szacunkiem, niezależnie od tego, w jakich klubów występowali. Przedstawicielem tego wymierającego powoli gatunku jest na pewno Pavel Nedvěd, którego autobiografia „Piłkarze odchodzą, mężczyźni zostają” trafia właśnie do polskich księgarni. Nie jest to wybitna lektura, ale pokolenie kibiców urodzonych na przełomie lat 80. i 90. przeczyta ją z przyjemnością.

Skandale, kontrowersje, ostre słowa na temat rywali lub kolegów z drużyny. Zazwyczaj tego szukamy, sięgając po piłkarskie biografie. Nie ma co ukrywać, że to w znacznej mierze decyduje o tym, jak książka zostanie przez nas odebrana. Wspomina się przecież i uznaje za najlepsze te tytuły, w których autorzy rzucili co najmniej kilka mocnych tekstów, powiedzieli coś niepopularnego albo poruszyli temat tabu. Pod tym względem wspomnienia Pavla Nedvěda na pewno się nie wyróżniają. Nie jest to lektura na miarę błyskotliwego „Myślę, więc gram” Andrei Pirlo, bezpardonowego „Ja, Ibra” Zlatana czy mocno kontrowersyjnej „Drugiej połowy” Roya Keane’a. Jeśli ktoś szuka sensacji, w „Piłkarze odchodzą, mężczyźni zostają” jej nie znajdzie. Nie sądzę jednak, żeby ktokolwiek, kto choć trochę zna czeskiego piłkarza, mógł spodziewać się, że jego książka zatrzęsie środowiskiem. Nedvěd zawsze był skromny, wycofany i pełen pokory. Taki też jest w swojej biografii. Ta spójność w połączeniu z szacunkiem, który zyskał swoją niezmordowaną postawą na boisku, sprawiają jednak, że przez jego wspomnienia brnie się z przyjemnością. Nawet jeśli to lektura na jeden, góra dwa jesienne wieczory.

Od Cheba do Turynu
Swoje wspomnienia czeski zawodnik rozpoczyna 31 maja 2009 roku. To właśnie wtedy rozgrał ostatni mecz w profesjonalnej karierze i od opisu tego, jak przyszło żegnać mu się z zieloną murawą, zaczyna swoją opowieść. Już we wstępie padają symptomatyczne słowa: „Wiecie, co przychodzi mi do głowy na myśl o meczu Juventus – Lazio? Prady Carizzo. Wynik końcowy. Zwycięstwo. Bo piłka nożna, którą znam ja, którą kocham, w którą przestałem grać 31 maja 2009 roku, ale która na zawsze będzie w moim sercu, to właśnie gra, wyniki, walka i zwycięstwa”. To, o czym Pavel pisze, potwierdza się na kolejnych stronach. Jego autobiografia to bowiem klasyczny opis drogi od małej miejscowości do świata wielkiej piłki. Od dziecięcych marzeń o byciu piłkarzem do tytułu najlepszego zawodnika globu. A w tle tego wszystkiego pojawia się nieustannie jedno przesłanie – pracuj ciężko, a osiągniesz to, co sobie założyłeś.

wtorek, 8 września 2015

Wrześniowe premiery (cz. 1)

Początek września przyniesie pięć ciekawie zapowiadających się premier. Pierwsza z nich to coś, co zainteresuje fanów futbolu, druga to książka dla kibiców piłkarskich, trzecia przypadnie go gustu sympatykom kopanej, w czwartej zaczytywać będą się entuzjaści lubiący haratnąć w gałę, a piąta to propozycja dla osób uwielbiających piłkę nożną. Mówiąc krótko: pierwsza część tego miesiąca upłynie pod znakiem futbolu. Czyli norma, biorąc pod uwagę popularność tego sportu w naszym kraju.

Zacznie się 8 września. W zasadzie to już się zaczęło, bo książka „Simeone. Mecz po meczu” dziś ma wprawdzie oficjalną premierę, ale trafiła już do rąk pierwszych czytelników. Ba, niektórzy jej lekturę mają już za sobą, o czym informowali na fan page’u bloga. Nie można się temu specjalnie dziwić, gdyż autobiografia Diego Simeone nie jest dziełem specjalnie obszernym. Liczy dokładnie 192 strony, a po jej przejrzeniu łatwo zauważyć, że w Domu Wydawniczym Rebis nieźle się natrudzili, by osiągnąć taki wynik. To oczywiście w żadnym wypadku nie musi świadczyć o poziomie publikacji, bo przecież nie od dziś wiadomo, że liczy się nie ilość, a jakość. Pierwsze sygnały, które do mnie dotarły, są bardzo pozytywne, a ja sam na lekturę tej pozycji czekam z niecierpliwością. Mógłbym na przykład skończyć ten tekst i brać się za czytanie, ale zanim to zrobię, napiszę jednak kilka słów o książce…

Pierwszy pozytyw to fakt, że jest to autobiografia, a więc książka pisana przez argentyńskiego szkoleniowca (przynajmniej w teorii pisana) w pierwszej osobie. Z kartek tej publikacji przemawia do nas Simeone (dla przyjaciół Cholo), ale zanim to czyni, głos zabiera Luis Aragones. Nieżyjący już hiszpański trener jest autorem krótkiego wstępu, ale oczywiście nie pisze do nas zza grobu. Tutaj zdezorientowanym czytelnikom należy się małe wyjaśnienie – pierwsze wydanie tej książki ukazało się w Hiszpanii w 2013 roku, a więc jeszcze za życia selekcjonera La Roja. Drugie, uzupełnione, miało premierę rok później i to właśnie ono zostało przełożone na język polski. Książka traktuje więc o wydarzeniach do sezonu 2013/14 włącznie (Atletico z mistrzostwem Hiszpanii i w finale Ligi Mistrzów), a jak zapewniają wydawcy w opisie, autor opowiada w niej „o swoim życiu i pracy zawodowej, o metodzie kierowania ludźmi i o zasadach, których przestrzega, kiedy w oparciu o wspólny wysiłek i wzajemne zaufanie dzieli się z piłkarzami swoją wiedzą”.

środa, 26 sierpnia 2015

Obalając mity krążące wokół El Clásico

To nie jest książka, która byłaby powieleniem tego, co doskonale znane. Jeśli komuś wydawało się, że historia rywalizacji FC Barcelony z Realem Madryt nie skrywa przed nim żadnych tajemnic, po lekturze tej publikacji będzie musiał zrewidować niektóre osądy. W „Barça vs. Real” Alfredo Relaño rozprawia się bowiem z mitami od lat krążącymi wokół El Clásico, udowadniając, że wbrew pozorom oba kluby są do siebie bardzo podobne.

Dotychczas ukazały się w Polsce dwie książki poświęcone jednej z najstarszych na świecie piłkarskich rywalizacji. W 2012 r. Bukowy Las wydał książkę Richarda Fitzpatricka „El Clásico. FC Barcelona kontra Real Madryt”, a dwa lata później nakładem Wydawnictwa Amber ukazała się u nas pozycja „FC Barcelona - Real Madryt. Wojna światów”. Czytałem drugą z tych książek i wystawiłem jej pozytywną ocenę w tej recenzji. Była bardzo ciekawie napisana i muszę przyznać, że do kolejnej pozycji na ten sam temat podchodziłem z lekką rezerwą. Spodziewałem się, że w książce Relaño przeczytam dokładnie to samo, co opisał wcześniej Thibaud Leplat, ale na szczęście było zupełnie inaczej. Fakt, wiele rzeczy w obu pozycjach się powtarza, ale autor nowszej książki niektóre wydarzenia interpretuje i przedstawia inaczej, porusza też wątki, które nie zostały zawarte w „Wojnie światów”. To sprawia, że obie pozycje wcale się nie wykluczają. Wręcz przeciwnie – stanowią dobre uzupełnienie i prezentują różne punkty patrzenia na rywalizację Blaugrany z Królewskimi.

Madridista z barcelońskimi korzeniami
Na wstępie warto przybliżyć sylwetkę autora, gdyż odgrywa ona niebagatelną rolę w odbiorze książki. Alfredo Relaño to redaktor naczelny dziennika sportowego „As”, a także komentator stacji radiowej Cadena SER. Bardziej zorientowani w realiach hiszpańskiej piłki kibice z pewnością wiedzą, że oba media są promadryckie. Zresztą sam autor we wprowadzeniu lojalnie informuje: „Powiedzmy sobie uczciwie: urodziłem się w kołysce madridistów. Mój ojciec był socio Realu przed wojną, mój starszy brat jest socio Realu od ponad 50 lat, ja sam zostałem zarejestrowany jako socio na sezon 1962/63”. Czytelnik już na dzień dobry informowany jest więc o klubowych sympatiach autora, który jednocześnie zaznacza, że ma barcelońskie korzenie – jego matka wychowała się w Barcelonie, podobnie jak jego dwie ciotki. Relaño pochodzi więc z mieszanej rodziny, z domu, w którym z szacunkiem odnosiło się zarówno do Madrytu, jak i do Katalonii. To sprawia, że wydaje się być idealnym kandydatem do napisania wyważonej książki o rywalizacji między Barçą i Realem.

środa, 4 marca 2015

Marcowe premiery

Wolno rozkręca się ten rok, jeśli chodzi o nowe książki sportowe. Dwanaście miesięcy temu mogliśmy liczyć na kilkanaście marcowych premier, teraz można je policzyć na palcach jednej ręki. Plus jest taki, że wśród publikacji, które wejdą do sprzedaży w ciągu najbliższych dni, znajdą się różnorodne tytuły. Będzie coś dla fanów koszykówki, tragicznych biografii, a nawet… kryminałów osadzonych w świecie sportu.

Na początek o książce, którą miałem już okazję przeczytać i którą przygotowywałem do wydania. „Los Angeles Lakers. Złota historia NBA”, czyli druga publikacja Marcina Harasimowicza, trafi do sprzedaży 18 marca nakładem Wydawnictwa SQN. Pierwsza pozycja napisana przez tego autora – biografia „LeBron James. Król jest tylko jeden?” – w koszykarskim środowisku przyjęta została raczej chłodno. Przyznam szczerze, że sam, recenzując tę książkę w maju ubiegłego roku, nie wystawiłem jej najwyższej oceny. Miałem więc trochę obaw, kiedy brałem się za kolejną publikację Harasimowicza, ale wątpliwości zniknęły już po przeczytaniu kilkunastu stron. Nie wiem, czy wynikało to z tego, że jeśli chodzi o historię koszykówki, jestem kompletnym laikiem, ale książka zwyczajnie mnie wciągnęła. Zwłaszcza opis pierwszych lat funkcjonowania NBA dostarcza wielu anegdot, co znacząco wpływa na pozytywny odbiór pozycji o Jeziorowcach.

Kilka anegdot postanowiłem uwzględnić w opisie: „Dlaczego do George’a Mikana strzelano podczas meczu? Jak to możliwe, że jeden z zawodników Boston Celtics brał narkotyki, nawet siedząc na ławce rezerwowych? Który z Jeziorowców dorabiał, pracując w kancelarii prawniczej, a który miał stanąć do walki w ringu z samym Muhammadem Alim?”. To tylko namiastka tego, co znajduje się w liczącej 336 stron książce. Nie brakuje w niej zresztą także polskich wątków, łączących powstanie Lakers z biznesmenem urodzonym w Ostrowcu Świętokrzyskim. Warto podkreślić, że autor nie skupia się w publikacji wyłącznie na zespole mającym siedzibę w Los Angeles, ale kreśli również szerszy obraz dziejów NBA, jej największych drużyn oraz gwiazd. Tyle na ten moment, bo na dłuższy tekst na temat tej pozycji przyjdzie jeszcze czas. Jak tym razem wypadł efekt prac Marcina Harasimowicza, będziecie mogli przekonać się już za dwa tygodnie. Okładkowa cena książki to 39,90 zł, ale ze specjalnym kodem dla czytelników bloga -  KSLAKERS - możecie ją nabyć w przedsprzedaży na www.labotiga.pl/lakers z 25% zniżką, czyli za 29,93 zł.

sobota, 28 lutego 2015

Coś się kończy, coś się zaczyna

Niedawno rozpocząłem w swoim życiu nowy rozdział. Rozdział zatytułowany: „Praca”. Nie wiem, ilu ludzi może powiedzieć o sobie, że na co dzień robi to, co kocha, ale cieszę się, że znalazłem się w tym gronie. Czas na nowe wyzwanie – książkami sportowymi zaczynam zajmować się zawodowo! I to nie byle gdzie, ale w firmie specjalizującej się w publikacjach o sporcie – wydawnictwie SQN.

Mam nadzieję, że ten wpis dla wielu osób okaże się dobrą motywacją do rozwijania zainteresowań i realizacji własnej pasji. To właśnie ona zaprowadziła mnie bowiem do miejsca, w którym aktualnie się znajduję. Gdybym w wieku jedenastu lat nie zaczął interesować się książkami sportowymi, a dziesięć lat później nie założył tego bloga, dziś nie pracowałbym w wydawnictwie. Początkowo nie sądziłem, że z pozoru tak prozaiczna rzecz, jak prowadzenie bloga, może mieć wpływ na moją przyszłość. Dziś wiem, że to dobra droga do tego, aby stać się rozpoznawalnym, wyspecjalizować się w jakiejś dziedzinie i zdobyć doświadczenie, które może okazać się kartą przetargową w rozmowie z przyszłym pracodawcą.

Kiedy jakieś półtora roku temu swoje hobby postanowiłem potraktować bardzo poważnie, regularnie zamieszczając wpisy na blogu i nawiązując współpracę recenzencką z wydawnictwami, zauważyłem pierwsze efekty moich starań. Strona stawała się coraz bardziej popularna, a oprócz fanów literatury sportowej, odwiedzali ją dziennikarze piszący o sporcie oraz wydawcy. Powoli zaczęło do mnie docierać, że blog może stać się czymś więcej niż tylko wyrazem mojej pasji. Nigdy nie traktowałem go jednak jako potencjalnego źródła dochodu, a raczej jako środek prowadzący do celu, którym było zapewnienie sobie w przyszłości pracy zbieżnej z moimi zainteresowaniami. Marzenie, początkowo tak odległe, z każdym dniem stawało się coraz bardziej realne, aż w końcu doczekało się spełnienia.

niedziela, 30 listopada 2014

CR7. Piłkarska maszyna

To nie jest kolejna zwykła biografia. To chyba jej największy atut, gdyż następna książka opisująca krok po kroku karierę Cristiano Ronaldo byłaby po prostu nudna. W publikacji „CR7. Maszyna” autorzy nie starali się na szczęście odtworzyć przebiegu życia głównego bohatera, a wyjaśnić jego piłkarski fenomen. Wyszła z tego całkiem niezła pozycja, z której można dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy.

„CR7. Maszyna” to trzecia książka o portugalskim piłkarzu, która ukazała się w Polsce. Wcześniej, w 2012 roku, czytelnicy mogli zapoznać się z dwiema biografiami tego zawodnika: „Ronaldo. Obsesja doskonałości” Luci Caioliego wydaną przez SQN oraz niespełna 100-stronicową książeczką autorstwa Barbary Bardadyn, która ukazała się w serii „Przeglądu Sportowego” zatytułowanej „11 wspaniałych”. Przyznam szczerze – nie czytałem tych publikacji. Sądząc jednak po docierających do mnie sygnałach, nie było to dzieła wybitne, a raczej pozycje cieszące się popularnością ze względu na nazwisko głównego bohatera. Właściciele wydawnictwa SQN przyznali zresztą w wywiadzie dla bloga, że biografia Cristiano Ronaldo była jednym z ich „koni pociągowych” i rozeszła się w bardzo dużym nakładzie. Nie bez przyczyny firma z Krakowa zdecydowała się pod koniec ubiegłego roku na drugie, uzupełnione wydanie tej pozycji, a niemal dokładnie dwanaście miesięcy później wypuściła na rynek nową książkę o CR7. Wizerunek Portugalczyka na okładce bez wątpienia wpływa na zainteresowanie publikacjami na jego temat, ale na szczęście „CR7. Maszyna” ma do zaoferowania coś więcej.

Tajemnica sukcesu CR7
Tym, co wyróżnia tę książkę na tle poprzednich, jest z pewnością oryginalna koncepcja. Autorzy – Luis Miguel Pereira i Juan Ignacio Gallardo – nie poszli na łatwiznę i nie postanowili przedstawić wyłącznie kolejnych etapów życia Portugalczyka. „Cristiano Ronaldo urodził się na Maderze, w wieku 12 lat trafił do szkółki piłkarskiej Sportingu Lizbona i tak rozpoczęła się jego poważna kariera” – takich zdań na szczęście nie znajdziemy w książce. Owszem, są tam informacje dotyczące przebiegu kariery CR7, ale nie są one podane chronologicznie, a raczej przywoływane jako przykłady pasujące do opisywanych zachowań piłkarza. W najnowszej książce autorzy rozkładają bowiem postać Cristiano Ronaldo na czynniki pierwsze, tłumacząc jego fenomen i wyjaśniając przyczyny nieprawdopodobnych wręcz zdolności i umiejętności.