Spodziewałem się zabawnej autobiografii pełnej blichtru, prześmiesznych
anegdot i dobrego humoru. Książka George’a Besta „Najlepszy” taka nie jest. To
poważne świadectwo faceta, który zdaje sobie sprawę, że powoli żegna się z tym
światem. I na trzy lata przed śmiercią w niezwykle szczery sposób opowiada, jak
to jest być Królem Życia, który stoczył się na samo dno.
Ta książka was zaskoczy. Jeśli czytaliście
„Strzał w przerwie”, wydany w Polsce w 2007 roku, i po „Najlepszym”
spodziewacie się tego samego, jesteście w błędzie. Książka wydana osiem lat
temu przez Zysk i S-ka nie była typową biografią. To raczej zbiór anegdot
opowiadanych przez George’a Besta. Zabawnych historii, które złożyły się na
jego legendę. I nie mam tutaj na myśli wyłącznie tych dotyczących wydarzeń
boiskowych. Bo też kariera piłkarska stała się tylko pretekstem do wyniesienia
Irlandczyka z Północy na ołtarze popkultury. Bez całej tej otoczki – słynnych
powiedzeń, zamiłowania do pięknych kobiet, szybkich samochodów i dobrej zabawy –
byłby tylko jednym z wielu utalentowanych piłkarzy. To sposób bycia poza
boiskiem zbudował go jako postać przez duże "P". Ta zabawowa wersja Besta, którą poznajemy
dzięki pozycji „Strzał w przerwie”, nie jest jednak prawdziwa. Udowadnia to
jego druga książka, „Najlepszy” (w oryginale zatytułowana „Blessed”), w której
autor całkowicie odkrywa się przed czytelnikiem. Dzięki napisanej trzy lata
przed śmiercią, a dopiero teraz wydanej w Polsce autobiografii, poznajemy rzeczywistą
historię Króla Życia, z wszystkimi jej blaskami i cieniami.
Zgubna sława
Nie ukrywam, że część osób będzie
tą biografią zawiedziona. Dlaczego? Bo nie umacnia ona pożądanego przez nas wizerunku
George’a Besta. Chcielibyśmy wierzyć, że był Panem Świata. Że robił te wszystkie
szalone rzeczy, jak sypianie z tabunami kobiet czy picie na umór i nie
przeszkadzało mu to we wspaniałej karierze piłkarskiej, ani nie miało wpływu na
jego zdrowie. Chcielibyśmy zapamiętać uśmiechniętego Besta, który sypie anegdotami
jak z rękawa, zawsze jest uśmiechnięty i nawet na łożu śmierci mówi: „Ból jest
chwilowy, chwała trwa wiecznie!”. Ale to wszystko ułuda, bo życie nie jest
bajeczką rodem z Hollywood. I choć w „Najlepszym” są momenty zabawne, a piłkarz
stara się zachować pogodę ducha, nie sposób nie wyczuć między wersami, że są
rzeczy, których żałuje. Że gdyby mógł cofnąć czas, w wielu sytuacjach
zachowałby się inaczej.