sobota, 7 listopada 2020
Listopadowe premiery (cz. 1)
poniedziałek, 2 listopada 2020
Tomasz Hajto i jego „Ostatnie rozdanie”. Recenzja przedpremierowa
Wielu zastanawiało się, na ile szczere będą wspomnienia Tomasza Hajty. Poruszenie historii, o których piłkarz pewnie wolałby zapomnieć, nie mogło być zadaniem łatwym. W „Ostatni rozdaniu” jest jednak wszystko, co chcieliby wiedzieć kibice: hazardowy nałóg, afera z fajkami czy wypadek, który stał się głównym orężem w ręku krytyków pod każdą informacją na temat „Gianniego”. Hajto mierzy się z tym wszystkim w książce, ale wcale nie kończy na najgłośniejszych sprawach. Opowiada też o mniej pamiętanej już aferze z podatkiem kościelnym, jako jeden z niewielu reprezentantów Polski mówi wprost o korupcji w naszej piłce za czasów swojej gry w Hutniku Kraków i Górniku Zabrze czy wyjaśnia kulisy konfliktu na linii piłkarze-dziennikarze w czasie mundialu w Korei i Japonii. Tym jednak, co we wspomnieniach Hajty najbardziej szokuje, jest opis mechanizmu uzależnienia od hazardu. Nie było dotychczas w Polsce piłkarskiej biografii, w której ten wątek byłby tak rozległy. O swoim hazardowym nałogu opowiadał w „Spalonym” Andrzej Iwan, co doskonale przelał na papier Krzysztof Stanowski, ale to w „Ostatnim rozdaniu” poznajemy krok po kroku, jak to bagno potrafi wciągnąć i zrujnować życie. Dla mnie to zdecydowanie najmocniejsze fragmenty, które przypominają trochę lekturę „Mojej spowiedzi” Dawida Janczyka. Tam był chowany przed rodziną po kątach alkohol, tutaj jest połączenie alkoholu z zamiłowaniem do kasyna. Połączenie, które niesie za sobą przerażające konsekwencje.
350 tysięcy złotych przegrane
w jedną noc
Kilka miesięcy temu media rozpisywały się o pieniądzach pożyczonych Tomaszowi Hajcie przez niepełnosprawnego sportowca, który nie doczekał się ich zwrotu (to, swoją drogą, jedyny głośny wątek z życiorysu piłkarza, do którego ten bezpośrednio nie odnosi się we wspomnieniach). Lektura „Ostatniego rozdania” przynosi odpowiedź na pytanie, dlaczego do tego doszło. „Gianni” przyznaje, że był uzależniony od hazardu i przegrywał naprawdę duże kwoty. Już mocny prolog książki wprowadza nas w atmosferę kasyna i pokazuje człowieka, dla którego stało się ono źródłem wszelkich nieszczęść („Wydawało mi się, że wszystko, co robiłem, obracało się w zgliszcza. Ciągle zadawałem sobie pytanie: Ja pierdolę, jak mam dać sobie z tym wszystkim radę?”). Na kolejnych stronach lektury ten wątek przewija się jeszcze kilkukrotnie, poświęcony został mu osobny rozdział, dzięki czemu czytelnik może przeczytać o pierwszej wizycie Hajty w kasynie jeszcze przed wyjazdem z Polski, nasileniu się nałogu podczas gry w Niemczech, gdy zarabiał duże pieniądze („Były takie sytuacje, że jak przyjeżdżałem z Niemiec do Polski na mecze reprezentacji, to ludzie z kasyna odbierali mnie już na lotnisku”) czy wreszcie o konkretnych kwotach, jakie piłkarz przegrywał („Uświadomiłem sobie, ile przepuściłem pieniędzy. To była jedna z moich większych przegranych – puściłem wtedy 350 tysięcy złotych”). Kolejne przegrane to kolejne lichwiarskie pożyczki, które wplątywały piłkarza w spiralę długów. Dopóki Hajto dobrze zarabiał, długi udawało się spłacać. Po zakończeniu kariery nałóg pozostał, a możliwości zarobkowe mocno się skurczyły, stąd nawarstwianie się kolejnych problemów.
czwartek, 29 października 2020
„Kolekcja”. Tomasz Łapiński kończy pisać drugą książkę
„Jestem zdecydowanie bliżej końca niż połowy, choć wszystko wymaga jeszcze sporo pracy” – mówi Tomasz Łapiński na łamach „Przeglądu Sportowego” o swojej nowej książce w wywiadzie przeprowadzonym przez Roberta Błońskiego. Tym razem powieść byłego reprezentanta Polski i zawodnika Widzewa Łódź nie będzie miała nic wspólnego ze sportem. W 2019 roku ukazał się literacki debiut „Łapy”, czyli książka „Szmata”.
środa, 28 października 2020
Październikowe premiery (cz. 2)
Zaczynamy od książki, która dziś, 28 października, ma swoją premierę. „Mecze mojego życia” to oficjalna publikacja prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, którą napisał z Januszem Basałajem, szefem departamentu mediów piłkarskiego związku. Mimo tego, że autorami są dwie najważniejsze postaci futbolowej centrali, ich książka nie dotyczy wcale zarządzania. „Mecze mojego życia” to wspomnienia Bońka dotyczące najważniejszych, przełomowych czy najsłynniejszych spotkań w jego karierze (oraz po jej zakończeniu, bo w książce został opisany chociażby mecz Polska – Niemcy z 2014 roku). Nie zabraknie więc tutaj opowieści o początkach w Bydgoszczy, przenosinach do Widzewa, pamiętnym meczu na Heysel w finale Pucharu Europy czy spotkaniach reprezentacji. Zibi wspomina nie tylko boiskowe wydarzenia, ale też opowiada, co działo się w szatni, jaki nastrój panował przed i po meczu, a to wszystko okrasza własnymi ocenami najważniejszych piłkarzy, którzy byli aktorami tego widowiska. Całość liczy 320 stron i choć rządy Zbigniewa Bońka w roli prezesa PZPN są oceniane przez kibiców bardzo różnie, nie da się zanegować, że Zibi w ścisłej czołówce najlepszych polskich piłkarzy w historii. Jego książka dotycząca futbolowej kariery powinna być więc pozycją obowiązkową każdego kibica. Ciekawe, czy zyska równie kultowy status co wydane wiele lat temu „Prosto z Juventusu”? Okładkowa cena nowej publikacji to 44,99 zł, ale na LaBotiga.pl można ją znaleźć już za 31,49 zł i z zakładką gratis (tylko dlaczego znalazł się na niej Frank Rijkaard? 😉). Za wydanie książki odpowiada Wydawnictwo SQN.
wtorek, 6 października 2020
Październikowe premiery (cz. 1)
Zaczynamy od najciekawiej zapowiadającej się dla mnie pozycji. Nigdy nie ukrywałem, że uwielbiam książki łączące piłkę nożną z polityką, historią i kwestiami społecznymi. Taką lekturą była chociażby pozycja Franklina Foera „Jak futbol wyjaśnia świat, czyli nieprawdopodobna teoria globalizacji”. 14 października nakładem Wydawnictwa SQN na półki w księgarniach trafi coś podobnego – reportaż Anity Werner i Michała Kołodziejczyka „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”. Autorzy – dziennikarka TVN i szef stacji CANAL+Sport – odwiedzili sześć zakątków świata, by tam szukać odpowiedzi na pytanie, jak futbol wyjaśnia świat. Byli w Izraelu, Irlandii Północnej, Bośni i Hercegowinie, Kosowie, Mołdawii i Bilbao. Porozmawiali z dziesiątkami osób, by pokazać, jak przebiegało oblężenie Sarajewa, jak wygląda na miejscu konflikt izraelsko-palestyński czy jak Athletic Bilbao dba o to, by barwy klubu reprezentowali wyłącznie Baskowie. To wszystko odnieśli do futbolu: zachowań kibiców na trybunach, niesnasek między klubami, turniejów dla dzieci. Efekt ich wyprawy liczy 352 strony, a jego okładkowa cena to 39,99 zł. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl można jednak nabyć książkę już za niecałe 30 zł lub w okładkowej cenie z autografem autorów. Więcej o publikacji dowiecie się z poświęconej jej strony internetowej, gdzie znajdziecie fragmenty, filmy z kulisami poszczególnych wypraw czy „polecajki” takich osób jak Wojciech Jagielski, Tomasz Sekielski, Mateusz Borek, Kuba Wojewódzki czy Piotr Kraśko.
wtorek, 29 września 2020
Piątka na piątek: Sportowe ciekawostki z książki „Niech to szlak”
1. Na benefisie Adama Małysza nad skocznią miały przelecieć śmigłowce F-16
Adam Małysz wielkim sportowcem
był. To nie ulega wątpliwości, dlatego też jego benefis zorganizowany 26 marca
2011 roku na Wielkiej Krokwi w Zakopanem chciano zorganizować z hukiem. I to
dosłownie, bo władze wojskowe wpadły na pomysł, by nad skocznią podczas imprezy
pożegnalnej… przeleciały śmigłowce F-16. „Po raz pierwszy małyszomania,
posunięta do granic absurdu, zaczęła być niebezpieczna. Zakopiańska skocznia
leży na granicy parku narodowego, w którym żyją dzikie zwierzęta”, komentuje Bartłomiej
Kuraś w „Niech to szlak”.
Na szczęście pomysłowi
sprzeciwiły się władze Tatrzańskiego Parku Narodowego, a konkretnie jego
ówczesny wicedyrektor, Zbigniew Krzan. „Spłoszone kozice mogłyby wpaść w
panikę, podobnie jak przebudzone przedwcześnie niedźwiedzie. Przecież to jest
obszar chroniony, gdzie staramy się ograniczać ruch turystyczny, zabraniamy
odpalania fajerwerków w sylwestrową noc, a co dopiero mówić o lataniu głośnymi
maszynami nad tym terytorium”, tłumaczył powody tej decyzji w książce.
Choć po władzach wojskowych do pomysłu zapalili się organizatorzy konkursu, z planów nic nie wyszło. „Na szczęście wojskowi wycofali się ze swojego pomysłu”, puentuje Kuraś.
2. Andrzej Bargiel podczas próby wejścia na Sziszapangmę wybił bark, a potem… sam go sobie nastawił
W 2013 roku Andrzej Bargiel postanowił zjechać na nartach z Sziszapangmy. Zanim jednak mógł zrealizować swoje marzenie, musiał oczywiście wdrapać się na szczyt. Wszystko szło dobrze do momentu, gdy dotarł do lodowcowego potoku. „W trakcie skoku między skałami zaklinował mi się kijek. Walnąłem na plecy i poczułem okropny ból. Od razu wiedziałem, bark wyskoczył mi ze stawu”, czytamy relację narciarza w „Niech to szlak”. Taka kontuzja praktycznie eliminowała Polaka możliwości realizacji celu, jaki obrał, ale nagle w głowie sportowca zapaliła się lampka. „Bargiel przypomniał sobie o radzie, jaką kiedyś usłyszał na szkoleniu górskich ratowników: Im szybciej staw wróci do prawidłowego położenia, tym uszkodzenia będą mniejsze”, zarysowuje okoliczności sytuacji Kuraś.
poniedziałek, 28 września 2020
Krzysztof Szujecki "Młody Wierzyński – biografia przedwojenna (sportowa)" (cz. 1)
W niniejszym szkicu zostało ukazane barwne życie Kazimierza Wierzyńskiego w okresie zaborów i II Rzeczypospolitej. Obok wielu działań i sukcesów na polu literatury, lata 1894-1939 związane są z eksplozją sportowych zainteresowań Wierzyńskiego i jego imponującym dorobkiem intelektualnym w tej dziedzinie. O sile pasji poety, ale także o rosnącym znaczeniu sportu w życiu społecznym, świadczyć może fakt, iż w dwudziestoleciu międzywojennym w warszawskich kręgach towarzysko-artystycznych zaczęto powtarzać za Antonim Słonimskim, że Wierzyński jest „najlepszym poetą wśród sportowców i najlepszym sportowcem wśród poetów”.
Jesienią 1918 r. Wierzyński zamieszkał w Warszawie i nawiązał kontakt z literatami publikującymi w „Pro Arte”. Środowisko to założyło potem słynną grupę poetycką „Skamander”, a Wierzyński nadawał jej ton. Była ona w historii polskiej literatury zjawiskiem bezprecedensowym. W stolicy poeta mieszkał do końca okresu międzywojennego. Wierzyński należał do elity środowiska artystycznego, toteż szybko włączył się w główny nurt życia kulturalnego stolicy. Był twórcą popularnym i cenionym. Po kilku latach został laureatem nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Należał do stałych współpracowników „Wiadomości Literackich”.
Wkrótce też dał się poznać szerszej publiczności jako wielki miłośnik sportu… Po przeniesieniu redakcji „Przeglądu Sportowego” z Krakowa do Warszawy, Kazimierzowi Wierzyńskiemu zaproponowano objęcie posady redaktora naczelnego.
W niniejszym tekście omówione zostały przyczyny
sukcesu „Lauru Olimpijskiego”. Zaprezentowano także kontakty Wierzyńskiego z
najwybitniejszymi postaciami ówczesnej Warszawy, m.in. Ignacym Matuszewskim,
Leopoldem Staffem, Józefem Piłsudskim czy Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim –
by tylko ich wymienić. Omówiono miejsca i lokale, w których Kazimierz
Wierzyński spędzał czas (zawodowo i towarzysko). Odtworzony został tym samym
niezwykły klimat stolicy, twórczo inspirujący wielu znamienitych Polaków tamtej
epoki.
Zwieńczeniem osiągnięć
zawodowych Kazimierza Wierzyńskiego w okresie międzywojennym był wybór do
prestiżowej Polskiej Akademii Literatury (styczeń, 1938). Opowieść o tych
wyjątkowych latach z życia poety kończy się we wrześniu 1939 r., kiedy opuścił
on Warszawę. Niestety już na zawsze.
czwartek, 24 września 2020
Niech to szlak. Kronika śmierci w górach
Książkę „Niech to szlak” trudno tak naprawdę opisać w kilku zdaniach. Spektrum tematów poruszonych w niej przez autora jest tak szerokie, że staje się to zadaniem dosyć karkołomnym. Widać, że autor jest dziennikarzem specjalizującym się w temacie Tatr, bo w publikacji często i gęsto cytuje ludzi, z którymi miał okazję rozmawiać w swoim zawodowym życiu: ratowników TOPR, wspinaczy, przewodników, przyrodników i innych ekspertów w poszczególnych tematach. Jest też znawcą najwyższych polskich gór, co da się odczuć niemal na każdej stronie, a do tego przez lata pracy spotkał się z wieloma interesującymi tatrzańskimi historiami oraz mitami, z którymi postanowił rozprawić się w tej książce. To wszystko składa się na bardzo przystępną całość, która wprawdzie miewa lepsze i gorsze momenty, ale finalnie prezentuje się naprawdę dobrze.
Zbrodnie, niedźwiedzie i
świstaki
Jak wspomniałem wcześniej, Kuraś poruszył w książce wiele często skrajnie różnych wątków. To sprawia, że „Niech to szlak” zaskakuje z każdym rozdziałem i jest bardzo różnorodna. Gdy autor opisuje najgłośniejsze tatrzańskie morderstwa i niewyjaśnione do teraz sprawy, jak chociażby tajemniczą śmierć prokuratora Kasznicy, jego syna Wacława i młodego przewodnika, książkę czyta się jak dobry kryminał. W przypadku historii krakowianina, który postanowił wypasać owce czy starań Zakopanego o organizację zimowych igrzysk olimpijskich, mamy do czynienia z jednorozdziałowymi, fascynującymi reportażami. Do tego dochodzi trochę rysu historycznego (powstanie TOPR, sylwetki najsłynniejszych postaci tej organizacji, jak Mieczysław Karłowicz czy Mariusz Zaruski), a wiele rozdziałów ma też charakter przestrogi i poradnika. Mam tutaj na myśli w szczególności fragmenty poświęcone górskim wypadkom, lawinom oraz akcjom TOPR. Wypowiedzi ekspertów (w większości samych toprowców) są nie tylko ciekawe, ale mogą stanowić cenną radę dla tych, którzy lubią chodzić po górach. Ratownicy opowiadają chociażby, że Orla Perć powinna być trasą wyłącznie dla doświadczonych wspinaczy (12% wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach zdarzyło się właśnie tam), a turysta, który wybiera się w góry, powinien być zaopatrzony w odpowiednie buty, ekwipunek i zważać na wszelkie komunikaty, nawet jeśli TOPR informuje „jedynie” o pierwszym stopniu zagrożenia lawinowego.