czwartek, 24 września 2020

Niech to szlak. Kronika śmierci w górach

To nie jest książka o himalaizmie. To nawet nie do końca „Kronika śmierci w górach”, choć tak brzmi podtytuł tej pozycji. „Niech to szlak” Bartłomieja Kurasia to pełen ciekawostek przewodnik po Tatrach ze zbiorem wątków wszelakich: od morderstw w górach, przez historię TOPR, a na kwestii dzikich zwierząt w Tatrzańskim Parku Narodowym i ich relacji z turystami skończywszy. Wyszło różnorodnie i, co najważniejsze, ciekawie.

Książkę „Niech to szlak” trudno tak naprawdę opisać w kilku zdaniach. Spektrum tematów poruszonych w niej przez autora jest tak szerokie, że staje się to zadaniem dosyć karkołomnym. Widać, że autor jest dziennikarzem specjalizującym się w temacie Tatr, bo w publikacji często i gęsto cytuje ludzi, z którymi miał okazję rozmawiać w swoim zawodowym życiu: ratowników TOPR, wspinaczy, przewodników, przyrodników i innych ekspertów w poszczególnych tematach. Jest też znawcą najwyższych polskich gór, co da się odczuć niemal na każdej stronie, a do tego przez lata pracy spotkał się z wieloma interesującymi tatrzańskimi historiami oraz mitami, z którymi postanowił rozprawić się w tej książce. To wszystko składa się na bardzo przystępną całość, która wprawdzie miewa lepsze i gorsze momenty, ale finalnie prezentuje się naprawdę dobrze.

Zbrodnie, niedźwiedzie i świstaki

Jak wspomniałem wcześniej, Kuraś poruszył w książce wiele często skrajnie różnych wątków. To sprawia, że „Niech to szlak” zaskakuje z każdym rozdziałem i jest bardzo różnorodna. Gdy autor opisuje najgłośniejsze tatrzańskie morderstwa i niewyjaśnione do teraz sprawy, jak chociażby tajemniczą śmierć prokuratora Kasznicy, jego syna Wacława i młodego przewodnika, książkę czyta się jak dobry kryminał. W przypadku historii krakowianina, który postanowił wypasać owce czy starań Zakopanego o organizację zimowych igrzysk olimpijskich, mamy do czynienia z jednorozdziałowymi, fascynującymi reportażami. Do tego dochodzi trochę rysu historycznego (powstanie TOPR, sylwetki najsłynniejszych postaci tej organizacji, jak Mieczysław Karłowicz czy Mariusz Zaruski), a wiele rozdziałów ma też charakter przestrogi i poradnika. Mam tutaj na myśli w szczególności fragmenty poświęcone górskim wypadkom, lawinom oraz akcjom TOPR. Wypowiedzi ekspertów (w większości samych toprowców) są nie tylko ciekawe, ale mogą stanowić cenną radę dla tych, którzy lubią chodzić po górach. Ratownicy opowiadają chociażby, że Orla Perć powinna być trasą wyłącznie dla doświadczonych wspinaczy (12% wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach zdarzyło się właśnie tam), a turysta, który wybiera się w góry, powinien być zaopatrzony w odpowiednie buty, ekwipunek i zważać na wszelkie komunikaty, nawet jeśli TOPR informuje „jedynie” o pierwszym stopniu zagrożenia lawinowego.

Osobną kwestią poruszoną dosyć obszernie w książce jest los zwierząt żyjących w Tatrach, a konkretnie niedźwiedzi, świstaków, wilków i koni, bo im zostały poświęcone całe rozdziały. Autor, wychodząc od historii niedźwiadka zabitego przez turystów (rzekomo w obronie własnej), opisuje kwestię ich dokarmiana, która prowadzi do tego, że przestają szukać naturalnych dróg zdobycia pożywienia i lgną do ludzi, co staje się dla nich niebezpieczne. W rozdziale o świstakach Kuraś rozprawia się z mitem o cudownych właściwościach świstaczego sadła i porusza kwestię kłusownictwa w najwyższych polskich górach, które, co ważne, z roku na rok staje się rzadszym zjawiskiem. Temat wilków i ich roli w przyrodzie też został opisany bardzo ciekawie, a autor zahaczył o kwestię wierzeń ludzi w obraz wilka rodem z bajki o czerwonym kapturku. Nie mogło również zabraknąć kwestii najbardziej palącej dla obrońców praw zwierząt, czyli konnych zaprzęgów wożących ludzi nad Morskie Oko. Autor wszystkie te tematy opisuje bardzo rzetelnie, oddając głos ekspertom, choć ich dobór raczej nie pozostawia wątpliwości, że Kuraś jest zwolennikiem zostawienia natury w spokoju i jak najmniejszej ingerencji człowieka (choć akurat puenta rozdziału o losie koni nad Morskim Okiem jest taka, że należy osiągnąć tu jakiś kompromis). Widać to szczególnie również w kwestiach takich jak pomysł przelotu myśliwców F-16 nad skocznią podczas benefisu Adama Małysza (lotnictwo zrezygnowało ostatecznie z tej idei) czy ćwiczeń wojskowych jednostek desantowych przed misjami w Afganistanie (ta praktyka też została ukrócona).

Literatura faktu dla każdego

Wszystko to sprawia, że „Niech to szlak” jest bardzo różnorodną pozycją, w której praktycznie każdy znajdzie coś dla siebie. Główną grupą odbiorców publikacji będą na pewno ludzie zainteresowani tematyką Tatr i szerzej: gór, ale interesujące wątki znajdą tutaj także miłośnicy przyrody, obrońcy praw zwierząt, fani sportu (starania Zakopanego o organizację igrzysk, wyczyny Andrzeja Bargiela), a nawet zwolennicy kryminałów (rozdział „Z tatrzańskiego Archiwum X”). Wbrew pozorom nie ma tutaj zbyt wiele o samym wspinaniu i zdobywaniu szczytów, która to tematyka dotychczas dominowała w górskiej literaturze. To duży atut, bo Wydawnictwo Agora idzie za ciosem i po wielu biografiach himalaistów, zaczyna sięgać coraz głębiej po inne tematy, w których góry są jedynie punktem wyjścia (przykład: „Lekarze w górach”).

Gdybym miał poszukać jakichś wad pozycji „Niech to szlak”, z pewnością byłaby to nierówna narracja (są rozdziały mniej interesujące, jak chociażby historia pierwszego księdza w Zakopanem, który ewangelizował górali, czy rozdział historyczny poświęcony powstaniu TOPR) i zapis dużych liczb w postaci słownej. Widać to szczególnie na początku, w pierwszym rozdziale, gdzie mamy zapis „osiemset siedemdziesiąt osiem i pół tysiąca”, a za chwilę „ponad siedemset trzydzieści i pół tysiąca”. Wynika to pewnie z konsekwencji, ale jednak wydaje się, że zapis w postaci liczbowej: 878,5 tys. i 730,5 tys. byłby bardziej obrazowy i łatwiejszy w odbiorze. To wszystko jednak drobnostki, które nie rzutują na odbiór całości. Bartłomiej Kuraś napisał bardzo dobrą książkę, która staje się pozycją obowiązkową nie tylko z gatunku „literatura górska”, ale też „literatura faktu”. Cieszy, że tytuł, który pozornie mógłby zwiastować tanią sensację, okazał się rzetelną i wartościową lekturą.

CZYTAJ TAKŻE:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz