Zaczynamy od książki, która już miała swoją premierę. 3 maja Antoni Piechniczek skończył 80 lat i właśnie w tym dniu ukazała się książka o jego życiu i karierze „Antoni Piechniczek. Bezkompromisowa biografia”. Autorami publikacji są Paweł Czado i Beata Widłok-Żurek, więc wprawni czytelnicy literatury sportowej zakrzykną teraz zapewne: „Ale to już było!”. Macie absolutną rację – ten dziennikarski duet napisał już jedną pozycję poświęconą byłemu selekcjonerowi reprezentacji Polski w piłce nożnej. Było to w 2015 roku, a książkę zatytułowaną „Piechniczek. Tego nie wie nikt” wydało Wydawnictwo Agora. Jak łatwo się domyślić, nowa lektura, którą na rynek wypuściło Wydawnictwo SQN, to zaktualizowane i uzupełnione wydanie tej właśnie publikacji. To dobra wiadomość, bo książka nie była już dostępna na rynku, a zebrała naprawdę znakomite recenzje, m.in. autorstwa niżej podpisanego (moją opinię znajdziecie pod tym linkiem). Autorzy postanowili dopisać nowe rozdziały, poprawić kilka rzeczy we wcześniejszych i zaserwować czytelnikom trochę nowych zdjęć. Efektem tego biografia z zupełnie nową okładką, która liczy 576 stron. Jako że publikacja wydana została w serii SQN Originals, nie ma co szukać jej w tradycyjnych księgarniach, trzeba wejść na LaBotiga.pl. Raczej nie ma co oczekiwać rabatów – pozycje wydane w tej serii sprzedawane są w cenie okładkowej, która w tym przypadku wynosi 42,99 zł. To przede wszystkim coś dla tych, którzy jeszcze nie mają biografii Piechniczka w swojej kolekcji i chcieliby ją uzupełnić. Ta pozycja obowiązkowo powinna się znaleźć na półce każdego fana polskiego futbolu.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paweł Czado. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paweł Czado. Pokaż wszystkie posty
środa, 4 maja 2022
Majowe premiery
Zazwyczaj maj obfitował w
wiele sportowych premier i tak byłoby zapewne i w tym roku, gdyby nie fakt, że
mistrzostwa świata w piłce nożnej odbędą się później niż zwykle. Choć kibice w
najbliższym czasie mogą liczyć na chwilę oddechu, nie znaczy to, że zupełnie
nie będą mieli co czytać. Przeczytajcie, co czeka nas w pierwszej części
miesiąca!
Kolejna z premier tego miesiąca to
długo wyczekiwana biografia "Vince Carter. Half man, half amazing”. O
powstawaniu tej książki można by napisać… książkę (pandemia, zmiany
właścicielskie w wydawnictwie, złamana ręka autora), ale koniec końców 6 maja
nakładem Wydawnictwa Arena publikacja Tomasza Gawędzkiego ma ujrzeć światło
dzienne. To dobra informacja dla wszystkich fanów Toronto Raptors i zawodnika,
który zasłynął kapitalnymi wsadami. Autor spłodził 414 stron, a zdecydowanie
zna się na rzeczy – prowadził m.in. profil Historia NBA na Facebooku i choć
będzie to jego pierwsza pozycja o baskecie na koncie, nie da się ukryć, że to
temat, w którym czuje się najlepiej (wcześniej Gawędzki napisał m.in. „Cracovia
znaczy Kraków. Historia w Pasy”, „Być najlepszym. Jak zostaje się gwiazdą”, „Jak
oni komentują?!” czy ostatnio „Euro 1960-2020. Historia piłkarskich mistrzostw
Europy”). „Air Canada zachwycał swoimi popisami w powietrzu od 1998 roku i grał
w NBA przez 22 sezony - żaden inny gracz w historii tego nie dokonał. Mogę się
nazwać szczęściarzem, ponieważ widziałem całą jego karierę i tego nikt mi nie
zabierze. Dlatego zdecydowałem się Wam opowiedzieć o nim z perspektywy
polskiego fana NBA, który wychował się na koszykówce lat ’90”, przeczytać
możemy w opisie, co powinno wystarczyć za najlepsze podsumowanie tego, czego
spodziewać się po „Half man, half amazing”. Okładkowa cena książki to 59,90 zł,
ale w przedsprzedaży na LaBotiga.pl znajdziecie ją za równe 45 zł.
wtorek, 30 stycznia 2018
Opowieść o Górniku Zabrze na wagę złota
Po Widzewie lat 70. i 80., Wiśle Kraków ery Bogusława Cupiała i Legii
Warszawa z lat 90. przyszedł czas na Górnik Zabrze. Klub ze Śląska okazał się
kolejnym zespołem, który doczekał się reporterskiej książki. Paweł Czado podjął
się zadania nieco trudniejszego niż jego poprzednicy, gdyż opisał niemal całe
kilkudziesięcioletnie dzieje zabrzańskiej legendy. Tym większy podziw powinna
budzić jego publikacja „Górnik Zabrze. Opowieść o złotych latach”, bo potwierdza
przynależność autora do absolutnej czołówki dziennikarstwa sportowego w Polsce.
Na końcu książki znajduje się
bibliografia. Paweł Czado wymienia w niej z nazwiska wszystkich swoich
rozmówców. Policzyłem, jest ich tam aż sześćdziesięciu! Dziennikarzowi „Gazety
Wyborczej Katowice” należy się szacunek tym większy, że spora część bohaterów,
o których pisał, już niestety nie żyje. Wymagało to dotarcia do żyjących
członków ich rodzin (żon, synów czy córek), często poszukiwania zaprowadzały reportera
poza granice kraju – najczęściej do Niemiec. To jednak nie zraziło autora, co
jest ogromną zaletą jego dzieła, które w ten sposób stało się żywą opowieścią
przede wszystkim o ludziach – piłkarzach, trenerach, prezesach – którzy tworzyli
i budowali legendarne drużyny Górnika Zabrze. Jakby tego było mało, wspomnienia
„osobowych źródeł informacji” są zweryfikowane poprzez kwerendę książek, prac naukowych,
artykułów w prasie, filmów, a nawet dokumentów IPN. To wszystko wskazuje, że
ktoś, kto sięgnie po książkę Wydawnictwa Agora, dostanie dopracowane w
najdrobniejszych szczegółach kompendium wiedzy, które czyta się z ogromną
przyjemnością.
Trzy wielkie Górniki
Jak wspomniałem na wstępie, w
książce „Górnik Zabrze. Opowieść o złotych latach” Paweł Czado opisuje niemal
całe blisko 70-letnie dzieje Górnika. Co oczywiste, skupia się głównie na trzech
wielkich drużynach, które zrodziły się w Zabrzu. Pierwsza to zespół, który w
1957 r. wywalczył premierowe mistrzostwo Polski, druga to ekipa z lat 60 i 70.,
która dzielnie radziła sobie w europejskich pucharach, zwieńczając te występy
udziałem w finale Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970 r., a trzecia to team
dominujący w polskiej lidze w latach 1984-1988 (cztery mistrzowskie tytuły z
rzędu). Śląski dziennikarz podjął się więc dużo trudniejszego zadania niż jego
poprzednicy – Marek Wawrzynowski („Wielki Widzew”), Mateusz Miga („Wisła
Kraków. Sen o potędze”) i Piotr Jagielski („Legia Mistrzów”). Nie dość, że
opisał w zasadzie trzy zupełnie różne zespoły, to w dodatku sięgnął najdalej w
przeszłość, przedstawiając nawet dzieje założonego w 1910 roku klubu Preußen
Zabrze, by lepiej wyjaśnić początki futbolu w tym mieście. To wszystko sprawia,
że dzieło Czado jest obszerniejsze od wymienionych wyżej książek, bardziej
kompleksowe, a jednocześnie stoi na równie dobrym reporterskim poziomie (nie wymieniając
w tym gronie „Legii Mistrzów”, która zdecydowanie odstawała pod tym względem).
środa, 6 września 2017
Wrześniowe premiery
W tym miesiącu na rynku książek sportowych królować będzie piłka nożna.
Najwięcej powodów do zadowolenia będą mieli kibice lubiący historię futbolu –
zarówno tę odległą, jak i całkiem niedawną. Nie zabraknie jednak propozycji dla
fanów tenisa, a nawet tych, którzy niekoniecznie znają się na sporcie, ale
rekreacyjnie biegają. Wydawcy po raz kolejny zadbali o to, by nie można było
się nudzić!
Zacznie się, a w zasadzie już
zaczęło, 5 września. Wczoraj do księgarni trafiła bowiem pozycja o niezwykle
frapującym tytule: „Tajna historia futbolu. Służby, afery i skandale”. Dla mnie
to wystarczający powód, by zainteresować się książką, bo od zawsze uwielbiałem
czytać o związkach sportu z polityką. Autor z tematyką idealnie wpasował się
więc w moje gusta i już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po tę lekturę.
Napisał ją Grzegorz Majchrzak, historyk, w latach 2000–2015 pracownik Biura
Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, członek Stowarzyszenia
„Archiwum Solidarności” i Stowarzyszenia Wolnego Słowa. Zadebiutował w ubiegłym
roku pozycją „Tajemnice stanu wojennego”. Teraz postanowił wziąć na warsztat
polską piłkę nożną w czasach PRL-u. Jak przeczytać można w opisie publikacji, „w
książce opartej na nieznanych materiałach IPN sensacja goni sensację, a
historie Kazimierza Deyny, «bandy czworga», Jana Tomaszewskiego, Marka Leśniaka
czy Roberta Gadochy jasno pokazują komu bezpieka «założyła siatkę», a kto
potrafił jej strzelić w okienko”. Może być ciekawie i pozostaje sprawdzić, jak zlustrowani
zostali piłkarze stanowiący o sile naszego futbolu w latach 70. i 80. Tym
bardziej, że autor sporo się napracował – książka liczy równe 400 stron, a jej
okładkowa cena to 39,90 zł. W księgarni LaBotiga.pl znajdziecie ją jednak z 25% rabatem – za równe 29,93 zł. Za wypuszczenie tej publikacji na rynek odpowiada Wydawnictwo
Fronda.
Kilka dni później, bo 13
września, na półki trafi książka Marcina Urbasia. Fani lekkoatletyki z
pewnością pamiętają polskiego sprintera, rekordzistę Polski w biegu na 200
metrów i halowego mistrza Europy. Po zakończeniu kariery w 2009 roku sportowiec
nieco odsunął się w cień, a teraz powraca, by przekazać czytelnikom, że „Biegać
każdy może”. Taki właśnie tytuł nosi publikacja Urbasia, która ma typowo
poradnikowy charakter. Wynika to zarówno z podtytułu „Trenuj z mistrzem”, jak i
opisu. Czytamy w nim, że autor opowie w książce między innymi „jakich błędów
nie popełniać, zaczynając przygodę z bieganiem; Jak wyznaczać sobie realne cele
– idea małych kroczków pomaga w realizacji planu; Na co zwrócić szczególną
uwagę w technice biegu, by sport był prawdziwą przyjemnością; Jak ważna jest
rozgrzewka i regeneracja organizmu po biegu; Czy trenować trzeba codziennie i
jak organizować treningi, by nie stały się nużące, ale poprawiały wyniki”. To
wszystko znajdzie się w liczącej 176 stron pozycji, za którą zapłacić trzeba
standardowe 39,90 zł. Przynajmniej taka cena widnieje na okładce książki, którą
wypuści na rynek Wydawnictwo Publicat. Cena może wydawać się nieco wysoka,
biorąc pod uwagę liczę stron, ale wydawcy przekonują, że „książka opatrzona
[jest] licznymi, szczegółowymi fotografiami pokazującymi prawidłowe wykonanie
ćwiczeń”. Być może więc wydanie zrekompensuje czytelnikom niezbyt dużą liczbę
stron.
niedziela, 24 kwietnia 2016
Kopalnia w Krakowie! Relacja ze spotkania autorskiego
Ekipa „Kopalni” w Krakowie
stawiła się w składzie: Piotr Żelazny ("Rzeczpospolita", założyciel
magazynu), Michał Okoński ("Tygodnik Powszechny"), Rafał Stec
("Gazeta Wyborcza", sport.pl), Magdalena Żywicka (FCBarca.com,
"Ole Magazyn"), Michał Szadkowski ("Gazeta Wyborcza",
sport.pl), Paweł Czado ("Gazeta Wyborcza", sport.pl) oraz Michał
Trela ("Sport", "Przegląd Sportowy"). Ich wizyta związana
była z niedawną premierą trzeciego numeru magazynu, który od początku istnienia
zbiera znakomite recenzje i wyznacza nowe standardy w dziedzinie literatury
sportowej. W tym roku byłem na miejscu zdarzeń z kamerą, więc zamiast fotorelacji jak przed dwoma laty (relację z poprzedniego krakowskiego spotkania z autorami "Kopalni" możecie znaleźć tutaj), zobaczcie film, który nagrałem:
wtorek, 2 lutego 2016
Żywot Antoniego Poczciwego
To nie jest skandalizująca autobiografia, w której główny bohater pali
mosty i rozlicza się z przeszłością. To bardzo dobra reportersko opowieść nie
tylko o Antonim Piechniczku, ale też Śląsku, śląskiej piłce, reprezentacji
Polski i mundialu w Hiszpanii. Paweł Czado i Beata Żurek wykonali kawał dobrej
roboty, dlatego ich książkę – „Piechniczek. Tego nie wie nikt” – można polecić każdemu kibicowi piłkarskiemu.
Jakoś tak się porobiło, że w
ostatnim czasie najgłośniej jest o książkach skandalizujących. Jeśli ktoś,
mówiąc kolokwialnie, „dowali” paru osobom, niemal obnaży się przed
czytelnikiem, zdradzając we wspomnieniach intymne szczegóły ze swojego życia
prywatnego, ludzie chętniej po taką pozycję sięgną. Wiadomo, sensacja dobrze
się sprzedaje, ale jeśli liczycie, że biografia Antoniego Piechniczka taka
będzie, grubo się mylicie. To w żadnym wypadku nie jest publikacja nastawiona
na tanią sensację. Najlepszym przykładem jest opis meczu z ZSRR w eliminacjach
mistrzostw Europy 1984, a w zasadzie tego, co działo się po spotkaniu.
Selekcjoner polskiej kadry wspomina, że po ostatnim gwizdku popijał koniaczek z Henrykiem Celakiem i Dariuszem Szpakowskim, ale po północy
zdecydował się zrobić obchód po pokojach piłkarzy. W jednym z łóżek zastał
reprezentanta zabawiającego się z blondynką, która wcześniej kręciła się wokół
drużyny. I tutaj ciekawostka – trener nie zdradza nazwiska delikwenta,
informuje tylko, że kazał damie się ubrać i opuścić hotel. Tyle.
Już widzę te nagłówki gazet i
główne strony portali, gdyby Piechniczek podał nazwisko „bohatera” tamtego
wieczoru, a okazał by się nim któryś ze znanych piłkarzy (a przecież
niewykluczone, że tak właśnie było). Z pewnością przysłużyłoby się to promocji
książki, ale nie byłoby w stylu szkoleniowca. Ta sytuacja chyba najlepiej
określa charakter biografii. To przede wszystkim opowieść o futbolu, dopiero
później o prywatnej stronie życia byłego selekcjonera. Najlepiej świadczy o tym
fakt, że książkę rozpoczyna rozdział poświęcony mundialowi w Hiszpanii. Wiadomo,
to największy sukces w trenerskiej karierze Pana Antoniego, więc wydaje się to
całkiem zrozumiałe. Gdybyśmy jednak nie znali tytułu i zaczęli lekturę,
moglibyśmy pomyśleć, że to wcale nie jest biografia Piechniczka. Bo też długimi
fragmentami „Piechniczek. Tego nie wie nikt” jest po prostu książką piłkarską,
w której wiodącą rolę odgrywa jeden z najwybitniejszych trenerów w historii.
Autorzy nie skupiają się wyłącznie na głównym bohaterze, dzięki czemu ich
dzieło aspiruje do miana czegoś więcej niż tylko prostej biografii jednej
postaci.
wtorek, 3 listopada 2015
Listopadowe premiery (cz. 1)
No i nastał ten piękny dla wszystkich czytelników okres – koniec roku. To jak zwykle obfitujący w wiele nowości czas, ale uczcicie trzeba przyznać, że przed rokiem sportowych premier było zdecydowanie więcej. Liczy się jednak jakość, nie ilość, a pod tym względem listopad będzie wręcz hitowy. Każda z książek, które trafią do sprzedaży w najbliższych dniach, zapowiada się bowiem znakomicie, a szczególne powodu do radości mogą mieć zwłaszcza fani FC Barcelony.
Jeśli ktoś planuje w zbliżającym się tygodniu wizytę w księgarni, powinien wybrać się do niej 4 listopada. Właśnie wtedy oficjalną premierę będą miały aż trzy nowości, wszystkie spod szyldu Wydawnictwa Sine Qua Non. Na początek o książce, o której już jest głośno. Ale czy mogło być inaczej, skoro jej autorem jest Andrzej Niemczyk? Trener „Złotek” do pokornych nigdy nie należał – zawsze mówił to, co myśli, nie bał się krytyki, ostrych ocen i szczerości. Ale też mógł sobie na to pozwolić, bo przemawiają za nim liczne sukcesy – nie tylko podwójne złoto mistrzostw Europy, ale też zwycięstwa z drużynami z Niemiec i Turcji. Do dziś jest jednym z niewielu polskich szkoleniowców, którzy wygrywali nie tylko w ojczyźnie, ale i za granicą. Dokładając do tego burzliwą życiową historię – walkę z nowotworem, zamiłowanie do kobiet, hazardu i whisky, jednego można być pewnym: nie ma prawa być nudno!
Mogę to potwierdzić w stu procentach, bo lekturę wspomnień zatytułowanych „Andrzej Niemczyk. Życiowy tie-break” mam już za sobą. Autobiografię czyta się jednym tchem, w czym duża zasługa współautora, Marka Bobakowskiego. Dziennikarz Wirtualnej Polski niedawno napisał biografię Grzegorza Laty, ale z książki napisanej wspólnie z Niemczykiem jest na pewno dużo bardziej zadowolony. W liczącej 344 strony pozycji nie brakuje bowiem niczego, o czym przekonamy się, zagłębiając się w opis: „Nowotwór pokonany za pomocą litrów whisky i setek wizyt w kasynach. Burzliwe relacje z kobietami. Milion dolarów stracony w kilka sekund. Kulisy pracy z reprezentacją Polski, metody, dzięki którym doprowadził »Złotka« do podwójnego mistrzostwa Europy, oraz cała prawda o PZPS”. Kamil Drąg z „Przeglądu Sportowego” napisał o biografii krótko: „W tej książce Andrzej Niemczyk – jak wielokrotnie w swoim życiu – pojechał po bandzie”. Jak mocno, przekonać będzie się można, wydając 39,90 zł, gdyż taka właśnie cena widnieje na okładce wspomnień.
sobota, 13 września 2014
Dziesięć książek, które zmieniły mój sposób postrzegania sportu
Najpierw był Ice Bucket Challenge, później na wzór tej zabawy
użytkownicy mediów społecznościowych zaczęli wymyślać inne akcje. Mnie
najbardziej do gustu przypadła ta, w której trzeba wymienić dziesięć książek
mających wpływ na twoje życie. Z racji tego, że nikt nie nominował mnie do
wykonania tego zadania, postanowiłem nieco je zmodyfikować i… rzucić wyzwanie
samemu sobie!
Efektem tego poniższe
zestawienie. Oczywiście mógłbym wymienić dziesięć publikacji, które w jakiś
sposób wpłynęły na moje życie i były dla mnie lekturami przełomowymi, ale w
takim rankingu musiałbym uwzględnić także książki inne niż sportowe. Myślę, że
byłoby ich nawet więcej niż tych dotyczących sportu. Tematyka bloga jest dosyć
jednoznaczna, więc postanowiłem zmienić to zadanie i przedstawić „10” pozycji,
które zmieniły mój sposób patrzenia na sport. Myślę, że każdy z Was czytał
kilka książek, po skończeniu których mecz piłkarski lub inne zawody śledził z nowym,
odmiennym nastawieniem. Okazało się, że wymienienie dziesięciu takich lektur
przyszło mi dosyć łatwo, choć niestety w większości przypadków zmiana
postrzegania sportu wiązała się z utratą wiary w czystość rywalizacji i
pogrzebaniem naiwnych, dziecięcych marzeń o idealnym świecie.
Kiedy sięgałem po książkę
brytyjskiego dziennikarza, miałem 11, może 12 lat. To był okres dziecięcej
fascynacji piłką nożną, kiedy moimi idolami byli Roberto Carlos, Raul czy
kadrowicze Jerzego Engela, którzy wywalczyli awans do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii. Futbol postrzegałem wtedy dosyć naiwnie, myśląc, że dla wszystkich
ludzi sportu, na czele z działaczami, liczy się tylko sportowa rywalizacja i
każdy z nich ma na względzie przede wszystkim dobro tej dyscypliny. Jak bardzo
się myliłem, przekonała mnie po raz pierwszy pozycja „Kto wykiwał kibiców?”.
Autor, opisując przekręty mające miejsce na samym szczycie piłkarskiego świata –
w FIFA, uświadomił mnie, że futbolem rządzi pieniądz. Korupcja, pranie
brudnych pieniędzy, związki z przestępczością zorganizowaną… Dla młodego fana
sportu to był szok i choć po lekturze tej książki byłem przekonany, że źródłem
całego zła w pięknym futbolowym świecie jest wyłącznie FIFA Joao Havelange’a,
kolejne czytane publikacje udowodniły mi, że na podobnych zasadach mogą
funkcjonować także trenerzy oraz zawodnicy…
2. Wojciech Kowalczyk, Krzysztof Stanowski „Kowal. Prawdziwa historia” (Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2003)
Tę kultową już pozycję czytałem w
grudniu 2003 roku, czyli w wieku 12 lat. Nie, nie mam tak dobrej pamięci, ale w
książce znalazłem wyblakły paragon, na którym widnieje dokładna data jej zakupu
– 22 grudnia 2003 roku, godzina 12.44. Myślę, że biografia „Kowala” nie jest
odpowiednią lekturą dla ucznia szóstej klasy szkoły podstawowej, ale w końcu
książki sportowe były moją pasją, więc czytałem wszystko, co pojawiało się w
księgarniach. Nie powiem, wspomnienia Wojciecha Kowalczyka bardzo mi się
spodobały, momentami śmiałem się do rozpuku, kiedy czytałem o zawodniku,
którego głowa ugrzęzła podczas treningu między kratami ogrodzenia lub o
rzuconym przez Marka Jóźwiaka telewizorze. Książka napisana była momentami wulgarnym
językiem, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało. Dobrze się bawiłem podczas
czytania, ale od tego momentu na piłkarzy zacząłem patrzeć zupełnie inaczej.
Nie byli już dla mnie, przynajmniej nie wszyscy, wyłącznie skrajnymi
profesjonalistami, którzy dbają o swoją formę, ale stali się zwykłymi ludźmi.
Takimi, którzy lubią się zabawić, napić, a na drugi dzień wyjść na boisko i
pokopać piłkę. Oczywiście byłem świadomy, że nie każdy piłkarz to taki
balangowicz jak „Kowal”, ale na pewno jego wspomnienia spisane przez Krzysztofa
Stanowskiego pozwoliły mi po raz pierwszy tak dokładnie poznać tajemnice
piłkarskich szatni. Polskich szatni, a w tych, jak wiemy, rzadko bywało nudno.
środa, 2 lipca 2014
Krakowskie czytanie gry (fotorelacja)
Siedzą od lewej: Łukasz Kwiatek, Piotr Żelazny, Marek Wawrzynowski, Paweł Czado, Michał Okoński, Rafał Stec i Bartek Kucharzyk |
Pięciu czołowych polskich dziennikarzy sportowych, pięć różnych punktów
widzenia, jedna wspólna pasja – futbol. W środę w krakowskiej kawiarni The
Revolutionibus odbyło się spotkanie pod hasłem „Czytanie gry”. O piłce nożnej
przez blisko trzy godziny opowiadali autorzy książki „Kopalnia – sztuka futbolu”:
Paweł Czado, Michał Okoński, Rafał Stec, Marek Wawrzynowski i Piotr Żelazny.
Najnowsze „dziecko” Wydawnictwa
Kopalnia było tak naprawdę jedynie pretekstem do pogłębionej rozmowy na
futbolowe tematy. Na spotkaniu prowadzonym przez Bartka Kucharzyka i Łukasza
Kwiatka mowa była nie tylko o książkach piłkarskich, ale także o wielu innych
tematach związanych z najpopularniejszą na świecie dyscypliną sportu. Królował
oczywiście mundial, gdyż dla każdemu kibica jest to obecnie sportowe wydarzenie
numer jeden.
Dziennikarze nie mogli uciec od
pytania, która drużyna ich zdaniem zdobędzie mistrzostwo świata. Zdania w tej
kwestii były podzielone, podobnie zresztą jak w kilku innych przypadkach, co
sprawiło, że spotkanie przerodziło się w ożywioną dyskusję obfitującą w
interesujące spostrzeżenia. Rafał Stec polemizował z Pawłem Czado, który wyraził
swoje obawy co do przyszłości piłki nożnej i stworzył wizję futbolowego świata,
w którym liczy się jedynie wytrzymałość, a nie piłkarska finezja. Każdy z
pięciu uczestników dyskusji wypowiadał się na zadane pytania w nieco inny, charakterystyczny
dla siebie sposób, każdy z dziennikarzy wprowadzał do rozmowy nowy wątek i
dorzucał kolejne ciekawe obserwacje.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Sztuka futbolu
Do 2 czerwca selekcjonerzy reprezentacji narodowych mieli obowiązek
ogłosić nazwiska 23 piłkarzy wytypowanych do gry na mundialu. Kilkanaście dni
wcześniej – dokładnie 15 maja – swój zespół zaprezentowało Wydawnictwo
Kopalnia. Trzeba przyznać, że w takim składzie i w takiej formie 23
dziennikarzy i blogerów sportowych, którzy stworzyli projekt „Kopalnia”, z
powodzeniem może walczyć o tytuł mistrzów świata. W dziedzinie piłkarskiej
literatury.
Najnowsze „dziecko” firmy założonej niedawno przez Marka Wawrzynowskiego, Piotra Żelaznego i Tomasza
Rosłona to publikacja, jakiej jeszcze w Polsce nie było. Czołowi dziennikarze
sportowi, m.in. Michał Okoński, Stefan Szczepłek, Paweł Czado oraz dwaj założyciele
wydawnictwa wzmocnieni silnym zagranicznym zaciągiem (m.in. Alex Bellos, Ulrich Hesse, Christopher Lash) oraz poczytnymi blogerami stworzyli dzieło, które bez
cienia wątpliwości zasługuje na miano „Sztuki futbolu”, jak w podtytule
określają je wydawcy. Wrażenie robi nie tylko świetny zespół autorów, który
gwarantuje wysoki poziom tekstów, ale także wizualna forma wydania – kolorowa,
atrakcyjna dla oka, pełna legendarnych zdjęć i znakomitych rysunków stworzonych
przez utalentowanych ilustratorów. Wszystko to sprawia, że projekt „Kopalnia”
powinien stać się przed mundialem pozycją obowiązkową fanów futbolu.
Przynajmniej takich, którzy piłkę nożną postrzegają nie tylko jako prostą grę,
ale także mozaikę historycznych, kulturowych i społecznych oddziaływań.
Drużyna mistrzów
Książka stanowiąca zbiór 22 tekstów
nie jest bowiem zwyczajną opowieścią o futbolu. Tak naprawdę wynik sportowy
schodzi w niej na dalszy plan. Gdyby liczył się tylko on, autorzy pisaliby
wyłącznie o mistrzowskich drużynach i ich zwycięstwach. Czytelnik nie
przeczytałby chociażby o maluczkich wśród uczestników mundiali – Jamajce, Haiti
czy Zairze (świetny tekst braci Nosalów), nie miałby możliwości zapoznania się
z historią meksykańskich startów w mistrzostwach (prosto z Meksyku – Martin del
Palacio Langer) czy podsumowaniem występów reprezentantów Czarnego Lądu (to już Michał Kołodziejczyk), którzy w turnieju finałowym zazwyczaj zbierają cięgi od
rywali i od lat próbują przeskoczyć pułap ćwierćfinału. O zwycięzcach, a także
przegranych faworytach (Brazylia 1950 i Węgry 1954) napisano już wiele i choć
teksty o tych zespołach także znalazły się w „Kopalni” (czyż mogło ich tam
zabraknąć?), zdecydowana większość to rzeczy mało znane przeciętnemu lub nawet
dobrze obeznanemu w tematyce kibicowi, a przez to niesamowicie intrygujące.
wtorek, 11 marca 2014
Futbol (nie do końca) obnażony
To jedna z książek, które w Wielkiej Brytanii zrobiły furorę i
zapowiadana jest u nas jako gorąca marcowa premiera. „Futbol obnażony”, czyli w
oryginale „I Am The Secret Footballer”, do polskich księgarni trafi 19 marca. Pozycja
napisana przez anonimowego piłkarza występującego w Premier League spotkała się
dotychczas z wieloma entuzjastycznymi recenzjami i poważnymi rekomendacjami. Ja
po jej lekturze mam jednak mieszane uczucia.
Mój odbiór „Futbolu obnażonego”
to pewnie efekt wygórowanych oczekiwań. Mimo że polska wersja książki ukaże się
nakładem Wydawnictwa Sine Qua Non dopiero w przyszłą środę, wielu dziennikarzy
i recenzentów (w tym ja) miało już okazję przedpremierowo zapoznać się z tą
pozycją. O publikacji anonimowego piłkarza pochlebnie pisał na swoim blogu Paweł Czado, a Przemysław Rudzki na twitterze określił ją słowami:
„majstersztyk” i „Genialna!”. Wydawało mi się, że skoro takie autorytety w
dziedzinie piłki nożnej wypowiadają się o książce w samych superlatywach, musi
to być lektura absolutnie znakomita. Takie „pompowanie balona” (zupełnie jak
przed występem polskiej reprezentacji na mistrzostwach!) niesie jednak za sobą
pewne niebezpieczeństwo, o czym przekonałem się już trochę w przypadku powieści
„Gracz” wspomnianego wyżej dziennikarza „Przeglądu Sportowego”. Kiedy czyta się
same pozytywne opinie, oczekiwania czytelnika rosną i jeśli książka okazuje się
nawet bardzo dobra, ale nie rewelacyjna, można odczuć rozczarowanie. Tak
właśnie stało się w przypadku „Futbolu obnażonego”.
piątek, 28 lutego 2014
"Chciałbym kiedyś skrobnąć coś o śląskiej piłce" - wywiad z Pawłem Czado
Z Pawłem Czado spotkałem się w katowickiej redakcji "Gazety Wyborczej", w której na co dzień pracuje jeden z najbardziej znanych śląskich dziennikarzy sportowych |
Paweł Czado od najmłodszych lat zbiera książki i różne inne rzeczy poświęcone futbolowi. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" dorobił się nawet własnego pokoju piłkarskiego, w którym trzyma sportową literaturę i prasę. Oprócz kolekcjonowania różnych pozycji, twórca popularnego "Czadobloga" zajmuje się także ich pisaniem, choć sam stworzone przez siebie dzieła nazywa skromnie "broszurkami". W wywiadzie dla bloga autor m.in. biografii Edwarda Szymkowiaka opowiada, że intensywnie myśli nad porządną książką o śląskim futbolu, ale na razie nie chce składać żadnych deklaracji.
- Pamięta Pan swoją pierwszą książkę sportową?
Pierwsza książka sportowa? Hmm…
zastrzelił mnie Pan tym pytaniem (śmiech). To musiało być dosyć dawno, pewnie
na początku lat osiemdziesiątych. Ale co to mogło być…? Wiem! Pierwszą książkę
sportową kupiłem przy okazji mistrzostw świata w 1982 roku. Nie pamiętam już
autora, ale na pewno było to coś o rozgrywanym w Hiszpanii mundialu.
Uwielbiałem tę książkę, przeczytałem ją chyba z pięćdziesiąt razy – skończyłem
i zaczynałem od nowa, potem jeszcze raz i kolejny… Tak się przez to zniszczyła,
że musiałem oddać ją do introligatora. Mam ją zresztą do dziś, gdyż wręcz
„zasysam” wszystko, co dotyczy piłki nożnej: literaturę czy różne pamiątki,
często właśnie z czasów dzieciństwa. Dorobiłem się nawet własnego pokoju
piłkarskiego, w którym trzymam te wszystkie rzeczy. Nikt nie ma tam wstępu,
nawet mój pies wie, że ma tam nie wchodzić. Książka o mistrzostwach świata w
Hiszpanii była więc tą pierwszą. Pamiętam też, że dawno temu było coś takiego
jak kolekcje samoprzylepnych ilustracji. Dotyczyły one różnych dziedzin –
biologii, historii, motoryzacji, ale także piłki nożnej. Kupowało się paczki, w
których znajdowało się sześć takich nalepek i następnie wklejało się je do
specjalnego albumu. Je też zbierałem. A potem „zasysałem” już wszystko jak
leci. Wychowałem się na prasie, głównie „Sporcie” i „Piłce Nożnej”, więc
kupowałem kolejne roczniki i je oprawiałem. „Piłka Nożna” z lat 80. i 90. to
było i w dalszym ciągu jest dla mnie mistrzostwo świata.
sobota, 9 lutego 2013
O skomplikowanych relacjach polsko-niemieckich w kontekście piłkarskim
Uwielbiam książki historyczne. Może nie typowo historyczne, ale te łączące w sobie sport i historię czytam z największą przyjemnością. Jeśli w dodatku taka publikacja napisana jest ciekawie i dotyczy w dużej mierze regionu, w którym mieszkam – Śląska, to nie pozostaje nic innego jak tylko zagłębić się w jej treść. Taką właśnie książką jest „Czarny orzeł, biały orzeł. Piłkarze w trybach polityki” Thomasa Urbana.
Mimo że powyższa pozycja ukazała się w czerwcu ubiegłego roku, zamówiłem ją niedawno w Księgarni Kibica Sendsport wraz z kilkoma innymi książkami. Niestety, publikacji niemieckiego dziennikarza próżno szukać w sieciowych księgarniach czy empikach. Wielka szkoda, gdyż nie brakuje tam pozycji dotyczących sportu, których poziom pozostawia wiele do życzenia, a gdy już trafi się prawdziwa perełka wśród wydawnictw, to zazwyczaj trzeba jej szukać gdzie indziej. Wytrawny czytelnik nie powinien jednak mieć problemu z dotarciem do alternatywnych źródeł pozyskiwania wartościowych książek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)