Jest czterokrotnym mistrzem
świata w prowadzeniu i boulderingu, mistrzem Europy oraz kandydatem do medalu podczas
Igrzysk Olimpijskich w Tokio. W książce „Ciało i dusza wspinacza” Adam Ondra przedstawia
swoją drogę do pierwszych sukcesów, największe osiągnięcia oraz wyjaśnia laikom,
na czym polega wspinaczka sportowa. Jego książka to pierwsze w Polsce kompendium
wiedzy na temat dyscypliny, która szybko zdobywa popularność i w której biało-czerwoni
odnoszą coraz większe sukcesy.
Kacper Tekeli w recenzji książki „Ciało
i dusza wspinacza” zamieszczonej na jej okładce porównuje Adama Ondrę do
Muhammada Alego, Diego Maradony czy Michaela Jordana. To zestawienie wcale nie
jest na wyrost, bowiem Czecha cechuje dokładnie to samo, co tych wielkich mistrzów:
nieustępliwość, pasja (a nawet miłość) do tego, co robią lub robili, oraz tysiące
godzin spędzonych na treningu. Ondra zdradza, że wspinać zaczął się już w wieku
trzech lat, choć jego matka wspomina, że już dużo wcześniej podjął pierwsze
wspinaczkowe wyzwanie, wychodząc samodzielnie z dziecięcej kołyski. Odtąd noce
spędzał już wyłącznie w łóżku rodziców, gdyż ci obawiali się kolejnych śmiałych
prób malca. Ojciec z matką odegrali w życiu i karierze Adama niezwykle ważną
rolę, wspierając syna w jego dążeniach do bycia coraz lepszym. Zabierali go na
weekendowe wypady m.in. do Chorwacji, skąd wracali niedzielną nocą. Jak pisze
główny bohater, jego ojciec czasem nawet nie kładł się spać, idąc do pracy tuż
po przyjeździe do domu. Sam również trenował wspinaczkę i już później wraz z
synem wspiął się na „The Nose” w dolinie Yosemite, co było pierwszym znaczącym osiągnięciem
nastolatka.
Rodzice wspierali go od początku
Ondra, jak wszyscy późniejsi
wielcy mistrzowie, trenował swoje umiejętności praktycznie zawsze i wszędzie.
Rodzie postawili w jego pokoju ściankę wspinaczkową. Początkowo niewielką, którą
z wiekiem rozbudowali nie tylko na ściany, ale także sufit, dzięki czemu Adam
mógł poruszać się po mieszkaniu wyłącznie po ścianach i suficie, szlifując
swoje zdolności. Matka nie pozwalała mu zakładać butów, by nie pobrudzić
powierzchni, czym również przysłużyła się synowi. Ondra wyjaśnia, że dzięki temu
wyćwiczył doskonale mięśnie i ścięgna w stopach, co ułatwiło mu rywalizację z
najlepszymi. Opis pierwszych lat życia wspinacza i tego, w jaki sposób
wspierali go rodzice, to pierwsze ciekawe fragmenty książki. Czech jest
potwierdzeniem zawartej w „Kopalniach talentów” Rasmusa Ankersena tezy, że aby
być w czymś dobrym, trzeba trenować co najmniej 10 000 godzin. Im
wcześniej osiągnie się ten pułap, tym większa szansa na późniejszy sukces. Ondra
zrealizował też dobrze znany z innych biografii model kariery, w której ogromne
znaczenie miał ktoś, kogo spotkał na swojej życiowej drodze. Takimi motywatorami
bywają pierwsi trenerzy, dziadkowie, ale też rodzice, którzy zawsze byli
wyrozumiali dla ryzykownej pasji swojego syna i wspierali go w tym, co robi. Początkowe
fragmenty książki to świetny podręcznik dla wszystkich rodziców, którzy
chcieliby wspierać swoje dziecko w dążeniu do realizacji marzeń.