niedziela, 15 lipca 2012

Trzej niepokorni mistrzowie. Część III: JERZY PAWŁOWSKI

Wielki sportowiec, szablista wszech czasów, 5-krotny medalista olimpijski, 7-krotny mistrz świata, 14-krotny mistrz Polski, najlepszy sportowiec XXV i XXX-lecia PRL. Czy człowiek z taką laurką może mieć jakąś skazę na życiorysie? Tak, jeśli był jednocześnie agentem polskich służb specjalnych i CIA.

Tak właśnie wygląda życiorys Jerzego Pawłowskiego. Złoty medalista z Meksyku zmarł wprawdzie 11 stycznia 2005 roku, ale jego osoba wciąż wzbudza kontrowersje i odbierana jest przez kibiców dwuznacznie. Z jednej strony pamiętają oni o jego sukcesach i ogromnych umiejętnościach szermierczych, z drugiej trudno jest im zapomnieć o tym, że donosił polskim służbom na swoich kolegów i koleżanki z reprezentacji, a potem współpracował z amerykańskim wywiadem. Sympatii nie przysporzył mu też fakt, że mógł pozwolić sobie na poziom życia, który był nieosiągalny nie tylko dla zwykłych ludzi w czasach PRL-u, ale także dla wielu innych sportowców. O zmarłych powinno się mówić dobrze albo wcale, ale postaram się krótko przedstawić sylwetkę tego niezwykłego człowieka.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Trzej niepokorni mistrzowie. Część II: WŁADYSŁAW KOZAKIEWICZ

Fot. Ja Fryta, www.wikimedia.org
Każdy z pewnością słyszał o słynnym „geście Kozakiewicza” pokazanym radzieckim kibicom na Olimpiadzie w Moskwie w 1980 r.. Autorem „wała” był polski tyczkarz – Władysław Kozakiewicz, który w konkursie skoku o tyczce zdobył złoto, pokonując reprezentanta ZSRR – Wołkowa i ustanawiając jednocześnie rekord olimpijski i świata – 5,78 m. Zachowanie polskiego sportowca wymagało dużej odwagi, ale „Kozak” należał do osób z silnym charakterem.

Jak sam zresztą stwierdził w książce „Gest Kozakiewicza”, której autorem jest Ireneusz Pawlik, działał pod wpływem silnych emocji. Na stadionie znajdowało się 80 tys. kibiców, z czego gwizdało podczas jego skoku ok. 50 tys. Można zatem sobie wyobrazić, jak gęsta była atmosfera podczas konkursu. Kozakiewicz rywalizował z Wołkowem, kandydatem ZSRR do złota, stąd też wzbudzał w kibicach niechęć, co jest w miarę zrozumiałe. Niezrozumiałym jest jednak, dlaczego rosyjscy kibice gwizdali, kiedy wiadomo już było, że to Polak zdobędzie złoty medal. „Kozak” postanowił zaatakować rekord olimpijski i świata. Mimo przeraźliwych gwizdów zaliczył wysokość! „Wała” pokazał jednak widzom wcześniej, po skokach na wysokość 5,70 i 5,75 m. Mówiono mu o tym po konkursie, ale dopiero dzień po rywalizacji Kozakiewicz przypomniał sobie wszystko, kiedy francuski fotoreporter pokazał mu zdjęcia z zawodów.

sobota, 7 lipca 2012

Trzej niepokorni mistrzowie. Część I: ELŻBIETA DUŃSKA-KRZESIŃSKA

Fot. Jarosław Roland Kruk, www.wikimedia.org
Co łączy Elżbietę Duńską-Krzesińską, Jerzego Pawłowskiego i Władysława Kozakiewicza? Wszyscy byli mistrzami olimpijskimi. To jednak nie jedyny wspólny punkt w ich życiorysach. Całej trójce pozasportowe wydarzenia i krnąbrny charakter stanęły na drodze do osiągnięcia jeszcze większych sukcesów.

Takie wnioski można wysnuć po przeczytaniu poświęconych im książek. W przypadku „Złotej Eli”, jak nazywana była mistrzyni skoku w dal, chodzi o autobiografię „Zamiatanie warkoczem” wydaną w 1994 roku przez Oficynę Ypsylon. Historie szablisty wszech czasów i skoczka o tyczce kojarzonego ze słynnym „wałem” spisał swego czasu Ireneusz Pawlik – dziennikarz m.in. krakowskiego „Tempa”. Pierwsza biografia – „Jerzy Pawłowski – szpieg w masce” ukazała się na rynku w 1993 roku, a książka „Gest Kozakiewicza” wydana została rok później. Mimo niewielkiego odstępu czasu, jaki upłynął od wydania jednej do ukazania się drugiej, wydawca w obu przypadkach jest inny. Pozycję o Pawłowskim wydał Dom Wydawniczy Szczepan Szymański, a dzieło o „Kozaku” – Wydawnictwo Skorpion.