W miniony piątek zakończyła się akcja „Mój pierwszy mundial”. Zabawa
polegająca na przesyłaniu zdjęć pamiątek związanych z pierwszymi mistrzostwami
świata oraz opisów tych imprez spotkała się z ciepłym przyjęciem dziesięciu
uczestników, którzy wyczerpująco opowiedzieli o pięknych wspomnieniach z
dzieciństwa. Kto najbardziej urzekł autora bloga? Pora na krótkie podsumowanie
akcji.
Liczba osób, które zdecydowały
się wziąć udział w zabawie, nie powala może na kolana, ale przecież nie o ilość
chodzi, a jakość. Każdy z uczestników wykazał się dużą kreatywnością, ciekawie
opowiadając o tym wszystkim, co towarzyszyło pierwszemu mundialowi jego życia.
Dzięki temu powstała mozaika wspomnień związanych z przeróżnymi turniejami
mistrzowskimi – od Argentyny i 1978 roku, przez imprezę rozgrywaną w Meksyku w
1986 roku, a na mundialu w Niemczech sprzed ośmiu laty skończywszy.
Zgłoszenia wszystkich dziesięciu
kibiców na bieżąco pojawiały się na fan page’u bloga w serwisie Facebook. Każdy
konkursowy post został oznaczony hashtagiem #mojpierwszymundial – klikając w
niego lub wpisując go w wewnętrznej wyszukiwarce, możecie przyjrzeć się wszystkim
zdjęciom pamiątek, które przesłali uczestnicy. Większość z nich decydowała się
nawet na kilka fotografii, wiec zdecydowanie jest co oglądać i o czym czytać!
Tak w dużym skrócie wyglądały zgłoszenia (klikając na dane uczestnika, można zapoznać
się z przesłanym przez niego opisem):
Tak jak zaznaczyłem – każdy z
uczestników wykazał się dużą kreatywnością, dlatego wyłonienie zwycięzców nie
było łatwe. Ostatecznie zadecydowałem, że nagrody ufundowane przed Dom
Wydawniczy REBIS (książka oraz zdjęcia z autografem Harry’ego Redknappa) trafią
do Rafała z Góry oraz Zbyszka z Bystrej. Pierwszy z nich ujął mnie
interesującym opisem tego, jak śledził mistrzostwa świata we Francji w 1998
roku i jak w jego terminarzu w meczu finałowym padł wynik 3:0, tyle że dla
Brazylii. Choć wspomnienia drugiego ze zwycięskich uczestników były najkrótsze,
urzekł mnie w nich specyficzny, a zarazem ciekawy styl pisania oraz historia z
telewizorem Neptun, który „popłynął” na początku finałowego spotkania.
Muszę jednak podkreślić, że wszystkie
zgłoszenia były niezwykle interesujące i z uwagą je przeczytałem. Wybór dwóch
osób był niezwykle trudny i przyprawił mnie o spory ból głowy. Ktoś musiał
jednak wygrać - tym razem padło na Rafała i Zbyszka. Ocena i wybór
były wyłącznie subiektywne – decydowały detale, które zapadły mi w pamięć.
Dziękuję jednak pozostałym uczestnikom za włączenie się w akcję i przesłanie
zgłoszeń. Znalezienie pamiątek mogło dla niektórych być trudnym zadaniem, ale
mam nadzieję, że, podobnie jak w moim przypadku i tekstu o moich pierwszych mistrzostwach, przysporzyło sporo frajdy. O to tak naprawdę chodziło w akcji „Mój
pierwszy mundial”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz