Zaczynamy od najbardziej wyczekiwanej pozycji dla fanów koszykówki, czyli biografii Scottiego Pippena. 23 lutego na rynek trafi książka legendy Chicago Bulls „Bez krycia”, która niedawno ukazała się w Stanach Zjednoczonych i wywołała sporo kontrowersji. Koszykarz odniósł się w niej bowiem do głośnego serialu Netflixa „The Last Dance”, przedstawiając swój punkt widzenia i nie szczędząc przy tym krytyki Michaelowi Jordanowi. Dotychczas w mediach i w świadomości kibiców NBA dominował „jordanocentryzm” – to wersja najlepszego zawodnika w historii koszykówki przyjmowana była za jedyną słuszną, czemu nie można się specjalnie dziwić. „Jego Powietrzność” doczekała się w zasadzie kościoła wyznawców, którzy z trudem znoszą słowa krytyki pod adresem swojego idola. Pippen w swoich wspomnieniach porwał się więc na ich świętość, ale z pewnością warto poznać jego punkt widzenia na legendarny zespół Byków oraz przyczyny jego rozpadu. Oczywiście autobiografia „Bez krycia”, w której pisaniu pomógł Scottiemu Michael Arkush, nie traktuje wyłącznie o tym. Sportowiec pisze też o rodzinnych tragediach, braku zainteresowania ze strony skautów uniwersyteckich oraz wyjaśnia, „dlaczego w starciu z New York Knicks w trakcie play-offów w 1994 roku tuż przed końcem spotkania odmówił powrotu na boisko”, jak przeczytać można w opisie. Fanów NBA dodatkowo zachęcać raczej nie trzeba, więc na koniec dodam tylko, że książka liczy 464 strony, a jej okładkowa cena to 54,99 zł. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl znajdziecie ją jednak za niecałe 38 zł i z zakładką gratis, a co najważniejsze – otrzymacie ją od ręki. Za wypuszczenie na rynek tej pozycji odpowiada Wydawnictwo SQN, a tłumaczeniem autobiografii zajęli się Tymon i Michał Rutkowscy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą scottie pippen. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą scottie pippen. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 15 lutego 2022
Lutowe premiery (cz. 2)
Druga część najkrótszego miesiąca
w roku obfitować będzie w jedną mocną premierę i dwie pozycje, które z
pewnością zainteresują fanów literatury sportowej. Sprawdźcie, co wydawcy
przygotowali na najbliższe dni!
„Umysł mistrza. Jak myślą i
trenują najlepsi sportowcy świata” to kolejna z lutowych zapowiedzi. Książka
Jima Afremowa ukaże się 21 lutego nakładem Wydawnictwa Galaktyka. Tytuł oraz
podtytuł mówią w zasadzie wszystko, ale na pewno warto zwrócić uwagę na
nazwiska, które przewijają się w opisie. Nie, nie są to Michael Jordan, Roger
Federer czy Leo Messi, ale – tutaj zaskoczenie - Kareem Abdul-Jabbar i Novak
Djoković. To pozwala przypuszczać, że nie będzie to sztampowa lektura, co
gwarantuje też osoba autora, psychologa sportowego. Współpracował on w swojej
karierze z zawodnikami NBA, WNBA, NHL, NFL, a nawet UFC. Teraz swoim
doświadczeniem dzieli się w książce, której jednak nie kieruje wyłącznie do
profesjonalnych sportowców, ale do każdego. Ma w niej zdradzić przepis m.in. na
to, „jak rozwijać się w zespole i jednocześnie zachować pokorę”. Licząca 288
stron pozycja ma okładkową cenę 44,90 zł, ale w przedsprzedaży spokojnie
znajdziemy ją już kilkanaście złotych taniej. Tłumaczeniem publikacji zajął się
Piotr Pazdej, a książka w Stanach Zjednoczonych ukazała się już w 2015 roku.
Trzy lata później Afremow wypuścił na rynek podobną pozycję, ale traktującą o
umysłach młodych mistrzów. Ciekawe, czy doczekamy się jej tłumaczenia na język
polski.
piątek, 30 grudnia 2016
Piątka na piątek: Anegdoty z książki „Chicago Bulls. Gdyby ściany mogły mówić”
Swego czasu Kent McDill miał najlepszą posadę na świecie – przez 11 lat
był dziennikarzem akredytowanym przy Chicago Bulls. Nie byłoby w tym nic
nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że trafił na okres największych sukcesów klubu,
podczas którego Byki zdobyły sześć mistrzowskich tytułów w NBA i przeszły do
legendy koszykówki. O tym, jak naprawdę wyglądała drużyna z Michaelem Jordanem,
Scottiem Pippenem i Dennisem Rodmanem na czele, dziennikarz opowiedział po
latach w książce. Poznajcie pięć anegdot z pozycji „Chicago Bulls. Gdyby ściany
mogły mówić”.
1. Telefon od Jordana.
Wyobraźcie sobie, że na tyle
dobrze znacie Michaela Jordana, że gdy nie możecie się do niego dodzwonić, on oddzwania
do was, kiedy w końcu może rozmawiać. Nie robi tego jednak w zbyt odpowiednim
momencie, a na przykład o 7.00 rano w sobotę. Telefon odbiera zaspana żona i
wtedy ma miejsce następujący dialog, który w swojej książce przytacza w całości
Kent McDill:
Telefon znajdował się po jej stronie łóżka, więc to Janice odebrała.
„Halo” – powiedziała zaspanym głosem, w którym chyba można było wyczuć
lekkie poirytowanie.
„Czy mógłbym rozmawiać z Kentem?” – zapytał głos po drugiej stronie.
„A mogłabym wiedzieć, kto dzwoni?” – odpowiedziała pytaniem Janice.
„Michael Jordan” – usłyszała w odpowiedzi.
Janice przekazała mi słuchawkę ze słowami: „Twierdzi, że jest Michaelem
Jordanem”. Była przekonana, że to jakiś kumpel mnie wkręca.
Wziąłem telefon i usłyszałem, jak Jordan głośno się śmieje.
„Przepraszam” – powiedziałem.
„No co ty, bez przerwy mi się to zdarza” – odparł.
Komentarz jest tutaj
absolutnie zbędny.
2. Pudełko z butami jak mała lodówka.
Czy zabranie na pokład samolotu
pudełka z butami do gry w koszykówkę może stać się wydarzeniem, które wprawi w
rozbawienie wszystkich pasażerów? Tak, jeśli buty te należą do mierzącego 216
cm koszykarza i na pudełko mają napisane: „Rozmiar 55”.
W czasach gdy Kent McDill
towarzyszył Bullsom, zaprzyjaźnił się z zawodnikami na tyle, że ci zwracali się
do niego z przeróżnymi prośbami. Gdy Will Perude, środowy Byków, zapomniał
kiedyś butów na wyjazdowe spotkanie, poprosił dziennikarza, by ten zabrał je ze
sobą do samolotu (McDill odlatywał na mecz następnego dnia). Posłuchajcie tej
opowieści:
niedziela, 22 lutego 2015
Nadchodzi Byk
Fani Michaela Jordana mają się ostatnio dobrze! Po premierze znakomitej
biografii Króla Koszykówki autorstwa Rolanda Lazenby’ego, teraz mają okazję
zapoznać się z życiem MJ-a w jeszcze innej formie. Timof comics zdecydowali się
wydać w Polsce graficzną powieść „Michael Jordan. Nadchodzi Byk” Wilfreda
Santiago i trzeba przyznać, że to bardzo ciekawa propozycja dla kibiców.
Na wstępie zaznaczę, że nie
jestem znawcą komiksów. Moja styczność z tym gatunkiem kończy się na kilkudziesięciu
numerach „Kaczora Donalda”, które przeczytałem w dzieciństwie. Mimo że komiks sportowy
jest czymś, co w polskiej literaturze funkcjonuje od dosyć dawna (chociażby w
1975 roku ukazało się dzieło „Od Walii do Brazylii” poświęcone piłkarskim mistrzostwom
świata z 1974 roku), nigdy nie interesowałem się tego typu pozycjami. Jak się
okazuje, wiele traciłem, co uświadomiła mi lektura graficznej powieści „Nadchodzi
Byk”. Nie będę się oczywiście tutaj silił na porównanie tego komiksu z innymi, gdyż
zwyczajnie nie pozwala na to stan mojej wiedzy. Mogę za to napisać o moich
odczuciach jako fana literatury sportowej, dla którego dzieło Wolfreda Santiago
było ciekawą odmianą od niemal w stu procentach pisemnego przekazu.
Mieszanka wybuchowa
Już sama nazwa komiksu: „powieść
graficzna”, wskazuje, że nie jest to wyłącznie obrazkowy zapis najważniejszych
momentów w życiu Michaela Jordana. W pozycji „Nadchodzi Byk” rzeczywistość
przeplata się z fikcją, a autor bardzo oryginalnie buduje historię Króla
Koszykówki – zachowuje wydarzenia, które faktycznie miały miejsce, dodając
jednocześnie sporo od siebie. Dzięki temu komiks zyskuje na atrakcyjności, gdyż
intryguje doskonale znaną historią, która jednak jest pisana na nowo. Santiago
na swój sposób przedstawia kulisy różnych sytuacji, prezentując chociażby kilka
scen rozmów Michaela z Juanitą czy sceny z jego dzieciństwa. Według własnych
wyobrażeń tworzy więc postać Króla Koszykówki, nadając mu wiele pozytywnych
cech. Widać, że autor jest wielkim fanem Jordana, ale nie wpływa to źle na odbiór
komiksu, gdyż czytelnik ma świadomość, że przedstawiony obraz zawodnika nie
jest w stu procentach zgodny z rzeczywistością.
piątek, 9 stycznia 2015
Życie Michaela Jordana
Amerykanie mają to do siebie, że jak coś robią, to z rozmachem. Swoich
bohaterów, także sportowych, otaczają szczególną czcią, tworząc z ich biografii
prawdziwe encyklopedie. Do tego gatunku zalicza się pozycja „Michael Jordan.
Życie” napisana przez Rolanda Lazenby’ego. Książka stanowi kompleksową próbę
ujęcia fenomenu, jakim jest niewątpliwie człowiek noszący dumny tytuł króla koszykówki.
Najnowsza z biografii Michaela
Jordana to książka długo wyczekiwana przez wszystkich kibiców basketu.
Wprawdzie dotychczas ukazały się w Polsce aż cztery publikacje poświęcone Jego
Powietrzności (więcej o nich w tym artykule), ale ostatnia z nich do sprzedaży
trafiła ponad 13 lat temu. Wszystkie cztery pozycje stały się w ostatnim czasie
białymi krukami, za które na aukcjach internetowych żądano kwot sięgających
nawet do 200 złotych. Fanów MJ-a musiała więc ucieszyć informacja, że 24
listopada do sprzedaży trafiła pozycja „Michael Jordan. Życie”. Radość musiała
być tym większa, że książka, za której polskie wydanie zabrało się Wydawnictwo Sine
Qua Non, uznawana jest powszechnie za najlepszą biografię tego wyjątkowego
koszykarza, jaka kiedykolwiek powstała. Przed sięgnięciem po nią spotykałem się
właściwie z samymi pozytywnymi recenzjami, ale muszę przyznać, że pochlebne
opinie są jak najbardziej uzasadnione. Publikacja Rolanda Lazenby’ego to
kapitalna opowieść, którą mimo ogromnej objętości czyta się z zapartym tchem.
Muhammad Ali wymięka
Pierwszą rzeczą, która w
przypadku tej biografii rzuca się w oczy, jest jej objętość. Pozycja „Michael
Jordan. Życie” liczy ponad 670 stron, a prawie każda z nich jest gęsto zapisana
drobnym drukiem. Kiedy przed rokiem czytałem ponad 600-stronicową książkę
Thomasa Hausera „Muhammad Ali. Moje życie, moja walka”, myślałem, że nie da się
napisać obszerniejszej biografii. Lazenby udowodnił, że wręcz przeciwnie i nie
ma przypadku w tym, że publikację o jednej z najwybitniejszych postaci w
historii sportu przebiła… pozycja o innej sportowej gwieździe, co nie bez
znaczenia – również pochodzącej ze Stanów Zjednoczonych. Jordan był i jest
człowiekiem tak fascynującym, że na temat jego życia udało się stworzyć niezwykle
obszerną książkę, którą w żadnym momencie nie wydaje się nudna. Biografia MJ-a
powinna wyznaczać standardy pisania o sportowcach, gdyż stanowi dzieło ujmujące
główną postać w sposób kompleksowy i szczegółowy, a zarazem niezwykle
obiektywny.
Etykiety:
basketball,
biografia,
koszykówka,
michael jordan,
michael jordan życie,
muhammad ali,
nba,
phil jackson,
roland lazenby,
scottie pippen,
sine qua non,
thomas hauser,
usa,
życie
czwartek, 23 stycznia 2014
"Dream Team"
Jeden zespół, jeden turniej, dwunastu wyjątkowych zawodników. „Dream
Team” to drużyna niepowtarzalna, jednorazowa, sportowy fenomen, którego nie da
się w żaden sposób skopiować. Historię koszykarskiej reprezentacji USA, która
zagrała na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie, postanowił przedstawić Jack
McCallum. Co z tego wyszło? Bardzo dobra książka, będąca lekturą obowiązkową
każdego fana NBA.
Przed sięgnięciem po dzieło
dziennikarza „Sport Illustrated” o „Dream Teamie” widziałem tyle, ile każdy przeciętny
fan sportu. Nie należę do pokolenia, które śledziło rozgrywki NBA w Telewizji
Polskiej. Nie pamiętam słynnych słów Włodzimierza Szaranowicza: „Hej, hej, tu
NBA!”. W czasach, kiedy ten cytat elektryzował tysiące kibiców, ja nie miałem
możliwości śledzenia popisów amerykańskich koszykarzy. Kiedy trwały Igrzyska
Olimpijskie w 1992 roku, miałem niecałe półtora roku. Ale o „Dream Teamie” w
końcu musiałem się dowiedzieć. Nie sposób interesować się sportem i nie znać
drużyny, w której razem występowali Michael Jordan, Ervin ‘Magic’ Johnson,
Scottie Pippen i Larry Bird. Przeczytałem swego czasu książkę „Szaleństwo w Barcelonie” Andrzeja Makowieckiego, korespondenta, który w Hiszpanii śledził
rywalizację sportowców i później opisał jej kulisy. Z tej publikacji sporo
dowiedziałem się o reprezentacji USA, która zdominowała olimpijski turniej
koszykarski, ba, nawet całe igrzyska. Były to tak naprawdę jedynie szczątkowe
informacje w porównaniu z tym, co w swoim dziele zawarł Jack McCallum.
Subskrybuj:
Posty (Atom)