wtorek, 7 lipca 2015

Tadeusz Olszański wystawia igrzyskom rachunek

Coraz mniej takich książek na naszym rynku. Wielka szkoda, bo opinie autorów, którzy mają coś ciekawego do przekazania, warto zgłębiać. Tak jak najnowsze dzieło Tadeusza Olszańskiego: „Rachunek za igrzyska, czyli co się stało ze sportem?”. To pożyteczna i skłaniająca do refleksji lektura, która uświadamia, jak wielkim biznesem stał się współczesny sport.

Mimo że rynek książek sportowych rozwija się w naszym kraju niezwykle dynamicznie, zdominowany jest przede wszystkim przez biografie. Oczywiście trudno to zjawisko rozpatrywać negatywnie, ale porównując to, co trafia obecnie do księgarni, z tym, co lądowało na półkach jeszcze kilkanaście lat temu, widać wyraźną różnicę. Publikacji doświadczonych dziennikarzy, którzy byli świadkami wyczynów kilku pokoleń sportowców, coraz mniej. Brakuje książek, które stanowiłyby próbę ujęcia sportu w szerszym, całościowym kontekście, dlatego po każdą nowowydaną pozycję tego typu sięgam z wielką ochotą. Nie inaczej było z „Rachunkiem za igrzyska”, czyli najnowszym dziełem Tadeusza Olszańskiego. Autor związany m.in. ze „Sztandarem Młodych”, „Sportowcem” i „Polityką” słynie z pisania książek. Do tej pory wydał ich już co najmniej kilka, od „Magii sportu” poczynając, a na „Mojej osobistej historii olimpiad” kończąc. Warto ponownie przekonać się, co ma do przekazania.

Od Carlo Airoldiego do Cristiano Ronaldo
Tym razem Olszański nie zdecydował się na typowe dla jego wcześniejszych publikacji wspomnienia z wydarzeń sportowych. Nie relacjonuje igrzysk lub innych imprez, na których był, ale wystawia za nie rachunek. Na blisko 120 stronach uświadamia czytelnika, jak wielkie zmiany zaszły w nowożytnym sporcie. Jak sam pisze w krótkim wstępie, tą książką próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie: „W którym momencie szczytne olimpijskie citius, altius, fortius – szybciej, wyżej, mocniej – zamieniło się w wyłącznie jedno: więcej i jeszcze więcej?”. Zafrasowanie autora wydaje się jak najbardziej zasadne, gdyż dzisiejszy sport, którym rządzi pieniądz, daleki jest od szlachetnych idei barona Pierre de Coubertina. Jak jednak zaznacza Tadeusz Olszański, deprecjacja wartości w sporcie nie nastąpiła wcale w ostatnich latach. Proces ten zaczął się znacznie, znacznie wcześniej, co autor udowadnia, przyglądając się historii nowożytnych olimpiad i kolejnym negatywnym zjawiskom im towarzyszącym.

Zaczyna się już od pierwszych igrzysk, czyli tych zorganizowanych w 1896 roku w Atenach. Olszański opowiada historię Włocha Carlo Airoldiego, który postanowił wystartować w maratonie. Z racji tego, że Italia nie wysyłała do stolicy Grecji ekipy, biegacz postanowił udać się tam… piechotą! Podróż zajęła mu 39 dni i obfitowała w różne trudności, ale dopiął swego. Pojawił się na miejscu, gdzie witany był z otwartymi ramionami. Tylko początkowo. Kiedy okazało się, że wcześniej brał udział w biegach, za które otrzymywał nagrody, został zdyskwalifikowany tuż przed startem. Na nic zdał się jego lament i próby przekonania, że przebył tak długą drogę nie po pieniądze, ale aby wystąpić dla swojego kraju. Nie mógł wziąć udziału w igrzyskach, ponieważ w myśl przepisów nie był amatorem. Maraton wygrał Grek Spiridion Louis, na czym, co istotne, bardzo zależało gospodarzom, którzy naciskali na wykluczenie głównego konkurenta. Tak właśnie, blisko 120 lat temu, doszło do pierwszych nieczystych zagrań, które wkrótce, w erze współczesnych gwiazd pokroju Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego, stały się chlebem powszednim.

Niekończąca się lista
Na kolejnych stronach książki autor opisuje kolejne wydarzenia, które wpłynęły na degrengoladę sportu. W każdym z 14 krótkich rozdziałów Olszański skupia się na jednym aspekcie tego postępującego procesu. Jest o zasadzie fair play, a w zasadzie zaniku takich zachowań we współczesnej rywalizacji sportowej, w imię osiągnięcia celu i sukcesu za wszelką cenę. Jest o dopingu, konfliktach dyplomatycznych wywołanych przez sport, powiązaniach z polityką, wojnach, bojkotach i zamachu terrorystycznym w Monachium. Autor do rachunku za igrzyska dopisuje także postępujące zjawisko agresji, której coraz częściej jesteśmy świadkami podczas meczów i zawodów, na liście umieszcza także dążenie do przekraczania ludzkich możliwości nawet za cenę śmierci w celu bicia kolejnych rekordów czy gigantomanię i merkantylizację. Rachunek jest bardzo długi, ale wystawiony jak najbardziej zasłużenie.

Najnowsza książka Tadeusza Olszańskiego to bowiem bardzo interesująca próba ujęcia drogi, jaką przeszedł sport. Od pierwszych igrzysk, w których udział brała niewielka liczba uczestników, po trwające długie tygodnie imprezy, w których udział corocznie bierze coraz więcej sportowców. Od rywalizacji, w której liczył się człowiek, po konkurowanie na wszystkich płaszczyznach o jak największe pieniądze. Autor zgrabnie opisał to, co stało się ze sportem i wpływu na pozytywną ocenę końcową nie mają nawet drobne niedociągnięcia językowe czy nieścisłości (choćby informacja o tym, że Materazzi w finale mundialu obraził matkę i żonę Zidane’a, a nie jego siostrę, jak było w rzeczywistości). Gorąco poleciłbym więc „Rachunek za igrzyska”, gdyby nie podstawowy problem – książka nigdy nie trafiła do otwartej sprzedaży i nie było jej w księgarniach. Wielka szkoda, bo brązowy Wawrzyn Olimpijski przyznany za to dzieło w 2012 roku był wyróżnieniem jak najbardziej uzasadnionym. Cieszę się, że byłem jedną z osób, która mogła zapoznać się z tą wartościową książką.

CZYTAJ TAKŻE:

6 komentarzy:

  1. Olszański ma na koncie chyba kilkadziesiąt pozycji? (mam tylko "Gola" z 86)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczyłem dokładnie, więc napisałem, że co najmniej kilka. Pewnie będzie kilkanaście, może nawet faktycznie kilkadziesiąt. Do głowy przychodzi mi od razu kilka tytułów: "Magia igrzysk", "Magia sportu", "Moja osobista historia olimpiad", itd.

      Usuń
  2. Jak zdobywa się książki, które nie trafiają do otwartej sprzedaży? I dlaczego tak jest? Autorom chyba bardziej opłacałoby się, gdyby książka znalazła się w księgarniach.

    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się złożyło, że mamy z Tadeuszem Olszańskim wspólnego znajomego, który odezwał się do autora i zdobył dla mnie książkę. :)

      Usuń
  3. Jest jakaś możliwość zdobycia tej książki, albo szansa ze pojawi się w księgarniach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie... Trzeba się kontaktować z autorem, ale ja sam nie mam do niego kontaktu (udało mi się dostać książkę dzięki jego znajomemu).

      Usuń