Na tę książkę czekał chyba każdy polski kibic. Kiedy jeden z
najlepszych piłkarzy w kraju i kapitan reprezentacji, mający za sobą mocną
życiową historię, szykuje się do wydania biografii, musi być ciekawie. I
faktycznie jest, ale trudno pozycję zatytułowaną „Kuba” uznać za dzieło w pełni
obiektywne i kompletne.
Na wstępie warto wyjaśnić kilka
kwestii związanych z formą książki. „Kuba” nie jest autobiografią
Błaszczykowskiego. Nie jest to pozycja w stylu „Spalonego” czy też „ZaSYPAnego”,
gdzie współautorzy starali się sprawić wrażenie, że przemawia do nas piłkarz, a
sami pozostawali w cieniu (skąd wzięło się określenie „ghostwriter”). Małgorzata Domagalik podążyła inną drogą i uczyniła z siebie
jedną z bohaterek książki. Tak naprawdę bliższe prawdzie byłoby stwierdzenie,
że to po prostu jej dzieło, pisana przez nią biografia Błaszczykowskiego, na
którą ten dał przyzwolenie. Bo to dziennikarka jest autorką wstępu, bo to ona
prowadzi narrację w kolejnych rozdziałach, oddając od czasu do czasu głos
członkom rodziny piłkarza, jego znajomym i trenerom, bo to ona przeprowadzała
liczne rozmowy z Kubą, których dokładny zapis znalazł się w książce. Domagalik
jest w tej publikacji dużo (momentami można odnieść wrażenie, że nawet za
dużo), ale nie jest to nowość – dosyć często autorzy biografii decydują się na
podobny zabieg. Było tak chociażby w przypadku pozycji „Henning Berg. Z Manchesteru do Warszawy”, którą niedawno recenzowałem na blogu.
Niczym dokument filmowy
Pod tym względem książka nie
odbiega więc od standardów, ale jest dosyć specyficzna w swojej budowie. Mamy
bowiem odautorski tekst pisany przez Małgorzatę Domagalik, czyli główną
narrację, są cytaty na szarym tle pochodzące z prasy i innych mediów, są
przytaczane obszernie (ale nie wplatane w tekst) wypowiedzi rozmówców oraz są
wywiady autorki z Kubą Błaszczykowskim, wyróżnione inną czcionką. Wszystkie te
części są wyraźnie od siebie oddzielone, z czym, przyznam szczerze, spotykam
się po raz pierwszy. Nie czyta się tego źle, wprowadza to ład, ale mimo
wszystko rzutuje na odbiór biografii. Dużo trudniej jest bowiem spisać historię
w ciągłej formie, utrzymując równowagę między własnymi słowami, cytatami innych
osób, materiałami prasowymi i wypowiedziami głównego bohatera. To udało się
świetnie na przykład Ronaldowi Rengowi, kiedy spisywał historię Roberta Enke. W
przypadku „Kuby” jest inaczej i odniosłem wrażenie (nie wiem, czy taki był
zamysł?), że książka przybrała przez to charakter scenariusza telewizyjnego
dokumentu. Czytając ją, oczami wyobraźni widziałem siedzącego na krześle
Jerzego Brzęczka czy Dawida Błaszczykowskiego, którzy do kamery opowiadają o
swoim krewnym.
Forma książki jest specyficzna,
ale oryginalne jest również podejście do tematu. Jak na biografię piłkarza w
publikacji stosunkowo niewiele jest wątków… stricte piłkarskich, boiskowych.
Paradoksalnie to jednak duża zaleta, gdyż autorka nie jest dziennikarską
sportową. To czuć, bowiem gdy już pisze o futbolu, zdarzają się jej wpadki,
takie jak przekonanie, że trybuny stadionów na całym świecie nazywane są żyletami
lub pisanie z myślą o Guardioli „Pepe”, a nie „Pep”. Małgorzata Domagalik
futbolową rzeczywistość postrzega na swój sposób, co unaocznia się szczególnie
w ostatnim rozdziale, o czym jednak za chwile. Dobrze się więc stało, że w
biografii redaktor naczelna „Pani” skupiła się przede wszystkim na prywatnej
sferze życia Błaszczykowskiego. Nie czarujmy się – to właśnie ona przyciąga
kibiców i nie chodzi tutaj wyłącznie o wielką tragedię, która spotkała Kubę w
dzieciństwie. Piłkarz od zawsze jawił się jako postać zamknięta w sobie i
dopiero teraz mamy szansę poznać jego prawdziwą osobowość. Pod tym względem pozycja
„Kuba” jest naprawdę bardzo wartościowa i to zdecydowanie jej największa zaleta
– pokazuje, jakim człowiekiem jest główny bohater i jak to się stało, że mimo
przeciwności stał się jednym z najlepszych polskich piłkarzy.
Portret psychologiczny
Ciekawych wątków sportowych jest
w książce jak na lekarstwo, ale kilka interesujących historii można znaleźć.
Świetna jest na przykład opowieść Jerzego Brzęczka o tym, jak polecił Kubie po
strzelonym golu rzucić się w ramiona Kloppa. Stosunki między piłkarzem a
trenerem były chłodne, więc wujek zawodnika wpadł na pomysł, jak je poprawić,
co okazało się trafionym działaniem. Inna ciekawostka to opowieść o tym, jak
Błaszczykowski był traktowany, gdy trafił do młodzieżowej szkółki Górnika
Zabrze i zamieszkał w internacie. To z kolei smutna historia, gdyż uświadamia,
ile talentów zmarnowało się przez głupie zachowanie rówieśników oraz brak kontroli
ze strony szkoleniowców i działaczy. Ciekawe piłkarskie wątki można jednak
policzyć na palcach jednej ręki. Zdecydowanie więcej jest świetnych fragmentów
odnoszących się do usposobienia Kuby i jego życiowych doświadczeń: zawadiacki
charakter, skłonność do agresji, nieumiejętność przegrywania, ale też działalność
charytatywna, brak sodówki i spełnianie się w roli męża i ojca. O tym wszystkim
na konkretnych przykładach opowiadają członkowie rodziny i znajomi Błaszczykowskiego,
a swoje dokładają trenerzy i piłkarze: Jurgen Klopp, Adam Nawałka, Franciszek
Smuda, Waldemar Fornalik, Matts Hummels i Sebastian Kehl, których wypowiedzi
też znajdziemy w książce.
To wszystko jednak nic w
porównaniu z rozdziałami poświęconymi TEMU dniu. Dniu, w którym Kuba w jednej
chwili stracił matkę oraz ojca. Narracja prowadząca do tej tragedii jest
budowana niezwykle umiejętnie – dowiadujemy się o tym, jakimi ludźmi byli
rodzice piłkarza, później czytamy o sygnałach, które zwiastowały najgorsze, a
na końcu dowiadujemy się, jak wydarzenie, którego świadkiem był Kuba, wpłynęło
na jego psychikę. Tutaj oddanie głosu rodzinie (z której zdecydowanie
najciekawszą postacią jest babcia Felicja Brzęczek) jest kapitalnym zabiegiem.
Czytelnik wie, co się za chwilę wydarzy, ale odczuwa niepokój i lęk przed
przewróceniem kolejnej kartki. Tak jakby to miało coś zmienić, cofnąć czas i
zapobiec morderstwu Anny Błaszczykowskiej przez męża. Tutaj Małgorzata
Domagalik spisała się świetnie, ale nie byłoby to możliwe, gdyby wcześniej nie
zdobyła zaufania nie tylko Kuby, ale też jego rodziny. Nie mam wątpliwości, że
przed żadnym dziennikarzem sportowym piłkarz tak by się nie otworzył. To
pomogło stworzyć ciekawy i dogłębny portret psychologiczny Błaszczykowskiego, co
jest największą wartością książki. Stało się też jednak przyczyną braku
obiektywizmu autorki, który unaocznił się szczególnie w ostatnim
rozdziale.
„Nie kopie się leżącego, prawda?”
Poświęcony został on opasce
kapitańskiej reprezentacji Polski i decyzji selekcjonera Nawałki o tym, że
zostanie ona na stałe przekazana Robertowi Lewandowskiemu. Jak łatwo się
domyślić, Małgorzata Domagalik staje w tej sprawie po stronie Kuby. To w pełni
zrozumiałe, gdyż nawiązała bardzo bliskie relacje z piłkarzem, podziwia go,
uważa, że na opaskę, którą dotychczas nosił, nadal zasługuje. Ta stronniczość
zaczyna jednak denerwować, gdyż autorka od początku do końca stara się
przekonać czytelnika, że ta decyzja była zła (używając chociażby bezpośredniego
zwrotu: „Nie kopie się leżącego, prawda?”), podobnie jak moment na jej
przekazanie. Mimo że wcześniej Błaszczykowski opisywany był jako człowiek,
którego przeciwności losu motywują do walki, nagle staje się zawodnikiem,
którego taka sytuacja może pogrążyć. Kłóci się to z obrazem piłkarza, który
czytelnik ułożył w głowie na podstawie poprzednich rozdziałów. Ale najbardziej
denerwuje ignorowania argumentów przemawiających za tą decyzją – ani słowa o odmienionym
obrazie gry reprezentacji, brak próby zrozumienia, że obrana koncepcja okazała
się skuteczna, czy wreszcie ledwie liźnięty temat relacji Błaszczykowskiego z
Lewandowskim, który odgrywa tutaj niebagatelną rolę.
„Kuba” jest więc lekturą dwojaką,
ale trzeba przyznać, że taką musiał być. Dzięki książce poznajemy wreszcie
reprezentanta Polski prywatnie i to ogromna zaleta. Tragedia z dzieciństwa i jej
wpływ na całe życie Kuby, opisane zostały bardzo dokładnie. Nie byłoby to możliwe,
gdyby Małgorzata Domagalik nie stała się niemal częścią rodziny Błaszczykowskich.
To jednak niosło za sobą konsekwencje w postaci niezachowania dystansu w
spornych kwestiach, co było szczególnie widoczne w przypadku fragmentów o opasce
kapitańskiej czy niesławnych biletach dla rodzin piłkarzy na EURO 2012. Czy warto sięgnąć po tę
książkę? Zdecydowanie. Powiem więcej – to jedna z tych lektur, które trzeba przeczytać.
Pod względem informacji piłkarskich nie znajdziemy w niej wielu odkrywczych rzeczy,
ale na pewno pozwala ona poznać prawdę o jednym z najlepszych polskich
zawodników ostatnich lat. Przynajmniej tę prawdę, którą w tym momencie Kuba i
jego bliscy postanowili na jego temat przekazać.
CZYTAJ TAKŻE:
Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńWarto, naprawdę. Mimo wszystkich minusów, o których pisałem.
UsuńKsiążka na razie czeka na biurku na swoją kolej, a po tej recenzji tym bardziej nie mogę się doczekać. Na czytanie zawsze jest za mało czasu :)
OdpowiedzUsuńTo niestety największy problem. Ja mam teraz taki: co tutaj wybrać? Dziekan, Kopalnia II, Platini, Li Na, Dudek, St. Pauli, a może jeszcze coś innego? ;)
UsuńPrzeczytałem.... fakt książka inna niż wszystkie. .. ale widać jak ludzie mało wiedzą o Kubie i krzywdzące są o nim opinie. Wiele wątków na mnie zrobiło wrażenie począwszy od tragedii z dzieciństwa po jego wielką pomoc charytatywna o której praktycznie nikt nie wie. POLECAM
UsuńPrzeczytałem.... fakt książka inna niż wszystkie. .. ale widać jak ludzie mało wiedzą o Kubie i krzywdzące są o nim opinie. Wiele wątków na mnie zrobiło wrażenie począwszy od tragedii z dzieciństwa po jego wielką pomoc charytatywna o której praktycznie nikt nie wie. POLECAM
OdpowiedzUsuńZgodzę się, dzięki tej książce poznajemy to, o czym wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Fakt, nie ma w niej za bardzo drugiej strony medalu, czyli jakichś wad Kuby (oprócz spóźniania się, ale to jest raczej przedstawione życzliwie), krytycznego spojrzenia na jego osobę, ale przeczytać na pewno warto.
UsuńO! To może być naprawdę ciekawe!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pasja. Moja biblioteczka sportowa jest niestety mała, ale z każdym rokiem powiększa się.
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie: Na jakich stronach int. można zaopatrzyć się w książki sportowe, bo w okolicznych księgarniach już pustki ...
Każdy kiedyś zaczynał od pierwszej książki. ;) Jeśli chodzi o ofertę sportową, polecam www.labotiga.pl - jest tam bardzo duży wybór książek, a obecnie trwa nawet promocja i można sporo pozycji nabyć w naprawdę niskich cenach. Poza tym sendsport.pl czy sklep.weszlo.com.
Usuń