sobota, 6 października 2012

Sport i polityka

Polityka i sport. Sport i polityka. Te dwie dziedziny życia bardzo często występują obok siebie bądź też wzajemnie się przeplatają. Nic zresztą dziwnego, ich związki są stare jak świat. Ma to również proste przełożenie na literaturę sportową. Wprawdzie w każdej książce o sporcie znajdzie się coś z polityki, nie sposób bowiem nazwać czegokolwiek mianem „apolitycznego”, ale są wydawnictwa w całości poświęcone związkom sportowej rywalizacji i polityki. Dzisiaj kilka słów o najciekawszych z nich.

"Igrzyska w Berlinie" to jedna z tych
pozycji, których czytanie jest czystą
przyjemnością.
Pierwszą tego typu pozycją, którą przeczytałem, była zdaje się książka „Igrzyska w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen”. Dzieło autorstwa Guya Waltersa ukazało się w Polsce nakładem wydawnictwa Rebis w 2008 roku. Było to na krótko przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie, które, jak zapewne wszyscy doskonale pamiętają, były bardzo mocno związane z polityką. Krytykowano przyznanie Chinom prawa do organizacji najważniejszej sportowej imprezy świata, argumentując to nagminnym łamaniem przez to państwo praw człowieka. Głośna była również sprawa wolnego Tybetu i nawoływania do bojkotu igrzysk w imię jedności z Tybetańczykami. Skończyło się tak, jak się skończyć musiało – olimpijskie zmagania odbyły się zgodnie z planem, od czasu do czasu dostarczając jedynie politycznych kontrowersji, jak chociażby podczas ceremonii otwarcia, kiedy to śpiewającą dziewczynkę zastępowała na stadionie inna, gdyż tamta była według organizatorów „zbyt brzydka”, aby pokazać ją światu. Kwestie polityczne pojawiają się przy okazji każdych igrzysk olimpijskich, ale cztery lata temu było ich rzeczywiście bardzo dużo. Nic to jednak w porównaniu z Igrzyskami, które odbyły się w 1936 roku w Berlinie.

O nich właśnie pisze Guy Walters w swojej książce. Wydaje się, że Rebis wybrał idealny moment na tego typu publikację, choć sam sięgnąłem po tę pozycję nieco później, już po zakończeniu pekińskich igrzysk. Muszę jednak przyznać, że książka spełniła moje oczekiwania. Mimo sporej liczby stron (gęsto zapisane 363 strony), autorowi udało się nakreślić kompleksowy obraz przedwojennych lat, dzięki któremu czytelnik w łatwy sposób może zrozumieć mechanizmy działania ówczesnych sportowych działaczy i polityków, jednocześnie sprawiając, że czytanie nie staje się nudne. Walters przy opisywaniu berlińskich igrzysk cofa się kilka lat wstecz, objaśniając, że już sama decyzja o przyznaniu tej sportowej imprezy ówczesnej III Rzeszy była wynikiem politycznych nacisków i korupcji, której uległ sam twórca nowożytnych igrzysk – baron Pierre de Coubertin. Autor sięga przy tym do wielu źródeł, takich jak czasopisma, dzienniki, listy, archiwa czy wywiady z osobami, które pamiętają tamte wydarzenia, dzięki czemu jego przekaz staje się dokładny i wiarygodny. Walters opisuje nie tylko to, co działo się przed igrzyskami oraz w ich trakcie, pisze też o tym, co wydarzyło się później, zauważa konsekwencje, przytacza losy bohaterów olimpijskich zmagań 1936 roku. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się, jak Jesse Owens pokrzyżował plany Hitlerowi, jak to się stało, że flagi III Rzeszy wisiały swobodnie obok olimpijskich i nikomu to nie przeszkadzało, a także jak to możliwe, że olimpijscy działacze pozostawali głusi na doniesienia o antysemickiej polityce Hitlera, powinien koniecznie zajrzeć do tej książki. Ciekawych historii jest tam co niemiara, a pochłanianie kolejnych kartek jest czystą przyjemnością.

Wprawdzie „Igrzyska w Berlinie” to dzieło zagranicznego autora, ale Polacy w kwestii książek sportowo-politycznych też mają się czym pochwalić. Można nawet powiedzieć, że znalezienie tego typu pozycji w polskiej sportowej literaturze nie stanowi większego problemu. Mowa tutaj oczywiście o książkach wydanych po roku 1989, które nie są przesiąknięte komunistyczną propagandą. Wymienię ich kilka, skupię się na najciekawszych, gdyż na opisanie wszystkich nie starczyłoby miejsca.

"Biało-zielona 'Solidarność'" to jedna z
nielicznych książek o kibicach. która
ukazuje ich w pozytywnym świetle.
Z pewnością książką, którą można z pełną odpowiedzialnością polecić, jest „Biało-zielona Solidarność”. Jej autorem jest ks. Jarosław Wąsowicz, ale niech nikogo nie zmyli fakt, że została napisana przez duchownego. Nie traktuje bynajmniej o walce Kościoła z komuną, ale o tym, jak kibice Lechii Gdańsk starali się walczyć z jedynym i słusznym ustrojem. Jarosław Wąsowicz, zanim został księdzem, stał się bowiem zagorzałym kibicem gdańskiego klubu. Nie, nie było tak, że autor szedł na czele tłumu kibiców Lechii, którzy ścierali się z oddziałami ZOMO i MO na stadionie czy w mieście podczas manifestacji. Ksiądz oddaje głos kibicom, działaczom „Solidarności”, ludziom, którzy opisują te wydarzenia „od środka”. To niewątpliwy plus książki, gdyż narracja trzecioosobowa nie byłaby tak dynamiczna i ciekawa. Duży wkład w zbieranie materiałów i prace nad „Biało-zieloną Solidarnością” miał Tadeusz Duffek – prezes Stowarzyszenia Kibiców „Biało-zieloni”, członek (podobnie jak Wąsowicz) Federacji Młodzieży Walczącej, oddany kibic Lechii, który zmarł w 2005 roku, jeszcze przed wydaniem dzieła. Ks. Jarosław Wąsowicz jemu zresztą dedykuje książkę. Obok oddania głosu naocznym świadkom antykomunistycznych manifestacji (m.in. Jacek Kurski, Roman Zieliński – kibic Śląska Wrocław, autor „Pamiętnika kibica” i „Ligi chuliganów”, Jerzy Jastrzębowski – trener Lechii), na plus zaliczyć trzeba również rozdział „Prasówka”, w którym autor przedstawia fragmenty gazet, wywiadów czy informacje z portali internetowych odnoszące się do tamtych wydarzeń. Naprawdę polecam tę książkę, bo pokazuje, że stadion Lechii, obok kościoła św. Brygidy i gdańskiej stoczni, był w latach 80. jedną z oaz demokracji, gdzie można było wyrazić swoje poglądy i zamanifestować sprzeciw. Kibice Lechii mieli swój udział w walce z komunistycznym ustrojem i ta pozycja jest tego udokumentowaniem. Opis najważniejszych wydarzeń tamtych lat, takich jak pojawienie się podczas meczu Lechia – Juventus na gdańskim stadionie samego Lecha Wałęsy, które spowodowało aplauz trybun, przemycenie i wywieszenie podczas meczu z Ruchem Chorzów transparentu nawołującego do bojkotu wyborów z 13 października 1985 roku czy liczne starcia kibiców i jednocześnie zwolenników oraz działaczy „Solidarności” na ulicach Gdańska, dodają książce kolorytu i sprawiają, że staje się niezwykle interesującym obrazem opozycji. Ta niezwykle wartościowa pozycja wydana przez wydawnictwo Finna w 2006 roku powinna stać się lekturą obowiązkową każdego patrioty.

Jeśli chodzi o polską literaturę sportową, która w dużej mierze dotyczy również polityki, dominują dwojaka tematyka. Pierwszym tematem, który podejmowany jest najczęściej, to sport w PRL-u i wszystkie jego powiązania z ówczesnym ustrojem. Od opisu opozycji i walki z systemem („Biało-zielona Solidarność”) po wpływ ówczesnych władz na przebieg sportowej rywalizacji. Ta druga kwestia poruszana jest nawet częściej. Podejmuje ją chociażby Artur Cegiełka w książce „Działania MSW wokół olimpijskich zmagań Moskwa ‘80”. Pozycja wydana przez Instytut Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w 2011 roku, to praca naukowa absolwenta tej uczelni. Autor opisuje temat ze szczególnym uwzględnieniem roli środków masowego przekazu, która była niezwykle istotna w kontekście bojkotu igrzysk przez państwa zachodnie, kreśli również tło historyczne tamtych czasów, co ułatwia zrozumienie czytelnikowi mechanizmów działania MSW. Niezwykle ciekawe są również rozdziały opisujące działania SB wobec dwóch znanych polskich dziennikarzy sportowych – Bohdana Tomaszewskiego i Bogdana Tuszyńskiego. Załączniki – różnego rodzaju dokumenty MSW i innych organów władzy również zwiększają atrakcyjność książki. Na pewno warto polecić ją wszystkim, którzy szczególnie interesują się historią PRL-u.

Podobnie jest z pozycją „Wyścig Pokoju w dokumentach władz partyjnych i państwowych 1948-1989”. Na książkę Artura Pasko składa się wstęp oraz w przygniatającej większości dokumenty, więc to z pewnością wydawnictwo, które nie zainteresuje mniej wnikliwych badaczy historycznych, którzy preferują narrację. Inaczej jest z dziełem wydanym w serii „W krainie PRL”. „Sport w służbie polityki. Wyścig Pokoju 1948-1989” Jakuba Ferenca to narracyjny obraz jednego z dwóch najważniejszych wyścigów kolarskich, które odbywały się w komunistycznej Polsce, obok, naturalnie, Tour de Pologne. Książka wydana przez TRIO w 2008 roku to 220 stron, na których autor ukazuje, w jaki sposób rywalizacja kolarzy była wykorzystywana przez ówczesne władze do celów propagandowych. Poza wstępem, gdzie Ferenc przytoczył historyczny zarys związków polityki ze sportem, reszta wydawnictwa to szczegółowy opis okoliczności, jakie towarzyszyły wyścigowi. Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy sportowa rywalizacja może być w dużym stopniu wykorzystywana politycznie, to straci je z pewnością po przeczytaniu dzieła Ferenca. Dobitnym tego przykładem jest wyścig z roku 1986. W tym samym roku miał miejsce wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Komunistyczne władze, chcąc udowodnić całemu światu, że nic groźnego się nie stało, rozpoczęły trasę Wyścigu Pokoju z Kijowa, który znajdował się bardzo blisko miejsca wybuchu. Stanowiło to realne zagrożenie zdrowia kolarzy, ale polityczna racja okazała się wtedy ważniejsza. Zawodnicy zostali zmuszeni do startu. Żeby nie być gołosłownym, zapraszam do obejrzenia PKF z XXVII Wyścigu Pokoju. Wprost nie sposób nie zauważyć komunistycznej propagandy sukcesu, z cudowną puentą o tym, że "w tej pięknej imprezie jak zwykle nie będzie pokonanych, będą zwycięzcy i ci, którym tym razem nie udało się zwyciężyć":


Zanim przejdę do drugiego tematu, który jest najczęściej poruszany w książkach sportowo-politycznych, muszę wspomnieć o jeszcze jednej pozycji. „Sport i polityka w dwudziestowiecznych państwach totalitarnych i autorytarnych”. Taki tytuł nosi dzieło pod redakcją Tomasza Gąsowskiego i Stefana Bielańskiego, które zostało wydane w 2009 roku przez Towarzystwo Wydawnicze „Historia Iagellonica”. Książka nie jest może zbyt obszerna – liczy nieco ponad 100 stron, ale porusza bardzo ciekawą tematykę. Nie od dziś wiadomo, że sport jest bardzo częsty wykorzystywany przez władzę do celów propagandowych w niedemokratycznych państwach. Zresztą nawet w krajach, gdzie obowiązuje demokracja, władza próbuje na sporcie zbić polityczny kapitał. Jak możemy przeczytać we wstępie, ukazanie się wydawnictwa było pokłosiem konferencji naukowej zorganizowanej w Krakowie w 2007 roku. Tematyka przedstawiona została w książce na przykładzie faszystowskich Włoch, nazistowskich Niemiec oraz państw komunistycznych – ZSRR i jej satelitów, w tym także Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Po przebrnięciu przez historyczno-naukowy wstęp dotyczący relacji sport-polityka, potem jest już tylko ciekawiej. Łącznie na książkę składa się pięć rozdziałów, które w większości dotyczą roli sportu w PRL-u. Autorem ostatniej części, poświęconej Stadionowi Dziesięciolecia, jest znany polski dziennikarz sportowy – Stefan Szczepłek. Warto zapoznać się z publikacją „Sport i polityka w dwudziestowiecznych państwach totalitarnych i autorytarnych”, gdyż porusza najważniejsze kwestie i na pewno będzie przydatna tym, którzy w przystępnej formie chcą przyjrzeć się relacjom sportu i polityki.

Jak więc widać, sport w PRL-u jest dosyć dobrze opisany w polskiej literaturze, ale to nie jedyny temat, na który tak często decydują się pisać autorzy. Podobnie jest z II Wojną Światową. Z racji swej wagi i znaczenia dla Polaków, jest ujmowana na różne sposoby, w tym także pod kątem związków ze sportem. Trzeba jednak przyznać szczerze, że tego typu pozycje mają w znacznej mierze charakter historyczny, niż stricte polityczny. Warto jednak przytoczyć kilka przykładów publikacji, które odnoszą się do wydarzeń z lat 1939-1945.

Pierwszą jest „Księga sportowców polskich, ofiar II wojny światowej 1939-1945” Bogdana Tuszyńskiego. Książka wydana w 1999 roku, opatrzona krótkim wstępem, to w zasadzie leksykon upamiętniający polskich sportowców, których wojenna zawierucha pozbawiła życia. Autor tej publikacji jest zresztą znany z wydawania podobnych dzieł, by przytoczyć tylko „Za cenę życia. Sport polski walczącej 1939-1945”, „Ostatnie okrążenie Kusego” czy „Przerwany bieg”. Ostatnia z wymienionych książek odnosi się do sportowców przebywających w obozach w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku, którzy zostali rozstrzelani. Przedostatnia – „Ostatnie okrążenie Kusego” to opowieść o Januszu Kusocińskim – mistrzu olimpijskim z Los Angeles, który zginął w Palmirach w 1940 roku. Został tam rozstrzelany za to, że wcześniej objął komórkę wywiadu przy Komendzie Okręgu OWW w Warszawie i w ten sposób starał się walczyć z okupantem. O jego bohaterskiej postawie niech świadczy fakt, że pomimo trzymiesięcznego śledztwa po aresztowaniu, nie wydał nikogo ze swoich współpracowników. Kto chce więcej dowiedzieć się o tym wybitnym sportowcu i patriocie, powinien koniecznie sięgnąć do książek Tuszyńskiego. Książek, bo Tuszyński wydał również album „Kusy”, gdzie można znaleźć życiorys Janusza Kusocińskiego w skróconej formie.

Publikację odnoszącą się do czasów II Wojny Światowej ma na swoim koncie również Stanisław Chemicz. Wydana pierwotnie w 1982 roku przez Wydawnictwo Literackie i wznowiona w 2000 roku pozycja odnosi się do historii rozgrywek piłkarskich w Krakowie podczas II wojny światowej i w 1945 roku, a nosi tytuł „Piłka nożna w okupowanym Krakowie. W kolejnych rozdziałach znalazł się opis poszczególnych lat, począwszy od roku, w którym Niemcy najechały na Polskę. Następnie autor zebrał wspomnienia działaczy i zawodników, którzy w tamtych latach organizowali bądź też uczestniczyli w meczach, nierzadko ryzykując nawet życie. Wszak uprawianie sportu było zakazane przez okupanta. Kolejne rozdziały to sylwetki krakowskich działaczy piłkarskich. Tak w dużym skrócie wygląda pozycja, która rzuca światło na to, jak w tamtych trudnych czasach organizowano spotkania piłkarskie.

Książki, które wymieniłem, to zaledwie niewielka część tego, co znajduje się w literaturze sportowej i dotyczy również polityki. Podobnych wydawnictw jest znacznie więcej i jestem przekonany, że temat będzie jeszcze często podejmowany przez autorów. Myślę, że to pozytywne zjawisko, bo w znacznej większości tego typu pozycje są interesujące. Zachęcam do sięgnięcia po którąś z nich, naprawdę nie pożałujecie!

2 komentarze:

  1. Czernobyl jest oddalony od Kijowa ok.100-110 km a nie 50 - nawet w prostej linii jest więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... rzeczywiście. Wydaje mi się, że pisałem to na podstawie książki Jakuba Ferenca, ale może coś przekręciłem i nie chodziło o sam start wyścigu, a fakt, że trasa w pewnym momencie przebiegała bardzo blisko miejsca wybuchu, właśnie w odległości ok. 50 km.

      Dzięki za czujność!

      Pozdrawiam

      Usuń