Polityka i sport. Sport i polityka. Te dwie
dziedziny życia bardzo często występują obok siebie bądź też wzajemnie się
przeplatają. Nic zresztą dziwnego, ich związki są stare jak świat. Ma to
również proste przełożenie na literaturę sportową. Wprawdzie w każdej książce o
sporcie znajdzie się coś z polityki, nie sposób bowiem nazwać czegokolwiek
mianem „apolitycznego”, ale są wydawnictwa w całości poświęcone związkom
sportowej rywalizacji i polityki. Dzisiaj kilka słów o najciekawszych z nich.
"Igrzyska w Berlinie" to jedna z tych pozycji, których czytanie jest czystą przyjemnością. |
Pierwszą tego
typu pozycją, którą przeczytałem, była zdaje się książka „Igrzyska w Berlinie.
Jak Hitler ukradł olimpijski sen”. Dzieło autorstwa Guya Waltersa ukazało się w
Polsce nakładem wydawnictwa Rebis w 2008 roku. Było to na krótko przed Igrzyskami
Olimpijskimi w Pekinie, które, jak zapewne wszyscy doskonale pamiętają, były
bardzo mocno związane z polityką. Krytykowano przyznanie Chinom prawa do
organizacji najważniejszej sportowej imprezy świata, argumentując to nagminnym
łamaniem przez to państwo praw człowieka. Głośna była również sprawa wolnego
Tybetu i nawoływania do bojkotu igrzysk w imię jedności z Tybetańczykami.
Skończyło się tak, jak się skończyć musiało – olimpijskie zmagania odbyły się
zgodnie z planem, od czasu do czasu dostarczając jedynie politycznych
kontrowersji, jak chociażby podczas ceremonii otwarcia, kiedy to śpiewającą
dziewczynkę zastępowała na stadionie inna, gdyż tamta była według organizatorów
„zbyt brzydka”, aby pokazać ją światu. Kwestie polityczne pojawiają się przy
okazji każdych igrzysk olimpijskich, ale cztery lata temu było ich rzeczywiście
bardzo dużo. Nic to jednak w porównaniu z Igrzyskami, które odbyły się w 1936
roku w Berlinie.
O nich właśnie
pisze Guy Walters w swojej książce. Wydaje się, że Rebis wybrał idealny moment
na tego typu publikację, choć sam sięgnąłem po tę pozycję nieco później, już po
zakończeniu pekińskich igrzysk. Muszę jednak przyznać, że książka spełniła moje
oczekiwania. Mimo sporej liczby stron (gęsto zapisane 363 strony), autorowi
udało się nakreślić kompleksowy obraz przedwojennych lat, dzięki któremu
czytelnik w łatwy sposób może zrozumieć mechanizmy działania ówczesnych sportowych
działaczy i polityków, jednocześnie sprawiając, że czytanie nie staje się
nudne. Walters przy opisywaniu berlińskich igrzysk cofa się kilka lat wstecz,
objaśniając, że już sama decyzja o przyznaniu tej sportowej imprezy ówczesnej
III Rzeszy była wynikiem politycznych nacisków i korupcji, której uległ sam
twórca nowożytnych igrzysk – baron Pierre de Coubertin. Autor sięga przy tym do
wielu źródeł, takich jak czasopisma, dzienniki, listy, archiwa czy wywiady z
osobami, które pamiętają tamte wydarzenia, dzięki czemu jego przekaz staje się
dokładny i wiarygodny. Walters opisuje nie tylko to, co działo się przed igrzyskami
oraz w ich trakcie, pisze też o tym, co wydarzyło się później, zauważa
konsekwencje, przytacza losy bohaterów olimpijskich zmagań 1936 roku. Jeśli
ktoś chce dowiedzieć się, jak Jesse Owens pokrzyżował plany Hitlerowi, jak to
się stało, że flagi III Rzeszy wisiały swobodnie obok olimpijskich i nikomu to
nie przeszkadzało, a także jak to możliwe, że olimpijscy działacze pozostawali
głusi na doniesienia o antysemickiej polityce Hitlera, powinien koniecznie
zajrzeć do tej książki. Ciekawych historii jest tam co niemiara, a pochłanianie
kolejnych kartek jest czystą przyjemnością.
Wprawdzie
„Igrzyska w Berlinie” to dzieło zagranicznego autora, ale Polacy w kwestii
książek sportowo-politycznych też mają się czym pochwalić. Można nawet
powiedzieć, że znalezienie tego typu pozycji w polskiej sportowej literaturze
nie stanowi większego problemu. Mowa tutaj oczywiście o książkach wydanych po
roku 1989, które nie są przesiąknięte komunistyczną propagandą. Wymienię ich
kilka, skupię się na najciekawszych, gdyż na opisanie wszystkich nie
starczyłoby miejsca.
"Biało-zielona 'Solidarność'" to jedna z nielicznych książek o kibicach. która ukazuje ich w pozytywnym świetle. |
Z pewnością
książką, którą można z pełną odpowiedzialnością polecić, jest „Biało-zielona
Solidarność”. Jej autorem jest ks. Jarosław Wąsowicz, ale niech nikogo nie
zmyli fakt, że została napisana przez duchownego. Nie traktuje bynajmniej o
walce Kościoła z komuną, ale o tym, jak kibice Lechii Gdańsk starali się
walczyć z jedynym i słusznym ustrojem. Jarosław Wąsowicz, zanim został
księdzem, stał się bowiem zagorzałym kibicem gdańskiego klubu. Nie, nie było
tak, że autor szedł na czele tłumu kibiców Lechii, którzy ścierali się z
oddziałami ZOMO i MO na stadionie czy w mieście podczas manifestacji. Ksiądz
oddaje głos kibicom, działaczom „Solidarności”, ludziom, którzy opisują te
wydarzenia „od środka”. To niewątpliwy plus książki, gdyż narracja
trzecioosobowa nie byłaby tak dynamiczna i ciekawa. Duży wkład w zbieranie
materiałów i prace nad „Biało-zieloną Solidarnością” miał Tadeusz Duffek –
prezes Stowarzyszenia Kibiców „Biało-zieloni”, członek (podobnie jak Wąsowicz)
Federacji Młodzieży Walczącej, oddany kibic Lechii, który zmarł w 2005 roku,
jeszcze przed wydaniem dzieła. Ks. Jarosław Wąsowicz jemu zresztą dedykuje
książkę. Obok oddania głosu naocznym świadkom antykomunistycznych manifestacji
(m.in. Jacek Kurski, Roman Zieliński – kibic Śląska Wrocław, autor „Pamiętnika
kibica” i „Ligi chuliganów”, Jerzy Jastrzębowski – trener Lechii), na plus
zaliczyć trzeba również rozdział „Prasówka”, w którym autor przedstawia
fragmenty gazet, wywiadów czy informacje z portali internetowych odnoszące się
do tamtych wydarzeń. Naprawdę polecam tę książkę, bo pokazuje, że stadion
Lechii, obok kościoła św. Brygidy i gdańskiej stoczni, był w latach 80. jedną z
oaz demokracji, gdzie można było wyrazić swoje poglądy i zamanifestować
sprzeciw. Kibice Lechii mieli swój udział w walce z komunistycznym ustrojem i
ta pozycja jest tego udokumentowaniem. Opis najważniejszych wydarzeń tamtych
lat, takich jak pojawienie się podczas meczu Lechia – Juventus na gdańskim stadionie
samego Lecha Wałęsy, które spowodowało aplauz trybun, przemycenie i wywieszenie
podczas meczu z Ruchem Chorzów transparentu nawołującego do bojkotu wyborów z
13 października 1985 roku czy liczne starcia kibiców i jednocześnie zwolenników
oraz działaczy „Solidarności” na ulicach Gdańska, dodają książce kolorytu i
sprawiają, że staje się niezwykle interesującym obrazem opozycji. Ta niezwykle
wartościowa pozycja wydana przez wydawnictwo Finna w 2006 roku powinna stać się
lekturą obowiązkową każdego patrioty.
Jeśli chodzi o
polską literaturę sportową, która w dużej mierze dotyczy również polityki,
dominują dwojaka tematyka. Pierwszym tematem, który podejmowany jest
najczęściej, to sport w PRL-u i wszystkie jego powiązania z ówczesnym ustrojem.
Od opisu opozycji i walki z systemem („Biało-zielona Solidarność”) po wpływ
ówczesnych władz na przebieg sportowej rywalizacji. Ta druga kwestia poruszana
jest nawet częściej. Podejmuje ją chociażby Artur Cegiełka w książce „Działania
MSW wokół olimpijskich zmagań Moskwa ‘80”. Pozycja wydana przez Instytut Nauk
Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w 2011
roku, to praca naukowa absolwenta tej uczelni. Autor opisuje temat ze
szczególnym uwzględnieniem roli środków masowego przekazu, która była niezwykle
istotna w kontekście bojkotu igrzysk przez państwa zachodnie, kreśli również
tło historyczne tamtych czasów, co ułatwia zrozumienie czytelnikowi mechanizmów
działania MSW. Niezwykle ciekawe są również rozdziały opisujące działania SB wobec
dwóch znanych polskich dziennikarzy sportowych – Bohdana Tomaszewskiego i
Bogdana Tuszyńskiego. Załączniki – różnego rodzaju dokumenty MSW i innych
organów władzy również zwiększają atrakcyjność książki. Na pewno warto polecić
ją wszystkim, którzy szczególnie interesują się historią PRL-u.
Podobnie jest
z pozycją „Wyścig Pokoju w dokumentach władz partyjnych i państwowych 1948-1989”.
Na książkę Artura Pasko składa się wstęp oraz w przygniatającej większości
dokumenty, więc to z pewnością wydawnictwo, które nie zainteresuje mniej
wnikliwych badaczy historycznych, którzy preferują narrację. Inaczej jest z
dziełem wydanym w serii „W krainie PRL”. „Sport w służbie polityki. Wyścig
Pokoju 1948-1989” Jakuba Ferenca to narracyjny obraz jednego z dwóch najważniejszych
wyścigów kolarskich, które odbywały się w komunistycznej Polsce, obok,
naturalnie, Tour de Pologne. Książka wydana przez TRIO w 2008 roku to 220
stron, na których autor ukazuje, w jaki sposób rywalizacja kolarzy była
wykorzystywana przez ówczesne władze do celów propagandowych. Poza wstępem,
gdzie Ferenc przytoczył historyczny zarys związków polityki ze sportem, reszta
wydawnictwa to szczegółowy opis okoliczności, jakie towarzyszyły wyścigowi.
Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy sportowa rywalizacja może być w dużym stopniu
wykorzystywana politycznie, to straci je z pewnością po przeczytaniu dzieła
Ferenca. Dobitnym tego przykładem jest wyścig z roku 1986. W tym samym roku
miał miejsce wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Komunistyczne władze, chcąc
udowodnić całemu światu, że nic groźnego się nie stało, rozpoczęły trasę
Wyścigu Pokoju z Kijowa, który znajdował się bardzo blisko miejsca wybuchu. Stanowiło to realne zagrożenie zdrowia kolarzy, ale polityczna racja
okazała się wtedy ważniejsza. Zawodnicy zostali zmuszeni do startu. Żeby nie być gołosłownym, zapraszam do obejrzenia PKF z XXVII Wyścigu Pokoju. Wprost nie sposób nie zauważyć komunistycznej propagandy sukcesu, z cudowną puentą o tym, że "w tej pięknej imprezie jak zwykle nie będzie pokonanych, będą zwycięzcy i ci, którym tym razem nie udało się zwyciężyć":
Zanim przejdę
do drugiego tematu, który jest najczęściej poruszany w książkach
sportowo-politycznych, muszę wspomnieć o jeszcze jednej pozycji. „Sport i
polityka w dwudziestowiecznych państwach totalitarnych i autorytarnych”. Taki
tytuł nosi dzieło pod redakcją Tomasza Gąsowskiego i Stefana Bielańskiego,
które zostało wydane w 2009 roku przez Towarzystwo Wydawnicze „Historia
Iagellonica”. Książka nie jest może zbyt obszerna – liczy nieco ponad 100
stron, ale porusza bardzo ciekawą tematykę. Nie od dziś wiadomo, że sport jest
bardzo częsty wykorzystywany przez władzę do celów propagandowych w
niedemokratycznych państwach. Zresztą nawet w krajach, gdzie obowiązuje
demokracja, władza próbuje na sporcie zbić polityczny kapitał. Jak możemy
przeczytać we wstępie, ukazanie się wydawnictwa było pokłosiem konferencji
naukowej zorganizowanej w Krakowie w 2007 roku. Tematyka przedstawiona została
w książce na przykładzie faszystowskich Włoch, nazistowskich Niemiec oraz
państw komunistycznych – ZSRR i jej satelitów, w tym także Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Po przebrnięciu przez historyczno-naukowy wstęp dotyczący relacji
sport-polityka, potem jest już tylko ciekawiej. Łącznie na książkę składa się
pięć rozdziałów, które w większości dotyczą roli sportu w PRL-u. Autorem
ostatniej części, poświęconej Stadionowi Dziesięciolecia, jest znany polski
dziennikarz sportowy – Stefan Szczepłek. Warto zapoznać się z publikacją „Sport
i polityka w dwudziestowiecznych państwach totalitarnych i autorytarnych”, gdyż
porusza najważniejsze kwestie i na pewno będzie przydatna tym, którzy w
przystępnej formie chcą przyjrzeć się relacjom sportu i polityki.
Jak więc
widać, sport w PRL-u jest dosyć dobrze opisany w polskiej literaturze, ale to
nie jedyny temat, na który tak często decydują się pisać autorzy. Podobnie jest
z II Wojną Światową. Z racji swej wagi i znaczenia dla Polaków, jest ujmowana
na różne sposoby, w tym także pod kątem związków ze sportem. Trzeba jednak
przyznać szczerze, że tego typu pozycje mają w znacznej mierze charakter
historyczny, niż stricte polityczny. Warto jednak przytoczyć kilka przykładów
publikacji, które odnoszą się do wydarzeń z lat 1939-1945.
Pierwszą jest „Księga
sportowców polskich, ofiar II wojny światowej 1939-1945” Bogdana Tuszyńskiego.
Książka wydana w 1999 roku, opatrzona krótkim wstępem, to w zasadzie leksykon
upamiętniający polskich sportowców, których wojenna zawierucha pozbawiła życia.
Autor tej publikacji jest zresztą znany z wydawania podobnych dzieł, by
przytoczyć tylko „Za cenę życia. Sport polski walczącej 1939-1945”, „Ostatnie
okrążenie Kusego” czy „Przerwany bieg”. Ostatnia z wymienionych książek odnosi
się do sportowców przebywających w obozach w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku, którzy zostali rozstrzelani. Przedostatnia – „Ostatnie
okrążenie Kusego” to opowieść o Januszu Kusocińskim – mistrzu olimpijskim z Los
Angeles, który zginął w Palmirach w 1940 roku. Został tam rozstrzelany za to,
że wcześniej objął komórkę wywiadu przy Komendzie Okręgu OWW w Warszawie i w
ten sposób starał się walczyć z okupantem. O jego bohaterskiej postawie niech
świadczy fakt, że pomimo trzymiesięcznego śledztwa po aresztowaniu, nie wydał
nikogo ze swoich współpracowników. Kto chce więcej dowiedzieć się o tym
wybitnym sportowcu i patriocie, powinien koniecznie sięgnąć do książek
Tuszyńskiego. Książek, bo Tuszyński wydał również album „Kusy”, gdzie można znaleźć
życiorys Janusza Kusocińskiego w skróconej formie.
Publikację
odnoszącą się do czasów II Wojny Światowej ma na swoim koncie również Stanisław
Chemicz. Wydana pierwotnie w 1982 roku przez Wydawnictwo Literackie i wznowiona
w 2000 roku pozycja odnosi się do historii rozgrywek piłkarskich w Krakowie
podczas II wojny światowej i w 1945 roku, a nosi tytuł „Piłka nożna w
okupowanym Krakowie. W kolejnych rozdziałach znalazł się opis poszczególnych
lat, począwszy od roku, w którym Niemcy najechały na Polskę. Następnie autor
zebrał wspomnienia działaczy i zawodników, którzy w tamtych latach organizowali
bądź też uczestniczyli w meczach, nierzadko ryzykując nawet życie. Wszak
uprawianie sportu było zakazane przez okupanta. Kolejne rozdziały to sylwetki
krakowskich działaczy piłkarskich. Tak w dużym skrócie wygląda pozycja, która
rzuca światło na to, jak w tamtych trudnych czasach organizowano spotkania
piłkarskie.
Książki, które
wymieniłem, to zaledwie niewielka część tego, co znajduje się w literaturze
sportowej i dotyczy również polityki. Podobnych wydawnictw jest znacznie więcej
i jestem przekonany, że temat będzie jeszcze często podejmowany przez autorów.
Myślę, że to pozytywne zjawisko, bo w znacznej większości tego typu pozycje są
interesujące. Zachęcam do sięgnięcia po którąś z nich, naprawdę nie
pożałujecie!
Czernobyl jest oddalony od Kijowa ok.100-110 km a nie 50 - nawet w prostej linii jest więcej.
OdpowiedzUsuńHmm... rzeczywiście. Wydaje mi się, że pisałem to na podstawie książki Jakuba Ferenca, ale może coś przekręciłem i nie chodziło o sam start wyścigu, a fakt, że trasa w pewnym momencie przebiegała bardzo blisko miejsca wybuchu, właśnie w odległości ok. 50 km.
UsuńDzięki za czujność!
Pozdrawiam