23 marca do księgarni w całej Polsce trafi nowa książka Zlatana Ibrahimovicia „Adrenalina”. Pierwsza biografia Szweda – „Ja, Ibra” – do dziś uznawana jest za jedną z najlepszych pozycji piłkarskich, jakie ukazały się na rynku. Dla wszystkich tych, którzy zachwycili się tą lekturą, mam dobrą wiadomość: nowa książka jest utrzymana w podobnym stylu. W największym skrócie można napisać, że to po prostu kontynuacja historii, która w „Ja, Ibra” zakończyła się na odejściu z FC Barcelony i dołączeniu do AC Milan. Teraz Ibra postanowił opowiedzieć o tym, co działo się później, czyli przede wszystkim porusza temat pobytu w Paris Saint-Germain, Manchesterze United, Los Angeles Galaxy i ponownie w AC Milan. „Adrenalina” jest więc podsumowaniem minionych 10 lat w wykonaniu charyzmatycznego piłkarza, który zasłynął z błyskotliwych cytatów i niekonwencjonalnych rozwiązań stosowanych na boisku. W pisaniu liczącej 288 stron pozycji pomagał Szwedowi Luigi Garlando (współautorem pierwszych wspomnień był David Lagercrantz). Okładkowa cena książki to 44,99 zł, ale w przedsprzedaży na LaBotiga.pl znajdziecie ją już za niecałe 36 zł. Za wypuszczenie publikacji na rynek odpowiada Wydawnictwo SQN, wydawca dwóch poprzednich dzieł zawodnika (oprócz „Ja, Ibra”, był jeszcze efektowny album „Ja, Futbol”, również będący oficjalnym wydawnictwem sygnowanym przez Zlatana). Tłumaczeniem książki podzielili się Barbara Bardadyn i Marcin Nowomiejski.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ja ibra. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ja ibra. Pokaż wszystkie posty
środa, 16 marca 2022
Marcowe premiery (cz. 2)
Nie będzie to może najbardziej
intensywna część roku, ale druga połowa marca również przyniesie kilka
ciekawych premier. Najważniejsze, że będzie różnorodnie, bo znajdzie się tutaj coś dla fanów futbolu, Formuły 1 i kolarstwa.
wtorek, 17 lutego 2015
„Czasem w lodówce nie było nic z wyjątkiem piwa”. Zlatan Ibrahimović doskonale wie, co to głód
W ostatnich dniach znów głośno o Zlatanie Ibrahimoviciu. Szwedzki
napastnik po zdobyciu gola w meczu z Caen zdjął koszulkę, prezentując tors
przyozdobiony w nowe tatuaże. Jak się okazało, nie był to kolejny wybryk
piłkarza, ale zaplanowana akcja, która miała na celu zwrócenie uwagi na problem
głodu. Problem doskonale znany Ibrze z dzieciństwa.
- Gdziekolwiek nie pójdę, ludzie
rozpoznają mnie, wołają po imieniu, wiwatują na moją cześć. Ale są też imiona,
o zapamiętanie których nikt nie dba i których nikt nie dopinguje: to 805 milionów
osób cierpiących obecnie na całym świecie z powodu głodu. Od teraz chciałbym,
by moi sympatycy wspierali tych ludzi. To oni są prawdziwymi mistrzami. Więc
kiedykolwiek usłyszycie moje imię, pomyślicie o nich – powiedział szwedzki
napastnik na konferencji prasowej po ostatnim ligowym spotkaniu Paris Saint-Germain.
W sobotę mistrzowie Francji zremisowali 2:2 z Caen, ale więcej niż o wyniku,
mówiło się w prasie o zachowaniu Ibrahimowicia. Piłkarz zdobył gola już w
drugiej minucie i kiedy skończył świętować trafienie wraz z kolegami, zdjął
koszulkę i rozłożył szeroko ręce, aby wszyscy mogli dostrzec nowe tatuaże,
które pojawiły się na jego ciele.
Dopiero po meczu okazało się, co tak
naprawdę oznaczają. Ibra wytatuował na torsie i rękach imiona pięćdziesięciu
nieznanych mu, głodujących osób, chcąc w ten sposób zwrócić uwagę na problem, który w dzisiejszych czasach przez wielu jest bagatelizowany. Cała akcja zorganizowana została we współpracy ze Światowym Programem
Żywnościowym i była częścią projektu zatytułowanego „805 Million Names”. „Upewnij
się, że świata się dowie” – to główne przesłanie organizatorów. Biorąc pod
uwagę liczbę doniesień medialnych na temat akcji, trzeba przyznać, że
przyniosła ona pożądany efekt. Film informujący o projekcie w ciągu jednej
doby obejrzało ponad milion użytkowników:
Etykiety:
805 milion names,
autobiografia,
caen,
głód,
helena,
ja ibra,
paris saint-germain,
piłka nożna,
Światowy Program Żywnościowy,
tatuaż,
tatuaże,
vincent,
zlatan ibrahimović
poniedziałek, 22 września 2014
Piłkarski mistrz pióra
Błyskotliwa, wciągająca, ironiczna, genialna. To tylko niektóre z
określeń, których można użyć, opisując autobiografię Andrei Pirlo. Niezależnie
od tego, czy kiedykolwiek byliście fanami tego zawodnika, po jego książkę po
prostu musicie sięgnąć. „Myślę, więc gram” to dzieło, które pod każdym względem
zdecydowanie wyróżniają się na tle większości wspomnień piłkarzy.
Długo czekałem na dzień, w którym
będę mógł ogłosić, że właśnie przeczytałem piłkarską biografię, która była
lepsza niż „Ja, Ibra”. Po skończeniu książki Pirlo mógłbym powiedzieć, że stało
się to właśnie teraz, ale… coś nie pozwala mi tego zrobić. Obie autobiografie,
podobnie jak ich autorzy, są zupełnie inne, dlatego zestawianie ich ze sobą nie
ma według mnie większego sensu. Chyba bardziej fair będzie postawienie ich na
równi oraz stwierdzenie, że obie są świetne i warte przeczytania. Nie
spodziewałem się zresztą, że włoski piłkarz będzie w jakikolwiek sposób
konkurował z tym, co napisał o swoim życiu Zlatan Ibrahimović. Charaktery obu
zawodników są różne, więc ich wspomnienia nie mogły przybrać podobnej formy.
Największą zaletą książki Szweda była szczerość i bezpośredniość, u Pirlo obie
te cechy też stanowią atut, jednak o sukcesie pozycji „Myślę, więc gram”
decyduje przede wszystkim błyskotliwość i inteligencja autora.
Jaki na boisku, taki w książce
Autobiografia włoskiego
rozgrywającego dopracowana została w najdrobniejszych szczegółach. Nic nie jest
w niej pozostawione przypadkowi. Znaczenie ma nawet liczba rozdziałów, a
historia pewnego pióra pięknie spina klamrą całą opowieść piłkarza Juventusu
Turyn. Opowieść, która opowieścią tak naprawdę nie jest, bowiem „Myślę, więc
gram” nie należy do typowych biografii. Pirlo nie opisuje po kolei
następujących po sobie etapów swojego życia, jego książka jest raczej zbiorem
przemyśleń na różne tematy. Gdybym miał ją porównać do innych wspomnień
piłkarza, postawiłbym zdecydowanie na „Gramy dalej” Alessandro del Piero. Oczywiście
taka forma nie ma szans sprawdzić się w przypadku każdego zawodnika, gdyż żeby
napisać podobne dzieło, trzeba nie tylko dobrze grać w piłkę, ale także mieć coś ciekawego do przekazania. Były reprezentant Włoch zdecydowanie ma to
coś, co przyciąga uwagę i sprawia, że chce się go słuchać.
Etykiety:
ac milan,
alessandro alciato,
andrea pirlo,
autobiografia,
biografia,
futbol,
ja ibra,
juventus turyn,
myślę więc gram,
piłka nożna,
sine qua non,
zlatan ibrahimović
środa, 7 maja 2014
Mecz z „Numerem 1”
Zwięzła, treściwa, konkretna. Takimi słowami można scharakteryzować
autobiografię Gigiego Buffona „Numer 1”. Książkę o życiu włoskiego golkipera,
którą ten napisał wspólnie z Robertem Perrone, porównać można do emocjonującego
meczu. Takiego z dogrywką i rzutami karnymi, gdyż wprawnemu czytelnikowi nieco
ponad dwie godziny zajmie zapoznanie się z całą lekturą.
Przyznam szczerze, że przed
sięgnięciem po biografię wydaną w Polsce przez Sine Qua Non, uważałem Buffona
za bramkarza dosyć zrównoważonego i spokojnego. Szczególnie na tle innych
sławnych zawodników występujących na tej pozycji, gdyż, jak powszechnie wiadomo,
należą oni najczęściej do najbarwniejszych postaci w drużynie. Wydawało mi się,
że w porównaniu z Oliverem Kahnem, Haraldem Schumacherem czy naszym Arturem
Borucem, golkiper Juventusu Turyn wypada blado i raczej wątpliwe, żeby miał
wiele ciekawego i kontrowersyjnego do przekazania. Książka „Numer 1” pozytywnie
mnie jednak w tym aspekcie zaskoczyła, gdyż okazało się, że z Buffona,
szczególnie w młodości, też było niezłe ziółko. Właśnie dzięki temu, że piłkarz
nie stara się przemilczeć swojego niewłaściwego zachowania, jego autobiografia
nabiera dodatkowej wartości i staje się atrakcyjną lekturą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)