Zaczynamy od książki, na którą polskim czytelnikom przyszło czekać… 28 lat. W 1993 roku Bill Buford wydał książkę „Among the Thugs” i ponad ćwierć stulecia później doczekamy się wydania na naszym rodzimym rynku. Publikację „Między kibolami” wyda 19 listopada Wydawnictwo Cyranka. Jest to opowieść o angielskich kibolach snuta przez dziennikarza prestiżowego pisma „Granta”, który postanowił przyjrzeć się im z bliska. W tym celu przeniknął do ich hermetycznego środowiska, opisując zarówno jego brutalną, jak i urokliwą stronę. Każdy, kto miał kiedyś na rozkładzie książki Martina Knighta „Hoolifan” czy „Niesforne lata 90.”, wie, czego może się spodziewać po tej lekturze. To na pewno pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy lubią klimat brytyjskich pubów i stadionów przełomu lat 80. i 90. Futbol, a także kibice, byli wtedy zupełni inny niż dziś. O tym wszystkich będzie można przeczytać na 400 stronach. Okładkowa cena publikacji to 44,90 zł. Tłumaczeniem książki zajął się Krzysztof Cieślik.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą k2. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą k2. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 18 listopada 2021
Listopadowe premiery (cz. 2)
Druga część listopada
obfitować będzie w mnóstwo ciekawych premier sportowych. Szczególne powody do
zadowolenia będą mieli kibice piłkarscy oraz fani tenisa. Nie zabraknie jednak
czegoś dla miłośników gór.
Następna z pozycji swoją premierę
będzie miała 24 listopada. To coś dla fanów polskiego futbolu – autobiografia
byłego międzynarodowego sędziego i prezesa PZPN, Michała Listkiewicza. Książka
„Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku” wydana zostanie przez Ringier
Axel Springer Polska, a jej współautorem będzie niezawodny duet znany z łamów
„Przeglądu Sportowego”: Łukasz Olkowicz & Piotr Wołosik. „Ofensywni”
szczerze porozmawiali z Liskiewiczem, więc w jego wspomnieniach nie ma być
tematów tabu. „W tej książce odkrywamy go na nowo. Jako człowieka mocno
doświadczonego życiem, mistrza anegdot, bywalca salonów, gdzie jego drogi
przecinały się z Kazimierzem Górskim, Diego Maradoną, Seppem Blatterem, Ireną
Kwiatkowską, a nawet... jedną czarną owcą”, przeczytać można w opisie. Kibiców
szczególnie zainteresuje zwłaszcza wątek korupcji, bo też właśnie w czasach
rządów „Listka” w PZPN kwitła ona w najlepsze. Ile zdradzi były sternik
futbolowej centrali? Przekonamy się już niebawem. W autobiografii nie zabraknie
też wątków z życia prywatnego: relacji z ojcem alkoholikiem, zabójstwa matki
oraz przebaczenia morderczyni, a także molestowania przez aktora. To wszystko
spisane zostało na 356 stronach, a okładkowa cena publikacji to 44,90 zł. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl można ją znaleźć już za niecałe 32 zł.
Etykiety:
album,
autobiografia,
bill buford,
jerzy chromik,
k2,
książki o sporcie,
książki sportowe,
listek,
michał listkiewicz,
między kibolami,
peter schmeichel,
remanent
sobota, 5 stycznia 2019
Polskie Himalaje
W ostatnim czasie pozycje o himalaizmie pojawiają się w Polsce w
olbrzymiej liczbie. Wśród wspomnień wspinaczy, biografii słynnych himalaistów
czy książek poświęconych konkretnym wyprawom i górom brakowało jednak
ogólnotematycznych lektur. Tę lukę wypełnia dzieło „Polskie Himalaje”, dzięki
któremu czytelnik ma okazję poznać najważniejsze postaci, wyczyny i historię rodzimego himalaizmu.
Pozycja wypuszczona na rynek
przez Agorę to nowe, zaktualizowane, ale też okrojone wydanie publikacji, która
ukazała się w częściach w 2008 roku. Po dekadzie przyszedł czas na wznowienie,
które liczy 464 strony. Na kartkach tego dzieła autorzy – Janusz Kurczab,
Wojciech Fusek i Jerzy Porębski – przytaczają dzieje polskiego himalaizmu od
pierwszej wyprawy na Nanda Devi East po Narodową Wyprawę na K2 i akcję
ratowania Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol. Jest to więc przekrojowa
pozycja o szczegółach słynnych wypraw, która jednak nie wnosi nowej wiedzy –
książka ma raczej charakter odtwórczy, a jeśli pojawiają się w niej wspomnienia
wspinaczy, są to cytaty z innych publikacji. „Polskie Himalaje” mają jednak tę
niewątpliwą zaletę, że będą dobrą lekturą dla osób początkujących, które chcą
poznać wyprawy Polaków w góry wysokie od podszewki. Pod tym względem książka
spełnia swoją rolę, choć dla bardziej zorientowanych czytelników nie będzie
zaskakująca – raczej tylko usystematyzuje ich wiedzę, poszerzając ją jedynie o
kilka mniejszych wypraw, dla których zabrakło miejsca w innych pozycjach
himalajskich.
Kronika wypraw
Tym, co charakterystyczne dla
„Polskich Himalajów”, jest dosyć kronikarska forma. Każdy rozdział poświęcony
został innej wyprawie, każdy zaczyna krótka charakterystyka jej okoliczności. W
pierwszych akapitach podawany jest pełny skład wyprawy, jej cele, a także ewentualne
rekordy, które zostały podczas niej pobite. Książka niespecjalnie buduje więc
napięcie, a autorzy nie silą się na wielką poetyckość czy reporterskość tekstu:
podają fakty bez komentarza, a jeśli już cytują jakieś wypowiedzi, zazwyczaj
czynią to po dwukropku, w sposób prosty. Ma to swoje zalety, bo narracja jest
wyważona, pozbawiona subiektywnych ocen (czytelnik nie znajdzie tutaj krytyki
poczynań wspinaczy czy oceny ich zachowań), ale jednocześnie brakuje jej nieco
emocjonalności. Coś, co zawsze jest wielką siłą himalajskich lektur (odczucia
wspinaczy, heroizm, odwaga, dramatyzm), tutaj zostało zatracone, co szczególnie
unaocznia się w pierwszych rozdziałach. Są one poświęcone wyprawom
najodleglejszym (lata 30., 50. i 60.), przez co brakuje w nich żywych relacji
uczestników, co sprawia, że narracja wydaje się zbyt faktograficzna. Początkowe
fragmenty „Polskich Himalajów” mogą nieco nudzić, na szczęście później jest już
zdecydowanie lepiej. Spora liczba cytatów pochodzących ze wspomnień i dzienników
wspinaczy ożywia narrację, dzięki czemu przez kolejne strony brnie się z
przyjemnością. Książka zdecydowanie sprawdza się w formie kroniki, choć dla
osób przyzwyczajonych do dramatycznych zwrotów akcji i budowania napięcia, może
okazać się lekkim rozczarowaniem.
czwartek, 26 kwietnia 2018
Zapiski górskiego skazańca. Książka Denisa Urubki
W ostatnich miesiącach było o nim bardzo głośno. Narodową wyprawą
Polaków na K2 żył cały kraj, a Denis Urubko był jedną z jej głównych postaci. I
choć medialny przekaz dotyczący tego himalaisty nie zawsze był pozytywny,
Wydawnictwo Agora postanowiło wznowić jego wspomnienia z 2011 roku. „Skazany na
góry” to kolejna pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcieliby się
dowiedzieć, co pcha ludzi w niebezpieczeństwo czyhające na wysokości 8000
metrów.
Nie jest to klasyczna autobiografia.
Denis Urubko nie opisuje w książce swojego dzieciństwa, nie charakteryzuje rodziców
(choć kilkukrotnie wspomina o tym, czego nauczył go ojciec), ani nie prowadzi
chronologicznej narracji od narodzin, poprzez wspinaczkowe początki, a na
najważniejszych himalajskich wyprawach kończąc. „Skazany na góry” to w zasadzie
urywki z przeszłości. Mówiąc ściślej – zapiski z różnych miejsc i najważniejszych
wydarzeń, w których brał udział Rosjanin. Ramy czasowe jego opowieści również nie
są zbyt szerokie. Najodleglejsze rozdziały poświęcone są temu, co w życiu
głównego bohatera działo się w połowie lat 90. Najnowsze sięgają 2006 roku,
więc w zasadzie książka opisuje kilkanaście lat. Co jednak istotne, to bardzo
ważny, by nie powiedzieć, że kluczowy okres w karierze Urubki. W 1993 roku
rozpoczęła się jego przygoda z alpinizmem, która rozwinęła się w błyskawicznym
tempie – już siedem lat później zdobył swój pierwszy ośmiotysięcznik: Mont Everest.
Nie o wszystkich wyprawach himalaista opowiada we wspomnieniach. Wybiera kilkanaście
z nich (książka liczy 16 rozdziałów), ale oprócz prób zdobycia najwyższych gór,
Urubko pisze również o biegach górskich czy wizycie na festiwalu wręczenia Złotych
Czekanów.
Im dalej, tym ciekawiej
Właśnie w tej różnorodności
tematów kryje się sekret tego, że „Skazany na góry” rozkręca się dosyć powoli.
W pierwszych rozdziałach autor opisuje wspinaczkę na Szczyt Wolnej Korei,
charakteryzuje kazachskie góry, opisuje zawody we wbieganiu na Chan Tengri czy
wspomina treningi w kazachskim wojsku (Urubko był żołnierzem armii Kazachstanu).
Zasadność tych fragmentów jest oczywista – autor chciał pokazać, jak wyglądała
jego droga do największych sukcesów, ale jednak nie jest to tym, na co czekają
czytelnicy. Dopiero gdy w siódmym rozdziale himalaista opisuje wyprawę na K2,
zaczyna się robić bardzo ciekawie. Ten wysoki poziom utrzymuje się już na
szczęście do ostatnich stron lektury, dzięki czemu przeciętne pierwsze wrażenie
zostaje zatarte, a ogólne wrażenie po przeczytaniu książki jest w sumie niezwykle
pozytywne. Po raz kolejny okazuje się, że wyprawy na ośmiotysięczniki,
niezależnie od tego, przez kogo są opisywane, są zdecydowanie najciekawsze.
sobota, 11 marca 2017
Po drugiej stronie lustra. Historia Adama Bieleckiego
Większość Polaków poznała jego nazwisko w 2013 roku, kiedy podczas
zejścia z Broad Peak zginęło dwóch jego towarzyszy: Maciej Berbeka i Tomasz
Kowalski. To właśnie Adam Bielecki był przez wielu oskarżany o przyczynienie
się do ich śmierci. Ale nie tylko o tych dramatycznych wydarzeniach himalaista
opowiada w autobiografii „Spod zamarzniętych powiek”. To przede wszystkim
pasjonująca opowieść o wielkiej miłości do gór, największych osiągnięciach i
trudnych wyborach, przed którymi staje każdy, kto próbuje zdobywać
ośmiotysięczniki.
Ogromną pokusą było postawienie na sensacyjność i rozpoczęcie
tej historii od opowieści o ataku na Broad Peak. To najbardziej dramatyczne,
najbardziej medialne i wywołujące najwięcej kontrowersji wydarzenie w karierze
Adama Bieleckiego. Sportowiec wraz z Dominikiem Szczepańskim, współautorem
książki, postanowili jednak inaczej. „Spod zamarzniętych powiek” rozpoczyna się
od rozdziału poświęconego próbie zdobycia Gaszerbrum I. To z kolei największy
dotychczasowy sukces himalaisty z Tychów – w 2012 roku wraz z Januszem Gołąbem
dokonał pierwszego zimowego wejścia na ten szczyt w dziejach himalaizmu. Motyw
tej wyprawy przewija się przez całą książkę i przeplatany jest wspomnieniami z
dzieciństwa, lat młodości, pierwszych górskich wypraw, a później największych
osiągnięć. Dzięki temu poznajemy całościową historię życia tyskiego wspinacza –
od książki „Niepotrzebne zwycięstwa” Lionela Terraya, po której przeczytaniu
postanowił, że zostanie alpinistą, po nieudany zimowy atak na Nanga Parbat z
ubiegłego roku, czyli ostatnią wielką wyprawę Bieleckiego.
Minimum życia prywatnego
Tym, co wyróżnia opowieść himalaisty,
jest z pewnością fakt, że niewiele zdradza on ze swojego życia prywatnego,
przynajmniej tego obecnego. Na pierwszych kartkach książki jest wprawdzie sporo
o dzieciństwie i rodzicach, którzy mimo strachu mocno wspierali go w realizacji
pasji, ale wszystko to związane jest w mniejszym lub większym stopniu z karierą
Bieleckiego. Opowiada on o tym, jak rozpoczęło się jego zainteresowanie górami
i wspinaczką (co warte podkreślenia – dzięki książkom podróżniczym, które
podsuwał mu mocno zainteresowany geografią i przyrodą dziadek!) i jakie
przeszkody napotkał, kiedy w młodym wieku próbował rozpocząć przygodę z górami.
Mimo że miał zaledwie 13 lat, chciał rozpocząć kurs skałkowy. Niestety, jak
poinformowano go w Klubie Wysokogórskim w Katowicach, mógł to zrobić dopiero,
gdy skończy 15 lat. Kiedy nastąpił ten moment, ponownie wybrał numer klubu, ale
chciał już iść w góry – w międzyczasie sam dzięki pomocy nauczycielki nauczył
się bowiem wspinać na skałkach. Po raz kolejny spotkało go rozczarowanie – kurs
taternicki można było rozpocząć w wieku 16 lat. Mimo tych przeszkód, chłopak
nie poddał się, co pokazuje, jak wiele miał w sobie samozaparcia. Nie mogło być
zresztą inaczej, bo młody Bielecki nie widział dla siebie innej przyszłości –
nie interesowała go szkoła, a na studiach nie myślał o egzaminach i
zaliczeniach, tylko marzył o kolejnych szczytach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)