sobota, 11 marca 2017

Po drugiej stronie lustra. Historia Adama Bieleckiego

Większość Polaków poznała jego nazwisko w 2013 roku, kiedy podczas zejścia z Broad Peak zginęło dwóch jego towarzyszy: Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. To właśnie Adam Bielecki był przez wielu oskarżany o przyczynienie się do ich śmierci. Ale nie tylko o tych dramatycznych wydarzeniach himalaista opowiada w autobiografii „Spod zamarzniętych powiek”. To przede wszystkim pasjonująca opowieść o wielkiej miłości do gór, największych osiągnięciach i trudnych wyborach, przed którymi staje każdy, kto próbuje zdobywać ośmiotysięczniki.

Ogromną pokusą było postawienie na sensacyjność i rozpoczęcie tej historii od opowieści o ataku na Broad Peak. To najbardziej dramatyczne, najbardziej medialne i wywołujące najwięcej kontrowersji wydarzenie w karierze Adama Bieleckiego. Sportowiec wraz z Dominikiem Szczepańskim, współautorem książki, postanowili jednak inaczej. „Spod zamarzniętych powiek” rozpoczyna się od rozdziału poświęconego próbie zdobycia Gaszerbrum I. To z kolei największy dotychczasowy sukces himalaisty z Tychów – w 2012 roku wraz z Januszem Gołąbem dokonał pierwszego zimowego wejścia na ten szczyt w dziejach himalaizmu. Motyw tej wyprawy przewija się przez całą książkę i przeplatany jest wspomnieniami z dzieciństwa, lat młodości, pierwszych górskich wypraw, a później największych osiągnięć. Dzięki temu poznajemy całościową historię życia tyskiego wspinacza – od książki „Niepotrzebne zwycięstwa” Lionela Terraya, po której przeczytaniu postanowił, że zostanie alpinistą, po nieudany zimowy atak na Nanga Parbat z ubiegłego roku, czyli ostatnią wielką wyprawę Bieleckiego.

Minimum życia prywatnego
Tym, co wyróżnia opowieść himalaisty, jest z pewnością fakt, że niewiele zdradza on ze swojego życia prywatnego, przynajmniej tego obecnego. Na pierwszych kartkach książki jest wprawdzie sporo o dzieciństwie i rodzicach, którzy mimo strachu mocno wspierali go w realizacji pasji, ale wszystko to związane jest w mniejszym lub większym stopniu z karierą Bieleckiego. Opowiada on o tym, jak rozpoczęło się jego zainteresowanie górami i wspinaczką (co warte podkreślenia – dzięki książkom podróżniczym, które podsuwał mu mocno zainteresowany geografią i przyrodą dziadek!) i jakie przeszkody napotkał, kiedy w młodym wieku próbował rozpocząć przygodę z górami. Mimo że miał zaledwie 13 lat, chciał rozpocząć kurs skałkowy. Niestety, jak poinformowano go w Klubie Wysokogórskim w Katowicach, mógł to zrobić dopiero, gdy skończy 15 lat. Kiedy nastąpił ten moment, ponownie wybrał numer klubu, ale chciał już iść w góry – w międzyczasie sam dzięki pomocy nauczycielki nauczył się bowiem wspinać na skałkach. Po raz kolejny spotkało go rozczarowanie – kurs taternicki można było rozpocząć w wieku 16 lat. Mimo tych przeszkód, chłopak nie poddał się, co pokazuje, jak wiele miał w sobie samozaparcia. Nie mogło być zresztą inaczej, bo młody Bielecki nie widział dla siebie innej przyszłości – nie interesowała go szkoła, a na studiach nie myślał o egzaminach i zaliczeniach, tylko marzył o kolejnych szczytach.

Prywatne życie Bieleckiego czytelnik może więc poznać niemal wyłącznie z pierwszych rozdziałów. Później himalaista ogranicza informacja o tym, co nie jest związane ze wspinaniem, do absolutnego minimum. O jego ślubie dowiedzieć się można tylko dlatego, że gdyby nie przełożył go wcześniej o tydzień, spóźniłby się na to wydarzenie, gdyż jedna z wypraw się przedłużyła. O narodzinach syna himalaista też pisze bardzo zdawkowo, podkreślając, że na kolejną z wypraw chciał wybrać się wcześniej, by nie ominąć najważniejszych momentów w życiu małego Tymka. Wytłumaczenie faktu chronienia swojego życia prywatnego znaleźć można na kartkach książki. W pewnym momencie Bielecki pisze, że to jego świadomy wybór – jego żona Dobrochna nie godzi się na wywiady o tym, jak to jest być partnerką himalaisty, a on stara się pokazywać w mediach wyłącznie sportową stronę swojego życia. Autor tej zasady trzyma się także w książce, co jest zarówno zaletą, jak i wadą. Z jednej strony czytelnik dostaje bowiem opowieść w stu procentach skoncentrowaną na wspinaczce, na czym fanom himalaizmu zależy z pewnością najbardziej, z drugiej jednak trochę brakuje prywatnej sfery, relacji z żoną, dzieckiem, co niewątpliwie pozwoliłoby czytelnikowi bardziej utożsamić się z Bieleckim. Mimo że zazwyczaj łatwo identyfikować się z głównym bohaterem autobiografii, w przypadku „Spod zamarzniętych powiek” nie do końca tak jest. Tyski himalaista trzyma dystans, nie daje się do końca polubić, na co z pewnością wpływ ma fakt, że w książce przedstawia się głównie jako sportowiec.

Po drugiej stronie lustra
Tym, co najcenniejsze w lekturze wspomnień Bieleckiego, są bez wątpienia opisy najtrudniejszych wypraw. To zawsze silna strona książek poświęconych himalaizmowi i nie inaczej jest w tym przypadku. Książka trzyma w napięciu, bo autor przeżył wiele dramatycznych momentów: odmrożenie palców przez Macieja Stańczyka i Tomasza Wolfarta podczas ataku na Makalu, zaginięcie drugiej wyprawy podczas zdobywania Gaszerbrum I czy śmierć dwóch towarzyszy pod Broad Peak. To wszystko dodaje autobiografii dramatyzmu, sprawia, że jest ona opowieścią gorzką, ale jednocześnie prawdziwą – w końcu himalaizm nieodłącznie kojarzy się z ryzykiem. Autor swoją historię przedstawia bardzo obrazowo, opisując z detalami to, co czuł. Dzięki temu można wczuć się w jego rolę, dowiedzieć się, jakie wątpliwości targały nim podczas ataku na Broad Peak czy Nanga Parbat, gdzie był tak wycieńczony, że miał omamy czy wreszcie czego żałuje po latach i co powinien zrobić inaczej. „Spod zamarzniętych powiek” jest świetną opowieścią o tym, co dzieje się, jak opisują to autorzy, „po drugiej stronie lustra”, czyli na dużych wysokościach, gdy człowiek zachowuje się i myśli zupełnie inaczej.

To niezwykle istotne zwłaszcza w kontekście dwóch wypraw: na Makalu i Broad Peak. W przypadku pierwszej z nich Bielecki przyznaje się, że popełnił błąd. W przypadku dużo głośniejszej wyprawy na drugą z gór, himalaista nie czuje się winny. Żałuje jedynie tego, że zaufał starszemu koledze, Maciejowi Berbece, i nie upierał się, by zejść, kiedy była do tego ostatnia okazja. To pokazuje, przed jak trudnymi wyborami stają w górach himalaiści: iść dalej, nie pozwalając, by poświęcony czas, środki i wysiłki poszły na marne, czy wycofać się, nie ryzykując życia? Schodzić,  nie czekając na kolegów, czy też zostać, mimo że szanse na przeżycie pozostałych uczestników są minimalne? To niezwykle trudne decyzje i książka pokazuje, że nie można oceniać wyborów himalaistów zbyt pochopnie. To niemal jak w czasach wojny, która zawsze zmienia etyczny kontekst wydarzeń. Ktoś, kto nigdy nie doświadczył ekstremalnych warunków, które panują na ośmiu tysiącach metrów, nie powinien wypowiadać się na temat wyborów poczynionych w takich warunkach. W końcu każdy z himalaistów, który atakuje szczyt, robi to na własną odpowiedzialność i jest świadomy tego, że może to być jego ostatnia próba.

Kolejna do kolekcji
Podsumowując, „Spod zamarzniętych powiek” to lektura niezwykle ciekawa, dzięki której mamy okazję poznać historię jednego z najlepszych obecnie polskich himalaistów. Nie jest ona nastawiona na sensacyjność, a raczej na przybliżenie czytelnikowi tego, co dzieje się z ciałem i umysłem śmiałków podczas zdobywania ośmiotysięczników. To też inspirująca historia o wielkiej pasji i drodze do jej realizacji mimo wielu przeszkód. Nie jest to idealna pozycja dla tych, którzy dopiero zaczynają interesować się himalaizmem, bo wiele użytych w książce specjalistycznych terminów nie znalazło wytłumaczenia w przypisach, ale fani wspinaczki będą z pewnością zadowoleni. Jest to lektura zupełnie inna od kapitalnego „Kukuczki” głównie ze względu na formę – nie jest zbudowana tak pomysłowo, nie jest aż tak kompleksowa (brak prywatnej sfery głównego bohatera) i w ogólnej ocenie wypada nieco słabiej, ale warto po nią sięgnąć. Chociażby po to, żeby zrozumieć, że to, co dzieje się „po drugiej stronie lustra”, nie powinno być rozpatrywane zgodnie z normami obowiązującymi na co dzień. Osiem tysięcy metrów to sporo – zarówno jeśli chodzi o wysokość, jak i ludzki umysł.
CZYTAJ TAKŻE:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz