Cały piłkarski świat żyje
utworzeniem Superligi przez najlepsze europejskie kluby. Skala oburzenia kibiców
zdaje się być bezprecedensowa, dziennikarze prześcigają się w serwowaniu
kolejnych prognoz tego, co teraz się wydarzy. Mało kto zwraca uwagę, że to
wszystko już było – niemal dokładnie 30 lat temu Wielka Piątka, czyli Arsenal,
Tottenham, Liverpool, Manchester United i Everton w imię pieniędzy odłączyły
się od Football League i doprowadziły do utworzenia niezależnych rozgrywek
znanych dziś na całym świecie pod nazwą Premier League.
Jak przebiegał ten proces, w
znakomitej książce „Klub. O tym, jak Premier League stałą się najbardziej szaloną,
najbogatszą i najbardziej destruktywną siłą w sporcie” piszą dwaj dziennikarze:
Joshua Robinson i Jonathan Clegg. Pierwsze strony lektury, na których autorzy
opisują genezę nowych rozgrywek, jak żywo przypominają wszystko to, co dzieje
się obecnie wokół Superligi. „W miarę jak rosły ambicje biznesowe najlepszych
klubów, uznały one, że cała reszta struktury stanowi dla nich niepotrzebny
ciężar”, czytamy we wstępie, otrzymując cytat, który równie dobrze może odnosić
się do aktualnych wydarzeń. Podobnych fragmentów w książce jest znacznie
więcej, bo też schemat działania najbogatszych klubów jest niemal identyczny.
Czy obie sprawy będą miały również identyczny finał? Tego powinniśmy dowiedzieć
się już niedługo, ale lektura „Klubu” pokazuje, że jest to wielce
prawdopodobne.
Sprzeciw środowiska i amerykańskie
wzorce
Analogii w założeniu nowych
rozgrywek można doszukiwać się na wielu polach. Począwszy od konspiracyjnych
spotkań właścicieli klubów, którzy za sobą nie przepadali (wtedy Manchester
United – Liverpool czy Arsenal – Tottenham, teraz FC Barcelona – Real Madryt
czy Inter – Milan), przez ostry sprzeciw środowiska i władz piłkarskich (wtedy Football
League, teraz UEFA i krajowe federacje), a na czerpaniu amerykańskich wzorców (od
wyremontowania stadionów po sposób przeprowadzania transmisji telewizyjnych)
skończywszy. Nawet poddawany przez wielu kibiców w wątpliwość udział Arsenalu i
Tottenhamu w zakładaniu Superligi da się wytłumaczyć początkami Premier League –
w końcu oba kluby wchodziły w skład Wielkiej Piątki i były inicjatorami zmian. „Klub”
unaocznia te wszystkie analogie i w zasadzie czytanie pierwszych fragmentów
równie dobrze może być lekturą z przyszłości, z której dowiadujemy się, jak
wyglądały początki Superligi. Zmieniają się ludzie, liczby czy miejsca, ale
reszta pozostaje taka sama: bogaci chcą być jeszcze bogatsi i odciąć „zbędny
balast”, jak w książce nazywane są pozostałe angielskie kluby.