„Straszliwie sam. Mój dziennik” to jedna z najbardziej wyczekiwanych
przez kibiców książek tego roku. Dzieło Raymonda Domenecha we Francji zostało
bestsellerem, sprzedając się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy. Jednak nie
tylko to przemawia za tym, żeby sięgnąć po lekturę pozycji napisanej przez
francuskiego szkoleniowca.
Na wstępie warto odnotować, że
książka nie jest po prostu kopią dziennika Domenecha w takiej formie, w jakiej
prowadził go podczas swojej przygody z reprezentacją Francji w latach 2004-2010.
Jak zaznacza sam autor, zawierał w nim różne przemyślenia, dotyczące nawet
ostatnio przeczytanej książki, co nie byłoby zbyt ciekawe dla czytelnika, dlatego
zdecydował się na inny zabieg. „Straszliwie sam. Mój dziennik” jest pozycją
napisaną już po Mistrzostwach Świata w RPA na podstawie notatek szkoleniowca.
Owszem, fragmenty dziennika są w niej cytowane w oryginalnej wersji (usunięte
zostały ewentualnie jedynie wulgaryzmy), jednak w porównaniu z resztą treści
jest ich tak naprawdę niewiele. To nie oznacza, że książka traci na wartości.
Wręcz przeciwnie. Dzięki takiej formie autor prezentuje kolejne wydarzenia w
kontekście tego, co stało się później, na bieżąco komentuje także swoje dawne
zapiski. Dzięki temu widać wyraźnie, że z biegiem czasu zupełnie inaczej patrzy
na atmosferę wokół niego i drużyny.