„W cieniu Śląska” to dzieło Michała Wyrwy, w którym opisuje historię
największego klubu z Wrocławia. Mimo że książka liczy blisko 350 stron, czyta
się ją przyjemnie. Po lekturze bez żadnych wątpliwości można stwierdzić, że
autor podołał niełatwemu zadaniu przedstawienia w interesujący sposób dziejów
piłkarskiego zespołu.
Wyrwa swoją opowieść rozpoczyna
od anegdoty dotyczącej jednego z jego pierwszych kontaktów z Orestem Lenczykiem
– ówczesnym trenerem Śląska Wrocław. Podczas konferencji prasowej przed meczem
z Wisłą Kraków pod koniec sezonu 2010/2011, autor – wtedy jeszcze student
dopiero rozpoczynający przygodę z dziennikarstwem – pozwolił sobie zdać pytanie
o przyczyny kontuzji napastników Śląska. Po krótkiej wymianie zdań z
Lenczykiem, w której ze strony szkoleniowca padły pytania o wiek i zajęcie
Wyrwy, trener zaprosił młodego dziennikarza do swojego gabinetu po konferencji.
Miał tam wyjaśnić nurtującą go kwestię. Autor „W cieniu Śląska” udał się do
pokoju i tam, po długiej i wyczerpującej rozmowie, na koniec przeprosił, że
poruszył temat, o którym tak niewiele wie. Wtedy Lenczyk wypowiedział słowa: „Nie
ma pan za co przepraszać. Wszyscy jesteśmy Śląskiem Wrocław”. Opisuję tę
sytuację dlatego, że w trakcie czytania książki odniosłem wrażenie, że ostatnie
zdanie wypowiedzi „nestora polskich trenerów” świetnie charakteryzuje dzieło
Wyrwy i mogłoby stać się jego hasłem nadrzędnym, a może nawet zastąpić aktualny
tytuł. O tym jednak na koniec.