Za kilka dni do sprzedaży trafi trzecia już biografia legendy polskiej
piłki nożnej, Kazimierza Deyny. Pozycja „Deyna. Geniusz futbolu, książe nocy”
ma być pierwszą książką, z której czytelnicy dowiedzą się, jakim człowiekiem
poza boiskiem był „Kaka”. Jej autor – Wiktor Bołba – współpracuje także przy
powstawaniu publikacji o innej wybitnej postaci warszawskiej Legii, Lucjanie
Brychczym. Kustosz muzeum stołecznego klubu w wywiadzie dla bloga opowiada o
obu książkach, zapowiadając… kolejną.
- „Deyna. Geniusz futbolu, książe nocy” to już trzecia, po książkach
"Deyna" Stefana Szczepłka i "Kaka. Chłopak ze Starogardu"
Wiesława Wiki, pozycja o tym piłkarzu. Czym pańska biografia będzie różnić się
od poprzednich?
Wszystkim. Dlaczego? By to
wyjaśnić, posłużę się cytatem z Aleksandara Vukovića, który w słowie wstępnym
napisał: „Ten obraz jest z pewnością bardziej prawdziwy niż to, co do tej pory
o Deynie czytaliście”.
- Często powtarza się, że o zmarłych powinno mówić się tylko dobrze
albo wcale. Co spowodowało, że zdecydował się Pan przedstawić Kazimierza Deynę
takim, jakim rzeczywiście był – z wszystkimi słabościami i wadami?
Ponieważ bardzo poważnie i
rzetelnie postanowiłem przedstawić i przybliżyć czytelnikowi postać człowieka,
wielkiego sportowca, podziwianego i nienawidzonego przez tłumy. By to uściślić,
moja książka jest czymś w rodzaju dokumentu, w dodatku o człowieku, którego
kultu jestem wielkim propagatorem. Mogę śmiało powiedzieć, że mając ogromną
wiedzę na temat jego życia, chciałem być przede wszystkim uczciwy. Mówienie o
tym, że o zmarłych… To jest wbrew praktyce dziennikarskiej. Czy ktoś w takiej
sytuacji kiedykolwiek napisałby słowo o Hitlerze czy Stalinie? Przecież o nich
nie da się napisać dobrze, a jednak powstało wiele publikacji na ich temat.