Przyczyny bywają różne: zły moment, nie najlepiej dobrana okładka,
kiepska promocja, zawalona dystrybucja, małe zainteresowanie tematem przez
czytelników lub po prostu wypadkowa wszystkich tych czynników. Przypadki, w
których bardzo dobre książki sportowe pozostają niedocenione przez odbiorców,
nie są wcale takie rzadkie. Oto ranking dziesięciu tytułów, które w mojej
ocenie powinny stać się bestsellerami, a co najwyżej zdobyły uznanie niewielkiej
rzeszy czytelników.
10. James Bannon „Ja, kibic” (Wydawnictwo Ole, 2014)
W recenzji tej książki
przyznałem, że dawno nie czytałem pozycji, która tak mnie wciągnęła. Tajny
policjant rozpracowujący grupę chuliganów – wydaje się to idealny temat o
ogromnym potencjale: zawsze aktualny, intrygujący, sensacyjny, skandaliczny. W
dodatku to historia oparta na faktach, opisana naprawdę znakomicie i w
kapitalny sposób charakteryzująca środowisko angielskich chuliganów. Możecie
wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy premiera pozycji „Ja, kibic” przeszła bez
większego echa. Owszem, książka zebrała bardzo dobre recenzje, sięgnęła po nią
całkiem spora grupa czytelników (na LubimyCzytać.pl ma 174 oceny i 30 opinii),
ale moim zdaniem miała potencjał na absolutny bestseller. Szkoda, że tak się
nie stało, bo publikacja Jamesa Bannona to absolutnie lektura obowiązkowa
każdego fana literatury sportowej! Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, koniecznie
powinien nadrobić zaległości.
9. Radosław Kałużny, Mateusz Karoń „Powrót Taty” (Wydawnictwo Kopalnia,
2016)
To najmłodsza z książek w tym
zestawieniu, więc w jej przypadku coś jeszcze może się zmienić. Trudno nie
zauważyć jednak, że gdyby ukazała się 5-6 lat temu, wywołałaby znacznie większą
burzę. Wspomnienia Radosława Kałużnego są szczerze, mocne, momentami wręcz
brutalne, ale ich premiera nie odbiła się takim echem jak chociażby wydanie
przez Andrzeja Iwana i Krzysztofa Stanowskiego „Spalonego” ledwie cztery lata
wcześniej. Główną przyczyną było zapewne podejście czytelników, którzy – niczym
nałogowcy – uzależnili się od piłkarskich wspomnień przesyconych alkoholem,
hazardem i zrujnowanym życiem, w związku z czym potrzebują coraz większych
dawek emocji. „Powrót Taty” je gwarantuje, ale nie jest tak szokujący, jeśli
przeczytało się wcześniej kilka równie mocnych pozycji. Nie jest tak, że
książka okazała się niewypałem. Wręcz przeciwnie – w obecnym zalewie publikacji
sportowych rozepchała się łokciami i zajęła należne jej miejsce na liście
bestsellerów. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że gdyby Kałużny zdecydował
się na szczerość te kilka lat wcześniej, zrzuciłby prawdziwą bombę, która
wstrząsnęłaby polskim środowiskiem piłkarskim.