środa, 10 lutego 2021

8000 zimą. Rozstrzygnięcie konkursu

Niedawno ogłosiłem na blogu konkurs, w którym do wygrania były cztery egzemplarze książki "8000 zimą" Bernadette McDonald. Uczestnicy mieli za zadanie wybrać i opisać jedną zabawną anegdotę z górskich pozycji Wydawnictwa Agora. Miło mi poinformować, że obrady komisji konkursowej zostały zakończone - oto zwycięskie odpowiedzi!

Bardzo mnie cieszy, że konkurs cieszył się sporym zainteresowaniem. Wybranie zwycięzców nie było łatwe, ale udało się to uczynić i - zgodnie z zapowiedzią - prezentuję podesłane anegdoty, które okazały się godne nagrody książkowej (pisownia oryginalna):

1. Kasia - anegdota z książki "Krzysztof Wielicki. Piekło mnie nie chciało"

Raz Pustelnik na Czo Oju ze Spruttą wchodzili i podczas wspinaczki śmieszną przygodę przeżyli. Kiedy Sprutta zrezygnował by szczyt atakować, to Pustelnik jego śladem też chciał rezygnować. Domiar złego, zaczął wierzyć, że ma urojenia, gdy to biała postać weszła mu w pole widzenia. W uszach "hello" mu zabrzmiało... omamy słuchowe? A może objawy choroby wysokościowej? Gdy Pustelnik na Gaszerbrum po latach się wspinał, w bazie międzynarodowej często wypoczywał, tam wieczorem gdy się wszyscy razem spotykali, różne ciekawe historie sobie powiadali. Raz Pustelnik wspomniał o tej tajemniczej zjawie, którą spotkał lata wcześniej na innej wyprawie. Wtem wstał jeden Koreańczyk i zaśmiał się szczerze – „To byłem ja!” krzyknął, nie zaś omam, albo zwierzę. Nie miał siły zdobyć szczytu, wracał odwodniony, po spędzonej nocy w śniegu- totalnie zmęczony. Schodził w gęstej mgle, a mroźny wiatr targał nim srodze, kiedy nagle Pustelnika spotkał na swej drodze. Tak zagadkę wyjaśniono, yeti nie istniało, żadnej innej też choroby tu nie rozpoznano.

2. Anna - anegdota z książki "Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku"

Wszyscy dobrze wiedzą, że nastroje na wyprawach często ulegają osłabieniu, szczególnie gdy się kończy alkohol. W takiej właśnie sytuacji znaleźli się uczestnicy wyprawy w latach 84/85 na Czo Oju.

Pawlikowski z Berbeka wiedzą, że lekarz wyprawy jest w posiadaniu spirytusu, wykorzystywanego do leczenia odmrożeń. Jednak zapobiegawczo spirytus jest oznaczony jako trucizna, by zniechęcić potencjalnych konsumentów. Himalaiści znają ten patent i mimo głośnych protestów kanadyjskiego lekarza postanawiają z "trucizny" zrobić przepalankę, tłumacząc tym samym, że to polska trucizna i im nie zaszkodzi.

Zaniepokojony lekarz od razu informuje o tym kierownika wyprawy, który słysząc, którzy jego wspinacze piją owa truciznę przepalana z cukrem na wysokości 5200 metrów, skwitował to krótko:

- A, to nic im nie będzie.

3. Bartłomiej - anegdota z książki „Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza”

Frodo bez majtek

Anegdota dotyczy powrotu Tomka Mackiewicza i Marka Klonowskiego ze zdobytego szczytu Mount Logan. Cel wędrówki to miejsce zrzutu, na którym miał czekać na nich ponton i jedzenie. Kilkanaście kilometrów dłuży się niemiłosiernie, po ponad miesiącu od rozpoczęcia wyprawy brak sił coraz bardziej daje się we znaki. Za prowiant służy im energia słoneczna i ciepła woda z posmakiem menażki. Tomek czuje się wyjątkowo fatalnie, jego patentem na biegunkę jest pokonywanie drogi bez majtek, co chwilę kucając. Po następnej piekielnej nocy i kolejnych pokonanych kilometrach, brnąc przez coraz większą gęstwinę, tracąc tempo z godziny na godzinę, odkrywają coś niesamowitego. Do celu doprowadza ich wiodąca przez sam środek buszu ścieżka skrojona na miarę hobbita. Nie miało znaczenia, że musieli się schylać, aby móc się nią przemieszczać, ważne, że trud kogoś przed nimi ułatwił im tę część przeprawy. Na końcu ścieżki, na wielkiej polanie czekała na nich upragniona nagroda, kolejny etap wyprawy „drużyny pierścienia” zakończył się sukcesem.

4.  Magdalena - anegdota z książki "Lekarze w górach"

O tym, jak „przypadkiem” można załapać się na wyprawę jako lekarz wysokogórski.

Doktor Korniszewski poznał Ryśka Szafirskiego podczas wspinaczki w Tatrach. Od słowa do słowa okazało się, ze doktor nie należy do żadnego klubu wysokogórskiego. Rysiek po krótkiej rozmowie zaproponował, ze zapisze doktora do Klubu Wysokogórskiego Zakopane. Doktor chętnie skorzystał z zaproszenia, po czym zapomniał o całej sprawie.

Pół roku później, podczas dyżuru w klinice w Warszawie otrzymał niespodziewany i dość zabawny telefon z Zakopanego. Był przekonany, że to pomyłka! Rozmówca nawet się nie przedstawił, a już zachwalał szczegóły wyprawy, na którą doktor był potrzebny! 

Ta rozmowa, która wydawała się pomyłką, przypomniała doktorowi o przynależności do klubu, a co najważniejsze - odmieniła jego życie. Pół roku później był na swojej pierwszej (z dziesięciu) wysokogórskich wypraw.

***
Wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję, a zwycięzcom gratuluję - odezwę się do Was w prywatnej wiadomości, by ustalić wszystkie szczegóły dotyczące wysyłki książki "8000 zimą", której recenzje znajdziecie pod tym linkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz