Zimowe zdobywanie ośmiotysięczników to temat niezwykle bliski Polakom. To właśnie biało-czerwoni wspinacze uczynili z tej sztuki niemal sport narodowy, w latach 80. stając po raz pierwszy na szczycie siedmiu ośmiotysięczników. Kiedy już w XXI wieku walka o pozostałe góry rozgorzała na nowo, Polacy też mieli znaczny udział w zdobyciu lub próbach zdobycia pozostałych szczytów. Nic więc dziwnego, że rodzime wyprawy stanowią większą cześć lektury. Bernadette McDonald nie kryje fascynacji Andrzejem Zawadą, który stał się dla niej inspiracją do napisania książki. Początkowe rozdziały niemal w całości poświęcone zostały polskim wyprawom: udanym lub nie. Inne owszem, są wspominane (kazachska wyprawa na Manaslu z 1995 roku, pierwsze próby Simone Moro, wyprawy japońskie czy brytyjskie), ale trudno oprzeć się wrażeniu, że stanowią jedynie dodatek.
Dużo polskich wątków
Warto w tym miejscu nadmienić, że „8000 zimą” ułożona jest chronologicznie. Książka ma 14 rozdziałów, z których każdy poświęcony jest zimowemu zdobywaniu innej góry. Od Everestu zdobytego przez Krzysztofa Wielickiego i Leszka Cichego w 1980 roku, po próby zdobycia K2 (autorka skończyła swoje dzieło, zanim szerpowie stanęli na ostatnim niezdobytym zimą szczycie, przez co ich wyprawa nie została ujęta w książce). Środek ciężkości nieco zmienia się później, kiedy autorka opisuje zdobywanie ośmiotysięczników w XXI wieku. To oczywiście głównie za sprawą Simone Moro, który staje się później głównym bohaterem książki – w końcu to właśnie on jako jedyny himalaista aż czterokrotnie stanął po raz pierwszy na szczycie ośmiotysięczników „w najokrutniejszej porze roku”. Jego wyprawy na Makalu i Gaszerbrum II są opisane bardzo dokładnie, ale już w rozdziale o Naga Parbat, autorka więcej miejsca poświęca próbom Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol, wieńcząc rozdział tragicznymi wydarzeniami z 2018 roku. Ten „polskocentryzm” ma swoje zalety – dla osób zaczynających przygodę z lekturami górskimi to świetne wprowadzenie w temat. Dla tych, którzy przeczytali już kilka książek na ten temat, zwłaszcza od Wydawnictwa Agora, niektóre treści będą powtórzeniem. Rozdział poświęcony zdobywaniu Broad Peaku nie wnosi wiele nowego w porównaniu z niedawną biografią Macieja Berbeki, a ten poświęcony wejściu na Mount Everest Wielickiego i Cichego, zawiera podobne informacje co wznowiona z okazji 40. rocznicy tego wyczynu książka „Rozmowy o Evereście”.
Idealna lektura dla
średniozaawansowanych
Trzeba przyznać, że „8000 zimą” ma bardziej kronikarski charakter niż biografie poszczególnych wspinaczy. Świadczy o tym nie tylko sposób narracji, ale też uporządkowana forma (chronologiczny układ rozdziałów) i dodatki na końcu: podsumowanie pierwszych zimowych wejść na ośmiotysięczniki (kto i kiedy tego dokonał) oraz biogramy najważniejszych postaci. Ludzie też są w tej książce niezwykle ważni – na kartkach kolejnych rozdziałów autorka opisuje najbardziej znaczące postaci dla rozwoju zimowego himalaizmu: Zawadę, Wielickiego, Artura Hajzera, ale też Adama Bieleckiego, Simone Moro, Denisa Urubkę czy mniej znane osoby, jak Cory Richards (niezwykle ciekawa historia Amerykanina, który słynął z odpadania od ścian, a został jednym z trzech pierwszych zdobywców Gaszerbrumu II). Lektura bardzo dobrze systematyzuje więc wiedzę o zimowych zdobywaniu gór w Himalajach i Karakorum, stanowiąc cenne źródło wiedzy na ten temat. W książce nie brakuje anegdot (dobra historia z termometrem zostawionym na szczycie Mount Everestu, którą podobnie jak cztery inne dykteryjki przedstawiłem w tym wpisie), dialogów, fragmentów wspomnień Lodowych wojowników. To wszystko ożywia narrację, dzięki czemu – co podkreślam już któryś raz – nie jest ona nudna.
UWAGA, KONKURS!
Do 7 lutego na blogu trwa konkurs, w którym do wygrania są aż cztery książki Bernadette McDonald "8000 zimą". Zasady konkursu na końcu tego wpisu, serdecznie zachęcam do udziału!
CZYTAJ TAKŻE:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz