W końcu, po wielu latach od śmierci Huberta Jerzego Wagnera, ukazała
się jego biografia. Długo trzeba było czekać na książkowe wspomnienie tego
wybitnego szkoleniowca, ale okazało się, że było warto. „Kat” to świetna
opowieść o ambitnym sportowcu, wielkim trenerze i skomplikowanym człowieku, ale
też dogłębnie przedstawiona historia najlepszej drużyny w historii polskiej
siatkówki.
Przez lata zastanawiałem się, jak
to się stało, że nikt dotychczas nie zdecydował się napisać książki o Hubercie
Wagnerze? Podczas gdy inni wybitni szkoleniowcy, tacy jak Kazimierz Górski czy Jan Mulak, doczekali się nawet kilku pozycji na swój temat (lub sami chwycili
za pióro i napisali o sobie), o trenerze, który doprowadził polską
reprezentację siatkarzy do mistrzostwa świata i olimpijskiego złota, nie wydano
nic. Kiedy więc usłyszałem, że powstanie biografia Wagnera, wiedziałem, że
muszę po nią sięgnąć. Tym bardziej, że autorski duet wydawał się dobrany
idealnie – Krzysztof Mecner, świetny dziennikarz i wielki znawca siatkówki oraz
Grzegorz Wagner, syn bohatera książki. Jeden piszący o sportowych wyczynach
szkoleniowca i zbierający wypowiedzi jego kolegów czy podopiecznych, drugi
wspominający to, jakim człowiekiem poza parkietem był Hubert Wagner. To był
przepis na sukces i okazało się, że moje oczekiwania nie zostały zawiedzione.
Złoci chłopcy Wagnera
Kiedy wziąłem się za czytanie „Kata”,
mniej więcej w połowie lektury doszedłem do wniosku, że ta pozycja bardzo mocno
przypomina książkę „Srebrni chłopcy Zagórskiego”. Różnią się jedynie proporcje –
Łukasz i Marek Ceglińscy postawili na drużynę i opis jej członków, sylwetkę
trenera Witolda Zagórskiego starając się obszernie przedstawić nieco przy
okazji. Krzysztof Mecner z Grzegorzem Wagnerem opowiadają przede wszystkim o
ojcu byłego rozgrywającego, od czasu do czasu wtrącając dłuższą lub krótszą
charakterystykę poszczególnych zawodników i drużyn, które prowadził Wagner senior. W
przypadku obu książek efekt końcowy jest jednak ten sam – wychodzą z tego
świetne reporterskie dzieła, których największą zaletą jest ogrom wypowiedzi
różnych osób związanych z bohaterami publikacji.
W „Kacie”, podobnie jak u
Ceglińskich, aż roi się od cytowanych słów wielu ludzi. To spora zaleta, gdyż
dzięki temu książka „żyje”. Nie jest to opowieść snuta przez jakiegoś
dziennikarza, którą owszem, do pewnego momentu czyta się dobrze, ale z czasem zaczyna
nużyć czytelnika. Autorzy biografii Wagnera dotarli do bardzo wielu osób i
zdobyli cenne wspomnienia, które wzbogacają książkę. Już na pierwszych
stronach, kiedy zapoznajemy się z odległą historią rodziny Wagnerów, możemy
znaleźć wypowiedzi rodzeństwa głównego bohatera – Leszka i Elżbiety. Im dalej,
tym cytatów pojawia się więcej. Są słowa przyjaciół i współpracowników Huberta Wagnera,
takich jak Andrzej Warych czy Włodzimierz Sadalski, są wypowiedzi jego kolegów
z boiska (Edward Skorek czy Zbigniew Zarzycki) oraz kilku pokoleń podopiecznych
(od wspomnianego Skorka po Marcina Prusa czy Małgorzatę Glinkę).
„Komu coś nie pasuje, niech spier…”
Wypowiedzi różnych osób
sprawiają, że książka wciąga od pierwszej strony. Co innego poznawać bowiem
historię człowieka wyłącznie w formie opisu, co innego móc zapoznać się z
opiniami ludzi, którzy spędzili lata u boku Hubera Wagnera lub byli naocznymi
świadkami wydarzeń z jego udziałem. Dzięki temu wychodzą naprawdę ciekawe
rzeczy, jak chociażby dająca do myślenia charakterystyka bohatera jako
zawodnika – twardo trzymającego się swojego zdania i głośno wypowiadającego
swoje opinie, a przede wszystkim chcącego zwyciężać za wszelką cenę. To właśnie
te cechy, o których wspomina prawie każdy, kto mówi o Wagnerze, sprawiły, że w
bardzo młodym wieku został selekcjonerem reprezentacji. Opis okoliczności
wyboru zaledwie 32-letniego zawodnika na sternika kadry też jest zresztą
niezwykle interesujący, bowiem okazuje się, że kandydatura Wagnera przeszła
minimalną liczbą głosów, a wkrótce niektórzy zszokowani siatkarze, którzy teraz
mieli trenować pod okiem byłego kolegi z parkietu, wystosowali nawet petycję
mającą na celu zmuszenie PZPS do przemyślenia całej sprawy…
Nic jednak dziwnego, że zawodnicy
obawiali się Wagnera – doskonale znali go przecież ze wspólnych występów i
wiedzieli, że jeszcze jako czynny gracz wyróżniał się charyzmą. Udowodnił to
zresztą na pierwszym treningu w roli selekcjonera, kiedy przywitał
podopiecznych słowami: „Musicie nie tylko dokładnie słuchać, co mówię, ale i
święcie wierzyć, że mam rację. A komu się nie podobają moje zasady, niech
pakuje manatki”. Tak właśnie rozpoczął się piękny okres w historii polskiej
siatkówki, który zaowocował zwycięstwem w mistrzostwach świata w 1974 roku i
złotym medalem olimpijskim w Montrealu dwa lata później. Autorzy, głownie poprzez
wypowiedzi siatkarzy, którzy należeli do tej drużyny, opowiadają o jej
przygotowaniach, legendarnych metodach treningowych Wagnera i atmosferze w
kadrze. Zawodnicy sypią przy tym zabawnymi (czasem przerażającymi, zwłaszcza
jeśli chodzi o mordercze treningi) anegdotami, dzięki czemu tworzy się z tego
żywa opowieść o wspaniałym zespole, który potrafił zdetronizować niepokonaną
wydawałoby się reprezentację ZSRR. Fragmenty poświęcone tym sukcesom to chyba
najciekawsza część książki, ale w końcu o wspaniałych chwilach triumfów zawsze
czyta się świetnie.
Zawodnik, trener, człowiek
Niewątpliwą zaletą biografii „Kata”
jest też fakt, że pozwala ona dobrze poznać wszystkie oblicza Huberta Wagnera.
Tak jak zaznaczałem wcześniej, autorzy dotarli do bardzo wielu osób, które
znały legendarnego szkoleniowca i każda z nich, poprzez swoje wspomnienia,
dodaje do obrazu tej postaci coś od siebie. Czytelnik dowie się więc o tym, że
był bardzo ambitnym siatkarzem, znakomitym, choć często szalonym szkoleniowcem
(kiedy w ważnych spotkaniach desygnował do gry drugą szóstkę lub kazał
rezerwowym zawodnikom wykonywać mordercze ćwiczenia… w trakcie meczu), ale też
skomplikowanym człowiekiem. Trzy życiowe partnerki, twarda ręka i zwiększone wymagania
wobec syna, które doprowadziły w końcu do tego, że siatkarz sam zrezygnował z
gry w reprezentacji prowadzonej przez ojca, czy wreszcie problemy z alkoholem.
Dwie sfery – prywatna i zawodowa – przeplatają się w książce i dają czytelnikowi
pełny obraz wybitnej, choć często niełatwej postaci, jaką był Hubert Jerzy
Wagner.
Podsumowując, trzeba więc
przyznać, że „Kat” to bardzo udana biografia legendarnego szkoleniowca. „Nie
chcieliśmy w niej robić laurki jego [Grzegorza Wagnera] ojcu i wybitnemu
trenerowi, ale pokazać, jakim był człowiekiem” – pisze we wstępie Krzysztof
Mecner i ten cel zdecydowanie udało się osiągnąć. Podczas czytania książki nie
zawsze jest miło, nie zawsze jest zabawnie, ale w przypadku każdej historii lub cytowanej wypowiedzi jest szczerze. To chyba największa wartość biografii, która
dzięki temu stanowi obiektywne podsumowanie kariery i życia Huberta Wagnera. „Kat”
to świetnia lektura nie tylko dla fanów siatkówki, ale dla każdego, nawet,
jeśli ktoś nieszczególnie interesuje się sportem. To piękna, a zarazem
tragiczna opowieść o ciężkiej pracy, stawianiu sobie wielkich celów i o tym, że
w życiu nie ma rzeczy niemożliwych. Polecam każdemu te kilka „wieczorów z »Katem«”.
CZYTAJ TAKŻE:
CZYTAJ TAKŻE:
Bardzo dobra pozycja. Jedna z najlepszych sportowych biografii wydanych w ostatnich latach.
OdpowiedzUsuńZgodzę się w stu procentach. ;)
UsuńŚwietna, gorąco polecam!
OdpowiedzUsuńzosiaradzi