Jest żywą legendą polskiego himalaizmu.
Piąty na świecie zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, autor pierwszych
zimowych wejść na Mount Everest, Broad Peak, Lhotse i Kanczendzongę. Historia
Krzysztofa Wielickiego to historia polskiego himalaizmu i taka właśnie jest
biografia „Piekło mnie nie chciało” autorstwa duetu Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski.
To nie tylko opowieść o wyjątkowym człowieku, ale kawał dziejów wspinania pod
biało-czerwoną flagą.
Osobom, które gustują w górskich
lekturach, nie trzeba przedstawiać autorskiego duetu. Kortko z Pietraszewskim
to bowiem twórcy znakomitej biografii Jerzego Kukuczki, która trzy lata temu
odbiła się szerokim echem i spotkała się z ogromnym zainteresowaniem
czytelników. Teraz dziennikarze katowickiej „Gazety Wyborczej” postanowili
wziąć na warsztat postać Krzysztofa Wielickiego, a efektem ich pracy jest ponad
400-stronicowa lektura. Jak zwykle w przypadku tych autorów (spisali również
historię kosmonauty Mirosława Hermaszewskiego) książka trzyma wysoki poziom, po
raz kolejny dostarczając dawki znakomitych anegdot oraz mrożących krew w żyłach
górskich opowieści. Pozwala też poznać dogłębnie głównego bohatera i to nie
tylko pod kątem jego osiągnięć i górskich zdobyczy, ale także życia prywatnego.
To chyba wyróżnia tę lekturę na tle innych biografii himalaistów od Wydawnictwa
Agora. W „Piekło mnie nie chciało” na przykładzie życiorysu Wielickiego bardzo ciekawie
ujęty został wątek tego, jak wspinanie wpływa na związki „lodowych wojowników”
i ich relacje rodzinne.
Kto czeka w domu na
himalaistów?
Wątek rodzinny nie jest w
biografii Krzysztofa Wielickiego wątkiem dominującym. To raczej jeden z wielu
poruszanych tematów, ale – głównie ze względu na to, że himalaista miał w swoim
życiu trzy kobiety i czwórkę dzieci – ciągnie się przez większą część książki.
Autorzy oddają głos Jolancie – pierwszej żonie głównego bohatera – oraz ich
trójce dzieci. Okres ich wychowania przypadł na czas największych sukcesów
Wielickiego, co nie pozostało bez wpływu na relacje na linii ojciec-dzieci. W
wypowiedziach córek czuć duży żal do taty za częste wyjazdy i fakt, że rzadko
kiedy był obecny w ich życiu. Na częste wypady z góry nakładał się jeszcze
introwertyczny charakter himalaisty, który zdaniem rodziny nie był wylewny,
jeśli chodzi o okazywanie uczuć i opowiadanie o swoich podbojach. To wszystko
sprawiało, że dzieciom trudno było się pogodzić z częstymi rozstaniami, płakały
za ojcem. Usposobienie Wielickiego i jego zamiłowanie do gór idealnie obrazuje
jednak przytoczona w książce anegdota o tym, że nie mogąc znieść płaczów, zaczął…
wyjeżdżać nocą. Oczywiście nie było tak, że Wielicki nie troszczył się o rodzinę.
Pierwsza i druga żona wspominają wprawdzie, że choć himalaista chciał mieć
potomstwo, nie bardzo wiedział, jak się nim zajmować, a wyjścia z wózkiem uważał
za mało męskie. Autorzy podkreślają jednak, że dbał o dzieci i żonę, kupując im
potrzebne rzeczy za zarobione na wyprawach pieniądze. Po latach stał się też
bardziej uczuciowy, zdecydowanie więcej uwagi poświęcając najmłodszemu synowi
Krzysztofowi, który był owocem jego trzeciego związki.