Porządek i chronologia
Autor przybliżył czytelnikom
historię królowej sportu na ziemiach polskich od XIX wieku aż po
dziś. Skupił się przede wszystkim na sukcesach naszych
reprezentantów z dwudziestego stulecia, opisując wydarzenia w najbardziej
znanych wersjach. Nie oszukujmy się, ile publikacji, tyle wariantów wydarzeń. Pisząc
to, mam na myśli historie typu: „Janusz
Sidło podczas konkursu rzutu oszczepem na IO w Melbourne, oddał swój oszczep Egilowi
Danielsenowi”. Wiemy doskonale, że wielu historyków sportu podważa tę
wersję wydarzeń. Takich przypadków jest w książce dużo. Krótko mówiąc, Tomasz
Sowa nie bawi się w obalanie mitów, tylko snuje lekkoatletyczne opowieści,
zachowując przy tym chronologiczną kolejność wydarzeń, co bardzo ułatwia
czytanie książki. Panuje porządek, bo jest ona napisana prostym, bardzo
przystępnym językiem, co sprawia, że spokojnie może po nią sięgnąć nie tylko
kibic sportu, ale także osoba na co dzień sportem się nie interesująca, lubiąca poczytać o ciekawych ludzkich historiach. Zaznaczam, że dla kibica
lekkoatletyki, który śledzi na ekranie telewizora najważniejsze sportowe
imprezy i słucha uważnie komentatorów, którzy bardzo często przywołują sukcesy
z minionej epoki, większość faktów będzie znana, ale z całą pewnością natkną
się też na takie historie, które nie są zbyt popularne w przestrzeni
publicznej.
Czy będzie druga część?
Im bardziej Tomasz Sowa zbliża
się w swoich opowieściach do czasów współczesnych, tym więcej znanych historii,
które czyta się z dużą ciekawością, mimo tego, że często wiemy w jakim kierunku
potoczy się dana opowieść. XX wiek został przez autora opisany z dużą
dokładnością i precyzją. Twórca wykonał swoją pracę bardzo rzetelnie,
przybliżając czytelnikowi najważniejsze wydarzenia lekkoatletyczne z udziałem
naszych sportowców. Niestety, w momencie wejścia w XXI wiek
zmienia się też narracja autora, który już nie opowiada i nie zaciekawia, lecz biegnie po kolejnych wydarzeniach niczym Usain Bolt w Berlinie. Nie
zatrzymuje się na dłużej przy naszych medalach, nie zachwyca się sukcesami biało-czerwonych
sportowców, tylko odnosi się do nich trochę po macoszemu. Nie da się oprzeć
wrażeniu, że ostatnie lata traktowane są przez autora jako sukcesy mniejsze, że
stawia medale Janusza Kusocińskiego, Zdzisława Krzyszkowiaka czy Władysława
Komara znacznie wyżej niż medale Tomasza Majewskiego, Anity Włodarczyk czy
Wojciecha Nowickiego. Na całe szczęście w ostatnim rozdziale pojawia się
wzmianka, że sukcesom polskich lekkoatletów z pierwszych dwudziestu lat
XXI wieku można poświęcić osobną książkę. Nie ukrywam, że daje to nadzieję na
drugą część historii o olimpijskich sportowcach. Bardzo chciałbym, aby coś takiego
się ukazało, bo bez wątpienia „Lekko o atletyce” jest niezwykle ważną
publikacją, która skupia w jednym miejscu najważniejsze wyczyny naszych
lekkoatletów.
Historia sportu do szkół
Warto jeszcze wspomnieć o tym, że książka „Lekko o atletyce” została ładnie wydana, a jakość zdjęć jest na bardzo wysokim poziomie. Widać, że dla Wydawnictwa SBM, jak i dla samego autora, ten aspekt był niezwykle ważny, bo liczne fotografie bardzo wzbogacają książkę i pozytywnie wpływają na jej odbiór. Podsumowując, pozycja bezwzględnie warta przeczytania. Z całą pewnością czas poświęcony na lekturę nie będzie czasem straconym. Ja osobiście czekam na kolejną część „Lekko o atletyce” poświęconą wydarzeniom z XXI wieku, bo mam wielką nadzieję, że ostatnie rozdziały były tylko wstępem do dalszych opowieści, które niebawem ukażą się na rynku.
CZYTAJ TAKŻE:
Dziękuję bardzo za recenzję! Panie Michale, ma Pan absolutną rację jeśli chodzi okrojony opis wydarzeń i sukcesów z XIX wieku. W trakcie pisania zdałem sobie sprawę, że kompleksowe przedstawienie historii polskich lekkoatletów i ich sukcesów z ostatnich dwudziestu lat to materiał na osobną książkę. Streścić ich w jednym rozdziale zwyczajnie nie sposób. Żyjemy w czasach "Wunderteamu II" i mam nadzieję, że w przyszłości - razem z Wydawcą - uda nam się stworzyć podobną książkę, traktującą tylko o polskiej lekkoatletyce w XIX. Tym bardziej, że osoby, sportowcy, trenerzy, którzy cieszyli i cieszą nasze kibicowskie serca i oczy nadal żyją. Może zechcą podzielić sią swoimi historiami.
OdpowiedzUsuńA sukcesy lekkoatletów, te dawne i obecne, cenię sobie tak samo :)
Jeszcze raz dziękuję za pochlebne słowa!
Przepraszam, z rozpędu wpisałem XIX wieku, zamiast XXI :)
Usuń