fot. Jacek Pióro, materiały prasowe wydawnictwa Muza SA |
Większość dotychczasowych powieści, których akcja była przez autorów osadzana w świecie sportu, dotyczyła zazwyczaj piłki nożnej. Nikodem Pałasz postanowił zerwać z tą zasadą i przygotował kryminał, którego głównym bohaterem jest tenisista. "Brudna gra", czyli książka, która jutro trafi do księgarni w całej Polsce, to coś, czego na naszym rynku jeszcze nie było. W wywiadzie dla bloga autor tej pozycji postanawia przybliżyć nieco jej fabułę, a także zdradza swoją wizję współczesnego sportu.
- Kryminał osadzony w świecie profesjonalnego tenisa. Tego jeszcze w
Polsce nie było. Skąd pomysł na taką właśnie książkę?
Lubię kryminały, a po latach
pracy w branży sportowej, wyrobiłem sobie zdanie na temat współczesnego sportu.
Moja wizja sportu XXI-wieku jest mroczna, daleka od ideałów barona de Coubertin.
Postanowiłem to opisać, wykorzystując właśnie formę kryminału. Stworzyłem
fikcyjnych bohaterów i wpędziłem ich w tarapaty, w które może wpaść każdy
sportowiec, który traci kontrolę nad swoją karierą.
- Morderstwo znanego sportowca, a następnie dochodzenie, które
prowadzi jeden z inspektorów. Fabuła pańskiej powieści bardzo przypomina to, co
zawarł w "Graczu" Przemysław Rudzki, dziennikarz "Przeglądu
Sportowego". Czytał Pan jego książkę?
Tak, dosłownie tydzień temu
skończyłem "Gracza".
- Czy może Pan porównać powieść Rudzkiego do kryminału pańskiego
autorstwa? Czytelnicy mogą spodziewać się czegoś podobnego, czy będzie to
zupełnie inna książka?
To są zupełnie inne książki, o
czym czytelnik szybko się przekona. W "Graczu" Rudzkiego śledztwo dziennikarskie odbywa
się w tle wydarzeń związanych z piłką. "Brudna gra" to kryminał z
krwi i kości, z intrygującą zagadką, policjantami, pościgami, strzelaninami i
pędzącą do przodu akcją. Gdzieś przeczytałem bardzo miłe zdanie na temat "Brudnej
gry". A mianowicie, że przypomina powieści Harlana Cobena, gdzie sport też
często jest tłem. To duży komplement.
- Język bohaterów, ich portrety psychologiczne, zaskakujący, lecz
jednocześnie logiczny ciąg zdarzeń. To jedne z elementów powieści, które trzeba
odpowiednio dopracować, aby książka cieszyła się powodzeniem. Praca nad którym
z nich jest najtrudniejsza? Co przysporzyło Panu najwięcej kłopotów?
Muszę przyznać, że z niczym nie
miałem kłopotów. Pisząc tą książkę doskonale się bawiłem. To była ciekawa
przygoda. Mam nadzieję, że dla czytelnika ta książką będzie taką samą frajdą
jak dla autora.
- Jako właściciel agencji marketingu sportowego i były menadżer Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga zapewne wie Pan sporo na temat tego, jak "od kuchni" wygląda współczesny tenis. Ta wiedza okazała się pomocna przy pracy nad "Brudną grą"?
Tak. Ale inspiracji szukałem nie
tylko na tenisowych arenach. Przez ostatnie lata współpracowałem z wieloma
sporowcami, reprezentującymi różne dyscypliny. Miałem więc okazję do wielu
obserwacji. Uważnie śledziłem sprawy Tigera Woodsa, Lance'a Armstronga czy
Oscara Pistoriusa. Na przykładzie tenisa opisuję procesy, które według mnie
trawią cały współczesny sport.
- Czy w powieści zostały zawarte jakieś wydarzenia wzorowane na tym,
co stało się naprawdę? Są jakieś aluzje do rzeczywistych postaci czy zdarzeń?
Bohaterowie "Brudnej gry"
są fikcyjni. Pokazuję natomiast rzeczywiste problemy, mechanizmy, zależności. Wystarczy
przyjrzeć się historiom upadków Armstronga, Woodsa, Pistoriusa czy Diego
Maradony. Ich ślad czytelnik znajdzie w mojej książce. Ale oczywiście nie można
tego co zawarłem w tej powieści traktować dosłownie. Nie ma takiego tenisisty i
nigdy nie było, nie znam takiego trenera tenisa, nie spotkałem takich działaczy
tenisowych. Dużo rzeczy jest tam celowo przerysowanych. Podkreślam, Malewicz
istnieje tylko na kartach tej książki. To tylko bohater powieści, który odniósł
sukces, jak setki innych sportowców. Chociaż, trzeba sobie zdawać sprawę, że
kłopoty, w które popada, mogą spotkać każdego sportowca, który nie potrafi do
końca zapanować nad swoim życiem i swoją karierą. No i który nie potrafi oprzeć
się pokusom. A pokus w zawodowym sporcie jest sporo.
- Co, Pana zdaniem, jest największym atutem "Brudnej gry"?
Cóż, mam nadzieję, że to co powiem zachęci do przeczytania
mojej książki. Atutów jest kilka, ale to co nowe i świeże w świece polskich
kryminałów to pokazanie zaplecza wielkiego sportu, układów, ciemnych
interesów. Brudne kulisy sportu to tło
kryminalnej intrygi. Kolejnym atutem tej książki jest starcie dwóch silnych
osobowości. Z jednej strony jest tenisista Artur Malewicz, z drugiej - inspektor
policji Wiktor Wolski. Jeden już nie żyje, drugi podąża jego śladami, coraz
bardziej taplając się w brudach, w których ugrzązł wcześniej sławny sportowiec.
Malewicza można pokazywać młodym zawodnikom jako antywzór sportowca. Co do
Wolskiego, to jest człowiek, którego wbrew pozorom bardzo wiele łączy z ofiarą.
Obaj są mocno nakierunkowani na sukces, bezkompromisowi, czasem bezwzględni, w
dążeniu do celu. Dla Wolskiego tym celem jest odnalezienie mordercy. Postępuje
wbrew swoim zasadom, wchodzi w ryzykowny układ, aby tylko dobrać się do zabójcy.
I w pewnym momencie też się pogubi.
- Do 2012 roku był Pan menadżerem Mariusza Fyrstenberga i Marcina
Matkowskiego. Rozstanie z tymi tenisistami wiązało się z wyborem nowych celów
życiowych? Chce Pan skupić się teraz na pisaniu książek?
Zawodnicy, z którymi współpracuję
się zmieniają, to normalne. W ciągu pięciu lat działania przez moją firmę
przewinęło się kilkudziesięciu sportowców. Medaliści igrzysk olimpijskich,
mistrzowie Europy, rekordziści i mistrzowie Polski. Zakończenie współpracy z
tym czy innym zawodnikiem nie ma nic wspólnego z nowymi celami w życiu. Nie
skupiam się na pisaniu książek. To raczej hobby.
fot. Jacek Pióro, materiały prasowe wydawnictwa Muza SA |
- Dotychczas większość powieści, których akcję autorzy osadzali w
świecie sportu, dotyczyła piłki nożnej. Nie obawia się Pan, że książka o
tenisie z góry będzie skazana na mniejsze grono odbiorców? Ta dyscyplina jest
znacznie mniej popularna w Polsce niż futbol.
I to jest właśnie atut mojej książki.
Ile można czytać o piłce? (śmiech) A tak na poważnie, to myślę, że grono odbiorców jest
dosyć szerokie. Oprócz fanów sportu, to przede wszystkim miłośnicy kryminałów,
książek sensacyjnych. Sport jest tłem do pokazania pewnych układów, nazwijmy
to, ludzko-biznesowych. Przy okazji śledztwa, pokazuję kulisy zawodowego
sportu. Po tym jak upubliczniono afery Tigera Woodsa, Armstronga czy Pistoriusa,
sport nie będzie już taki sam. Już wiemy, że wielki mistrz sportu, uśmiechający
się do nas z reklam, ma swoje życie, jak każdy z nas. Swoje problemy, słabości,
ciągoty, grzechy na sumieniu i wstydliwe tajemnice. Oglądając mecz, nie chcemy,
nie musimy, o tym pamiętać. Może to i dobrze. Ale tam, po drugiej stronie
sportu toczy się życie, czasami nie mniej brutalne niż to, które widzimy w gangsterskich
filmach.
- Kolejna pańska powieść, nad którą obecnie Pan pracuje, będzie już
dotyczyć właśnie piłki nożnej. Może Pan zdradzić jakieś szczegóły na temat tej książki?
Czego dokładnie będzie dotyczyć fabuła?
Na razie nie mogę powiedzieć nic
więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz