Fot. zbiory prywatne Dominika Wierskiego |
Na początku września nakładem Wydawnictwa Naukowego Katedra ukazała się
książka „Sport w polskim kinie 1944-1989”. Dominik Wierski (na zdjęciu) postanowił zająć się
tematem, który dotychczas nie doczekał się szerszego opracowania, czego efektem
liczące ponad 500 stron dzieło. O pracach nad publikacją, a także polskiej
kinematografii – zarówno tej dawnej, jak i najnowszej – autor opowiada w
wywiadzie dla bloga.
- Z pańskiej notki biograficznej wynika, że interesuje się Pan
"filmem polskim i amerykańskim oraz historią sportu". Można
powiedzieć, że najnowsza z pańskich publikacji jest syntezą obu zainteresowań?
Zgadza się, choć przyznam, że
zawsze nieco nieufnie podchodziłem do sportu w filmie fabularnym. Dotyczyło to
zwłaszcza przedstawienia w kinie mojej ukochanej dyscypliny sportu – piłki
nożnej. Sport widziany oczyma filmowców wydawał mi się często sztuczny i
pozbawiony dramaturgii – nadawanej, na przykład w filmach amerykańskich, w
sposób schematyczny i nachalny. Od dawna wszakże bardzo ceniłem wiele filmów
dokumentalnych o sporcie, zagranicznych i polskich. Pomyślałem, że czas, by
spróbować opisać zagadnienie i skoncentrować się na Polsce – wszak mamy zarówno
fascynującą historię sportu, jak i kina.
- Końcowy efekt tego postanowienia mogliśmy poznać 8 września, kiedy
ukazała się pańska książka. Jak długo pracował Pan nad tą pozycją?
Praca nad tekstem – najpierw
rozprawy doktorskiej, później książki – nie trwała jakoś szczególnie długo,
była jednak bardzo intensywna. Nie chodziło bowiem tylko o oglądanie filmów i
pisanie na ich temat, ale też o docieranie do źródeł, łączenia treści filmów z
rzeczywistością pozafilmową lat 1944-1989. Mogę chyba powiedzieć, że udało mi
się narzucić sobie odpowiednią dyscyplinę w pracy, która w połączeniu z
entuzjazmem i opieką promotora mojego doktoratu, prof. Piotra Zwierzchowskiego,
przyniosła końcowy efekt w postaci wydanej przez WN Katedra książki.