Na początku czerwca na rynku pojawiła się pozycja „Wódz. Witalij
Kliczko. Ciosy i uniki boksera i polityka". Za spisanie historii
ukraińskiego pięściarza wziął się Jacek Adamczyk, dziennikarz związany z Orange
Sport i FightBox, właściciel portalu MMAnia.pl oraz Agencji Pressing. W
wywiadzie dla bloga autor książki opowiada o pracach nad biografią, ocenia
szanse Kliczki na wielką polityczną karierę, a także próbuje odpowiedzieć na
pytanie, dlaczego start polskich sportowców w wyborach do europarlamentu
zakończył się totalnym fiaskiem.
- "Wódz. Witalij Kliczko. Ciosy i uniki boksera i polityka"
to bardziej książka o sportowcu czy polityku?
To książka o bardzo ambitnym
sportowcu, który w pewnym momencie postanowił zająć się wielką polityką. Nawet
jeśli Witalij zostanie prezydentem Ukrainy, a wiele wskazuje na to, że w
przyszłości może mu się to udać, to i tak będzie rządził krajem jako były
pięściarz, zawodowy mistrz świata wagi ciężkiej. Tak właśnie starałem się go
przedstawić – jako kogoś, kto po raz pierwszy na świecie, po zrobieniu
imponującej sportowej kariery, ma szansę zasiąść za sterami swojej ojczyzny.
Aktorów-prezydentów już w historii mieliśmy, boksera-prezydenta nigdy.
- Co skłoniło Pana do tego, aby przedstawić sylwetkę tego człowieka?
Mówiąc wprost - jak doszło od powstania książki?
Trochę przez przypadek. Nigdy nie
myślałem o napisaniu jego biografii. Raz popełniłem tekst do nieistniejącego już
magazynu „Science Fiction” i na tym moje „literackie” próby się skończyły. Aż
do momentu, gdy skontaktowała się ze mną Katarzyna Kozłowska, współwłaścicielka
wydawnictwa Kurhaus. Znaliśmy się wcześniej, współpracowaliśmy w zupełnie
innych okolicznościach, przy okazji podejmowania dziennikarskich wyzwań.
Katarzyna uznała, że biografia starszego z braci, gdy zbliżają się prezydenckie
wybory na Ukrainie, może być strzałem w dziesiątkę. I tak wykluł się „Wódz”.