To nie są sportowe biografie!
Zacznę ostro, bo bardzo nie lubię, gdy nabija się mnie w butelkę. Publikacja była zapowiadana jako zbiór biografii
największych sportowców świata. Tytuł oryginału: „The Cost of These Dreams: Sports Stories and Other Serious Business”
idealnie oddaje to, co czytelnik znajdzie na kartach publikacji. Polski
podtytuł „Sportowe biografie bez cenzury” mocno przekłamuje rzeczywistość. Na tylnej
stronie okładki znajduje się informacja, że to szczery do bólu reportaż. Ani to
bez cenzury, ani szczere do bólu… Są to mocne hasła reklamowe, a to, że książka
jest napisana przyjaznym językiem, bez żadnych przekleństw i przekraczania
granic, nie przeszkadza żeby napisać „bez cenzury”. Muhammad Ali na okładce też
ma pewnie zmylić czytelników i sprawić, aby miłośnicy tego pięściarza
sięgnęli do portfeli i wysupłali z nich 54.99 zł z nadzieją, że dowiedzą się
czegoś nowego o swoim idolu. Śmiem wątpić, że ktoś w wydawnictwie
przejmuje się tym, czy opis na okładce jest zgodny z rzeczywistością. Jordan, Ali, Messi to chwytliwe nazwiska i
ludzie chcą o ich życiu czytać, a życiorysy tak sławnych postaci w jednym
miejscu mogą niejednego czytelnika skusić. W książce nie ma jednak biografii
żadnego z wymienionych sportowców. To zbiór czternastu znakomitych reportaży, niekoniecznie
sportowych, aczkolwiek sport jest co najmniej tłem w każdym z nich.
Książka jest tak dobra, że wcale nie trzeba bajerować czytelników, aby ją
kupili, bo to, co dobre, i tak się sprzeda. A ja niestety czuję się wykiwany.
Żeby być jednak uczciwym, musze zaznaczyć, że na okładce anglojęzycznego wydania
znalazł
się Yelberton Abraham
Tittle, o którym w książce też nie przeczytamy. Jest oczywiście opcja, że wydanie
amerykańskie różni się zawartością od naszego. Można spotkać się też z alternatywną
okładką, na której znajduje się Ali wraz z leżącym na ringu Clevelandem
Williamsem. Niestety nie wiem, czy jest to okładka zaprojektowana na rynek
amerykański, czy brytyjski. Wygląda więc na to, że zmylanie czytelnika to
normalna praktyka wydawnicza nie tylko u nas…
Czy ludzie w Polsce chcą czytać o golfie, baseballu i futbolu amerykańskim?
Uważam, że wydawnictwo podjęło
pewne ryzyko, decydując się na książkę o sporcie amerykańskim. Wszyscy
bohaterowie „Ceny naszych marzeń” (poza Leo Messim) urodzili się w Stanach
Zjednoczonych. Kibice doskonale wiedzą,
że nie wszystkie dyscypliny sportu, które narodziły się w USA, przyjęły się w Europie,
a wielcy mistrzowie futbolu amerykańskiego czy baseballu, o których słyszała
w Stanach pewnie nawet babcia klozetowa, w Europie są anonimowi. Myślę, że
gdyby osoby odpowiedzialne za promocję w Wydawnictwie Znak podeszły do sprawy
uczciwie i nakreśliły potencjalnemu czytelnikowi, czego może się spodziewać po
tej książce, to osiągnęłyby lepsze efekty sprzedażowe, a przede wszystkim nie
nadszarpnęli zaufania swoich klientów. Czy teksty dotyczące takich osób
związanych z futbolem amerykańskim, jak James Meredith, Paul Bryant, Urban
Meyer czy Steve Gleason są nudne? Czy reportaże dotyczące znakomitego
baseballisty Teda Williamsa, koszykarza Tony’ego Harrisa, czy zapaśnika Dana
Gable'a są niewarte przeczytania tylko dlatego, że w naszym kraju nie są to
nazwiska z pierwszych stron gazet? Absolutnie nie. Kibic sportowy doceni
kunszt autora i ogrom pracy, jaką wykonał, aby zdobyć materiał do swojego
tekstu. Dodatkowo polski kibic ma możliwość poszerzenia swojej sportowej (i nie
tylko) wiedzy.
Czternaście reportaży dotyczących siedmiu dyscyplin sportu
„Cena naszych marzeń” jest pozycją
rewelacyjną, mimo że odbiorcą docelowym jest bez wątpienia klient amerykański.
Otrzymujemy czternaście fantastycznych tekstów, osnutych wokół siedmiu
dyscyplin: koszykówki, piłki nożnej, boksu zawodowego, futbolu amerykańskiego,
zapasów w stylu wolnym, golfa oraz baseballu. Reportaże te ukazywały się w
amerykańskim „ESPN Magazine” w latach 2007-2017 i do dziś niektóre z nich są
bezpłatnie dostępne na stronie espn.com
w wersji angielskiej. Thompson potrafi tak umiejętnie operować słowem, że ma
się wrażenie, iż sport jest bardzo ważną dziedziną życia w Stanach
Zjednoczonych, pomimo że rzadko jest głównym wątkiem danej historii, lecz
stanowi tylko tło dla konkretnej opowieści. Autor do wydarzeń politycznych i społecznych
subtelnie przemyca wątki sportowe. Co prawda od napisania tych reportaży minęło
już trochę czasu i co najmniej kilka historii mogło się zdezaktualizować,
lecz nie zmienia to faktu, że warto je przeczytać.
Amerykańska rzeczywistość w polskich księgarniach
Oczywiście nie wszystko jest
łatwostrawne i są momenty, które wymagają dużej wiedzy i zainteresowania Stanami Zjednoczonymi, ich polityką, historią, kulturą. Na kartkach książki opisane zostały problemy, które mogą wydawać się dość
odległe. Mam tutaj na myśli m.in.
kiepskie rządy niektórych amerykańskich polityków, błędy prezydentów, prześladowania i odseparowanie osób
czarnoskórych od reszty społeczeństwa, odtwarzanie melodii „From Dixie with Love” na stadionie drużyny Rebels, kojarzącej się
wielu czarnoskórym obywatelom Stanów Zjednoczonych jednoznacznie z rasizmem, skutki huraganu Katrina i zmiany jakie zaszły w Nowym Orleanie. W przypadku tak
poważnych tematów, nieznajomość wyników drużyn uniwersyteckich w koszykówce,
baseballu czy futbolu amerykańskim to drobnostka. Czy to mocne zorientowanie na
problemy amerykańskiego społeczeństwa to wada książki? Dla mnie nie, chociaż muszę
przyznać, że w kilku miejscach musiałem sięgnąć po pomoc wujka Google, aby
zapoznać się z tematyką społeczno-polityczną, którą w książce poruszył autor.
Pewnie znajdą się osoby, dla których tego sportu w książce sportowej może być
zbyt mało, ale będzie to wynikało z błędnego opisu tej pozycji na
przedniej i tylnej okładce. W reportażu, którego bohaterem był czarnoskóry
futbolista amerykański James Meredith, wcale nie chodziło o sport. To pierwszy
kolorowy człowiek, który został przyjęty na studia w Stanach Zjednoczonych.
Cały, dość długi tekst, jest temu poświęcony. Od wątku rasizmu autorowi jest
ciężko uciec. Często ten temat powraca jak bumerang. Podobnie wygląda sytuacja
z „biografią” Steve’a Gleasona, która w rezultacie jest reportażem mocno
związanym z huraganem Katrina i likwidowaniem miejsc rozrywki dla biedniejszych
mieszkańców Nowego Orleanu.
Autograf Jima Robinsona
Jak już wcześniej wspomniałem, wszystkie
teksty są ciekawe. Mnie najbardziej zaintrygowały te dotyczące boksu oraz piłki
nożnej. Jak te reportaże są skonstruowane? Aby to zobrazować, spróbuję lekko
streścić dwa teksty. Pierwszym z nich jest ten, który wydawnictwo zareklamowało
jako biografia Muhammada Alego. Pewien kolekcjoner autografów postanowił
zebrać podpisy od wszystkich rywali Alego na ringach zawodowych. Do tego celu
zatrudnił łowcę autografów, a niektóre parafki zebrał osobiście. Brakowało mu
tylko jednego podpisu do kolekcji – Jima Robinsona. Nikt nie wiedział, gdzie były
pięściarz się znajduje, nie było nawet wiadomo, czy jeszcze żyje. Fan Alego wynajął
nawet detektywa, który również nie podołał temu zadaniu. Całkowicie
zrezygnowany zwrócił się o pomoc do dziennikarza sportowego, którym oczywiście
okazał się autor „Ceny naszych marzeń”. Wright Thompson podszedł do sprawy
bardzo poważnie, rozpoczynając kilkuletnie poszukiwania boksera. Zapuszczał się
w różne miejsca i poznawał rozmaite osoby, próbując rozwikłać tę zagadkę.
Więcej oczywiście nie zdradzę, ale mogę tylko napisać, że wspólną cechą każdego
z czternastu tekstów znajdujących się w książce było to, że jak już zacząłem, to
musiałem dobrnąć do końca każdego z nich. Tak mnie to wciągało.
Czy Messi jest lubiany w Argentynie?
Fantastyczny jest też rozdział poświęcony
osobie Leo Messiego. Autor wybrał się do rodzinnego miasta gwiazdy futbolu - Rosario - aby na własne oczy zobaczyć uwielbienie, jakim darzą go rodacy. Spodziewał
się pomników, nazw ulic, skwerów, rond, parków, muzeów i nie wiadomo jeszcze
czego ku czci tego fenomenalnego gracza. Srodze się jednak zawiódł, bo jeden z
najlepszych piłkarzy świata w swoim rodzinnym mieście nie tylko nie jest czczony,
ale bywa wręcz nielubiany. Dla autora był to szok. Spodziewał się, że na hasło Messi
mieszkańcy będą skakać z radości i wychwalać reprezentanta Argentyny pod
niebiosa. Większość rozmówców opowiadała na temat Lionela z pogardą, twierdząc
że on już dawno nie jest ich, tylko sprzedał się dla klubu z Barcelony (wtedy
Messi był jeszcze piłkarzem zespołu z Camp Nou), że Argentyna już nic go nie obchodzi.
Trzeba przyznać, że nie takie wyobrażenie ma polski miłośnik piłki nożnej na
temat tego, jak w Argentynie jest postrzegany jeden z najlepszych piłkarzy
w historii futbolu. Faktem jest, że kibice w Argentynie wybrali Messiego na
najlepszego sportowca tego kraju zaledwie dwa razy w historii. To daje do
myślenia, zważywszy na to, że nasz Lewandowski, który w odróżnieniu od Argentyńczyka
dla Polski nic jeszcze nie wygrał, sześciokrotnie był już w trójce plebiscytu
na najlepszego sportowca roku, pokonując medalistów olimpijskich i mistrzostw
świata. Messi zwykle z nimi przegrywa.
Znakomite tłumaczenie
Bardzo dobra książka!
Jeśli chodzi o stronę wizualną, to całość robi dobre wrażenie. Na okładce widnieje Muhammad Ali, a u jego stóp leży Sonny Liston. Wewnątrz znajdują się dwadzieścia dwie fotografie wydrukowane na papierze kredowym. Każdy z rozdziałów jest zobrazowany zdjęciem, które nawiązuje do opisywanej historii. Kupiłem tę pozycję, aby poczytać biografie wybitnych sportowców, a dostałem coś zupełnie innego. Jestem jednak bardzo zadowolony z tego zakupu. To jedna z lepszych książek sportowych, jaka ukazała się w Polsce w 2022 roku. Warto po nią sięgnąć, bo oprócz tego, że fajnie spędzimy czas wolny, to na dodatek sporo się dowiemy. To jeden z moich faworytów w plebiscycie na najlepszą książkę 2022 roku.
CZYTAJ TAKŻE:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz