piątek, 25 lutego 2022

Piątka na piątek: Niezwykłe historie z książki Daniela Lisa „Stulecie przeszkód. Polacy na igrzyskach”

Właśnie tak należy opowiadać o historii sportu – nie za pomocą samych dat, liczb, statystyk i suchych faktów, ale żywo, ze swadą, opierając się na licznych źródłach i weryfikując ich prawdziwość. Tak właśnie uczynił Daniel Lis w znakomitej książce „Stulecie przeszkód”, w której opisał występy Polaków na igrzyskach olimpijskich. Przeczytajcie o pięciu niezwykłych historiach z tej właśnie publikacji!

1. Czy Maria Kwaśniewska „zgasiła” Adolfa Hitlera podczas Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku?

Daniel Lis w swojej książce próbuje rozprawić się z wieloma mitami towarzyszącymi występom polskich sportowców na igrzyskach. Jedną z takich historii jest to, co miało wydarzyć się podczas dekoracji oszczepniczek na igrzyskach olimpijskich w Berlinie w 1936 roku. Maria Kwaśniewska zdobyła brązowy medal i kiedy kanclerz III Rzeszy, Adolf Hitler, przyszedł pogratulować medalistkom, mówiąc do naszej reprezentantki, że „gratuluje małej Polce”, ta miała mu odpowiedzieć: „Wcale nie czuję się mniejsza od pana”. Anegdota w takiej wersji w zasadzie do dziś funkcjonuje w wielu źródłach i przywoływana jest przez media przy różnych okazjach. Autor „Stulecia przeszkód” postanowił jednak zweryfikować tę opowieść i okazuje się, że nie znajduje ona jednoznacznego potwierdzenia w mediach, które w 1936 roku relacjonowały olimpijskie zmagania. Nie mówią one nic na ten temat, wersji nie potwierdza również cytowana Kwaśniewska, która mówi, że Hitler „pogratulował małej Polsce i życzył mistrzostwa świata”. Skąd więc wzięła się w ogóle ta historia? Sprawcą zamieszania, jak wskazuje autor książki, był Aleksander Szenajch, który w materiale „Wśród swoich i obcych. Telefoniczny felieton z Olimpiady” napisał, że na słowa Hitlera z gratulacjami „małej Polsce”, cytując: „uśmiechnęła się Kwaśniewska. Jest ona nieco wyższa od kanclerza…”. Nie jest to jednak zgodne z faktycznym stanem rzeczy, bo na zdjęciach widać, że Hitler był nieco wyższy od oszczepniczek. Dlaczego więc ta wersja zaczęła żyć swoim życiem? Być może była na tyle barwna, że z czasem potwierdzała ją nawet sama zawodniczka, widząc zainteresowanie mediów. To już moje domysły, bo Daniel Lis ocenę sytuacji pozostawia czytelnikowi. Warto jednak dodać, że w książce próbuje dociec prawdy na temat innej historii, w której to Kwaśniewska miała zostać wybrana miss ówczesnych igrzysk olimpijskich.

2. Polski wątek zamachu terrorystycznego podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku

Każdy, kto interesuje się historią sportu, doskonale zna tragiczne wydarzenia, które miały miejsce podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku. Palestyńscy terroryści przedostali się wówczas do wioski olimpijskiej i przetrzymywali, a następnie uprowadzili 11 członków reprezentacji Izraela. Danel Lis postanowił dokładnie sprawdzić historię ofiar i okazało się, że dwie z nich – Jaakov Springer i Zeev Friedman – miały polskie pochodzenie. O ile ten drugi od około roku ma notkę w polskiej wersji Wikipedii, o tyle o pierwszym nie było wiadomo zbyt wiele. Do teraz, bo autor „Stulecia przeszkód” postanowił odszukać rodzinę zamordowanego sędziego bokserskiego. Udało mu się to, dzięki czemu w książce poznajemy historię Jakuba Szpringera, który urodził się 10 czerwca 1921 roku w Kaliszu. Jako młodzieniec trenował boks, ale jego dobrze zapowiadającą się karierę przerwał wybuch II wojny światowej. Jakub uciekał i udało mu się ujść z życiem. Powrócił na polskie tereny w 1946 roku i został działaczem bokserskim oraz sędzią. Do Izraela wyjechał po wydarzeniach z roku 1956 roku, kiedy to rozpętano w naszym kraju antysemicką nagonkę. W książce – dzięki wycinkom prasowym zachowanym przez rodzinę, którą w Izraelu odwiedził Daniel Lis – dość dokładnie poznajemy losy człowieka, który pozostał przy boksie w roli sędziego również po opuszczeniu kraju, w którym się urodził. Taką właśnie funkcję pełnił podczas tragicznych Igrzysk Olimpijskich w Monachium, podczas których stał się jedną z 11 ofiar palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień.

3. Przygotowania Renaty Mauer-Różańskiej do Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku

Pierwszy dzień Igrzysk Olimpijskich w Atlancie był niezwykle udany dla Polski. Renata Mauer-Różańska zdobyła złoto w strzelaniu z karabinu pneumatycznego, co zwiastowało jeden z najbardziej udanych olimpijskich startów Polaków. Daniel Lis w rozmowie z bohaterką tamtego konkursu przybliża w książce nieco kulisów zdobycia przez Mauer-Różańską złota. Bynajmniej nie jest to opis dopracowanego w detalach treningu, ale specyficznych przygotowań kobiety, która kilka miesięcy przez igrzyskami została matką. „Poleciałam do Stanów Zjednoczonych tak przemęczona, że nie odczułam nawet zmiany strefy czasowej” – wspomina Polka w książce. „Cieszyłam się, że mogę się wyspać i pomyśleć o starcie”. Jak się więc okazuje, wcale nie trzeba żmudnych przygotowań, by na igrzyskach osiągnąć dobry wynik. Czasem, zwłaszcza w konkurencjach wymagających przygotowania psychicznego, liczy się też brak oczekiwań, który zdejmuje ze sportowca presję. Trening przedolimpijski Mauer-Różańskiej był dość specyficzny: „W domu składałam się do strzałów na sucho, ale córka zaczynała płakać dokładnie wtedy, gdy byłam ubrana w strój strzelecki i gotowa, by zacząć trening”. Co ciekawe, już w samej Atlancie późniejsza mistrzyni na treningach strzelała same dziesiątki. Jak sama twierdzi, to nie był zbyt dobry prognostyk, gdyż powodował wzrost napięcia i oczekiwań. Polka i tutaj zastosowała osobliwy manewr – zrobiła sobie przerwę. „Nazajutrz, dwa dni przed startem, nie mogłam trafić w dziesiątkę ani razu”, czytamy w książce. Fortel zadziałał, bo w konkursie Mauer-Różańska spisała się znakomicie, sięgając po złoto.

4. Wszystkie konie Adama Królikiewicza

W „Stuleciu przeszkód” ciekawie jest od pierwszych stron. Już otwierający lekturę rozdział o drugim polskim medalu olimpijskim, zdobytym przez Adma Królikiewicza w jeździectwie, przynosi garść interesujących informacji. Jedną z nich jest fakt, że koń, na którym startował Polak w Paryżu w 1924 roku, był weteranem wojennym. Objawiało się to rozcięciem na uchu, a Picador (wcześniej zwany Maćkiem) nie miał również ogona, czym różnił się od innych, rasowych zwierząt. Fakt, że właśnie na takim koniu major sięgnął po brązowy medal olimpijski, ma symboliczny wymiar i pokazuje skalę sukcesu Polaka. Nie był to jednak pierwszy i jedyny koń Królikiewicza. Wcześniej miał on Jaśka, na którym uczył się jeździć. Daniel Lis dokładnie opisuje w „Stuleciu przeszkód” losy obu zwierząt. Niestety ze względu na wiek Królikiewicz już nie mógł jeździć na nich w zawodach, więc sprzedał Picadora za cztery tysiące dolarów, a Jaśkowi zapewnił spokojną „emeryturę” u siebie. Pierwszy skończył dosyć marnie – został zjedzony przez włoskiego handlarza, któremu poprzednia właścicielka sprzedała konia, a drugi dożył blisko 28 lat, gdy zapadł na zapalenie płuc, co było przyczyną jego zgonu. Wypchaną głowę z szyją Adam Królikiewicz powiesił w swoim gabinecie wśród innych trofeów.

5. Kto sekundował w ringu Tomaszowi Konarzewskiemu?

Na koniec znów anegdota dotycząca Igrzysk Olimpijskich w Paryżu z 1924 roku. Był to pierwszy olimpijski start Polaków, a że sportowe struktury w wolnej Polsce dopiero się odradzały, nasi sportowcy nie mogli liczyć na to, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Sekundantem pięściarza Tomasza Konarzewskiego został na przykład… kolarz Franciszek Szymczyk. Polacy uzupełniali się w roli trenerów czy doradców, nawet jeśli o danej dyscyplinie sportu nie mieli bladego pojęcia. Tak jak specjalista od jazdy na dwóch kołach, który, jak opisuje w książce Daniel Lis, przed walką miał dla naszego reprezentanta bardzo lakoniczny i dosadny komunikat: „Koteczku, bij mocno!”.


CZYTAJ TAKŻE:

1 komentarz:

  1. Znakomita książka. Taka idealnie poder mnie. Przeczytałem niemal jednym tchem. Daniel Lis wykonał kawał dobrej roboty. Niech pisze jak najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń