poniedziałek, 8 czerwca 2015

Wracam do świata żywych (czytaj: piszących)!

Sterta nowości "do przeczytania" rośnie z każdym dniem.
Czas nadrobić zaległości!
Jak zapewne zauważyliście, przez ostatni miesiąc na blogu nie działo się zupełnie nic. Brak czasu sprawił, że byłem zmuszony zarzucić pisanie, ale wszystkich czytelników informuję, że ten smutny okres dobiegł już końca. Powracam i to – mam nadzieję – ze zdwojoną siłą!

Przyznam szczerze, że już mnie to męczyło. Nie, nie pisanie, ale… niemożność napisania czegokolwiek! A dokładnie rzecz ujmując – brak czasu. Od dobrych dwóch lat zamieszczałem na blogu regularnie od kilku do kilkunastu wpisów miesięcznie. Co takiego działo się więc przez ostatnie kilkadziesiąt dni, że nie znalazłem czasu na ani jeden post? Dużo. Bardzo dużo. W pracy gorący okres – przygotowania do Warszawskich Targów Książki, a później czterodniowa impreza na Stadionie Narodowym. Duża liczba sportowych premier (w okresie kwiecień-czerwiec dokładnie siedem), a więc też zdwojona energia włożona w ich przygotowanie i wypromowanie. Jakby tego było mało, po pracy przychodził czas na… pracę! Tym razem magisterską. Na szczęście wszystko powoli wraca do normy. Wszystkie sportowe książki Wydawnictwa SQN przewidziane na pierwsze półrocze już gotowe, a praca czeka na ostatnie poprawki. Wszem i wobec ogłaszam więc: czas na powrót do blogowania! Tym bardziej, że ostatnio na rynku pozycji o sporcie dzieje się bardzo dużo.

Zacznę od sprawy najgłośniejszej – autobiografii Jakuba Błaszczykowskiego, która oficjalną premierę miała na początku czerwca. Można piłkarza lubić lub nie, ale trudno odmówić mu ambicji i wytrwałości w walce o sportowe sukcesy. No i nie można zapomnieć o tym, co spotkało go w dzieciństwie, bo coś takiego jak zabójstwo matki przez ojca musi odcisnąć głębokie piętno na dziecku, które w dodatku jest naocznym świadkiem takiego zdarzenia. No więc eks-kapitan reprezentacji Polski postanowił przemówić i po raz pierwszy w swoim życiu otwarcie opowiedzieć o tym wszystkim. Zaufał kobiecie, Małgorzacie Domagalik, która na futbolu zna się może niezbyt dobrze, ale potrafi wzbudzić zaufanie i opowiedzieć ludzką historię. Sądząc po tej recenzji Krzysztofa Stanowskiego lub tej autorstwa Marka Wawrzynowskiego, efekt końcowy jest naprawdę mocny. Podobno, bo książki „Kuba” jeszcze nie czytałem, ale co do tego, że sięgnę po nią w pierwszej kolejności, nie mam żadnych złudzeń. To jedna z tych pozycji, którą musi znać każdy polski kibic.

Przede mną więc lektura biografii Błaszczykowskiego, ale w kolejce ustawiają się też inne wspomnienia biało-czerwonego niegdyś orła. Jerzy Dudek i jego „NieREALna kariera”. Tytuł można nazwać oryginalnym lub dziwnym, okładkę raczej trudno uznać za strzał w dziesiątkę, ale trudno zaprzeczyć, że o książce byłego bramkarza się mówi. I to nie tylko w Polsce, ale w całej Europie! Szczególnie w Hiszpanii, bo tam najgłośniejszym echem odbił się fragment o „szczurze” w szatni Realu Madryt. Do opowiedzianej przez Dudiego sytuacji odnieśli się byli zawodnicy Królewskich, Esteban Granero i Antonio Adán, a nawet sam Jose Mourinho, który nie został przedstawiony w korzystnym świetle. Przyznacie sami, że takiej burzy wokół książki polskiego sportowca nie było od czasów… nie było chyba nigdy! Nic dziwnego więc, że wydaniem wspomnień zainteresowali się już wydawcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy książka na pewno się tam ukaże, ale za to wiemy, że w sierpniu do niemieckich księgarni trafi autobiografia Kuby Błaszczykowskiego. Będzie on pierwszym polskim piłkarzem (chyba że mnie ktoś poprawi?), który doczeka się przekładu swoich wspomnień i wydania ich za granicą (nie licząc Arkadiusza Onyszki i pozycji „Fucking Polak”, która miała premierę tylko w Danii i jak na razie nie trafiła do Polski).

Trzeba przyznać, że dzieje się na naszym rynku książek sportowych, co tylko świadczy o jego ekspansji, a także o rosnącej pozycji polskiej piłki. A propos futbolu – kolejnym tematem, który zdominował w ostatnich dniach media, było to, co działo się wokół FIFA. Zatrzymania wysoko postawionych członków tej organizacji na kilka dni przed wyborami sprawiły, że w Wydawnictwie SQN rozdzwoniły się telefony. Dziennikarze pytali o namiary na autora, który napisał książkę o wiele znaczącym tytule „FIFA Mafia”. Wielu do tej pozycji podchodziło z rezerwą, ale kiedy słowo stało się ciałem i okazało się, że coś jednak musi być na rzeczy (rezygnacja Seppa Blattera w kilka dni po wygranych wyborach i wypływające nowe fakty tylko pogłębiły podejrzenia), nagle wszyscy zapragnęli rozmawiać z Thomasem Kistnerem. Trzeba przyznać, że takiej wiedzy o wszystkich przekrętach FIFA jak on, nie ma chyba żaden inny człowiek na świecie, o czym przekonywałem w tej recenzji. Polecam książki do trypletu (popularne słowo po finale Ligi Mistrzów) z „Przekrętem” Declana Hilla i publikacją Davida Yallopa „Kto wykiwał kibiców?”. Gwarantuję, że po przeczytaniu takiej trylogii na futbol już nigdy nie spojrzycie w ten sam sposób.

No dobrze, o FIFA była ostatnio bardzo głośno, co pozwoliło odświeżyć pamięć o cennej pozycji niemieckiego dziennikarza, ale warto kilka słów poświęcić innym pozycjom piłkarskim, które dopiero co trafiły lub dopiero trafią do sprzedaży. W kontekście międzynarodowej federacji piłkarskiej na pewno warto przyjrzeć się bliżej pozycji „Porozmawiajmy o futbolu”, będącej wywiadem-rzeką z Michelem Platinim. W końcu Francuz jest obecnie typowany przez media do przejęcia roli prezydenta FIFA. W rozmowie z dziennikarzem Gérardem Renault aktualny sternik UEFA na pewno wiele mówi o swojej piłkarskiej filozofii. Tak podejrzewam, bo też o czym można opowiadać na blisko 300 stronach? Książki jeszcze nie czytałem (choć już mam pdf-a), więc nie podpowiem, czy dobra. Na pewno dzięki niej można zapoznać się z punktem widzenia kandydata do przejęcia stołka po Blatterze i ocenić, czy jest on człowiekiem, który zwalczy w FIFA całe zło, które przecież nie wyparuje wraz z odejściem (czy faktycznie rezygnacja Blattera oznacza jego odejście?) sędziwego Szwajcara.

Zrobiło się poważnie, ale ostatnio na rynku pojawiło się też coś, co zawsze ma wzięcie – piłkarskie biografie. I to nie jedna czy dwie, ale aż trzy! Na tryplet (to słowo stanie się chyba moim ulubionym, przynajmniej w tym tekście) zdecydowało się Wydawnictwo RM. Firma mocniej wkracza więc na rynek literatury piłkarskiej. Po wypuszczeniu biografii Henninga Berga, o której głośno było w mediach (wkrótce na blogu recenzja tej pozycji i konkurs z egzemplarzami do wygrania!), przyszedł czas na piłkę zagraniczną. A konkretnie hiszpańską, bo biografie Diego Simeone, Cristiano Ronaldo (piąta książka o tym piłkarzu w Polsce) i Davida Villi należy zaliczyć do tego gatunku. Książek nie czytałem i raczej nie będą moim pierwszym wyborem – do biografii pisanych przez anonimowych autorów podchodzę zawsze z dystansem. Przejrzałem jedynie wszystkie trzy w księgarni, natykając się w jednej z nich na określenie „puchar Copa del Rey”. Nie wróży to nic dobrego, bo w końcu Copa del Rey oznacza Puchar Króla, a więc zapis zastosowany w książce brzmi następująco: „puchar Pucharu Króla”. Można i tak, ale jednak coś tutaj nie gra. Ale nie oceniam książek po okładkach i króciutkich fragmentach, więc z góry nie odradzam sięgania po te pozycji. Może okażą się fascynującymi lekturami? Gdyby ktoś gotowy był sprawdzić, będę wdzięczny za informację. Ja się chyba nie odważę (rana po lekturze biografii Carlosa Teveza jeszcze się nie zagoiła…).

Jeśli natomiast chodzi o lektury, po które sięgnę z przyjemnością (zobaczymy, jak pójdzie mi nadrabianie zaległości…), na pewno ciekaw jestem książki będącej rozmową dwóch żywych legend dziennikarstwa kolarskiego (istnienie w ogóle takie określenie?). „Rach-ciach-ciach, czyli pchamy, pchamy!” może być pozycją, przy której miło spędza się czas. Na to właśnie liczę, mając świadomość, że autorzy, czyli Krzysztof Wyrzykowski i Tomasz Jaroński, to duet zgrany idealnie i perfekcyjnie do siebie pasujący. Są tym, kim Tomasz Smokowski i Andrzej Twarowski dla fanów piłki nożnej. Kibicom kolarstwa książki polecać nie trzeba, ale myślę, że każdy powinien po nią sięgnąć. Mam nadzieję, że nie rozczaruje. Nie rozczaruje na pewno inna publikacja starego wyjadacza dziennikarskich parkietów, Stefana Szczepłka. Pod koniec maja nakładem Wydawnictwa SQN w księgarniach pojawiło się nowe wydanie „Mojej historii futbolu”, a konkretnie pierwszego tomu poświęconego światowej piłce. Wiem, wiem: „ale to już byłooo” („i nie wróci więcej”). Jednak wróciło, bo od pierwszego wydania minęło osiem lat. Książka jest więc zaktualizowana, uzupełniona, ma nowy układ i zawiera mnóstwo nowych zdjęć (wiem, bo sam ich szukałem). Warto polecić fanom futbolu, zwłaszcza, jeśli nie mają pierwszego wydania. To rzecz, którą po prostu dobrze się czyta.

Zakończyłbym na Stefanie Szczepłku (swoją drogą niedługo spotkania autorskie w Warszawie i Gdańsku, na które zapraszam), ale żeby nie było nudno, zakończę na jego zagorzałym przeciwniku. Tak, tak, co bardziej domyślni wiedzą już, że chodzi o Andrzeja Gowarzewskiego. Gościłem niedawno u twórcy Encyklopedii Piłkarskiej Fuji, który przez blisko dwie godziny opowiadał o idei Wydawnictwa GiA, pracach nad tomami, a także, co chyba dla fanów serii najważniejsze, zdradził plany na przyszłość. Mocarne plany, co najważniejsze! Więcej jednak w wywiadzie, który wkrótce pojawi się na blogu. Uprzedzam, że słowo „wkrótce” to bliżej nieokreślony jeszcze termin, warunkowany wieloma niewiadomymi (takimi jak ilość wolnego czasu, chęci i zapał spisującego i redagującego), ale postaram się, aby rozmowa pojawiła się na blogu w tym tygodniu. Kończę więc już ten wpis (swoją drogą trochę przydługawy) i biorę się za spisywanie. Ku chwale bloga (nie mylić z Bogiem, bo pisałbym wielką literą)! Ku chwale książek sportowych!

Bez odbioru.

12 komentarzy:

  1. Gorący okres w pracy - moje ulubione określenie :D z wyżej wymienionych najbardziej ciekawi mnie Moja historia futbolu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajna książka, szczególnie dla tych, którzy nie tylko lubią poczytać, ale też pooglądać (pamiątki, bilety, programy meczowe, koszulki). No i oczywiście ciekawy opis, bo Stefan Szczepłek potrafi o futbolu ciekawie pisać i opowiadać. Idealna na prezent dla kogoś, kto interesuje się piłką. ;)

      Usuń
  2. Mam dokładnie takie same plany co do lektur i ich kolejności w nadchodzącycm czasie :) Niech tylko ta przeklęta sesja się skończy i wio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sesja nie procesja, sesja poczeka. ;) A tak na poważnie, to trzeba nadrobić braki, bo sporo się dzieje i aż wstyd, że się tych książek głośnych nie czytało!

      Usuń
  3. Widzę, że na zdjęciu wśród książek, które masz do przeczytania jest "Dziekan". Kupiłem sobie tę pozycję i baaardzo się rozczarowałem. Niby to miała być kontrowersyjna książka, a poza lekkim pojechaniu po Piechniczku nie ma dosłownie nic ciekawego...W ogóle wydaje mi się, że to przykład fatalnie napisanej autobiografii bardzo ciekawego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie docierają do mnie wyłącznie głosy rozczarowania. Szkoda, bo przecież Dziekan to postać nietuzinkowa, barwna, ma wiele do opowiedzenia. Jak widać, nie warto gryźć się w język, najlepsza jest szczerość. To lubią czytelnicy.

      Usuń
    2. Miałem podobne odczucia:/

      Usuń
    3. Szkoda, bo historia Dziekanowskiego to potencjał na bardzo dobrą książkę. Tak przynajmniej twierdzą ci, którzy sporo o nim wiedzą...

      Usuń
  4. U mnie jest ten sam problem. Też mam mało czasu i sporą górę książek sportowych do przeczytania. Czytam teraz "Pół wieku z piłką" Kazimierza Górskiego, a w kolejce są "Tor", "Dream Team", Ancelotti, Jordan, Agent i kilka starszych pozycji, które też lubię poczytać.

    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam mnóstwo książek sprzed lat, które muszę przeczytać, ale kiedy się za nie zabrać, jak ciężko poczytać na spokojnie nowości...?

      Usuń
  5. a ja bardzo polecam 'Sen o Potędze' Mateusza Migi, książka o latach świetności Wisły Kraków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetna, kapitalna reporterska robota! Każdy fan polskiej piłki powinien przeczytać. ;)

      Usuń