Od prawej: Łukasz Kuśnierz, Przemysław Romański i Michał Rędziak, czyli właściciele SQN w komplecie |
Historia powstania Wydawnictwa Sine Qua Non to opowieść rodem z Hollywood. W 2010 roku dwaj koledzy pracujący w firmie zajmującej się dystrybucją sprzętu komputerowego postanowili zacząć wydawać książki. Jako że jeden z nich jest zagorzałym fanem futbolu i FC Barcelony, postarał się o to, żeby w Polsce ukazały się wspomnienia Andrésa Iniesty. Autobiografia hiszpańskiego piłkarza okazała się dużym sukcesem, który pociągnął za sobą kolejne pozycje. Do tego stopnia, że dziś Sine Qua Non to wydawnictwo wypuszczające na polski rynek zdecydowanie największą liczbę książek sportowych. Zapraszam na pierwszą część ekskluzywnej rozmowy z jego założycielami - Łukaszem Kuśnierzem i Przemysławem Romańskim.
- Jaka myśl przyświecała Panom, kiedy w 2010 roku zakładaliście
Wydawnictwo Sine Qua Non?
Łukasz Kuśnierz: Kiedy zakładaliśmy Sine Qua Non, nie było to w
ogóle wydawnictwo sportowe. Pierwsza książka, którą wydaliśmy, była związana z
popkulturą, a dokładnie z serialem telewizyjnym, którego obaj byliśmy fanami.
Przemek trafił na książkę o tym serialu i zapytał mnie, czy chciałbym mu pomóc
w jej wydaniu. Powiedziałem, że jak najbardziej możemy spróbować. To było w
połowie 2010 roku, natomiast w 2011 Przemek, jako wielki fan FC Barcelony, przyszedł
do mnie z książką Andrésa Iniesty, o której przeczytał gdzieś w internecie.
Pamiętam, że na początku planowaliśmy wydać ją w nakładzie 700 egzemplarzy.
Ostatecznie przekonaliśmy się do 1000.
Przemysław Romański: Chcieliśmy wydać tę książkę dla samych siebie,
dla własnej frajdy i ewentualnie grona najbliższych znajomych.
Ł.K.: Ta pierwsza książka jakoś się tam sprzedawała, nie był to
wtedy jeszcze bestseller, ale szło całkiem nieźle. Podobało nam się to, co
wokół niej zrobiliśmy. Kiedy Przemek przyszedł z tematem książki piłkarskiej,
pomyślałem: „Czemu nie?”. Choć nie mam do końca sportowego usposobienia,
stwierdziłem, że spróbujemy ją wydać. No i tak to się zaczęło.
P.R.: Biografię Iniesty udało się wydać przy okazji La Manity
(zwycięstwo FC Barcelony nad Realem Madryt 5:0, było to 29 listopada 2010 roku
– przyp. red.). Zrobiliśmy świetną promocję ze stacją CANAL+ i zorganizowaliśmy
bezpośrednią sprzedaż dla fanów. Idealnie wstrzeliliśmy się z tą książką w
okres, w którym Barcelona uważana była za najlepszą drużynę świata, a jej
popularność ciągle rosła. Zespół osiągał wtedy niesamowite wyniki, a dodatkowo
był to czas przedświąteczny, tuż przed mikołajkami. To był także moment
odświeżenia na rynku książek sportowych, a o Barcelonie nie było wtedy żadnej
pozycji. Kilka, a może nawet kilkanaście czynników złożyło się na to, że
wyszedł nam ogromny sukces – i sprzedażowy, i marketingowy. To pozwoliło nam
się odbić i móc inwestować w następne tytuły sportowe. Dzięki temu mogliśmy się
rozwijać, to był taki pozytywny…
Ł.K.: …kopniak. Tylko od razu dodamy, że to nie było tak, że
wszystko poszło ładnie, pięknie i było miło. Że po pierwszej książce od razu
założyliśmy firmę, biuro, zatrudniliśmy ludzi, siedzieliśmy jako prezesi w koszulach
za biurkami i czekaliśmy tylko na spływające pieniądze. Przez cały rok 2011 i
połowę 2012 dzieliliśmy obowiązki między naszą stałą pracę, z której mogliśmy
żyć, a wydawanie książek, które bardziej przynosiło nam satysfakcję niż jakieś
pieniądze, przynajmniej w tamtym momencie. Dopiero po dwóch latach od założenia
wydawnictwa stanęliśmy na nogi na tyle, żeby zająć się już wyłącznie książkami.
Najpierw zrobiłem to ja, potem dołączył Przemek, jeszcze później pojawił się
trzeci wspólnik…
P.R.: Odcięliśmy się od naszych podstawowych zajęć, mogliśmy się
już w pełni skupić na wydawaniu książek i ich promowaniu.
Ł.K.: Zabawne jest też to, że żaden z nas nie był związany w żaden
sposób z branżą wydawniczą, nawet z branżą księgarską nie mieliśmy nic
wspólnego.
P.R.: Po prostu lubiliśmy czytać książki (śmiech).
Ł.K.: Tak. Znaliśmy się jako koledzy z pracy. Pracowaliśmy w jednym
pokoju, biurko w biurko, w firmie, która zajmowała się dystrybucją sprzętu
komputerowego. Połączyła nas pasja, i do książek i do piłki, choć to drugie raczej
Przemka i Michała (Michał Rędziak – trzeci z właścicieli wydawnictwa – przyp.
red.), mnie z Przemkiem bardziej wspomniany serial. Dlatego też, tak jak
piszemy w misji wydawnictwa, naszym celem jest wydawanie książek z pasją.