W czasie sportowej kariery był wiecznie drugi: wicemistrzostwo świata,
drugie miejsca w walce o mistrzostwo Polski, wicemistrzostwo Rosji i Białorusi,
czy wreszcie druga pozycja w programie Taniec
z gwiazdami. Łukaszowi Kadziewiczowi zawsze czegoś brakowało, by stanąć na
najwyższym stopniu podium. Po premierze autobiografii może wreszcie powiedzieć,
że w czymś jest absolutnym pionierem – jeśli chodzi o wspomnienia polskich siatkarzy,
jako pierwszy zdecydował się na pełną otwartość.
Każda dyscyplina musi mieć
swojego Wojciecha Kowalczyka. Faceta, który znany był z tego, że lubił się
zabawić i nie boi się tego otwarcie powiedzieć. Premiera książki „Kadziu.
Siatkówka & Rock’n’Roll” jest dla fanów volleya tym, czym dla kibiców
piłkarskich było wydanie wspomnień „Kowal. Prawdziwa historia” w 2003 roku.
Ktoś musiał być pierwszy, ktoś musiał zdradzić nieco kulis, by reszta
środowiska nabrała odwagi i doszła do wniosku, że szczerość to najlepszy
przepis na udaną biografię. Wyobrażenie na temat środowiska siatkarskiego było
dotychczas w Polsce dosyć utopijne. W porównaniu z piłką nożną skandali było
zdecydowanie mniej, a kibice postrzegali siatkarzy bardzo pozytywnie. Mocna
książka Kadziewicza niekoniecznie musi to zmienić, ale zdecydowanie nadała tej
grupie sportowców ludzkiego charakteru. Lektura wspomnień byłego reprezentanta
Polski pokazuje, że siatkarze też potrafią się zabawić, a jeśli chodzi o
pomysły, często potrafią nawet przebić kolegów z innych dyscyplin. Długo trzeba
było czekać na kogoś, kto otwarcie przyzna to w swojej książce. Taką szansę w
2013 roku miał Marcin Prus – też niezwykle rozrywkowy środkowy, który jednak we
„Wszystkich barwach siatkówki” wyszedł na aniołka. Po Pawle Zagumnym, który
przed dwoma laty wydał wspomnienia „Życie to mecz”, nikt słusznie nie
spodziewał się skandalizującej biografii, więc kiedy tylko pojawiły się
pierwsze informacje o książce Kadziewicza, oczekiwano lektury pełnej anegdot i
smaczków. Pod tym względem „Kadziu. Siatkówka & Rock’n’Roll” nie
rozczarowuje i jest to jedna z lepszych sportowych biografii, które ukazały się
na rynku w ostatnich latach.
Reprezentacja Lozano bez tajemnic
Zaznaczyć przy tym jednak trzeba,
że nie jest to spowiedź siatkarza. Kadziewicz, jak sam przyznaje w jednym z
rozdziałów, życie prywatne woli zachować dla siebie – nie pisze o nim w książce
zbyt wiele. Są wątki, które nie zostały rozszerzone. To między innymi rozwód z
pierwszą żoną dwa lata po narodzinach córki czy długi, o których sportowiec
wspomina kilkukrotnie. W pierwszym przypadku trudno szukać w książce przyczyn
tego, że pierwsze małżeństwo Kadziewicza się rozpadło. Podobnie jest z
kolejnymi związkami siatkarza – są one opisane zdawkowo, bez wdawania się w
szczegóły. Nie inaczej jest w kwestii wspomnianych długów, bo mimo że z biografii
dowiadujemy się o kolejnych kontraktach w Rosji, Włoszech czy Katarze, gdzie
płacono zwykle nieźle (z wyjątkiem klubu Sparkling Mediolan, który popadł w
tarapaty finansowe i przestał płacić Kadziewiczowi), czytelnik nie wie, jak autor się zadłużył. W tych punktach autobiografia Kadzia
różni się od wspomnień Andrzeja Niemczyka, który w „Życiowym tie-breaku”
dokonał rozliczenia ze swoją przeszłością. Napisał wprost o swoich związkach, małżeńskich
zdradach, pieniądzach, które stracił przez złe inwestycje. Trzeba jednak
pamiętać, że trener „Złotek” książkę wydał tuż przed śmiercią, więc nic
dziwnego, że zdecydował się opowiedzieć wprost o wszystkim. Kadziewicz prywatną
sferę zachował dla siebie, na czym zyskała sportowa część jego opowieści. Pod
tym względem książka jest znakomitą lekturą, która dostarcza rozrywki, ale może
stać się też poważną przestrogą dla młodych ludzi.