Pokazywanie postów oznaczonych etykietą płynę jadę biegnę. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą płynę jadę biegnę. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 września 2014

Al i Jonny

Nieczęsto się zdarza, żeby dwaj bracia zdecydowali się przedstawić swoje życie w jednej biografii. Rzadko trafia się jednak tak niesamowite rodzeństwo jak Alistair i Jonathan Brownlee. Dwaj Brytyjczycy dzięki wspólnym treningom od najmłodszych lat dotarli na triatlonowy szczyt, na igrzyskach olimpijskich w Londynie sięgając po złoto i brąz. O drodze do tego sukcesu opowiadają w książce „Płynę, jadę, biegnę”.

Igrzyska, które przed dwoma laty odbyły się w ojczyźnie braci Brownlee, stanowią główny wątek ich wspomnień. Nic jednak dziwnego, gdyż to właśnie ta impreza stanowiła najważniejszy punkt ich dotychczasowych karier. Choć obaj przed olimpijskim startem mieli na koncie różnego rodzaju sukcesy z tytułami mistrzów świata na czele, wywalczenie medalu na najważniejszych dla sportowca zawodach było ich celem numer jeden. Mimo że w 2012 roku Alistair miał 24, a Jonathan zaledwie 22 lata, obaj wymieniani byli w gronie głównych kandydatów do zwycięstwa w triatlonowym wyścigu. Rodacy pokładali w nich ogromne nadzieje, a rodzeństwo, mimo wielu przeszkód, nie zawiodło i zameldowało się na podium. Pogodził ich jedynie Javier Gomez z Hiszpanii, który sięgnął po srebro, ale wyczyn braci Brownlee przeszedł do historii nie tylko triatlonu, lecz także światowego sportu. Było to wydarzenie na tyle znaczące, że stało się impulsem do powstania książki, która w Polsce ukazała się na początku sierpnia nakładem Wydawnictwa OLE.

Droga na szczyt
W prologu pozycji „Płynę, jadę, biegnę” przedstawione zostały okoliczności olimpijskich zawodów triatlonowych, które odbywały się w londyńskim Hyde Parku. Bracia krótko opisują 7 sierpnia 2012 roku, a właściwie same przygotowania do wyścigu. Ich opowieść urywa się bowiem w chwili, kiedy sędziowie dają znak do rozpoczęcia rywalizacji i zawodnicy lada moment mają wskoczyć do wody. Wtedy autorzy przenoszą czytelnika do Horsforth w okolicach Leeds, gdzie znajduje się ich rodzinny dom. Następuje także podróż w czasie, gdyż Alistair z Jonathanem zaczynają mówić o swoim dzieciństwie, Tak rozpoczyna się naprzemienna opowieść obu braci o tym, jak z dwóch niesfornych chłopców stali się jednymi z najlepszych triatlonistów świata. Warto zaznaczyć, że historia ich życia w książce przedstawiona została bardzo szczegółowo, z uwzględnieniem nie tylko najważniejszych sportowych osiągnięć, ale także szeroko zakreśloną analizą przyczyn, dzięki którym osiągnęli ogromne sukcesy.

piątek, 1 sierpnia 2014

Sierpniowe premiery

Wakacje w pełni, więc nie ma się co dziwić, że urlopowy klimat udzielił się nieco wydawnictwom. Liczba sportowych zapowiedzi na ten miesiąc jak na razie nie powala, ale przecież nie o ilość chodzi, a jakość. Z tą w sierpniu powinno być nieźle, choć oczywiście wszystko zweryfikuje ostatecznie papier.

O ile w pierwszej części tego roku ogromny wybór nowości mieli przede wszystkim fani piłki nożnej, w tym miesiącu zadowoleni mogą być kibice pasjonujący się innymi dyscyplinami. O sierpniowych premierach jednak za chwilę, na początek o trzech ciekawych książkach, które do sprzedaży trafiły jeszcze w lipcu, lecz nie udało mi się ich zapowiedzieć przed miesiącem. Żadna z nich nie ukazała się nakładem dużego wydawnictwa, dlatego tym bardziej warto poświęcić im chociaż kilka słów.

Na początek coś dla tych, którzy lubią książki traktujące o związkach sportu z polityką. Temat w ostatnich dniach jest niezwykle aktualny, ale raczej trudno podejrzewać, żeby autorka pozycji „Moskwa olimpijska. Studium semiotyczne” datę premiery swojego dzieła wiązała z wydarzeniami ostatnich miesięcy. To przypadek, ale może rzeczywiście akurat teraz warto sięgnąć po książkę Oleny Kowalenko - doktorantki Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie, absolwentki Akademii Kijowsko-Mohylańskiej (Ukraina) i Studiów Wschodnich na Uniwersytecie Warszawskim. Osoby, które to zrobią, dowiedzą się, „w jaki sposób olimpiada wryła się w pamięć moskwian: dostępnością kiełbasy, dżinsów i Fanty w szklanych butelkach”, ale także będą mogli poznać „fenomen Moskwy olimpijskiej – czyli specyficznego systemu tekstów i specyficznej semiosfery konkretnego wydarzenia o olbrzymim wymiarze propagandowym”. Tak czytamy przynajmniej w recenzji dra hab. Jakuba Sadowskiego.

Warto w tym miejscu wyjaśnić, co w ogóle oznacza owa „semiotyka”, bo jest to słowo, z którym część osób (jak ja) mogła spotkać się po raz pierwszy. Według słownika języka polskiego jest to „ogólna teoria znaku w procesie porozumiewania się ludzi”. Można więc być pewnym, że w książce będzie wiele o przekazach (np. medialnych, propagandowych) towarzyszących igrzyskom z 1980 roku, które, jak wszyscy pamiętamy, zostały zbojkotowane przez państwa zachodnie. Zresztą co ja tu będę opowiadał. Publikację najlepiej opisuje chyba to zdanie z cytowanej wyżej recenzji: „Praca pozwala zrozumieć, w jaki sposób o sobie, o ZSRR i o komunizmie opowiadała ówczesna Moskwa”. Dla tych, których nie przestraszył opis książki zdecydowanie nie należącej do dzieł łatwych i przyjemnych, odnośnik do fragmentu pozycji Wydawnictwa Libron. Żeby dopełnić kronikarskiego obowiązku, dodam jeszcze na koniec, że wersję drukowaną liczącej 166 stron publikacji można nabyć m.in. na stronie wydawnictwa w cenie 30 zł.