Mistrz olimpijski
Najnowsze działo Dariusza Tuzimka
pojawiło się dość niespodziewanie w sprzedaży i nie zostało poprzedzone większą
promocją. Nie oczekiwałem fajerwerków, ale też spodziewałem się, że autor
zgłębi temat i przedstawi nam znacznie szerszy obraz kariery sportowej jedynego
polskiego mistrza olimpijskiego w łyżwiarstwie szybkim. Publikacja rozpoczyna
się od przybliżenia czytelnikowi najważniejszego sportowego osiągnięcia w
karierze Zbigniewa Bródki, czyli złota z Soczi. Dariusz Tuzimek opowiada o wydarzeniach z tego dnia, streszczając transmisję telewizyjną komentowaną przez
Piotra Dębowskiego. Jest to dość rzadko spotykany sposób opisywania wydarzeń
sportowych, bo nieczęsto się zdarza, że ktoś opisuje komentarz komentatora.
Myślę, że ten zabieg się udał, a Pan Tuzimek dość dobrze oddał emocje z tamtych
dni.
Zbigniew Bródka – człowiek bez wad?
Niestety tego typu pozytywów nie
ma zbyt wiele. W książce jest bardzo mało wypowiedzi autorstwa Zbigniewa Bródki,
a te, które są, pochodzą w większości z wcześniejszych lat. Mam wątpliwości, czy
autor rozmawiał z mistrzem olimpijskim podczas pisania jego biografii. Bardzo
nie lubię książek, które są peanem pochwalnym na cześć opisywanego bohatera oraz
jego całego otoczenia, w tym przepadku trenerów oraz kolegów z lodowej
tafli. Tutaj niestety tak jest: żadnych wad, same zalety. Można odnieść
wrażenie, że to książka z cyklu „Żywoty świętych”, a nie biografia sportowca.
Autor skupia się niemal wyłącznie na pozytywach, patrząc na życie przez różowe
okulary. Zdaję sobie sprawę, że
Dariusz Tuzimek nie chciał wywlekać prywatnych brudów i szkalować postaci mistrza olimpijskiego, ale każdy popełnia w życiu mnóstwo błędów rzutujących na jego losy prywatne i
zawodowe. Szkoda, że autor przedstawił tylko wzloty, a pominął upadki, bo
otrzymaliśmy mało wiarygodny obraz najszybszego strażaka świata.
Do kogo adresowana jest ta książka?
Gdy podczas czytania
zorientowałem się już, z jakim typem biografii mam do czynienia, zacząłem skupiać
się na wynajdowaniu informacji mało znanych. Nie było ich wiele, ale
jedną z takich perełek jest rozdział poświęcony w dużej części Mieczysławowi
Szymajdzie, pierwszemu trenerowi Zbigniewa Bródki. Został on w książce
przedstawiony jako wspaniały człowiek i genialny wuefista, który od wielu lat
organizuje w Domaniewicach sportowe życie dla dzieciaków. Rozdział o tym
człowieku to wielka zaleta książki Tuzimka. Myślę, ze o takich ludziach trzeba
mówić, bo niestety tak zaangażowanych ludzi w sport
młodzieżowy z roku na rok jest w Polsce coraz mniej. Bardzo dobrze, że Dariusz Tuzimek skupił się na postaci trenera i można tylko żałować, że inni autorzy często umniejszają rolę, jaką
pełnił pierwszy szkoleniowiec w życiu danego sportowca.
Mało opisów rywalizacji
W książce wiele faktów jest powielanych,
a o niektórych z nich czytamy kilkukrotnie w różnych rozdziałach.
Przecież Zbigniew Bródka miał bardzo bogatą karierę. Starował na przestrzeni lat
na całym świecie. Najpierw w short-tracku, a później w łyżwiarstwie
szybkim. W książce o rywalizacji w poszczególnych dużych zawodach sportowych
jest niewiele. Autor zmarginalizował
karierę Bródki do startów olimpijskich oraz łączenia jego pracy z zawodem strażaka. A gdzie opis startów w mistrzostwach Polski czy Pucharze Świata? Gdzie opisy mistrzostw Europy czy mistrzostw świata z udziałem Zbigniewa? Tego w książce nie znajdziemy. Nie widzimy rozwoju
jego kariery, pokonywania kolejnych szczebli w drabinie prowadzącej na sam
szczyt. To duży minus tej biografii.
Zdjęcia – mocna strona biografii
Biografię Zbigniewa Bródki raczej
trudno wychwalać i polecać innym, ale biorąc pod uwagę niewielką na
polskim rynku liczbę książek o dyscyplinach zimowych, można zaryzykować,
wprowadzając w życie znane przysłowie: „z braku laku i kit dobry”. Dla
12- i 13-latka uprawiającego sport może być to całkiem dobry pomysł
na prezent. Dla reszty to lektura na zasadzie: przeczytać i zapomnieć. Może jeszcze kiedyś doczekamy
się pełnowartościowej biografii pierwszego polskiego mistrza olimpijskiego w
łyżwiarstwie szybkim?
CZYTAJ TAKŻE:
- Prawdziwa historia królowej nart [Recenzja książki Kamila Wolnickiego "Złota Justyna"]
- Wydało się: Andrzej Stanowski, Halina Zdebska „Małysz: Bogu dziękuję” (2001)
- Wydało się: Adam Sosnowski, Andrzej Stanowski „Bieg życia Justyny” (2010)
- Biegi przed erą Kowalczyk [Recenzja książki Daniela Ludwińskiego "Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich"]
Rzeczywiście, zmarnowany potencjał na fajną książkę. Można było ją bardziej rozwinąć w kontekście przybliżenia tej dyscypliny czytelnikom.
OdpowiedzUsuń