poniedziałek, 7 czerwca 2021

TOP10: Najbardziej oryginalne piłkarskie zwroty z całego świata

„Języki futbolu” to książka naszpikowana ciekawymi zwrotami piłkarskimi funkcjonującymi w najdalszych zakątkach świata. Interesujące jest ich pochodzenie, czasem znaczenie, a kiedy indziej uśmiech na twarzy wywołuje sam osobliwy zwrot używany do określenia konkretnej boiskowej postawy, sytuacji lub zawodnika. Przejrzałem publikację Toma Williamsa, by zaprezentować 10 najbardziej oryginalnych futbolowych sformułowań z całego świata.

 

10. Palto (kurtka) – Grecja

Na początek oryginalne określenie piłkarza, którego u nas nazwalibyśmy „niewypałem transferowym”. Dlaczego w Grecji na nowego zawodnika, który nie spełnia pokładanych w nim nadziei, mówi się „palto”, co oznacza to samo co w języku polskim, czyli ciepłą kurtkę? Ma to związek z występującą w tym kraju pogodą. Jak wiadomo, w Grecji jest raczej ciepło i palto jest tam niemal zbędną częścią garderoby. W najlepszym wypadku nosi się je przez miesiąc lub dwa, a potem ląduje zapomniane w szafie. Teraz już rozumiecie, skąd to porównanie?

9. Kai teek (rozbić jajko) – Tajlandia

Kolejny ciekawy piłkarski zwrot to „rozbicie jajka” w Tajlandii. Przyznam szczerze, że zupełnie nie spodziewałem się, co może oznaczać, ale po przeczytaniu wyjaśnienia sprawa stała się oczywista, a określenie bardzo trafne. „Rozbić jajko” oznacza w tym kraju otwarcie wyniku spotkania dla swojej drużyny. Jak łatwo się domyślić, „jajko” to zero na tablicy wyników, a jego rozbicie oznacza, że ktoś właśnie strzelił pierwszą bramkę spotkania. Całkiem przyjemne określenie, które z powodzeniem można by zastosować również u nas!

8. Pelopina (bobrówka) – Hiszpania

Miejsce ósme dla chyba najdziwniejszego zwrotu, jaki znalazł się w „Językach futbolu”. Wszyscy doskonale wiedzą, jak wspaniałym piłkarzem był Xavi, ale sądzę, że niewielu miało pojęcie, iż jego firmowe zagranie (zwrócenie się z piłką w kierunku własnej bramki, a potem przełożenie jej na bok i ruszenie na bramkę rywala) określane było w ojczyźnie zawodnika mianem „pelopiny”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż pochodzi ono od ksywki „pelopo”, którą ponoć w La Masii przezywali się nawzajem Xavi z Miguelem Angelem. Pseudonim oznaczał… włosy łonowe, gdyż ówczesne uczesanie obu piłkarzy miało je przypominać. Ksywka przylgnęła do Xaviego i tak właśnie coś, co wspaniale wyglądało na boisku, określane było raczej mało chlubnym zwrotem.

7. Hinchas (nadmuchiwacze) – Urugwaj

Następna ciekawa historia godna wymienienia w tym zestawieniu, to pochodzące z Urugwaju określenie „nadmuchiwacze”, którym określa się w Ameryce Południowej kibiców. Zwrot ten wiąże się z historią Prudencio Miguela Reyesa, sympatyka Nacionalu Montevideo. Z jednej strony odpowiadał on za pompownie futbolówek w ukochanym klubie, z drugiej żywiołowo dopingował piłkarzy, wykorzystując do tego swoje potężne płuca. Właśnie dlatego fani innych drużyn zaczęli nazywać tego kibica „El Hincha”, co z czasem przylgnęło do każdego zagorzałego widza. Tak przynajmniej brzmi jedna z wersji powstania nazwy „hinchas”.

6. Piskat hovna (gówno gwizdać) – Czechy

Polacy lubią żartować z czeskiego języka, wymyślając nieistniejące zwroty, którymi niby posługują się nasi południowi sąsiedzi. Okazuje się jednak, że faktycznie Czesi mają kilka zabawnych sformułowań, których używają podczas meczów piłkarskich. Jednym z nich jest zwrot „piskat hovna”, który oznacza ni mniej, ni więcej, jak „gówno gwizdać”. W ten sposób mówi się o arbitrze spotkania, który zdaniem kibiców niesprawiedliwie traktuje ich drużynę.

5. Hacer la cama (ścielić łóżko) – Argentyna

Miejsce piąte dla Argentyńczyków, którzy używają dosyć niecodziennego sformułowania w stosunku do piłkarzy grających „na zwolnienie” trenera. Jeśli fani zaobserwują, że piłkarze swoją postawą chcą doprowadzić do zmiany szkoleniowca, mówią o nich, że „ścielą łóżko”. Zawodników takich określa się mianem „camarilleros”, czyli „pokojowych”. Przyznam szczerze, że z takim określeniem spotykam się po raz pierwszy i było ono dla mnie jedną z największych niespodzianek w książce Tima Williamsa. Zwrot „hacer la cama” może też oznaczać postawę piłkarza, który nie chce brać udziału w pojedynku główkowym z rywalem, zostaje na ziemi i zgina plecy, doprowadzając do przewrócenia się przeciwnika.

4. Milpa (pole kukurydzy) – Kostaryka

A teraz coś dla tych, którzy lubią dobre anegdoty. Na całym świecie różnie mówi się na pozycję spaloną na boisku, ale tylko w Kostaryce używa się do tego określenia, że piłkarz znajduje się w „polu kukurydzy”. Skąd się to wzięło? Z historii stadionu Estadio Nacional, obiektu położonego niedaleko stolicy Kostaryki, San Jose. Otóż w połowie XX wieku ochroniarz obiektu wpadł na pomysł posiania za jedną z bramek rzodkiewek, pomidorów i kukurydzy. Trybuna, która miała się tam znaleźć, dopiero była planowana, więc nie widząc przeszkód, władze zadecydowały o wydaniu zezwolenia. Odtąd, gdy drużyna przyjezdna chciała wyolbrzymić, na jak dużym spalonym znajdował się w danej akcji rywal, mówiła, że stał „w polu kukurydzy”. To określenie świetnie się przyjęło i funkcjonuje w kostarykańskim słowniku piłkarskim do dziś.

3. Costlyna – Honduras

„Języki futbolu” to lektura iście fascynująca, bowiem można się z niej dowiedzieć, że na piłkarski język używany w Hondurasie wpływ miał… piłkarz Ekstraklasy. Chodzi mianowicie o dobrze znanego fanom GKS-u Bełchatów Carlo Costly’ego. Zawodnik ten miał swoje słynne zagranie, w którym markował zagranie piętą do tyłu, by za chwilę zmylić rywala i ruszyć pędem do przodu na bramkę. Właśnie taką akcję w Hondurasie określa się mianem „costlyny” od nazwiska piłkarza, który ją spopularyzował. Czy inny zawodnik naszej ligi może pochwalić się tak ogromnym wpływem na język futbolu? Śmiem wątpić! A „costlyna” rzeczywiście nie jest tylko wymysłem autora książki, o czym świadczą liczne filmy na YouTube z dość osobliwą muzyką, np. ten:

2. Porteur d’eau (nosiwoda) – Francja

Jak nazwać mało widowiskowego dyrygenta środka pola? Francuzi na takiego piłkarza od jakiegoś czasu mówią „nosiwoda”, a wszystko za sprawą Erika Cantony. Otóż gdy w 1995 roku napastnik Manchesteru United znokautował słynnym kopniakiem kung-fu kibica Crystal Palace, musiał odpokutować swoje zachowanie dyskwalifikacją. W tym czasie kapitanem reprezentacji Francji w miejsce pauzującego Cantony został Didier Deschamps. Gdy obaj panowie w 1996 roku spotkali się w Lidze Mistrzów (United podejmowali Juventus), Eric na konferencji prasowej określił zawodnika, który odebrał mu kapitańską opaskę, mianem „nosiwody” i dodał, że „takich piłkarzy można znaleźć na każdym rogu ulicy”. Choć w rywalizacji sportowej to Deschamps był górą (Juve dwukrotnie w tamtej edycji pokonało Czerwone Diabły), to do francuskiego słownika piłkarskiego weszło określenie wymyślone przez Cantonę. No i kogo uznać tutaj za ostatecznego zwycięzcę?

1. Pihkatappi (korek kałowy) – Finlandia

Miejsce pierwsze bezapelacyjnie dla finlandzkiego określenia świetnego defensywnego pomocnika. Pewnie nikt z nas nie chciałby być określany mianem „korka kałowego”, ale w Finlandii taki tytuł to wielkie wyróżnienie! Określa się w ten sposób piłkarza, który idealnie „zatyka” przestrzeń przed linią obrony swojego zespołu. Nazwa nawiązuje do anatomii… niedźwiedzi, których u Finów nie brakuje. Otóż gdy niedźwiedź zapada w zimowy sen, w jego okrężnicy tworzy się ów „korek kałowy”. To masa odchodów, martwych komórek jelitowych i włosów, jak przeczytać można w książce „Języki futbolu”. Gdy zwierzę budzi się z zimowego snu, wychodzi na zewnątrz i wydala korek. Brzmi niesmacznie? Być może, ale teraz, gdy przyjdzie Wam śledzić mecz w obecności Fina, będziecie już wiedzieli, że gdy zacznie wołać na zawodnika „pihkatappi”, wcale nie będzie miał nic złego na myśli.

CZYTAJ TAKŻE:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz