Jak zapewne wiecie, trwa coroczny plebiscyt na Sportową Książkę Roku.
Jeśli ta informacja jest dla was nowością, to… nie wiem tak naprawdę, co
robicie na tym blogu. No dobra, może weszliście przez przypadek albo
włączyliście jakiś antyplebiscytowy filtr, który uodpornił was na wszelkie
wiadomości o tym wydarzeniu. W każdym razie głosowanie czytelników trwa w
najlepsze, więc warto włączyć się w zabawę i wytypować swojego faworyta. Być
może pomocny okaże się ten właśnie tekst, w którym przybliżę 15 finałowych
kandydatur.
Na początek trochę historii (to
mój konik, więc bez tego się nie obejdzie). Tegoroczna edycja plebiscytu jest już
trzecią, co niezmiernie cieszy. Zaczęło się dwa lata temu. Mniej więcej w
sierpniu 2013 roku otrzymałem telefon od Krzyśka Baranowskiego, pomysłodawcy
całego zamieszania [przeczytaj wywiad]. Przez dobre pół godziny przedstawiał ideę Sportowej Książki
Roku, choć tak naprawdę po kilku pierwszych zdaniach byłem już przekonany, że
to bardzo fajna inicjatywa, w którą warto się włączyć. Tak też zrobiłem i jako
znany w środowisku bloger (choć niektórzy złośliwie twierdzą, że podrzędny –
kto ma wiedzieć, to wie!), pomagałem przy pierwszych dwóch edycjach.
Za najlepszą publikację o sporcie
2013 roku uznana została (całkiem słusznie) pozycja „Wielki Widzew” Marka
Wawrzynowskiego [przeczytaj recenzję oraz wywiad z autorem], deklasując konkurencję. Tak to się zaczęło. Przed rokiem, w
drugiej edycji, najlepszy okazał się duet Grzegorz Szamotulski-Krzysztof
Stanowski, który ze swoją książką „Szamo” [przeczytaj recenzję] zebrał najwięcej głosów. Jak będzie w
tym roku? Przekonamy się już w styczniu. Na razie trwa głosowanie czytelników,
którzy mogą wskazać ich zdaniem najlepszy sportowy tytuł wydany w okresie
październik 2014 – listopad 2015. Do wyboru mają 15 książek wytypowanych przez
jury złożone z dziennikarzy sportowych i organizatorów. Ja w tym roku plebiscyt
śledzę wyłącznie jako postronny widz, gdyż z racji moich silnych związków z
Wydawnictwem Sine Qua Non, zostałem (w porozumieniu z organizatorami
oczywiście) wyłączony z udziału w całej zabawie.
Nie przeszkadza to jednak w tym,
aby zachęcić was do głosowania i pokrótce przedstawić każdą z kandydatur.
Przyznam szczerze, że wybór jest piekielnie trudny, gdyż każda z nominowanych
pozycji zasługuje na wyróżnienie. Nawet tegoroczne przyznanie dwóch nagród
(czytelników i ekspertów) nie załatwi sprawy – na pewno pojawią się głosy
rozczarowania. Ja mam cichą nadzieję, że ponownie uda się zwyciężyć polskiemu
autorowi. To nasz plebiscyt i jestem zdania, że zagraniczne tytuły powinny startować
w osobnej kategorii, a tytuł Sportowej Książki Roku powinien być przyznawany
wyłącznie Polakom. Niestety nie udało mi się przeforsować tego pomysłu, ale
może wkrótce się to zmieni? Niezależnie od formuły, głosować trzeba! Poznajcie
więc nominowane przez jury książki.
Zaczynamy od mocnego kandydata do
zwycięstwa. Dlaczego tak twierdzę? Nie tylko dlatego, że autobiografia trenera
Niemczyka to jedna z lepszych tego typu książek, które kiedykolwiek ukazały się
w Polsce. Jej szansę upatruję w tym, że
jest jedynym siatkarskim tytułem w czołowej piętnastce. Jeśli środowisko się
zmobilizuje, „Życiowy tie-break” może znaleźć się bardzo wysoko. Z drugiej
jednak strony, trzeba pamiętać, że żeńskiej siatkówce daleko pod względem
popularności do tej w męskim wydaniu, a i Andrzej Niemczyk jest postacią mocno
kontrowersyjną. Coś, co w przypadku książki okazało się receptą na sukces, w
głosowaniu niekoniecznie musi pomóc. Przykład? Nie sądzę, żeby działacze PZPS,
z którym trener „Złotek” ma na pieńku, oddali na niego głos…
Andrzej Pluta, Łukasz Pszczółkowski „Andrzej Pluta. Z dystansu”
(Wydawnictwo NETON)
W 2015 roku autobiografię wydał
też Andrzej Pluta, jeden z najlepszych polskich koszykarzy ostatnich lat. On
też szanse na zwycięstwo ma całkiem duże, bo jego książka napisana jest ciekawie,
ale na jego korzyść nie przemawia inna koszykarska kandydatura w wytypowanej
piętnastce. Fani basketu podczas oddawania głosu będą bowiem podzieleni, gdyż
do wyboru mają jeszcze biografię „Michael Jordan. Życie”. Pluta ma podwójnego
pecha, bo głosy środowiska na pewno się rozłożą, a konkurować musi z samym
Królem Koszykówki. Przemawia za nim jednak duża społeczność, którą zdołał
zgromadzić na Facebooku. Gdyby głos na jego wspomnienia oddał nawet co trzeci
fan, który polubił stronę Andrzej Pluta „Z dystansu”, koszykarz z Rudy Śląskiej
podium miałby w kieszeni.
Alfredo Relano „Barça vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć” (Wydawnictwo Sine Qua Non)
Kolejną kandydaturą jest niezła
książka hiszpańskiego dziennikarza, który postanowił obalić mity krążące wokół
El Clasico. Publikację Relano czyta się z zainteresowaniem, jednak trudno
oprzeć się wrażeniu, że książka znalazła się w finałowym etapie głosowania
tylko ze względu na ogromną rzeszę kibiców obu klubów. Dlaczego moim zdaniem ma
niewielkie szanse na zwycięstwo? Nie jest to biografia, a więc trudno utożsamić
ją z postacią. Jest bardzo obszerna, a do tego zawiera wiele wątków
historycznych, przez co niektórym osobom może wydawać się nudna. Trudno będzie
jej konkurować ze wspomnieniami sławnych sportowców.
Carlo Ancelotti, Alessandro Alciato „Carlo Ancelotti. Nienasycony
zwycięzca” (Wydawnictwo Sine Qua Non)
Gdyby ogłosić plebiscyt na
najzabawniejszą książkę sportową 2015 roku w Polsce, wspomnienia Carletto
wygrałyby w cuglach. Naprawdę, dawno nie czytałem tak zabawnej autobiografii, w
której autor zaprezentowałby tak ogromny dystans do siebie. Pod tym względem
było to absolutne mistrzostwo świata, ale sympatycznemu Ancelottiemu trudno
będzie rywalizować ze zdecydowanie bardziej popularnymi Jordanem, Mike’em
Tysonem czy Kubą Błaszczykowskim. Nawet osoba współautora Alessandro Alciato,
który w poprzednim plebiscycie zapewnił Andrei Pirlo wysokie drugie miejsce,
nie zrobi różnicy. A szkoda, bo przyszły trener Bayernu tą książką zasłużył co
najmniej na duży talerz tortellini.
„Kopalnia II. Sztuka futbolu” (Wydawnictwo Kopalnia)
„Nie jesteśmy wydawnictwem hipstersko-niszowym”,
deklarował jakiś czas temu w wywiadzie dla bloga [przeczytaj wywiad] jeden z założycieli Kopalni,
Piotr Żelazny. Z przykrością trzeba jednak stwierdzić, że wydawcy „polskiego
Blizzarda” nie zdołali na razie przebić się do świadomości masowego odbiorcy.
Trudno liczyć więc na to, żeby „Kopalnia II” wylądowała na podium plebiscytu.
No, chyba że w zachęcanie do głosowania mocno zaangażują się wszyscy autorzy,
którzy napisali teksty do najnowszego numeru. Wtedy publikacja miałaby szansę
nawet na zwycięstwo, co byłoby niewątpliwym sukcesem i wynagrodzeniem dla
wydawców za kapitalną robotę.
Mam być szczery? Jeśli „Kuba” nie
znajdzie się na podium plebiscytu, będzie to dla mnie duża niespodzianka. To
książka, o której było w tym roku najgłośniej – ogromny potencjał (tragiczna życiowa
historia reprezentanta Polski w piłce nożnej i jednego z najlepszych zawodników
ostatnich lat) przełożony na świetnie napisaną opowieść, do tego duże nakłady
na reklamę oraz rewelacyjny (to informacje nieoficjalne) wynik sprzedażowy.
Biografia Błaszczykowskiego napisana przez Małgorzatę Domagalik ma wielkie
szanse na wygraną. Zresztą nie oszukujmy się: wystarczyłby jeden wpis piłkarza
na Facebooku i wygrałby ten tytuł w cuglach. Nawet bez zaangażowania głównego
bohatera „Kuba” pozostanie jednak murowanym kandydatem do pierwszej trójki.
Każde dziecko wie, kim był Michael
Jordan. Dla każdego fana koszykówki Jego Powietrzność to legenda, symbol NBA,
niedościgniony wzór. Jeśli dodamy do tego kapitalną opowieść, jaką jest dzieło
Lazenby’ego, mamy kolejnego kandydata do zwycięstwa. Według mnie ta książka wyląduje
na podium, prześcigając wspomnienia Andrzej Pluty. Biorąc pod uwagę zainteresowaniem
polską koszykówką i tą w wydaniu amerykańskim, zwycięzca tego pojedynku może
być tylko jeden. Czyli mniej więcej tak jak w życiu, bo przecież Jordan nienawidził
przegrywać.
No dobrze, o ile fani koszykówki
mogą mieć podczas głosowania wątpliwości, kibice pasjonujący się boksem mogą
postawić tylko na jednego „konia”: Mike’a Tysona. Nie tylko dlatego, że to dla
tej dyscypliny postać wręcz sztandarowa. Autobiografia Bestii to książka jedyna
w swoim rodzaju. Tak brudna, tak szczera, tak popaprana, że wręcz genialna. Nie
było wcześniej sportowca, który tak uzewnętrzniłby się przed czytelnikiem.
Także dlatego w „Mojej prawdzie” upatruję mocnego kandydata do podium, a nawet
końcowego zwycięstwa.
Paweł Czado, Beata Żurek „Piechniczek. Tego nie wie nikt” (Wydawnictwo
Agora)
Gdyby był to plebiscyt na
najlepszą reporterską książkę sportową, biografia Antoniego Piechniczka z
powodzeniem walczyłaby o zwycięstwo. Nie oszukujmy się jednak – w głosowaniu
największe szanse mają najpopularniejsi sportowcy, a były selekcjoner kadry do
tej grupy nie należy. Pod względem merytorycznym książka się broni i w mojej
ocenie jest to absolutne TOP3 tego roku. W głosowaniu ekspertów wieszczę jej
miejsce „na pudle”. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że czytelnicy
zagłosują na inne tytuły. Zwłaszcza tacy, którzy na co dzień nie mają dużej
styczności z literaturą sportową.
Tomasz Jaroński, Krzysztof Wyrzykowski „Rach-ciach-ciach, czyli pchamy,
pchamy!” (Burda Książki)
Szczerze mówiąc, trudno ocenić
jest mi potencjał tej książki. Niby kolarstwo i biathlon to w Polsce nisza (a
głównymi odbiorcami tej publikacji są kibice właśnie tych dyscyplin), ale z
drugiej strony Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski to duet więcej niż legendarny.
Jeśli dodać do tego fajny pomysł na książkę (rozmowa głównych bohaterów), może
się okazać, że „Rach-ciach-ciach, czyli pchamy, pchamy!” będzie czarnym koniem
głosowania. Nie miałbym nic przeciwko takiemu obrotowi spraw, podobnie jak czytelnicy, którzy byli książką zachwyceni (a docierało do mnie wiele pozytywnych sygnałów).
Ta książka to absolutne
arcydzieło. Gdyby rozpatrywać finałową piętnastkę pod względem kunsztu
pisarskiego, „Życie wypuszczone z rąk” pozostałoby chyba bez konkurencji. Nie
mam wątpliwości, że to pozycja obowiązkowa każdego fana futbolu. Nie jestem
jednak przekonany, że to dobry czas i miejsce na tytuł Sportowej Książki Roku.
Od premiery w Niemczech minęło już kilka lat i jakoś nie wyobrażam sobie, żeby
dzieło Renga zwyciężyło teraz w plebiscycie w Polsce. Myślę, że zostanie
docenione przez ekspertów i w ich klasyfikacji uplasuje się na wysokim miejscu.
Roy Keane, Roddy Doyle „Roy Keane. Druga połowa” (Wydawnictwo Buchmann)
Był potencjał, były mocne
zapowiedzi w polskiej i brytyjskiej prasie, ale mam wrażenie, że nie zostało to
w pełni wykorzystane. „Druga połowa” miała szansę stać się bestsellerem także w
Polsce, a premiera przeszła w zasadzie bez echa. Myślę, że o czołowe miejsce w
plebiscycie Keanowi będzie niezwykle trudno, zwłaszcza że tłumaczenie jego książki
pozostawiało wiele do życzenia. Plus na pewno jest taki, że Irlandczyk to
jedyny piłkarz Manchesteru United w wytypowanej piętnastce (kandydatem był
jeszcze George Best i jego wspomnienia „Najlepszy”, które jednak nie znalazły uznania
wśród jury), więc pomóc może mu zaangażowanie fanów Czerwonych Diabłów.
Steven Gerrard, Donald McRae „Steven Gerrard. Autobiografia legendy
Liverpoolu” (Wydawnictwo Sine Qua Non)
Kibice Liverpoolu długo czekali
na polską wersję autobiografii Steviego, ale kiedy jej nowe wydanie pojawiło
się w Wielkiej Brytanii we wrześniu, po upływie zaledwie półtorej miesiąca było
już dostępne w księgarniach nad Wisłą. Na tej fali entuzjazmu wspomnienia
Gerrarda mogą wskoczyć nawet do czołowej piątki, bo:
- jest to pierwsza autobiografia zagranicznego piłkarza Liverpoolu w Polsce
- polscy fani The Reds są niezwykle aktywną i dobrze zorganizowaną grupą
- od wydania książki minęło niewiele czasu
Wieszczę ścisłą czołówkę, ze sporymi szansami nawet na najwyższy
stopień podium.
Dariusz
Michalczewski, Grzegorz Kubicki, Maciej Drzewicki „Tiger bez cenzury”
(Wydawnictwo Agora)
Trudno wypowiadać mi się na temat tej książki, gdyż nie
miałem okazji jej przeczytać. Biorąc jednak pod uwagę przeciętną obecnie
popularność Michalczewskiego w Polsce, a także fakt, że to jego druga
publikacja, która ukazuje się w naszym kraju w ciągu roku, nie wróżę jej
wielkiego sukcesu. W tym wywiadzie-rzece nie było chyba czegoś, co wstrząsnęło
mediami, zdecydowanie głośniej było o innym sportowym tytule Agory, wspomnianym
wyżej Piechniczku. Biorąc pod uwagę popularność futbolu i boksu, niewiele
zaryzykuję, jeśli stwierdzę, że były selekcjoner reprezentacji Polski zgromadzi
więcej głosów.
Mateusz Miga „Wisła
Kraków. Sen o potędze” (Wydawnictwo Sine Qua Non)
No i nadszedł czas na ostatnią już, piętnastą kandydaturę.
Czy Mateusz Miga ma szansę pójść w ślady Marka Wawrzynowskiego i wygrać
plebiscyt z książką o legendarnym polskim klubie? Zadanie będzie miał
zdecydowanie trudniejsze. Po pierwsze dlatego, że nie jest to publikacja
oficjalna, wydana „z błogosławieństwem” obecnych władz klubu. To zamyka drogę
do jej promocji w wiślackich kanałach (choć było jej atutem, gdyż zdecydowanie
nie była to laurka Białej Gwiazdy). Po drugie, autor nie jest specjalnie
lubiany przez „prawilnych” fanów drużyny z Reymonta, a po trzecie i być może
najważniejsze: konkurencja. W tym roku jest większa niż dwa lata temu, więc
Midze przychodzi mierzyć się z groźnymi rywalami. Czy wyjdzie z tej walki
zwycięsko? Liczę, że zostanie chociaż wyróżniony przez grono eksperckie, gdyż „Sen
o potędze” zdecydowanie na to zasłużył.
I to już wszystkie kandydatury w plebiscycie na Sportową
Książkę Roku 2015. Mam nadzieję, że tekst nie zaciemnił wam sytuacji i nie
spowodował jeszcze większego bólu głowy. Zagłosujcie zgodnie z własnymi
odczuciami, bo najważniejszy jest sam udział. Będzie on wyrazem wsparcia dla
organizatorów i zachętą do tworzenia kolejnych edycji. Jeśli nie zgadzacie się
z opiniami zawartymi w tekście, macie innych kandydatów do zwycięstwa lub w
czołowej piętnastce brakuje wam któregoś z tytułów, piszcie o tym w
komentarzach. Chętnie podyskutuję i merytorycznie się posprzeczam, a przede wszystkim
z wielką przyjemnością poznam wasze zdanie!
P.S.
Wesołych Świąt!
Powiem to szczerze - jeśli nie zobaczę takich książek na podium jak 'Kuba' i 'Życie wypuszczone z rąk', to będę szczerze rozczarowana. A szczególnie ta druga. Jest mało książek, które sprawiają nam ból, a mimo tego do nich wracamy.
OdpowiedzUsuńZgodzę się, obie zasłużyły co najmniej na podium. Ja jednak obstaję przy tym, że powinny być dwie kategorie: polska i zagraniczna. Wtedy obie książki mogłyby zwyciężyć. ;)
UsuńA ja się pytam gdzie jest Best? Moim zdaniem top 3 tego roku a tutaj zabrakło jej w 15.
OdpowiedzUsuńFakt, brakuje go. Gdyby się głębiej zastanowić, znajdzie się jeszcze wiele tytułów, które mogłyby tu trafić: "Bieg po życie" Lopeza Lomonga czy "Running" Ronniego O'Sullivana. Nie ma żadnej pozycji biegowej, a trochę tego w 2015 roku wyszło. Wątpię, czy kiedykolwiek uda się wytypować "15", która wszystkich zadowoli. Dziennikarze i organizatorzy musieliby chyba przeczytać wszystkie sportowe tytuły (a tych jest ponad 100), co jest fizycznie niemożliwe... Best za Keane'a, moim zdaniem ten pierwszy napisał lepsze wspomnienia.
UsuńDokładnie nie da się wszystkich zadowolić ale moim zdaniem Best książke Real vs Barca wciągał nosem która delikatnie mówiąc mnie osobiście przynudzała.
UsuńTrudno porównać książkę w gruncie rzeczy historyczną do biografii znanych sportowców. Wiadomo, że w takim plebiscycie wygrywają głównie twarze.
UsuńPrzeczytałem zaledwie sześć z nich, więc tylko te biorę pod uwagę w głosowaniu. Tym nie mniej wybór jest bardzo trudny.
OdpowiedzUsuńNa którą zagłosowałeś? ;)
UsuńNa Kubę, chociaż nic nikomu nie sugeruję. :) Generalnie wszystkie sześć,które czytałam były bardzo dobre, Tyson i Jordan bardzo ciekawe, Ancelotti zabawny i świetnie się czytało, Enke mocny, Rach Ciach Ciach, czyli pchamy pchamy też mi się podobał, kawał historii. Kopalnia według mnie to trochę inny gatunek. Kilka też bym dodał, ale takie plebiscyty nigdy nie zadowolą wszystkich. Tak można by wymieniać, ale Kuba pomimo kilku wad bardzo szczery, a mój głos za ten ładunek emocjonalny.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że sporo osób pójdzie tym tropem i "Kuba" będzie wysoko. ;)
Usuńa co z książką "Encyklopedia ekstraklasy" która w wielu aspektach wywróciła uznawane dotąd klasyfikacje i zmieniła wynik meczu, od pięciu miesięcy jest nieustannie w pierwszej dwójce listy bestsellerów miesiąca "Sendsportu, a tutaj na łamach tego portalu nawet nie doczekała się słowa recenzji ...
OdpowiedzUsuńDoczekała się zapowiedzi: http://ksiazkisportowe.blogspot.com/2015/08/sierpniowe-premiery.html Nie jestem w stanie zrecenzować wszystkich książek, które ukazują się w Polsce. Czasem musi wystarczyć Facebook lub Twitter. ;)
UsuńTo nie jest zwykła książka, benedyktyński zapis ligowych zmagań, 7000 zawodników 600 trenerów, zmiana wyniku meczu po 80 latach, zmiany na liście królów strzelców, zmiany w klubie 100 i klubie 300 itd., jeśli nie ma ani słowa recenzji o takiej książce to po co istnieje ten blog ?
UsuńZałóż swój blog i napisz o książce, droga jest przecież wolna. Ja nie mam obowiązku pisania o każdej publikacji. Robię to hobbystycznie. Właśnie po to istnieje ten blog - jak coś przeczytam, to o tym piszę. Jak nie przeczytam, nie wpadnie mi w ręce, to jest tylko zapowiedź. To i tak dużo, choć, jak widać, nie każdy potrafi to docenić.
UsuńDołożyłabym do tego jeszcze kilka tytułów książek dla fanów piłki nożnej z zabarwieniami sportowymi w tle. Takie podsumowanie pojawiło się na Czytam Wszędzie http://www.czytamwszedzie.pl/powiesci-o-pilce-noznej/. Osobiście przeczytałam „Gracz” Przemysława Rudzkiego i jest genialna.
OdpowiedzUsuń