Był prawdziwą legendą Manchesteru United i ikoną lat 60. i 70. Na
boisku czarował niepowtarzalnymi dryblingami i wyjątkowej urody bramkami, poza nim wyróżniała go
bezgraniczna miłość do pięknych kobiety, szybkich samochodów i alkoholu. Rusza przedsprzedaż autobiografii George’a Besta „Najlepszy”, która na półki w księgarniach trafi 18 listopada.
Miło mi poinformować, że blog Książki Sportowe został
jednym z patronów medialnych książki. Z tej okazji we współpracy z wydawnictwem
SQN przygotowaliśmy dla czytelników specjalny kod rabatowy do wykorzystania na www.labotiga.pl/george-best-najlepszy:
- z kodem KSBEST rabat -25% (ważny przez miesiąc)
- cena po rabacie: 29,93 zł
- wysyłka od zaraz
- sklepowa premiera 18 listopada
O książce:
Autobiografia legendy Manchesteru
United napisana trzy lata przed śmiercią.
Był wielbionym przez tłumy Królem
Życia. Wlewał w siebie hektolitry alkoholu, bawił się do upadłego niemal
każdego wieczoru, częściej od samochodów zmieniał tylko dziewczyny. Ale to nie
przeszkadzało mu w ogrywaniu kolejnych obrońców i zdobywaniu kolejnych goli. Do
czasu…
Choroba alkoholowa i przeszczep
wątroby okazały się wysoką ceną, którą musiał zapłacić za lata chwały. W tej
książce George Best zdradza, jak wyglądało jego pełne wielkich sukcesów i
jeszcze większych porażek życie.
Zwycięstwo w finale Pucharu
Europy, po którym na dwa dni urwał mu się film. Spięcia z Bobbym Charltonem.
Pobłażliwe traktowanie przez Matta Busby’ego, randka z aktorką zamiast meczu z
Chelsea i „szybki numerek” tuż przed półfinałem Pucharu Anglii.
Nie będzie już takiego piłkarza,
nie będzie już nigdy takiej biografii!
Fragment książki:
U Phyllis to pub, który
prowadziła matka Phila Lynotta z Th in Lizzy. Chadzali do niego robotnicy po nocnej
zmianie. Dla mnie był to ostatni przystanek po całej nocy i cudowne miejsce z
ładnymi dywanami i małym barem; wyglądało to raczej jak prywatne mieszkanie niż
pub. Czasami o szóstej rano Phyllis przyrządzała irlandzką po- trawkę, więc
jadłem ją na śniadanie, popijając dużą wódką.
Zaprzyjaźniłem się z Philem, był
świetnym facetem, ale razem z chłopakami z zespołu wciągnął się w twarde
narkotyki, które go zabiły. Miał zaledwie 34 lata. Nigdy nie widziałem, żeby
brali narkotyki, wiedzieli, że mnie nie interesują, i raczej nie zrobiliby tego
na moich oczach. Ale wielokrotnie widziałem Phila „pod wpływem”. W sumie on to
samo mógłby powiedzieć o mnie.
Najgorsze, co mi się wtedy
przytrafiało, to urwany film, ale tylko po kilkudniowym piciu. Śmiałem się z tego,
że nie pamiętam, gdzie balowałem ubiegłej nocy albo z kim rozmawiałem, albo
gdzie zostawiłem samochód, jeśli byłem zbyt pijany, żeby prowadzić.
Jak większość ludzi nie zdawałem
sobie sprawy, czym tak naprawdę jest urwany film; nie wiedziałem, że to
oznaka, że picie wy- mknęło mi się spod kontroli. Po prostu nie pamiętałem, co
robiłem, kiedy wyszliśmy z takiego a takiego klubu, i nikt nie robił z tego
problemu. Niestety, zwykle jeśli byłem w stanie zapamiętać, gdzie zaparkowałem
samochód, nie mogłem oprzeć się pokusie prowadzenia. Na początku sezonu 1968/69
w końcu przegrałem moje zmagania z policją, po tym jak po pewnej pijackiej nocy
rozbiłem auto. Zabrali mi prawo jazdy na pół roku i kazali zapłacić 25 funtów
grzywny.
Jeśli mam być szczery, to już
wtedy miałem problem z alkoholem. Z jednej strony, była to naturalna kolej
rzeczy, że piłem coraz dłużej i coraz więcej, z drugiej jednak, dużo się
zmieniło. Rok 1968 był przełomowy dla United. Po zdobyciu Pucharu Europy
drużyna znalazła się na krawędzi rozpadu, sir Matt odchodził, a nowy menedżer
miał własne pomysły na grę. O ile generalnie lubię zmiany, to na boisku wolę,
kiedy wszystko zostaje po staremu. Nie potrafiłem zaakceptować tak gwałtownych
modyfikacji.
Od pięciu lat grałem w
podstawowym składzie, a miałem dopiero 22 lata, więc oczekiwano ode mnie więcej
niż od innych. Nie byłem już obiecującym nastolatkiem, któremu wybaczą, jeśli
powinie mu się noga. Byłem teraz czołowym zawodnikiem w Europie, zdobyłem
bramkę w finale Pucharu Europy i oczekiwano po mnie, że co tydzień będę grał na
takim poziomie. Poprzeczka została zwieszona wyżej, a presja stała się nie do
zniesienia.
Każdy chciał wyszarpać cząstkę
mnie dla siebie, zalewały mnie oferty reklam, telewizja i radio domagały się
wywiadów, nie potrafiłem temu podołać. Początkowo cieszyłem się sławą i
pieniędzmi, jakie wiązały się z tymi ofertami, ale w wieku 22 lat już mi się
one przejadły, więc przestałem zjawiać się na spotkania. Zamiast tego wolałem
pójść w tango. Wcześniej unikałem kryzysowych sytuacji, a teraz uciekałem w
alkohol, co na jedno wychodziło. Nie uciekałem fizycznie, ale psychicznie
szukałem schronienia na dnie butelki.
Osoby z zewnątrz nie rozumiały
presji, jaka na mnie ciążyła, i prasa pisała, że gardzę błyskotliwą karierą. W
oczach dziennikarzy moje życie było pasmem imprez i blichtru, z okazjonalnymi
przerwami na piłkę. Ale oni nie musieli przez całą dobę być George’em Bestem,
który nie może pójść do kiosku po gazetę bez opędzania się od ludzi i musi
użerać się z tymi wszystkimi uciążliwymi realiami sławy. Stałem się wielką
gwiazdą, ale nie czułem się z tym tak wspaniale, jak to sobie wyobrażałem.
Tylko w cichym barze, kiedy piłem z przyjaciółmi, mogłem uciec od tego całego
szaleństwa i poczuć się jak ktoś zwyczajny.
Autor: George Best, Roy Collins
Tytuł oryginału: Blessed. Autobiography
Tłumaczenie: Robert Filipowski
Data wydania: 18 listopada 2015
Cena okładkowa: 39,90 zł
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 384 tekst + 8 zdjęcia
ISBN: 978-83-7924-488-1
George Best - legendarna postać - żal nie skorzystać i nie przeczytać takiej pozycji :) W ogóle książki sportowe - zwłaszcza biografie, są świetnymi pozycjami. Czytając kilka z nich - http://altmundi.pl/2015/01/sportowe-ksiazki-kiepski-zart-czy-dobra-literatura/ - można dojść do wniosku, że większość z nich jest naprawdę porywająca i ciekawa, mimo że nie każdego taka tematyka zainteresuje. I chociaż sport niewielu osobom kojarzy się z literaturą, to mimo wszystko polecamy - można się bardzo miło zaskoczyć !
OdpowiedzUsuńZgodzę się, autobiografii przegapić nie można! A co do książek sportowych - ja uwielbiam, bez względu na gatunek. ;)
UsuńO ,,Bestim" były już jakieś książki i to wydane nawet w Polsce. Bo tych wydanych w języku angielskim jest cała masa.
UsuńByła jedna: "Strzał w przerwie". W Wielkiej Brytanii faktycznie ukazało się tego więcej.
Usuń"Strzał w przerwie"... Z jednej strony pierwsza w ogóle biografia Besta na polskim rynku, a z drugiej duże rozczarowanie, z racji poważnych wpadek edytorskich (toporne zdanie, błędy ortograficzne, etc.). "Blessed", mam nadzieję, pobije na głowę w/w pozycję.
OdpowiedzUsuńSiłą tamtej była anegdota. Tutaj jest ich znacznie mniej, ale to nie znaczy, że nie jest ciekawie. Wręcz przeciwnie, ale bardziej poważnie...
Usuńhttp://youtu.be/Zm3NsnNWtJM
OdpowiedzUsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń